To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Poprawność polityczna coraz bradziej terroryzuje!
Gawain napisał(a): W żadnym wypadku. Zobacz Niemców. Wpajali im winę za IIWS i jak to się kończy? Ano wyparciem w kolejnych pokoleniach. Bo niby czemu za winy dziadków mają odpowiadać wnuki? To budzi opór i żadne białowinowanie nie dojdzie do skutku na szerszą metę. Wręcz przeciwnie zaowocuje pewnie Adolfami 2.0, którzy jakiś inny wektor rasistowski sobie obiorą, żeby nie pójść siedzieć za stare totalitaryzmy...

Upraszczasz. Akurat w Niemczech uwrażliwianie na II WS jest dosyć dobrze wykonane. Opory oczywiście są, obowiązkowe odwiedzania muzeów zagłady wychodzą części uczniów bokiem, ale i tak uważam, że sumarycznie to wychodzi akurat na plus.

Gorzej jest IMHO z czymś innym. Przez "wybielanie" historii o pewnych sprawach się nie mówi. Cała historia Zakonu Krzyżackiego to biała plama. Cała historia wojen krzyżowych sprowadzona jest do guilt-tripingu za bicie żydów i muzułmanów. I tu właśnie naziolstwo znajduje swoją niszę. Generalnie polega ona na tym, żeby brak narracji o historii wypełniać własną narracją. Na przykład o walce niemieckiego księcia śląskiego przeciw Mongołom pod Wahlstatt. Albo o biednych chrześcijańskich rycerzach zakonnych, którzy słusznie i bohatersko bronili cywilizacji pod Tannenbergiem. Jest tego więcej. A metoda jest taka, że o Adolfie nie mówimy ale dumę narodową innymi treściami karmimy.

(Klasyczni naziole posthitlerowscy też oczywiście są, ale to w twardym rdzeniu. A "subtelne zwodzenie" jest przez brak alternatywnej narracji w reszcie tematu.)

Cytat:Więcej nawet, powoduje to jakieś dziwne przekonanie, że w nauce jest demokracja a wyniki badań czy zależności badawcze są zależne od jakichś ideologii. Czarnki i Kapele koronnym przypadkiem tego samego zjawiska: totalnego przyzwolenia na bredzenie w białych kitlach i pod tytułami.

Jest coś takiego jak peer-review. To nie demokracja ale pewna forma wzajemnej kontroli, co jest nauką a co tylko publikacją. Artykuł pani Cohen aspiruje do bycia w tym kręgu, SSRN to platforma pre-publikacji.

Cytat:Ano to nie jest powód, ale ja na przykład nie rozumiem stanowiska ni zefcia ni znaLezczyni. Bo popieranie takich ruchów, które same mają patologiczne odrośle a zachowania członków wskazują na ich nieuczciwość intelektualną, powoduje raczej odstręczanie niż wspomaganie wartości jakie są na ich sztandarach. Wzmacnia to fałszywą narrację, że tylko ruch, który się przebił ma możliwość zmiany paradygmatu, utrzymania status quo czy też załagodzenia sporów.

Zefciu i znaLezczyni kierują się logiką, że lepiej jest bronić jednego murzyna, który jest podejrzany o napad z bronią w ręku niż dopuścić do generalizacji o murzynach przestępcach. Podejrzewam, że oboje nie zaznajomili się przedtem z pracą pani Cohen, ale i ja znałem ją tylko z trzeciej ręki. W sumie i ja i oni zareagowwaliśmy odruchowo, a na końcu dnia byłem nawet rozczarowany, że miałem rację. Wolałbym, żeby to była głupia publikacja w jakimś babskim czasopiśmie, niż to, co na końcu dnia odkopałem.

Cytat:Kiedy archeolog mówi bzdury o astronomii to go zaraz rzesza kolegów po fachu usadzi, o astronomach nie wspominając. Kiedy informatyk bzdurzy o biologii to se blogaska może założyć, bo nikt poważny go nie wyda. Natomiast prawnik, botanik i kosmetolog mogą pierdolić jak potłuczeni o socjologii i kulturoznawstwie, bo szambo metodologiczne i brak powtarzalności wyników eksperymentów zrobiły ściek z nauki i kur...tyzanę z logiki. Tam się prawie nikt nie przyczepi o ile anturaż w kolorach tęczy i matriarchatu zostaje zachowany a możliwość inscenizowania "ofiarowania się" za korzyści zostaje zachowana. I dlatego wszyscy jadą po owych naukach i ich przedstawicielach.

Kiedyś to przynajmniej granty by za takie polityczno ideologiczne tekty były, a tutaj to tylko generowanie contentu dla sztuki. To znaczy z czasem buduje się na tym jakieś fakultety i posady, niemniej pani profesor tą akcją raczej do emerytury sobie nie dorabia. Może ma za dużo czasu, może ma z tego satysfakcję. A może czuje się częścią jakiegoś większego ruchu.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Zefciu i znaLezczyni kierują się logiką, że lepiej jest bronić jednego murzyna, który jest podejrzany o napad z bronią w ręku niż dopuścić do generalizacji o murzynach przestępcach.
Generalnie każdego podejrzanego o napad należy bronić, więc nie rozumiem, co tutaj ma do rzeczy kwestia rasowa.

Natomiast, jeśli chodzi o problem generalizacji, to należy zauważyć prawidłowość, że gdy napada biały, to się nie zwraca uwagi, że jest biały, a jak napada czarny, to się zwraca.

Cytat:Podejrzewam, że oboje nie zaznajomili się przedtem z pracą pani Cohen, ale i ja znałem ją tylko z trzeciej ręki.
Nie, nie zaznajomiłem się. Ale i tak byłem gotów dać sobie coś odciąć, że „rasistowski biały chleb” to kretyński chochoł wymyślony przez prawaków.

Cytat:że miałem rację
Zależy od definicji „racji”. Jeśli można mieć rację, mimo że całe oryginalne uzasadnienie dla owej racji było fałszywe, to tak. MIałeś.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Dlatego, że nadal są skutki.

Raz, że żyjemy w kontinuum skutków wydarzeń historycznych, więc odczuwamy skutki, PRL, II Wojny, XX-lecia, I Wojny, Zaborów, Powstań, Konstytucji 3 Maja, Rokoszu Zebrzydowskiego, Potopu Szwedzkiego, Panowania Jagiellonów oraz Chrztu Mieszka, upadku Rzymu i Wielkiej Wędrówki Ludów. A im dalej w czas tym efekt motyla danego wydarzenia większy... Za sto lat też będą skutki, może nawet bardziej przykre, ale czemu mamy odpowiadać za coś co nie wynika z naszego działania? Toż za chrzest Mieszka nikt nam odpowiadać nie każe a rodzimowiercy mają do chłopa żal...

Cytat:I te skutki dają przywilej temu osobnikowi, a utrudniają życie innemu.

No ale to konsekwencje podejmowania jakichkolwiek działań. Klima w domu to w konsekwencji skrajne zjawiska pogodowe.

Cytat:
Cytat:nie ma negatywnego trendu/paradygmatu w społeczeństwie
Kiedy jest.

Jaki? Rasizmu i szowinizmu nie ma praktycznie, to zjawiska tak okazjonalne, że jak w Pcimiu Turkowi okna wybiją w kebabie to pisze o tym cały internet.

Cytat:Zupełnie nie. Bo wbrew rojeniom niektórych sędziów TK, Polacy nie odczuwają skutków potopu tak jak np. czarni amerykanie odczuwają skutki planów urbanizacyjnych, które celowo im zesrały życie.

Serio?

https://hrabiatytus.pl/2019/06/03/potop-...-grabiezy/

Cytat:Zniszczenia i grabieże dokonywane przez Szwedów różniły się od podobnych zjawisk będących dziełem innych wojsk. Ówczesny zwyczaj wojenny dopuszczał rabunek dóbr na podbitym terytorium oraz przerzucenie kosztu utrzymania wojsk na mieszkańców. Niemniej Szwedzi doprowadzili regułę „wojna żywi się sama” niemal do perfekcji. Najlepszym na to dowodem są poczynania Gustawa II Adolfa podczas wojny trzydziestoletniej na terytorium Rzeszy.

Zjawisko zorganizowanego rabunku przybrało wówczas nieznaną wcześniej skalę. Kradzież i wywożenie archiwaliów oraz zbiorów bibliotecznych, galerii obrazów i innych obiektów mających jakąkolwiek wartość artystyczną było na porządku dziennym. Prowadząc wojny napastnicze na obcym terytorium, z dala od własnego kraju, Szwedzi systematycznie niszczyli obiekty architektoniczne na obszarze, z którego musieli się wycofać. Nie miała w tym przypadku znaczenia wartość artystyczna czy zabytkowa budowli.

Podczas prowadzenia wojny na obszarze kraju o wyższej kulturze Szwedzi niszczyli jego dorobek cywilizacyjny z chęci zubożenia nieprzyjaciela lub ze zwykłej zemsty. Nie dotrzymywali także umów kapitulacyjnych dotyczących zachowania ruchomości przez mieszkańców. W pierwszej fazie potopu Karol X Gustaw wydał wprawdzie instrukcję zakazującą niszczenia mienia i zobowiązującą żołnierzy do zachowywania dyscypliny, by zjednać sobie szlachtę, ale prędko wycofał się z tej deklaracji. Król szwedzki wraz ze swoimi podkomendnymi, Arvidem Wittenbergiem oraz Karolem Wranglem, byli inicjatorami wielu niszczycielskich przedsięwzięć. Szwedzkie muzea i biblioteki do dzisiaj pełne są pamiątek po tamtych wydarzeniach.

Stajnia w Zamku Królewskim
W czasie okupacji ziem polskich Szwedzi zniszczyli wiele zamków, pałaców, kościołów, klasztorów, a także niezliczone budynki murowane – o drewnianych wiemy dzisiaj niewiele. Ze wszystkich miast najbardziej ucierpiała pod tym względem Warszawa, trzykrotnie zajmowana przez najeźdźcę w latach 1655–1657. Zdobywcy szybko umieścili w stolicy Mazowsza dość dużą załogę, spalili drewniane przedmieścia i ufortyfikowali miasto. Kiedy wojsko koronne podeszło pod Warszawę w 1656 roku, dodatkowo zniszczyli murowane zabudowania Starej i Nowej Warszawy, ulicę Senatorską, Długą, Mostową i Krakowskie Przedmieście. Jak notował sekretarz Ludwiki Marii Pierre Des Noyers: „w mgnieniu oka zniszczyli oni całkiem to miasto, wznosząc warownie”.

Gdyby nie Potop, prawdopodobnie obecne tereny Polski, nie licząc ziem odzyskanych, miały by możliwości rozwoju i bogacenia się podobne do tych znanych z Francji np. fakt, że przeciętnego Polaka nie stać na mieszkanie w Warszawie to prawdopodobnie wynik Potopu. Gdyby nie wyniszczająca wojna upadek Rzeczpospolitej w wiekach późniejszych nie byłby przesądzony. Wszak zalążek upadku widział już Jan Kazimierz. Jedyne czym Potop się różni od apartheidów i zjawisk pokrewnych to okres jaki dzieli go od wspólczesności. Druga wojna tylko zwiększyła różnice spowodowane przez Potop.


Cytat: Natomiast od Rosjan nie ma czego oczekiwać, bo chociaż ciągle „widać zabory”, to Rosjanie są w głębszej dupie niż my. Nie wygrali na gnojeniu Polski żadnego przywileju.

No ale konsekwencje trwają już prawie tyle co zniesienie niewolnictwa Duży uśmiech

Cytat:Pójdę o krok dalej i zapytam czemu responsibility?
A tak mi się przypomniała pewna prosta analogia. Nie jesteś winny, że pada śnieg, ale możesz być odpowiedzialny za odśnieżenie kawałka chodnika.
[/quote]

No ale społeczeństwo swój chodnik odśnieżyło, instytucje np. państwa też, albo aktywnie działają. Czemu więc cały świat ma być odpowiedzialny za to, że miejscami pada deszcz ze śniegiem, a czasami nawet cieć nie pozamiata i ktoś na błocie nogę złamie?
Sebastian Flak
Odpowiedz
zefciu napisał(a):Nie wiem, jaką Wy rasą jesteście
My jsme Borg. Odpor je marny, budete asymilovani.

zefciu napisał(a):Ale jak Ty to sobie wyobrażasz? To jest istotny element ich kultury.
Wyobrazić sobie potrafię dużo rzeczy, np. implozję Hameryki w samym środku kolejnej teoretycznie zwycięskiej wojny, tak jak implodowała ongi Asyria. Wyobrazić sobie też mogę, że otwieramy się kulturowo na Orient (niekoniecznie same Chiny i tylko Chiny), skoro kultura hamerykańska jest skażona czymś rakopodobnym i gnije na naszych oczach. Natomiast wyobrazić sobie rozsadnika white guilt, który by zrobił coś realnego dla przetrwania i rozwoju tzw. niższej rasy - tego wyobrazić sobie nie jestem w stanie. Bo przecież nie o to chodzi w tej gangrenie; idzie wyłącznie o przeżywanie white guilt, tak jak kiedyś szło o odklepywanie paciorka.

zefciu napisał(a):Z tym, że mowa była akurat o Francji, która tradycyjnie była raczej katolicka.
Aha. I ci Francuzi byli tacy straszni? Bo różnice w metodzie kolonialnej Francuzów i Anglosasów można jaskrawo zobaczyć na przykładzie Japonii. Kiedy w epoce Meiji nadarzyła się okazja, żeby się wtrącić w sprawy japońskie, to Francuzi uruchomili takie coś, co się nazywało Republika Ezo i miało służyć jako rodzaj skansenu, tzn. tego chcieli sami samurajowie, którzy Francuzów zaprosili na doradców. W zasadzie miało to rację bytu, tylko że Cesarz nie miał takiego życzenia; podbił więc i zmienił nazwę na Hokkaido. Jaką metodą natomiast Anglosasi zwasalizowali Japonię w epoce Showa - nie będę klął.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Generalnie każdego podejrzanego o napad należy bronić, więc nie rozumiem, co tutaj ma do rzeczy kwestia rasowa.

Ano taka, że czasem jednak ten przykładowy murzyn rzeczywiście napadł. I wtedy reakcja zefcia staje się zrozumiałym i usprawiedliwionym wzięciem w obronę osoby podejrzanej. A znaLezczyniowe strzelenie focha... no właśnie.

Cytat:Natomiast, jeśli chodzi o problem generalizacji, to należy zauważyć prawidłowość, że gdy napada biały, to się nie zwraca uwagi, że jest biały, a jak napada czarny, to się zwraca.

Chyba Ty. W krajach po drugiej strony Odry od niedawna jeżeli "tubylec" popełni przestępstwo, to się to zawsze wymienia. Ponieważ do niedawna nie podawano jakichś elementów fenotypowych lub etnicznych, przy każdym napadzie czy gwałcie padało podejrzenie, że to znowu i "jak zwykle" uchodźcy.


Cytat:Nie, nie zaznajomiłem się. Ale i tak byłem gotów dać sobie coś odciąć, że „rasistowski biały chleb” to kretyński chochoł wymyślony przez prawaków.

Różnica między "rasistowski biały chleb" a "rasistowskie Białe jedzenie jak chleb" jest niuansowa. I niestety artykuł na onecie nie uwzględnił, że to drugie pisze się z wielkiej litery.

Cytat:Zależy od definicji „racji”. Jeśli można mieć rację, mimo że całe oryginalne uzasadnienie dla owej racji było fałszywe, to tak. MIałeś.

Wniosek był fałszywy, ocena nie, choć rzeczywistość okazała się gorsza od oczekiwania. A tekst można odnaleźć tutaj:

later in the novel, the archetypically White food imposed by the new headmistress who replaced rice with bread
(...)
Writing about colonial Madagascar, Violaine Tisseau reports that the métis population in the cities sought to emulate the colonists by ostensibly consuming White foods such as bread


Nie odnalazłem natomiast "białej zastawy". Ale onet cytował ponoć jakieś sympozjum, może to było podczas wystąpienia i nie znalazło ujęcia w tekście? Albo mój angielski nie pozwala mi na odnalezienie tego fragmentu, od którego Onet zaczął. However, tekst pani Cohen nie jest zły, on jest Zły. Z wielkiej litery.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Rozumiem więc nieco reakcję znaLezczyni lub zefcia. Istnienie jakiejś odwrotnej nietolerancji zbyt często było pretekstem do usprawiedliwiania nietolerancji tradycyjnej. Być może BLM jest nietolerancyjny, nie powód to na usprawiedliwianie rasizmu klasycznego, nawet między wierszami.

Jedno zło nie usprawiedliwia drugiego i vice versa. Nie można po prostu żyć normalnie ze wszystkimi ludźmi i patrzeć który jest chujem, a który spoko? Trzeba ciągle tak na te kolory skóry patrzeć? Kiedyś to chciałem pożyć sobie chociaż trochę w USA, ale jak widzę jak wszyscy są tam zafiksowani na punkcie koloru skóry, to chyba nie czułbym się tak dobrze jak w Polsce.

ZaKotem napisał(a): Angielskie słowo "pride" ma nieco inne konotacje niż polska "duma". "Pride" to nie tylko "poczucie satysfakcji z tego, kim się jest" ale także "świadomość własnej godności". To drugie nie należy do siedmiu grzechów głównych. "Gay pride" to nie jest więc "gejowska duma", tylko "nie czucie się gorszym z powodu bycia gejem". Nie bardzo da się to po polsku ująć w jednym słowie, ale na pewno "duma" nie jest tu odpowiednia. Takie afiszowanie się z własną ludzką godnością jest bardzo ważne dla ludzi, którym przez lata środowisko, łącznie z rodziną, wmawiali że są gorsi i szkodliwi, tak że niektórzy sami w to uwierzyli. Chodzi o to, żeby przestali. Nikt natomiast nigdy nie odmawiał godności białym czy heterystom, więc nie ma tu żadnej analogii ani potrzeby afiszowania, aby zapobiec depresji i samobójstwom.

Racja.

ZaKotem napisał(a): Profesur Matylda Cohen jest profesurką prawa. Nie białości i genderów. To mnie szczególnie drażni: kiedy archeolog mówi bzdury o astronomii, nikt nie mówi, że ta astronomia to jest niepoważna, kiedy informatyk plecie od rzeczy na temat biologii, nikt nie mówi, że biologia to pseudonauka, a kiedy prawnik, botanik czy kosmetolog wypowiada kretynizmy z dziedziny socjologii i kulturoznawstwa, to już jakoś źle świadczy o tych ostatnich naukach i ich studentach.

Uuu, to lipa. Jakby była profesorem kultury, to mogłaby się o białości chleba wypowiadać, a tak to dupa z króla. Brak Paszportu Polsatu :/

zefciu napisał(a): Sytuacja jest jednak bardziej złożona. Bo istnieje też inna postawa:

„A wiecie, ludzie mojej rasy. Skoro przez kilka wieków robiliśmy wszystko, żeby ludzie innych ras byli biedniejsi, głupsi i głodniejsi; to może teraz naszym moralnym obowiązkiem jest się przyjrzeć pewnym systemowym problemom, któreśmy sami stworzyli i włożyć jakiś wysiłek w ich rozwiązanie”.

Nazwijmy to „white responsibility”. No i teraz trzeba, po pierwsze dostrzec, gdzie leży granica między „white responsibility” a „white guilt”. A następnie należy się uodpornić na tych demagogów, którzy widzą „white guilt” tam gdzie jest „white responsibility”.

Nie ma ludzi mojej rasy, bo nie ma ras. Po drugie przez kilka wieków Polacy białego koloru skóry byli gnębieni, a czasem sami gnębili Niemców i Ruskich też białego koloru skóry, więc bezsensem jest patrzenie na kolor skóry. Biali ludzie to nie jednorodna masa ściśle ze sobą współpracująca na rzecz wyniszczania innych ras. Biali ludzie na terenie Europy przez setki lat sami się wyniszczali i rzezali się wzajemnie.

zefciu napisał(a): Dlatego, że grupa społeczna, która zjebała określana jest właśnie jako „white”.

Ale nie zjebała grupa społeczna. Czy w czasach niewolnictwa wszyscy biali Amerykanie byli bogatymi potentatami na plantacjach bawełny? Jakaś warstwa/część białej społeczności amerykańskiej będącej częścią ogólnoświatowej białej grupy ludzi miała tych niewolników. Część części. A teraz lewaki chcą pociągać do odpowiedzialności całość. W tym jakiegość Bogu ducha winnego Dżonego, który jest biedny i którego rodzice i dziadkowie też klepali biedę jebiąc w jakichś fabrykach za grosze. Ale Dżony ma biały kolor skóry więc według lewicowych wcalenierasistów ma teraz padać na kolana przed Murzynem.

zefciu napisał(a): Zupełnie nie. Bo wbrew rojeniom niektórych sędziów TK, Polacy nie odczuwają skutków potopu tak jak np. czarni amerykanie odczuwają skutki planów urbanizacyjnych, które celowo im zesrały życie. Natomiast od Rosjan nie ma czego oczekiwać, bo chociaż ciągle „widać zabory”, to Rosjanie są w głębszej dupie niż my. Nie wygrali na gnojeniu Polski żadnego przywileju.

A white trash people są w dupie czy nie? Ale są biali, więc można od nich wymagać "white responsibility"...

I jak sprawdzić jak odczuwamy skutki potopu? Może byśmy byli teraz dużo bogatsi i żyłoby się tu zupełnie inaczej? Może nas ten potop cofnął o 50 lat w rozwoju, a działalność ruskich o kolejne 50 lat? I co mnie obchodzi, że mają gorzej? Ja do dziś czuję efekt tych potopów i PRLów. Gdzie nie spojrzę tam jakieś dziadostwo. Pierdyliard Polaków z kredytami na 35 lat, bogactwo na pokaz, a bida i żarcie parówek w zaciszu domowym. A może byśmy byli teraz wszyscy bogatsi. Jak złodziejowi i gwałcicielowi zdarzy się po 20 latach od popełnienia przestępstwa krzywda, to mamy na jego przestępstwa patrzeć bardziej łaskawym okiem? Niby czemu? No ale kij z ruskimi - Szwedom żyje się lepiej niż Polakom, więc myślę, że wypadałoby uregulować kwestię potopu.

zefciu napisał(a): Dlatego, że nadal są skutki. I te skutki dają przywilej temu osobnikowi, a utrudniają życie innemu.

No najbardziej uprzywilejowani są WTP żyjący na osiedlach przyczep kempingowych. Widać, że amerykański system specjalnie pod nich skrojony, żeby nie musieli jak jacyś Murzyni żyć w gettach w mieszkaniach z kanalizacją.

InspektorGadżet napisał(a): Morgan Freeman kiedyś powiedział żeby skończyć z rasizmem należy przestać pierdolić cały czas o rasach

Ma gość rację.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Jedno zło nie usprawiedliwia drugiego i vice versa. Nie można po prostu żyć normalnie ze wszystkimi ludźmi i patrzeć który jest chujem, a który spoko?

Czy to zdanie pisze ten sam lumber, który w sąsiednich tematach na uchodźców narzeka?

Cytat:Trzeba ciągle tak na te kolory skóry patrzeć? Kiedyś to chciałem pożyć sobie chociaż trochę w USA, ale jak widzę jak wszyscy są tam zafiksowani na punkcie koloru skóry, to chyba nie czułbym się tak dobrze jak w Polsce.

Bo Polska dzięki działalności dwóch największych zbrodniarzy XX wieku jest mniej więcej jednolita etnicznie. Ostatnio to się zmienia, ale nie jakoś drastycznie.

Cytat:Nie ma ludzi mojej rasy, bo nie ma ras. Po drugie przez kilka wieków Polacy białego koloru skóry byli gnębieni, a czasem sami gnębili Niemców i Ruskich też białego koloru skóry, więc bezsensem jest patrzenie na kolor skóry. Biali ludzie to nie jednorodna masa ściśle ze sobą współpracująca na rzecz wyniszczania innych ras. Biali ludzie na terenie Europy przez setki lat sami się wyniszczali i rzezali się wzajemnie.

Najśmieszniejsze w tym jest to, że akurat Francuzi w historii byli znani z jednego: egzotycznych aliansów:

https://en.wikipedia.org/wiki/Franco-Mongol_alliance
https://en.wikipedia.org/wiki/Franco-Persian_alliance
https://en.wikipedia.org/wiki/Franco-Ottoman_alliance

Lista nie jest kompletna, ale Mongolia w tym chyba najbardziej egzotyczna.


Cytat:I jak sprawdzić jak odczuwamy skutki potopu? Może byśmy byli teraz dużo bogatsi i żyłoby się tu zupełnie inaczej? Może nas ten potop cofnął o 50 lat w rozwoju, a działalność ruskich o kolejne 50 lat? I co mnie obchodzi, że mają gorzej? Ja do dziś czuję efekt tych potopów i PRLów. Gdzie nie spojrzę tam jakieś dziadostwo. Pierdyliard Polaków z kredytami na 35 lat, bogactwo na pokaz, a bida i żarcie parówek w zaciszu domowym. A może byśmy byli teraz wszyscy bogatsi. Jak złodziejowi i gwałcicielowi zdarzy się po 20 latach od popełnienia przestępstwa krzywda, to mamy na jego przestępstwa patrzeć bardziej łaskawym okiem? Niby czemu? No ale kij z ruskimi - Szwedom żyje się lepiej niż Polakom, więc myślę, że wypadałoby uregulować kwestię potopu.

Należałoby dodać, że Ruskom żyje się może chujowo, ale i tak lepiej, gdyby nie żerowali na zdobyczach po RON. Swego czasu były porównania, jak wielką rolę grała gospodarka Kongresówki w Cesarstwie Rosyjskim. A co do Szwecji to cóż, dobra materialne i niematerialne zagrabili. Z 46 dzieł Kopernika, częściowo z jego odręcznymi notatkami, 42 są w Szwecji. Warto o tym pamiętać, jeżeli szuka się genezy encyklopedii Chmielowskiego.

https://archive.is/20130428182220/http:/...ext07p.htm
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Zupełnie nie. Bo wbrew rojeniom niektórych sędziów TK, Polacy nie odczuwają skutków potopu tak jak np. czarni amerykanie odczuwają skutki planów urbanizacyjnych, które celowo im zesrały życie. Natomiast od Rosjan nie ma czego oczekiwać, bo chociaż ciągle „widać zabory”, to Rosjanie są w głębszej dupie niż my. Nie wygrali na gnojeniu Polski żadnego przywileju.
Pomijając, że jest dyskusyjne, czy nadal nie odczuwamy skutków potopu, to chyba musisz przyznać, że fakt, że czyjeś szkodliwe i celowe działanie nie przyniosło spodziewanych korzyści działającemu, nie zdejmuje odpowiedzialności za to działanie.

W ogóle pakowanie do jednego wora tylu różnych ludzi o różnych pochodzeniach, ma niewiele sensu. Termin whiteness jest zbyt amorficzny, żeby posługiwać się nim poważnie w sposób, w jaki posługuje się nim Mathilde Cohen. Ponownie wychodzi to, co już zademonstrował Sokal - niektóre działki humanistyczne po prostu nie mają sita do oddzielania bełkotu od nie-bełkotu.
Odpowiedz
żeniec napisał(a): Ponownie wychodzi to, co już zademonstrował Sokal - niektóre działki humanistyczne po prostu nie mają sita do oddzielania bełkotu od nie-bełkotu.
A to jest nieuniknione. Część merytoryczna porządnej praca naukowa ma następujące rozdziały:
1) Wstęp (stan wiedzy o zagadnieniu, cele pracy).
2) Materiał (co badano).
3) Metody (jak badano).
4) Analiza (co z tego wyszło).
5) Wnioski (co z tego wynika).
Nie chroni to przed pisaniem głupot, ale pozwala je względnie łatwo odsiewać.
Problem z częścią humanistyki jest taki, że tam nie ma nic pomiędzy wstępem i wnioskami.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Gawain napisał(a): A im dalej w czas tym efekt motyla danego wydarzenia większy...
Ale tutaj nie chodzi o efekt motyla właśnie, ale o skutki bardzo bezpośrednie. Zdaję sobie sprawę, że te kwestie położone są na nieostrym spektrum, które wygląda jakoś tak:
  1. Zaj… Ci wczoraj 10k, więc jestem o 10k bogatszy, a Ty o 10k biedniejszy.
  2. Mój ojciec głosował za rasistowską polityką urbanizacyjną, w wyniku której ja żyję w chacie o wysokiej wartości, a Ty w slumsach, skąd wszędzie masz daleko.
  3. Nieokreśleni jacyś moi dziadowie napadli kiedyś na nieokreślonych Twoich dziadów i ich złupili. Potem nastąpiło jeszcze pierdyliard wydarzeń historycznych. Obecnie potomkowie moich dziadów są statystycznie bogatsi niż Twoich.
  4. Gdzieś tam w historii coś się stało, niepowiązanego bezpośrednio z nami, co sprawia, że ja mam tak, a Ty srak.

Poczucie white responsibility znajduje się w okolicy punktu 2. A roszczenia za Potom w okolicy punktu 3. Inna sprawa, że w związku z faktem, że Szwecja jest płatnikiem netto, a Polska beneficjentem netto EU, można postawić tezę, że tak, owszem, Szwecja oddaje nam za potop. Nie wynika to z żadnego poczucia winy i krzywdy, ale raczej konstatacji, że lepiej dla wszystkich, jeśli poziom cywilizacyjny EU jest wyrównany.

Cytat:Za sto lat też będą skutki, może nawet bardziej przykre, ale czemu mamy odpowiadać za coś co nie wynika z naszego działania?
A czemu masz czerpać z tego korzyści?

Cytat:Toż za chrzest Mieszka nikt nam odpowiadać nie każe a rodzimowiercy mają do chłopa żal...
Gdyby jeszcze istnieli jacyś rzeczywiści rodzimowiercy – tj. osoby, które zachowały ciągłość religijno-kulturową ze słowiańskim poganizmem, to ten argument może byłby poważny.

Cytat:Klima w domu to w konsekwencji skrajne zjawiska pogodowe.
No. Dlatego też osoby odpowiedzialne czasem uważają, że należy ograniczyć używanie klimy. Dziwne, nie?

Cytat:Jaki? Rasizmu i szowinizmu nie ma praktycznie, to zjawiska tak okazjonalne, że jak w Pcimiu Turkowi okna wybiją w kebabie to pisze o tym cały internet.
Ale przecież nie mówimy o Polsce. W Polsce w ogóle nie ma problemu rasowego i przecież sam pisałem o tym, że przeszczepianie tych koncepcji na grunt Polski nie ma sensu.
Cytat:No ale społeczeństwo swój chodnik odśnieżyło, instytucje np. państwa też, albo aktywnie działają. Czemu więc cały świat ma być odpowiedzialny za to, że miejscami pada deszcz ze śniegiem, a czasami nawet cieć nie pozamiata i ktoś na błocie nogę złamie?
Ale kto mówi o „cały świecie”? Mówimy o krajach, które mają problem rasowy. I o tym, żeby właśnie „aktywnie działać”, a nie wierzyć, że po pół wieku od zniesieniu apartheidu nie ma żadnego problemu rasowego, bo przecież „prawo jest równe”.

lumberjack napisał(a): Nie można po prostu żyć normalnie ze wszystkimi ludźmi i patrzeć który jest chujem, a który spoko?
Oczywiście, że można. Ale jeśli istnieją dowody statystyczne, że ludzie tak statystycznie nie patrzą i że uprzedzenia rasowe dalej funkcjonują; to nie można powiedzieć „ja nie jestem rasistą, więc to nie jest mój problem”.

lumberjack napisał(a):Nie ma ludzi mojej rasy, bo nie ma ras.
Biologicznie nie ma. Ekonomicznie (jeśli żyjesz w USA czy w RPA) są.
Cytat:Biali ludzie to nie jednorodna masa ściśle ze sobą współpracująca na rzecz wyniszczania innych ras. Biali ludzie na terenie Europy przez setki lat sami się wyniszczali i rzezali się wzajemnie.
Ale przecież nikt nie twierdzi, że jest inaczej.

zefciu napisał(a): Ale nie zjebała grupa społeczna.
Ale korzystała grupa społeczna.
Cytat:Ale Dżony ma biały kolor skóry więc według lewicowych wcalenierasistów ma teraz padać na kolana przed Murzynem.
Ale kto tak w ogóle twierdzi? To jest właśnie błąd rozumowania hierarchistów. Że skoro Murzyn nie pada na kolana przed białym, to biały musi przed Murzynem. Tertio non datur.
Cytat:A white trash people są w dupie czy nie?
Zależy. Ale przecież nikt nie wymaga odpowiedzialności od tych, którzy są w dupie.
InspektorGadżet napisał(a): Morgan Freeman kiedyś powiedział żeby skończyć z rasizmem należy przestać pierdolić cały czas o rasach
Tia. Tylko co Morgan Freeman wie o problemach przeciętnego czarnego z Południa? To jest niestety typowy „zauszfirmizm”. Nie każdy czarny może być Morganem Freemanem.

żeniec napisał(a): W ogóle pakowanie do jednego wora tylu różnych ludzi o różnych pochodzeniach, ma niewiele sensu. Termin whiteness jest zbyt amorficzny, żeby posługiwać się nim poważnie w sposób, w jaki posługuje się nim Mathilde Cohen.
Ale można się nim posługiwać w inny sposób. W taki mianowicie, że „białość” to po prostu brak rasy. Brak cech fenotypowych, które sprawiają, że w danym społeczeństwie jesteśmy za cechy fenotypowe dyskryminowani. Nie musi istnieć żadna „biała kultura”, ani „biała tożsamość”, żeby istniał biały przywilej.
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
Gawain napisał(a): A im dalej w czas tym efekt motyla danego wydarzenia większy...
Ale tutaj nie chodzi o efekt motyla właśnie, ale o skutki bardzo bezpośrednie. Zdaję sobie sprawę, że te kwestie położone są na nieostrym spektrum, które wygląda jakoś tak:
  1. Zaj… Ci wczoraj 10k, więc jestem o 10k bogatszy, a Ty o 10k biedniejszy.
  2. Mój ojciec głosował za rasistowską polityką urbanizacyjną, w wyniku której ja żyję w chacie o wysokiej wartości, a Ty w slumsach, skąd wszędzie masz daleko.
  3. Nieokreśleni jacyś moi dziadowie napadli kiedyś na nieokreślonych Twoich dziadów i ich złupili. Potem nastąpiło jeszcze pierdyliard wydarzeń historycznych. Obecnie potomkowie moich dziadów są statystycznie bogatsi niż Twoich.
  4. Gdzieś tam w historii coś się stało, niepowiązanego bezpośrednio z nami, co sprawia, że ja mam tak, a Ty srak.

Poczucie white responsibility znajduje się w okolicy punktu 2. A roszczenia za Potom w okolicy punktu 3. Inna sprawa, że w związku z faktem, że Szwecja jest płatnikiem netto, a Polska beneficjentem netto EU, można postawić tezę, że tak, owszem, Szwecja oddaje nam za potop. Nie wynika to z żadnego poczucia winy i krzywdy, ale raczej konstatacji, że lepiej dla wszystkich, jeśli poziom cywilizacyjny EU jest wyrównany.

No właśnie, punkt 2 jest często sprzedawany jako "systemowy rasizm". Problem jest w tym, że chujowa* urbanistyka była organizowana w wielu krajach. W tych, w których bieda przebiegała według podziałów rasowych. I w tych, w których tak nie było. W tych pierwszych rozdział lokali według fenotypu czy etni kanalizował się w gettach czy w patologicznych kamiennicach. Gdyby Polska nie została ujednolicona etnicznie przez dwóch wąsaczy, mielibyśmy być może podobny rozwój przez deweloperkę PRL-u i III RP. A tak mamy tylko normalną patodeweloperkę i normalną pato-urbanistykę.

Co do Szwecji, to podobnie jak z Niemcami, moglibyśmy się domagać odszkodowań, ale w sumie lepiej korzystamy na tym, że i tak nam dopłacają w ramach UE. Nie oznacza to, że należy negować lub relatywizować szkody poczynione w przeszłości. I tak należy się cieszyć, że w porównaniu z taką Irlandią to całkiem nieźle wyszliśmy. Może nie korzystamy równie efektywnie, ale to już osobna bajka.



(*tak, wiem, muszę trochę przestać kląć, od jutra zaczynam)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): No właśnie, punkt 2 jest często sprzedawany jako "systemowy rasizm". Problem jest w tym, że chujowa* urbanistyka była organizowana w wielu krajach. W tych, w których bieda przebiegała według podziałów rasowych. I w tych, w których tak nie było.
Ale ja przecież tego nie neguję. Każdy kraj ma swoje własne problemy i nie istnieje żadna panświatowa biała społeczność. Ale nie ma się co dziwić, że w kraju takim jak USA, gdzie problem klasowy był wzmocniony rasowo, mówi się o systemowym rasizmie.

Cytat:Gdyby Polska nie została ujednolicona etnicznie przez dwóch wąsaczy, mielibyśmy być może podobny rozwój przez deweloperkę PRL-u i III RP.
A nie mamy? Nie byłeś nigdy w żadnym gettcie w Polsce? W Poznaniu zapraszam na ul. Gówną.

Cytat:Co do Szwecji, to podobnie jak z Niemcami, moglibyśmy się domagać odszkodowań, ale w sumie lepiej korzystamy na tym, że i tak nam dopłacają w ramach UE.
Nie „w sumie”, tylko to jest najlepsze, na co możemy z ich strony realnie liczyć. I różne wpierdalacze sałatek, które chcą to zburzyć działają na naszą szkodę i w kierunku pogłębienia potopowych różnic.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): A czemu masz czerpać z tego korzyści?
zefciu napisał(a): Ale korzystała grupa społeczna.
zefciu napisał(a): Nie musi istnieć żadna „biała kultura”, ani „biała tożsamość”, żeby istniał biały przywilej.
Dowcip polega na tym, że na dłuższą metę nie. To nie jest gra o sumie zerowej, tylko gra o sumie ujemnej. Nie "A ma chujowo, żeby B miał zajebiście", tylko "A ma chujowo i B ma przez to też chujowo, ale nie aż tak, więc względnie ma bardziej zajebiście". Biały Hamerykaniec przecież ponosi przez tę urbanistykę dla czarnych produkującą narko-getta tylko straty. Ciągle jednak mniejsze niż ten czarny. Biały Bur w sumie też był bity w dupę przez apartheid - narzucona czarnym niższa płaca powodowała, że byli bardziej konkurencyjni na rynku pracy, czy też byli gorszymi klientami. Niemniej ten biały Bur był w dupę bity mniej. Jak A nie jest bezpośrednio eksploatowany przez B - niewolnictwo, pańszczyzna, coś tam - to obaj są stratni.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Dowcip polega na tym, że na dłuższą metę nie. To nie jest gra o sumie zerowej, tylko gra o sumie ujemnej.
Oczywiście. Tak samo, jak Szwecja na dłuższą metę traci na tym, że Polska została swego czasu złupiona, bo mniej może tej Polsce teraz sprzedać. I właśnie dlatego UE inwestuje w spójność.

No i teraz, uwzględniając powyższą wypowiedź, należy sobie odpowiedzieć – jaką mentalnością kierują się ci, którym próby zatarcie różnic rasowych, lub różnic międzypaństwowych są nie w smak?
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Ale ja przecież tego nie neguję. Każdy kraj ma swoje własne problemy i nie istnieje żadna panświatowa biała społeczność. Ale nie ma się co dziwić, że w kraju takim jak USA, gdzie problem klasowy był wzmocniony rasowo, mówi się o systemowym rasizmie.

W USA problem klasowy był wzmacniany na trzech poziomach:
- rasowo (white)
- etnicznie (anglo-saxon)
- i religijnie (protestant)

I nawet jeżeli kwestia rasowa była najsilniejszym faktorem, dyskryminacja obowiązywała na wszystkich trzech. Ale "mówi się" tylko o tym jednym.

Cytat:A nie mamy? Nie byłeś nigdy w żadnym gettcie w Polsce? W Poznaniu zapraszam na ul. Gówną.

Rzadko bywam w kraju, więc pisz konkretnie. W czasach PRL-u jedyną mniejszością znacząco dotykaną przez podziały klasowe czy majątkowe byli AFAIK ludzie zwani obecnie romami. Ale więc gierkowska deweloperka nie dotyczyła ani Ukraińców ani Wietnamczyków ani jakichś innych grup aktualnej migracji.

Cytat:Nie „w sumie”, tylko to jest najlepsze, na co możemy z ich strony realnie liczyć. I różne wpierdalacze sałatek, które chcą to zburzyć działają na naszą szkodę i w kierunku pogłębienia potopowych różnic.

Oczywiście że lepiej, jeżeli dają dobrowolnie ku obopólnej korzyści, niż żeby dawali pod przymusem. Pamiętajmy też, że Francja 1919 żądając wyolbrzymionych odszkodowań od Niemców doprowadziła ich (a z tym resztę świata) do gospodarczego kryzysu, czym walnie przyczyniła się do wydarzeń 1933+. Dziś to może nie grozi, ale po co brać z tego przykład?

Ale kasa kasą, a dobra niematerialne też są ważne. Egipt Anglikom wypomina ich zbiory muzealne, można też Szwedom wypominać ichnie, kropla może wydrąży ten kamień. Ale to w sumie już offtop w tym temacie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Ale można się nim posługiwać w inny sposób.
No można, ale tak się nim nie posługują, o ile w ogóle jakoś to pojęcie definiują. Nonsensowne publikacje, jak tutaj omawiana, też sytuacji nie poprawiają.

zefciu napisał(a): W taki mianowicie, że „białość” to po prostu brak rasy. Brak cech fenotypowych, które sprawiają, że w danym społeczeństwie jesteśmy za cechy fenotypowe dyskryminowani. Nie musi istnieć żadna „biała kultura”, ani „biała tożsamość”, żeby istniał biały przywilej.
W takim wypadku zaczyna nasuwać się pytanie po co to nazywać "białością", skoro zaczyna mieć z nią coraz mniej wspólnego i w gruncie rzeczy chodzi o coś ogólniejszego i bardziej abstrakcyjnego. Najlepszą odpowiedzią wydaje się być "by podkurwić wszystkie strony sporu", a chyba nie o to chodzi.
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
InspektorGadżet napisał(a): Morgan Freeman kiedyś powiedział żeby skończyć z rasizmem należy przestać pierdolić cały czas o rasach
Tia. Tylko co Morgan Freeman wie o problemach przeciętnego czarnego z Południa? To jest niestety typowy „zauszfirmizm”. Nie każdy czarny może być Morganem Freemanem.
Czyżby?
Fremann urodził się na Poludniu w Memphis i za młodu mu się za bardzo nie przelewało. Jego przodkowie byli przykładnymi niewolnikami.
Na pewno wie więcej o sprawie niż ty czy ja.

Cytat:Morgan Freeman was born on June 1, 1937, in Memphis, Tennessee.[3] He is the son of Mamie Edna (née Revere; 1912–2000), a teacher,[4] and Morgan Porterfield Freeman (July 6, 1915 – April 27, 1961),[2] a barber, who died of cirrhosis in 1961.[5] He has three older siblings.[6] According to DNA analysis, some of his ancestors were from the Songhai and Tuareg people of Niger.[7] Some of Freeman's great-great-grandparents were slaves who migrated from North Carolina to Mississippi. Freeman later discovered that his Caucasian maternal great-great-grandfather had lived with, and was buried beside, Freeman's African-American great-great-grandmother in the segregated South, as the two could not legally marry at the time.[4] The DNA test suggested that among all of his African ancestors, a little over one-quarter came from the area that stretches from present-day Senegal to Liberia and three-quarters came from the Congo-Angola region.[8]

As an infant, Freeman was sent to his paternal grandmother in Charleston, Mississippi.[9][10] He moved frequently during his childhood, living in Greenwood, Mississippi; Gary, Indiana; and finally Chicago, Illinois.[10] When Freeman was 16 years old, he contracted pneumonia.[11]
Cytat:Hrabstwo Shelby zostało założone w roku 1819 przez imigrantów europejsko-amerykańskich. Było ono częścią ziem nabytych przez rząd Stanów Zjednoczonych od plemiona Czikasawów w roku 1818. Hrabstwo przyjęło imię Isaaca Shelby, byłego gubernatora stanu Kentucky, który przyczynił się do negocjacji nabycia owych ziem[5]. W latach 1826 do 1868 siedzibą hrabstwa było Raleigh.
Po zakończeniu wojny secesyjnej, siedziba została przeniesiona do Memphis (obecnie Raleigh znajduje się w granicach Memphis)[5].

Doliny w rejonie Delty Missisipi były przeznaczone pod plantacje bawełny, gdzie siłą roboczą byli afroamerykańscy niewolnicy. Długo przed wojną secesyjną populację hrabstwa stanowili czarni, w większości niewolnicy, a Memphis rozwinęło ważny rynek handlu bawełną.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
żeniec napisał(a): No można, ale tak się nim nie posługują
Niektórzy tak się posługują właśnie.
Cytat:Nonsensowne publikacje, jak tutaj omawiana, też sytuacji nie poprawiają.
Nonsensowne publikacje w ogóle żadnej sytuacji nie poprawiają, ale przecież, jak już zwrócił uwagę ZaKotem nie negują tych sensownych.

zefciu napisał(a): W takim wypadku zaczyna nasuwać się pytanie po co to nazywać "białością", skoro zaczyna mieć z nią coraz mniej wspólnego i w gruncie rzeczy chodzi o coś ogólniejszego i bardziej abstrakcyjnego.
No to zaproponuj lepszy termin.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): Niektórzy tak się posługują właśnie.
I tutaj wracamy do tego, co już napisałem, i co rozwinął kmat - w całej dziedzinie miód miesza się z dziegciem. To nie na niespecjalistach outsiderach leży odpowiedzialność za filtrowanie treści i metodologię.

Przy okazji (pytam nieironicznie) - masz na myśli jakąś konkretną pozycję lub publikację?

zefciu napisał(a): Nonsensowne publikacje w ogóle żadnej sytuacji nie poprawiają, ale przecież, jak już zwrócił uwagę ZaKotem nie negują tych sensownych.
Mam wrażenie, że te sensowne nie zawierają rozważań o "Białości" kuchni francuskiej, i ogólnie unikają tak mglistych terminów.

zefciu napisał(a): No to zaproponuj lepszy termin.
Nie wiem, czy da się wymyślić lepszy, bo całe ujęcie tematu w ten sposób jest kulawe. Konflikt nie przebiega wzdłuż podziałów "rasowych", ale ekonomicznych. Gdyby wszystko pozostało bez zmian, ale wśród biednych i bogatych nagle było proporcjonalnie tyle samo białych, co nie-białych, to chyba i tak byśmy nie stwierdzili poprawy. Urodzeni w ubóstwie nadal byliby w dupie, a urodzeni w bogactwie mieliby od początku łatwiej. Fenotyp nie ma tu zbyt wiele do rzeczy i patrzenie przez jego pryzmat tylko zaciemnia obraz.
Odpowiedz
zefciu napisał(a): No i teraz, uwzględniając powyższą wypowiedź, należy sobie odpowiedzieć – jaką mentalnością kierują się ci, którym próby zatarcia różnic rasowych, lub różnic międzypaństwowych są nie w smak?

Ale zacierać różnice rasowe można na różne sposoby. Można tak jak Morgan Freeman - przestać gadać o rasach i tak jak ja - patrzeć tylko na to czy ktoś jest spoko czy nie.

Można też "zacierać" te różnice epatując wszem i wobec tekstami typu:

ZaKotem napisał(a): "A wiesz, osobo ubarwiona - pozwól, że będę cię definiować na podstawie twoich cech wyglądu, a jak nie pozwolisz, to i tak to zrobię - no więc wiesz, osobo ubarwiona, że przedstawiciele mojej rasy strzelali do twoich przodków aż ci się nogami nakrywali? Wiesz, że ludzie mojej rasy robili z twoimi co chcieli? W zasadzie to wyglądasz jak ktoś, kto pochodzi od niewolników, chciałbym ci to przypomnieć, osobo ubarwiona, będę ci to przypominać pięć razy dziennie. Ludzie mojej rasy gwałcili twoich przodków jak chcieli i ujeżdżali wasze żony i córki zakładając im wędzidła. Pochodzisz od ludzi, których ludzie mojej rasy traktowani jak zwierzęta, osobo ubarwiona. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadza, że będę o tym pierdolił godzinami, szczególnie w twojej obecności, bo to mnie szczególnie podnieca i nic nie możesz mi zrobić. Tylko przedstawicielom mojej rasy wolno wciąż o tym mówić, jak potężni i władczy byli nasi przodkowie, osobom ubarwionym nie wolno, wam wolno tylko potwierdzać, że zawsze byliście tylko jęczącymi o litość bezsilnymi ofiarami."

Można też "zacierać" różnice dając więcej miejsc na uczelniach czarnym, a mniej żółtym.

Osobiście uważam, że zacieranie różnic polegające na intensywnym skupieniu się na rasach osiągnie efekt odwrotny do zamierzonego.

Prawdziwe zatarcie osiągniemy traktując innych tak samo - niezależnie od koloru skóry.

bert04 napisał(a): Czy to zdanie pisze ten sam lumber, który w sąsiednich tematach na uchodźców narzeka?

Narzeka na bezsensowność politpoprawnej polityki imigracyjnej UE:



Takim podejściem to my świata nie zbawimy. Trza wspomagać rozwój biednych państw. Nie bać się, że staną się konkurencją dla naszych "już ustawionych" państw, a raczej cieszyć się ich wzrastająca zamożnością, którą być może zainwestują w nasze produkty.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości