Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Ayla Mustafa napisał(a): Cedilla to kuzynka tortilli? Dobra. Gugluję... Aha. Czyta się jak "s".
Skąd te powiązania portugalskiego z francuskim? Przecież między nimi jest Hiszpania?...
Czyta się s i nie występuje na początku słowa, a tylko przed a,o,u /i ich odmianach, kreskowo-falowo-daszkowych/.
A skąd to powiązanie - nie wiem.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
.Ayla Mustafa napisał(a): Wyobrażanie sobie czegoś po niemiecku to "vorstellen". "Vor" to przed. "Stellen" to stawiać. Zatem wychodzi przedstawianie.
Bo to jest kalka językowa z niemieckiego.
Podobnie jak parowóz / Dampfwagen, czasopismo / Zeitschrift, doszło do… /es kam zu…, w międzyczasie / in der Zwischenzeit.
Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
436 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Te zbieżności francusko-portugalskie to po prostu archaizmy. Hiszpański też to oryginalnie miał, tylko utracił na skutek wewnętrznej ewolucji. Coś jak słowiańskie nosówki - kiedyś powszechne, a dziś obecne tylko w polskim czy jakichś bułgarskich gwarach.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Ayla Mustafa napisał(a): Skąd te powiązania portugalskiego z francuskim? Przecież między nimi jest Hiszpania?...
Oba te języki (podobnie jak hiszpański, włoski, rumuński etc) to tzw. łacina ludowa więc trudno powiedzieć, jakie są odległości lingwistyczne w obrębie tej grupy, i jak je mierzyć.
Statystycznie portugalskiemu leksykalnie bliżej do hiszpańskiego niż francuskiego ale zbieżności się zdarzają pomiędzy różnymi językami.
To tak, jakby powiedzieć, że hiszpański i polski są podobne, bo mają podobne głoski „ń” czy „ł”, albo hindi, bo ma głoskę „ś”.
Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Sofeicz napisał(a): Żałuję, że zaniedbałem francuski, bo swego czasu po dłuższym pobycie całkiem nieźle sobie radziłem.
Nawet podczas jakichś prac remontowych uczyłem francuskie dzieci starej francuskiej piosenki "Dans le jardin de mon pere".
Ale lata nieużywania zrobiły swoje. Staram się nadrobić oglądając France24.
Rzecz gustu. Mnie z języków romańskich się własnie francuski nie podoba. To akcetowanie na ostatnią sylabę niepomiernie drażni, a i ortografia okropna i też chyba najmniej fonetyczna spośród języków romańskich.
W portugalskim jest to mieszane, są słowa akcentowane na ostanią sylabę /i gdy są od tego akcetowania odstępstwa, zaznacza się to akcentem/ ale nie wszystkie, więc nie jest to tak drażniące jak we francuskim. Także francuski jest be.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Jak słusznie zauważyłeś - rzecz gustu.
Ale jedno jest pewne, francuski jest dość czytelny fonetycznie.
Ja, mając tylko trochę szkolnej edukacji, radziłem sobie od razu dość nieźle.
Dodatkowo Francuzi, kiedy usłyszą swój język w ustach obcokrajowca, to nagle im się uruchamia talent pedagogiczny, i zaczynają mówić powoli i wyraźnie, co znacznie ułatwia sprawę.
Zupełnie odwrotnie niż Niemcy, którzy mają to w de i szwargoczą z pełną prędkością zostawiając biedaka w polu.
Dodatkowo niemiecki zestaw głosek jest dla mnie nierozpoznawalny - brzmi jak jeden przypadkowy bełkot.
Liczba postów: 12,429
Liczba wątków: 91
Dołączył: 03.2013
Reputacja:
890 Płeć: mężczyzna
Sofeicz napisał(a): Jak słusznie zauważyłeś - rzecz gustu.
Ale jedno jest pewne, francuski jest dość czytelny fonetycznie.
Ja, mając tylko trochę szkolnej edukacji, radziłem sobie od razu dość nieźle.
Dodatkowo Francuzi, kiedy usłyszą swój język w ustach obcokrajowca, to nagle im się uruchamia talent pedagogiczny, i zaczynają mówić powoli i wyraźnie, co znacznie ułatwia sprawę.
Zupełnie odwrotnie niż Niemcy, którzy mają to w de i szwargoczą z pełną prędkością zostawiając biedaka w polu.
Dodatkowo niemiecki zestaw głosek jest dla mnie nierozpoznawalny - brzmi jak jeden przypadkowy bełkot.
To zasługa niemieckich akcentów. Hochdeutsch jest nawet przyjazny, problem polega na tym, że mało kto w nim mówi. TV i internet robią swoje, ale te ichnie maniery to sen z powiek spędzają. U nas jakoś mniej widoczne są te różnice. Z lokalnych dialektów to aby Kaszubów ciężko zrozumieć.
Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Fanuel napisał(a):
Sofeicz napisał(a): Jak słusznie zauważyłeś - rzecz gustu.
Ale jedno jest pewne, francuski jest dość czytelny fonetycznie.
Ja, mając tylko trochę szkolnej edukacji, radziłem sobie od razu dość nieźle.
Dodatkowo Francuzi, kiedy usłyszą swój język w ustach obcokrajowca, to nagle im się uruchamia talent pedagogiczny, i zaczynają mówić powoli i wyraźnie, co znacznie ułatwia sprawę.
Zupełnie odwrotnie niż Niemcy, którzy mają to w de i szwargoczą z pełną prędkością zostawiając biedaka w polu.
Dodatkowo niemiecki zestaw głosek jest dla mnie nierozpoznawalny - brzmi jak jeden przypadkowy bełkot.
To zasługa niemieckich akcentów. Hochdeutsch jest nawet przyjazny, problem polega na tym, że mało kto w nim mówi. TV i internet robią swoje, ale te ichnie maniery to sen z powiek spędzają. U nas jakoś mniej widoczne są te różnice. Z lokalnych dialektów to aby Kaszubów ciężko zrozumieć.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Kiedyś wynajmowaliśmy wakacyjną kwaterę w Chałupach na Helu.
I gospodarze mówili między sobą po kaszubsku, a z nami czystą polszczyzną.
Tak też się zdarza.
Liczba postów: 3,795
Liczba wątków: 18
Dołączył: 07.2015
Reputacja:
380 Płeć: nie wybrano
Po niemiecku "leiden" oznacza "cierpieć", ale "die Leidenschaft" to nie "cierpienie", tylko "pasja". Ale tu poetycko pojechali. Werterem.
A "die Kapuze" to "kaptur". Pewnie gdzieś stąd jest nazwa kapucynów.
Liczba postów: 390
Liczba wątków: 71
Dołączył: 08.2013
Reputacja:
70 Płeć: mężczyzna
Ayla Mustafa napisał(a): Po niemiecku "leiden" oznacza "cierpieć", ale "die Leidenschaft" to nie "cierpienie", tylko "pasja". Ale tu poetycko pojechali. Werterem.
Ayla Mustafa napisał(a): A "die Kapuze" to "kaptur". Pewnie gdzieś stąd jest nazwa kapucynów.
Tak, stąd.
Borrowed from Middle French capuchin (“Capuchin friar”), from Italian cappuccino (“Capuchin friar”), from cappuccio (“hood, cowl”). https://en.m.wiktionary.org/wiki/Capuchin
Ayla Mustafa napisał(a): Ale tu poetycko pojechali. Werterem.
Pochodzenie jest, jak już zwrócił uwagę Elbrus i ma znaczenie dość szerokie — oznacza to wszystko, czemu człowiek ulega, wobec czego jest pasywny. A więc od silnych emocji, przez nałogi, po fakt, że ktoś ci robi krzywdę.
Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
Ponieważ skończyłem już kurs portugalskiego, to sobie sam wybieram słowa i tak mi przyszło przetłumaczyć pewną piosenkę 'Na wyspach Bergamutach'. Pons spełnił dobrze swoje zadanie. Zanim napiszę tekst - to jako kolejne ciekawostki z portugalskiego napiszę, że:
śniadanie to w wersji brazylijskiej café da manhã, czyli tłumacząc dosłownie: poranna kawa. W wersji europejskiej będzie to pequeno-almoço /czyli dosłownie mały obiad/.
W języku portugalskim nie odróżniamy myszy do szczura. Serio jest jedno słowo na te dwa zwierzęta - mianowicie rato
Mógłbym zrobić kopiuj-wklejkę, ale dla treningu po prostu będę pisał ręcznie, to co pons przetłumaczył. Jedziemy:
Ouvi dizer que há um gato de botas nas ilhas Bergamota. Também foi visto um burro que a formiga carregava. Há uma galinha solitária que põe ovos de ouro, nos carvalhos crescem maçãs em chapéus de granizo. E há uma baleia velha que usa óculos. Ensinam-se salmões em molho de tomate e ratos treinados no topo de uma montanha de vidro. Há um elefante com duas trombetas, e só estas ilhas não existem.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
A ja po spotkaniu z Mariuszem Szczygłem postanowiłem trochę nadrobić zaległości z literatury czeskiej.
Zacząłem czytać hrabalowe „Obsługiwałem angielskiego króla”.
I tu mala dygresja.
W oryginale to brzmi „Obsluhoval jsem anglického krále”.
Z gramatyki historycznej pamiętam, że w jęz. polskim występowała podobna forma złożona czasu przeszłego np. „był jeśm”, byli jeśte”, które około XV w. zostały skrócone do współczesnej, poręcznej formy „byłem, byliście”.
Z tego wynika, że w języku czeskim cały czas ta złożona forma obowiązuje, jak jakieś wykopalisko.
Swego czasu prof. Miodek twierdził, że jeżeli ktoś chce posłuchać staropolszczyzny, to powinien posłuchać czeskiego.
Tym bardziej, że akcent padał podobnie jak w czeskim, na pierwszą sylabę.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
Jest to o tyle ciekawe, że język czeski zanikł ko 1620 żeby odrodzić się w XIX wieku na fali ruchów narodowych. Wygląda prawie tak, jakby przez tę przerwę "zamroził" formy, które w polszczyźnie ewoluowały do dzisiejszego języka. (Choć pewnie rozdzielenie było już wcześniej, w końcu z XVII nawet sporo literatury się ostało.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 9,167
Liczba wątków: 64
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
60 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista, w przyszłości może buddysta mahajany
A czy mogą istnieć fałszywi przyjaciele wewnątrz jednego języka i dwóch jego odmian? Mogą
O pica znaczy co innego w wersji europejskiej portugalskiego a co innego w brazylijskiej.
Czy tak jest w angielskim? Jakoś nic się mi w oczy nie rzuciło. Ktoś wie?
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561 Płeć: nie wybrano
"Wyjść na pole" też może mieć różne znaczenia w zależności od tego, czy się jest z Krakowa. I jeszcze "borówka".
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 390
Liczba wątków: 71
Dołączył: 08.2013
Reputacja:
70 Płeć: mężczyzna
Nonkonformista napisał(a): A czy mogą istnieć fałszywi przyjaciele wewnątrz jednego języka i dwóch jego odmian?
W tym sensie, w jakim podałeś swój przykład, 'fałszywi przyjaciele' mogą istnieć także w jednej jego odmianie jednego języka - różnicą będzie inna subkultura mówiącego/piszącego*, inny kontekst, inna rola, inny adresat etc. Będzie to występowało w gwarze, w slangu czy w języku wewnątrzkorporacyjnym, w hermetycznym języku zawodowym, gdzie np. to samo zapożyczenie z języka obcego będzie opisywało inne procesy technologiczne, inne sytuacje, innych ludzi, ale też nie od razu każdy element takiej szczególnej odmiany języka będzie 'fałszywym przyjacielem', gdyby przyłożyć go do 'języka standardowego'.
*bo pewne znaczenia narzucają się częściej, gdy są gębowo wypowiadane, a inne częściej w tekstach przy ich czytaniu
Nonkonformista napisał(a): O pica znaczy co innego w wersji europejskiej portugalskiego a co innego w brazylijskiej.
Z tego co znalazłem, to nie do końca można to zakwalifikować jako pełnoprawnego 'fałszywego przyjaciela':
Etymologii zaproponowanych jest pełno, a i tak sztywnego rozdzielenia geograficzno-językowego autorzy artykułów przytoczonych nie wysunęli - według nich nie jest tak, że w Portugalii to i to, a w Brazylii tamto i tamto, tylko że częściej to, bardziej tamto, to a to może narzucać się jako pierwsze, a to nie do końca to samo. Zatem zależy to bardziej od demokratycznych ruchów, jak ludzie głosują dziobami i pazurami, a nie od tego, że portugalska rada języka zadekretowała tak a tak i tak ma być, a brazylijska rada języka zadekretowała coś innego. Zaszły więc tam bardziej procesy kulturowe, a nie twardo lingwistyczne - przynajmniej na razie, przynajmniej w zakresie znaczenia tego jednego słowa.
Nonkonformista napisał(a): Czy tak jest w angielskim? Jakoś nic się mi w oczy nie rzuciło. Ktoś wie?
Oczywisty przykład (bo bliższy ciału i jedno z pierwszych słów, jakie uczeń angielskiego poznaje), to 'pants' - w USA to spodnie (w UK 'trousers'), a w UK majtki (w USA 'underpants').
Rozwiń zakładkę 'See also', a znajdziesz tam odnośniki m.in. do 'Glossary of American terms not widely used in the United Kingdom' oraz 'Glossary of British terms not widely used in the United States'.