Baptiste napisał(a): Skoro już takie anegdotki - mój kumpel z podwórka opowiadał mi jak został potraktowany w Niemczech przez Turka, który zdawał mu się być niemal przyjacielem. Gdy ten Polak popadł w konflikt z innym (niemal obcym im) Turkiem, ten pierwszy natychmiast zmienił swoje nastawienie do mojego kumpla o 180 stopni. Z niemal przyjaciela stał się wrogiem śmiertelnym. Nie miały znaczenia żadne racje czy relacje.No widzisz. Tak to w życiu bywa. Problem w tym, że lojalność budowana w ten sposób jest zawsze niepewna. Jest sobie taki Turek i ktoś mu podskoczył. Turczynka wybiega na obronę takiego Turka, pluje publicznie w mordę komuś, kto jej ufa, okłamuje go i wszystko wydaje się dobrze. Ale przecież od tego Turka może być jeszcze większy Turek — i może się okazać, że jeśli wpadnie w konflikt nie z tym co trzeba, to Turczynka dotychczas chichocząca z jego spermiarskich tekstów chichotać przestanie. I potraktuje go tak jak wtedy tamtą osobę. Skoro wiemy, że do takiego zachowania jest zdolna.
Tak więc fakt, że niektórzy po prostu nie chcą się z Turkami w ogóle zadawać i nie czują jakiegoś „ciepła” do nich, nawet jeśli ci zdają się przyjaźni nie jest żadną „odklejką”. Jest racjonalnym zachowaniem pozwalającym uniknąć stresu i bólu emocjonalnego. Jest na świecie mnóstwo nie-Turków.

