Taki świat. Koniec końców to tylko zautomatyzowany chiński pokój, ustrojstwo do przetwarzania tekstów, których tak naprawdę nie rozumie, bo tam w środku literalnie nie ma niczego, co by mogło je rozumieć. To się może sprawdzić jako sprawna wyszukiwarka internetowa. Ale o wszechświecie, życiu i całej reszcie z tym nie pogadasz. Znaczy pogadasz, ale to będzie kompletne echo chamber, gadanie do samego siebie.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

