fciu napisał(a): A jak to w inny sposób wytłumaczyć? Nie mówimy przecież o zignorowaniu jakiegoś jednego głupiego posta.
Np. tym, że gość ma cię już serdecznie dosyć? Że nie chce mu się z tobą gadać bo zbyt często musiał się mierzyć z takim sposobem pisania, który mu nie odpowiadał? Albo co gorsza - z chwytami poniżej pasa w postaci wykorzystywania moderatorskich uprawnień? Co on ma jeszcze zrobić żebyś nie czuł się „nierówny”? Zaprosić do łóżka? Wysłać zaproszenie na niedzielny obiad, żebyś nie czuł się pominięty? To teraz aby nie naruszyć czyjejś nadgodności trzeba z kimś nawiązywać wymuszone konwersacje nawet wtedy gdy te konwersacje mogą zagrozić obecności na forum lub zwyczajnemu samopoczuciu?
Cytat:Dla Ciebie obraźliwą jest "nieuprzejmość". A dla mnie obraźliwe jest odmówienie równości. To jest ta kluczowa różnica.No przy tym jak przedstawiłeś tę „nierówność” to jest to rzeczywiście różnica bardzo znacząca. Jeśli jednak rzeczywiście unikanie rozmowy z tobą jest tą wielką obrazą to wciąż nie wiem dlaczego ma być zaraz traktowaniem jak podczłowieka.
Cytat:Po prostu nie rażą mnie nieuprzejmość, knajactwo, czy zabawy dożynkowe. A rażą nadętość, dulszczyzna i sianie strachu.Spoko, a mnie razi: (tu wpisz sobie pierdyliard cech i postaw). Ale przecież było nie o tym co cię razi tylko o tym co sprawia, że w twoim mniemaniu ktoś traktuje cię jak śmiecia i podczłowieka.
Cytat:No to się zdecyduj, kim chcesz być z jakiego powodu mam Tobą gardzić? Bo jednak mentalność arystokratyczna i burżujska funkcjonowały historycznie w opozycji.Nie chcę być jak ten Wokulski - z kasą, ale z kompleksami. Chcę mieć kasy jak burżuj a tytułów jak arystokrata. Co tam jakieś historyczne opozycje. Mamy XXI wiek i czasy indywidualizmu i wolności ekspresji. Ja chcę być wielkomiejskim, elitarnym intelektualistą kapitalistyczno-arystokratycznym.
Ayla Mustafa napisał(a): Hmm...
Powiedzmy, że chcę, żeby moje życie było strefą wolną od osób, które popierają "strefy wolne od ("ideologii") LGBT". Stąd prawaków nierzadko blokuję, unikam i ignoruję. I dobrze mi z tym.
A jednak życiem jest życiem, czego jesteś (podobno) dobitnym przykładem. Czyż nie pisałaś ostatnio, że mieszkałaś pod jednym dachem z wyborcą konfederacji, wspólnie wynajmując z nim lokum?

Btw. Czyli w myśl definicji Zefcia traktujesz ich jak podludzi. Czujesz to?
