Slup napisał(a): Teraz żartujesz. Nie posądzam Cię o takie poglądy antropologiczne.Ale jakie znowu "poglądy"? To wszystko co wymieniłem to są biologiczne i behawioralne fakty. No chyba, że któremuś próbujesz zaprzeczyć, to wskaż któremu, bo ja nie widzę oczywistego kandydata.
Cytat:Stwierdziłeś wyżej w odpowiedzi na moje pytanie, że istnienie tych celów (chodzi o instrumentalne mechanizmy ewolucyjne) ma charakter empiryczny.Mówienie o "celach ewolucji" to przecież jest potężny skrót myślowy, bądź nawet nadużycie semantyczne. Ewolucja działa w jakichś tam kierunkach, ale nie ma celu w takim sensie, jak człowiek ma cel wykonując jakieś działanie.
Cytat:W mojej wypowiedzi, na którą tutaj odpowiadasz, nie odnosiłem się do żadnych intencji i celów w sensie metafizycznym.Ale jak odróżniasz w ogóle to co jest "celem" i to co nie jest "celem". Natura tworzy sobie różne byty z różnymi zachowaniami. I wszystko to jest pochodną tych samych praw. Jeśli wprowadzasz rozróżnienie, to musisz mieć jakieś kryterium pozanaturalne.
Cytat:"Dobrostan" i "bliźni" to są pojęcia, których sens dla danego człowieka będzie funkcją jego poglądów filozoficznych – głównie tych o charakterze metafizycznym.No tak. Wiadomo — jeden uważa za podmioty moralne tylko ludzi najbardziej mu podobnych, a drugi rozciąga moralność na inne niż człowiek zwierzęta. Nie napisałem, że takie podejście zapewnia ludziom istnienie jakiegoś nienaruszalnego kompasu moralnego, ale że jest zwykle bardziej spójne, niż myślenie metafizyczne.
Cytat:Można sobie racjonalizować, że jest się neoteniczną małpą i w związku z tym działa się instynktownie, ale to jest tylko cope.Ale ja niczego sobie nie racjonalizuję i w ogóle nie wypowiadam się o moralności jakichś zachowań, a po prostu stwierdzam fakt dotyczący ludzkich zachowań. Jeśli bowiem chcemy potępić pornografię, to owszem, zwracanie uwagi na to, że:
Cytat:przemysł pornograficzny (...) jest zbudowany na ludzkiej krzywdzie (głównie kobiet). Jest też powiązany przez związki przyczyno-skutkowe z handlem żywym towarem
jest przedstawieniem argumentu właśnie z dobrostanu drugiej osoby, a nie z metafizyki.

