DziadBorowy napisał(a): E tam, jest wiele systemów światopoglądowych które są bardziej niespójne od chrześcijaństwa.
Miałem Cię za bardziej uprzejmą osobę.
DziadBorowy napisał(a): 2) Założenie tutaj już wzięte totalnie z d...., że jeżeli I intencjonalnie utrudnia F to jest niemoralne.
Każdy system musi opierać się na aksjomatach. Zarzucasz mi, że w ogóle przyjmuję jakieś aksjomaty?
Poza tym źle to sformułowałeś. Intencjonalnie może działać O. Omawiana zasada brzmi:
Weźmy dwie funkcje I oraz F organicznej jedności O. Przyjmijmy też, że I jest wewnątrz tej całości O instrumentalna wobec F. Wówczas O nie powinno intencjonalnie dążyć do realizacji I i jednocześnie działać w taki sposób, żeby uniemożliwiać lub utrudniać realizację F.
DziadBorowy napisał(a): Młotek służy do wbijania gwoździ(F) więc należałoby za niemoralny uznać przypadek gdy ktoś sobie kupuje go po prostu po to aby powiesić go jako ozdobę na ścianę bo sprawia mu to przyjemność (I) a w założeniu nawet nie myśli aby nim jakieś gwoździe wbijać.
Gdzie jest jedność organiczna O działająca intencjonalnie w tym przykładzie? Jedyne intencjonalne działanie pochodzi od fana ozdobnych młotków. Jednak wbijanie gwoździ nie jest jego wewnętrzną funkcją, bo młotek nie jest jego organem. Zatem zasada nie ma zastosowania.
DziadBorowy napisał(a): Widzę tu kilka problemów:
1) Założenie, że główną funkcją seksu jest prokreacja. Owszem seks powstał pierwotnie w tym celu, ale nie tylko u ludzi prokreacja nie jest główną funkcją seksu. Chociażby u takich bonobo funkcja społeczna seksu jest ważniejsza od tej prokreacyjnej.
Non sequitur. To, że u bonobo seks o charakterze publicznym i grupowym pełni rolę w łagodzeniu napięć społecznych i cementuje stado, nie implikuje, że u ludzi też tak jest. To są dwa osobne gatunki.
DziadBorowy napisał(a): Funkcją instrumentalną wobec prokreacji jest przyjemność płynąca z seksu. Ale już przykładowo budowanie relacji z partnerem nie jest wobec prokreacji instrumentalne. To zupełnie inna funkcja która wynika z seksu a od prokreacji jest niezależna.
Tylko zastanówmy się, dlaczego ludzie mają potrzebę dobierania się w pary i tworzenia intymnych (i docelowo trwałych) relacji. Odpowiedź jest natychmiastowa, gdy uprzytomnimy sobie, że dzieci osiągają (względną samodzielność) w wieku 18 lat. Stąd seks służy cementowaniu relacji, co z kolei ma sprzyjać zgodnemu wychowywaniu dzieci.
DziadBorowy napisał(a): 3) Prokreacja która w Twoim przykładzie jest funkcją nadrzędną F sama jest podrzędna wobec celu jakim jest replikacja genów. Pozostając przy przykładzie bonobo seks w kontekście społecznym zwiększa spójność grupy, zmniejsza konflikty i poprawia przeżywalność a to wspiera cel nadrzędny nawet gdy bonobo uprawiają seks poza okresem płodnym u samic (a jest to większość kontaktów seksualnych). Tym bardziej może mieć to znaczenie u ludzi, których psychika, emocjonalność i relacje społeczne są znacznie bardziej rozbudowane. Wówczas nawet prosty seks dla przyjemności czyli Twoje "I" wspiera funkcję P która wobec której prokreacja (F) sama jest instrumentalna.
W przypadku ludzi wiemy po prostu, że tak nie jest. Ludzie nie uprawiają publicznego seksu, żeby rozładować napięcia w swojej grupie. Wręcz przeciwnie, rozwiązłość i zdrady doprowadzają do konfliktów, degradacji małych społeczności (każdy wie, że zdrada w miejscu pracy zatruwa atmosferę) i krzywdy wychowywanych przez samotnych rodziców dzieci.
Dużo w tym, co piszesz, takiego typowego mędrkowania i wtórnych racjonalizacji. Ludzie lubią jakościowy seks i wiadomo, że w tym lubieniu chodzi o układ nagrody i nic innego. Ludzie też dobrze rozumieją, czemu ten układ nagrody jest podporządkowany, jakie są faktyczne cele. Tu nie jest jakieś rocket science.
Gdyby ten sam układ nagrody wiązał się z jedzeniem, to argumentowałbyś, że wspólne spożywanie posiłków pełni ważną rolę społeczną, cementuje relacje międzyludzkie, poprawia przeżywalność itd.

