Zwyczajna logika. Mamy nazewnictwo które po pierwsze wnika z tradycji kulinarnej, po drugie jest powszechnie stosowane i rozumiane. Jego zmiana wymusi konieczność wymyślania zupełnie nowych nazw, wziętych z dupy. Jest to po prostu utrudnianie życia zarówno producentom jak i konsumentom. Natomiast nie miałbym nic przeciwko obowiązkowi wyraźnego oznaczenia, że to produkt roślinny (o ile taki nie obowiązuje), co zresztą i tak wszyscy od dawna robią.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

