[lumberjack]

To inny rodzaj tego systemu, niż ten nauczany w szkołach cywilnych. Wzbogacony o brutalne ciosy i umiejętności powalania przeciwnika tak, aby go unieszkodliwić. Czasami trwale.

Ten sam, tylko okrojony. Brutalne ciosy i umiejętność powalania/unieszkodliwiania masz na okrojonej właśnie. Na normalnej, policyjnej kravce dodatkowo uczą zabijania.

Zwróć jednak uwagę na to, że MMA jest dość "spersonalizowane" i niektórzy zawodnicy radzą sobie także w walce w stójce.

Zresztą, chyba źle się sformułowałem, używając skrótu myślowego.
Ludzie mający pewne obeznanie z wieloma sztukami walki, są najskuteczniejsi, nie musi to być koniecznie MMA, będące w jakiś sposób konsekwencją wielu stylów. [...] Część ze starych wyjadaczy ma doświadczenie właśnie w walkach ulicznych, nie sądzisz? Wytrenowało ich bezpośrednie doświadczenie, nie teoria.

No mniej więcej się zgadzam. Np. ten gościu

http://www.forum.ateista.pl/showpost.php...count=2730

rozwalił dwóch dresów sam, a ja się tylko patrzyłem i podziwiałem. A po żadnej kravce on nie jest. Jest po taekwondo z elementami sambo. A ja też, bo razem z nim chodziłem na treningi, ale przestałem po jakimś czasie, bo na taekwondo, w trakcie sparingu źle jebnąłem gościa i rozwalił mi się nadgarstek.

Trafiając na zwykłego ulicznego, nastoletniego bądź dwudziestoparoletniego lujka-kozaczka, wygrasz samym doświadczeniem, no nie?

Nie wiadomo. Doświadczenie czasami przegrywa z prymitywną siłą i szybkością. Poza tym jak ktoś na mecze chodzi, jest dobry i zaprawiony w bojach, to jest równie groźny, co trenujący kravkę czy/i sztuki walki.

[Thor]

Doświadczenie czasami przegrywa z prymitywną siłą i szybkością.

I na to właśnie liczę, sama siłownia musi mi starczyć.

[lumberjack]

Siłownia i łut szczęścia.

[The Phillrond]

Ten sam, tylko okrojony. Brutalne ciosy i umiejętność powalania/unieszkodliwiania masz na okrojonej właśnie. Na normalnej, policyjnej kravce dodatkowo uczą zabijania.

O to mi chodziło.

Poza tym jak ktoś na mecze chodzi, jest dobry i zaprawiony w bojach, to jest równie groźny, co trenujący kravkę czy/i sztuki walki.

Zgadza się, tu się sprawa rozbija o sam akt treningu, niezależnie w jakich warunkach

Doświadczenie czasami przegrywa z prymitywną siłą i szybkością.

My się nie rozumiemy. Ja nie mówię o doświadczeniu wynikającym z uczęszczania na coś latami. Mówię o bezpośrednim w walce i popartym mądrze prowadzonym treningiem.

A prymitywna siła i szybkość może łatwo ulec pod nieco wolniejszym, ale zrównoważonym przeciwnikiem, własnie poprzez jej.... prymitywność, brak kontroli i brak odpowiednich nawyków. Przykładem są feciarze.
Bardzo szybcy, silniejsi a jednak w starciu z wolniejszym gościem ulegali, właśnie ze względu na prymitywizm i brak strategii. Dostawali w łeb, dopóki nie doznali jakiegoś uszkodzenia mózgu ;]
A szalejąc na drugach i będąc odpornym na ból przegrywając, możesz przegrać zdrowie i życie

Edit: Ja nie wierzę w siłownię w kontakcie, z kimś, kto trenuje walkę bezpośrednią. Po prostu nie masz szans, bo ten drugi może obrócić Twój brak dynamiki przeciwko Tobie.

[lumberjack]

Ja nie mówię o doświadczeniu wynikającym z uczęszczania na coś latami. Mówię o bezpośrednim w walce i popartym mądrze prowadzonym treningiem.

To się już rozumiemy.

Edit: Ja nie wierzę w siłownię w kontakcie, z kimś, kto trenuje walkę bezpośrednią. Po prostu nie masz szans, bo ten drugi może obrócić Twój brak dynamiki przeciwko Tobie.

Dlatego potrzebny jest łut szczęścia. Bardzo duży łut.