Liczba postów: 576
Liczba wątków: 1
Dołączył: 06.2009
Reputacja:
0
Nie do końca. Sudoku jest ekstremalnym wysiłkiem ze strony mózgu 
Sudoku polega na myśleniu, medytacja na zaprzestaniu myślenia.
Niektórzy nie powinni mieć z tym problemu
Bóg nie ma z tym nic wspólnego. W ogóle nie ma go we Francji o tej porze roku.
Liczba postów: 18
Liczba wątków: 0
Dołączył: 06.2009
Reputacja:
0
adVice napisał(a):O co ci chodzi? Medytacja została już kilka razy przebadana pod kątem ewentualnych zysków z jej uprawiania i okazało się, że osoby ja uprawiające potrafiły szybciej dojść do siebie po stresie, lepiej radziły sobie z obciążeniem oraz łagodniej przechodziły wstrząsy.
Dlatego napisalem 'na co dzien'. Wiem, ze jest juz doradzana przez wielu specjalistow, chociaz od strony naukowej raczej jeszcze nie zbadana...
Liczba postów: 423
Liczba wątków: 3
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
0
marek_max napisał(a):Jakis czas temu przez dlugi czas mialem okazje wymieniac poglady z buddystami o wieloletnim stazu.
Wszystko bylo ok dopoki nie zaczal zarzucac mnie bajeczkami o karmie, reinkarnacji i oswieceniu w ktorym to mozna lewitowac albo robic inne 'sztuczki' i po 70 latach medytacji odpowiedziec na pytanie 'kim jestes'...
Teoretycznei mozna odrzucic wszystkie te fantazje w buddyzmie, ale wtedy nie zostanie duzo z buddyzmu, troche psychologii, troche biologii, troche logiki.
Dla mnie buddyzm to kolejna religia, idaca nieco innym tropem niz chrzecijanstwo, ale po dlugim zastanowieniu ma te same problemy i wady:
- jakies niesprawdzone naukowo bajki o karmie i reinkarnacji (zamiast boga i nieba)
- modlitwy, czy jak wolicie medytacje przy posazkach i innych obrazkach, napelnianie ich energia itp...
- zycie wg okreslonego schematu (tu akurat w buddyzmie jest on mniej rygorystyczny, ale jak bedziesz zly - skonczysz jako glizda)
- obietnica zycia wiecznego, nawet jako dzdzownica ;-)
Medytacja sama w sobie moze cos daje, moze za 50 lat psychologowie beda to stosowac na co dzien, ale na pewno nie beda wmawiac, ze dzieki temu w osiagniemy odpowiedz na pytanie 'kim jestem' i doznamy oswiecenia...
Niestety - dla mnie calosc - sciema jak wszystko, choc jak w i odrobina normalnosci. Aha - i jak zawsze wybieranie z nauki tego co potwierdza bajeczki, a odrzucanie tego co nie pasuje do calej zabawy...
I oczywiscie po godzinie rozmowy nastepuje rowniez u buddystow flustracja: ok, widze, ze wszystko umiesz zakwestionowac...
bo mi trudno jest nie zakwestionowac jak ktos na bazie slizgich i naciaganych 'dowodow' mowi mi, ze moja dusza juz byla na ziemi kilka tysiecy razy... Sorry... nie kupuje tego.
Zgadzam się z Panem Markiem.
Liczba postów: 217
Liczba wątków: 1
Dołączył: 01.2009
Reputacja:
0
Sam Budda też nauczał o karmię i reinkarnacji czy to "niezależny dodatek do religii" ???
Kiedyś widziałem o nim film i nie słyszałem by coś o tym wspominali. Mówili za to o jego promocji "etyki". Ale widocznie nie powiedzieli wszystkiego(???) : )
[FONT="]"... Rzadkimi są ludzie nie ulegający urojeniom i mający odwagę spojrzeć w obliczę prawdy, przed którą korzy się hołota. " [/FONT] [FONT="]Anatol France[/FONT]
Liczba postów: 6
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.2009
Reputacja:
0
Wtrącę swoje trzy grosze. Główna moja myśl to – buddyzm jest inny, ale nie jest „wybawieniem” dla wszystkich poszukujących.
Jestem buddystą od dwóch lat, praktykuję buddyzm tybetański. Uważam się za ateistę, idea Boga Stwórcy wydaje mi się totalnie absurdalna. Nie uważam się natomiast za racjonalistę, bo nie uważam, że wszystko jest poznawalne empirycznie i za pomocą rozumu, gdyż każdy z nas ma na co dzień styczność z czynnikami nieracjonalnymi – jak choćby emocje.
Wielu ludzi widzi w buddyzmie wybawienie od zabobonu i infantylności chrześcijaństwa. Mają potrzebę poszukiwania duchowości, czegoś „więcej”, i widzą w nieteistycznym buddyzmie alternatywę dla banałów i pseudometafizycznego bełkotu kościoła. Powszechna wiedza o buddyzmie jest jednak znikoma. Ludzie rzucają określeniami typu „medytacja” i „oświecenie” nie mając pojęcia, co to tak naprawdę znaczy i czym jest licząca 2500 lat buddyjska tradycja. Buddyzm na pewno nie jest dogmatyczny, paranoiczny, zazdrosny, nie przeklina „niewiernych” i nie misjonuje. Jest religią w innym wymiarze, ale mimo wszystko nadal jest religią. Ma zestaw przekonań, który dla racjonalnych umysłów mogą brzmieć niedorzecznie – karma, reinkarnacja, i wiele innych. Żeby tak naprawdę wiedzieć, o czym mowa, trzeba zgłębić to dokładnie, bo stereotypy na ten temat – które wyczytałem też w tym wątku – nie dają podstaw do formowania kompetentnych sądów. Buddyjska filozofia jest totalnie inna od „naszej”, zakorzenionej głęboko w materializmie i skłonności do dychotomii. Bardziej współgra z odkryciami fizyki kwantowej, które wywracają nasz pogląd na rzeczywistość do góry nogami (i idzie nawet o krok dalejJ
Buddyzm niektórych po prostu nie przekona. Lepiej już być racjonalną jednostką areligijną niż poszukiwać religii na siłę i racjonalizować elementy totalnie nieracjonalne. To specjalność innych religiiJ Mnie samego przekonało to, że buddyzm proponuje drogę samodoskonalenia i pozbywania się tego, co nam na co dzień w nas samych przeszkadza, bez neurotycznego stosunku do duchowości i szczucia piekłem. Poza tym nie każe w nic wierzyć w takim sensie, że samego faktu wiary w coś w buddyzmie nic nie wynika – tak jak w chrześcijaństwie. Musisz uwierzyć, że Jezus umarł na krzyżu za twoje grzechy, że kosmiczny tatuś czuwa nad tobą w niebie, wtedy dopiero możesz nazwać się chrześcijaninem i masz bilet do nieba, zapewne z objazdem przez czyściec. W buddyzmie dostajemy praktyki medytacyjne z dopiskiem „masz, sprawdź sam, bez koncepcji i oczekiwań”. Nauki buddyjskie opisują świat posługując się pewnym aparatem pojęć i światopoglądem, nie jest on jednak narzucany jako „prawda objawiona”, gorzka piguła do przełknięcia na wejściu – nie połykasz, nie wchodzisz. Sam na początku miałem opory przed pewnymi elementami, szczególnie w wydaniu tybetańskim, które jest chyba najbardziej mistyczne i zrytualizowane ze wszystkich odmian buddyzmu. Po okresie dokładnego sprawdzania, czemu to wszystko służy, przyglądania się i czytania tekstów zainwestowałem w to pewną dozę zaufania i widzę, że to w moim przypadku to działa. Trochę tak, jak z wyborem szkoły, czy kierunku studiów – zawsze trochę kupuje się kota w worku, i potem można się wypisać, lub nie. Buddyzm nie jest obiektywnie ani lepszy, ani gorszy od innych religii – jest na pewno subiektywnie najlepszy dla tych, którzy zdecydowali się go praktykować. Tak samo jak inne religie można go totalnie nie zrozumieć i zmanipulować do własnych celów.
Chcę zastrzec – wszystkie poglądy, jakie tu zawarłem, szczególnie na temat chrześcijaństwa, są moimi przemyśleniami, nie są oficjalnym stanowiskiem czegokolwiek ani kogokolwiek.
Pozdrawiam
Andrzej
Liczba postów: 1,693
Liczba wątków: 43
Dołączył: 09.2006
Reputacja:
1
a są tu osoby, które zajmują się medytacją i chciałyby o niej coś więcej opowiedzieć ?
[url="http://www.youtube.com/watch?v=_A_arjPCKXA"]
[/url]
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Ja żem trochę medytował (no w każdym razie próbowałem  ) to może cosik napiszę. Skrajnie nieobiektywnie.
Kilgore parę lat temu na kilka chwil przekonał mnie do buddyzmu... poczytałem sobie trochę buddyjskich tekstów, potem jakąś tam buddyjską książkę o medytacji... no i zacząłem próbować. Najpierw zaczął mnie wkurwiać tykający zegar - pozbyłem się go. Pozbyłem się później jeszcze kilku innych, rozpraszających mnie rzeczy - mamy, taty, psa i wszystkich sąsiadów z bloku - niestety nadal nie mogłem się skupić. Siedzenie w ciszy i nic nie robienie jest zajebiście nudne. Buddyzm jest nudny; wolę już różne filozofie europejskie, z których sobie zrobiłem eklektyczny mix odpowiadający mojemu charakterowi, moralności i mentalnosci. Buddyzm i medytacje spodobają ci się tylko jeśli będziesz miał odpowiednie usposobienie.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Liczba postów: 1,693
Liczba wątków: 43
Dołączył: 09.2006
Reputacja:
1
no to daleko nie zaszedłeś, szkoda, mnie ciekawi co czują ludzie mający w medytacji spore doświadczenie, jak daleko faktycznie wpływa ona na umiejętność doświadczania "tu i teraz"
[url="http://www.youtube.com/watch?v=_A_arjPCKXA"]
[/url]
Liczba postów: 6
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.2009
Reputacja:
0
Lumberjack to klasyczny przykład na to, że medytacji trzeba się NAUCZYĆ i wiedzieć z czym to się je. Siedzenie w ciszy i nic nie robienie to nie jest medytacja, tylko zbijanie bąków. Medytacja przypomina trening albo ćwiczenie na instrumencie muzycznym, tyle tylko, że pracuje się z własnym umysłem.
Wszystkim, którzy interesują się medytacją buddyjską polecam wizytę w buddyjskim ośrodku. Nie podaję żadnych linków, żeby nie promować swojej ani żadnej konkretnej szkoły - google pozwoli Wam szybko znaleźć najbliższy ośrodek. Medytacji nie nauczymy się sami - do tego potrzeba wyjaśnień kompetentnej osoby. Nie bójcie się, nie zjedzą Was
Co do efektów medytacji - każdy odczuwa to inaczej, gdyż każdy ma inny "problem"  . Ja medytuję prawie codziennie od dwóch lat (nadmieniam - to śmiesznie mało) i mogę powiedzieć, że pierwszym pozytywnym objawem, jakim u mnie wystąpił, był narastający dystans do własnych emocji i otaczających zjawisk. Nigdysiejsze dramaty stają problemem do przeanalizowania, bez dodatkowej potrzeby radzenia sobie z uczuciami. Oczywiście nie wszystkie, to proces stopniowy, nadal są sytuacje, które są w stanie mnie "rozwalić" i długo jeszcze tak pozostanie. Jeśli chodzi o bycie w "tu i teraz" - tak naprawdę trzeba włożyć ogromnie dużo wysiłku w praktykę, aby postrzegać rzeczywistość na takim poziomie. Na pewno nie od razu tak jest
Jeśli chcesz sprawdzić, czy medytacja buddyjska działa, po raz kolejny polecę Ci wizytę w ośrodku. Popatrz na ludzi, którzy medytują od dawna, posłuchaj, co i jak mówią, jak się zachowują. Można miesiącami rozprawiać o zaletach praktyki, ale nic tak nie przekonuje i nie inspiruje jak żywy przykład.
pozdrawiam
Andrzej
Liczba postów: 756
Liczba wątków: 20
Dołączył: 02.2009
Reputacja:
0
Osobiście uważam, że to nie tylko religie są lepsze czy gorsze, mądrzejsze czy głupsze.
To ludzie, którzy je wyznają czynią je (również) takimi. Gdy religia schodzi pod strzechy staje się z czasem coraz bardziej pustymi, zabobonnymi rytuałami, nabierając coraz to więcej absurdalnych dogmatów. Po n latach jest karykaturą tego czym mistyk stworzył ją na początku.
Dla mnie - w buddyźmie tworzenie sobie figurek buddy i modlenie się do nich, siadanie w pozycji lotosu (bo Gautama tak siedział), kadzidła albo wiara w to, że w następnym życiu będzie się świnką czy robaczkiem, to jedne z przykładów tego, że buddyzm trafił pod strzechy.
W innej kulturze, w której jesteśmy, te rytuały stają się bezsensowym, karykaturalnym naśladownictwem, które do niczego dobrego prawdopodobnie nie doprowadzi adepta. Ewentualnie będzie to jego subiektywne odczucie, że coś osiągnął, które z boku będzie bardziej wyglądało na pranie mózgu. Nastąpi coraz to większe wyobcowanie od bliskich, a nirvany jak nie było tak nie będzie.
Liczba postów: 16,443
Liczba wątków: 93
Dołączył: 10.2005
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
lumberjack napisał(a):Ja żem trochę medytował (no w każdym razie próbowałem ) to może cosik napiszę. Skrajnie nieobiektywnie. 
Kilgore parę lat temu na kilka chwil przekonał mnie do buddyzmu... poczytałem sobie trochę buddyjskich tekstów, potem jakąś tam buddyjską książkę o medytacji... no i zacząłem próbować. Najpierw zaczął mnie wkurwiać tykający zegar - pozbyłem się go. Pozbyłem się później jeszcze kilku innych, rozpraszających mnie rzeczy - mamy, taty, psa i wszystkich sąsiadów z bloku - niestety nadal nie mogłem się skupić. Siedzenie w ciszy i nic nie robienie jest zajebiście nudne. Buddyzm jest nudny; wolę już różne filozofie europejskie, z których sobie zrobiłem eklektyczny mix odpowiadający mojemu charakterowi, moralności i mentalnosci. Buddyzm i medytacje spodobają ci się tylko jeśli będziesz miał odpowiednie usposobienie. była taka fajna przypowiastka o medytacji autorstwa de Mello, która utrafia bez reszty w Twój casus:
mistrz miał bardzo wzniosłego ucznia, który miał się za oświeconego i całe dnie medytował.
pewnego razy mistrz zobaczył gi jak siedzi oddany medytacji na placu świątyni, tak by wszyscy go widzieli. wziął więc cegłówkę usiadł nieopodal i zaczął o trotuar z całej siły trzeć tą cegłą co powodowało paskudny jazgot. po kilku dosłownie chwilach uczeń otworzył oczy i z wyrzutem zwrócił się do mistrza gwałtownia: "co ty wyprawiasz, co sobie wyobrażasz? ja tu medytuję"
mistrz mu na to z uśmiechem głupca na twarzy: "poleruję cegłę. chcę żeby zyskała wyskoki połysk!"
uczeń odparł zmieszany (wiedział już że coś się święci): "przecież to niemożliwe..."
na co mietrz spokojnie: "tak? a ty juz któryś rok z rzędu usiłujesz nauczyć egocentryka medytacji."
Liczba postów: 6
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.2009
Reputacja:
0
Tunga napisał(a):Osobiście uważam, że to nie tylko religie są lepsze czy gorsze, mądrzejsze czy głupsze. To ludzie, którzy je wyznają czynią je (również) takimi. Gdy religia schodzi pod strzechy staje się z czasem coraz bardziej pustymi, zabobonnymi rytuałami, nabierając coraz to więcej absurdalnych dogmatów. Po n latach jest karykaturą tego czym mistyk stworzył ją na początku.
Pełna zgoda. Każda ideologia taka jest, jeśli jest pozbawiona zdrowego rozsądku i podlana fanatyzmem.
Tunga napisał(a):Dla mnie - w buddyźmie tworzenie sobie figurek buddy i modlenie się do nich, siadanie w pozycji lotosu (bo Gautama tak siedział), kadzidła albo wiara w to, że w następnym życiu będzie się świnką czy robaczkiem, to jedne z przykładów tego, że buddyzm trafił pod strzechy.
Trochę nie wiesz, na czym polega to, o czym mówisz. Mówię teraz z perspektywy własnej linii buddyzmu, gdyż wszystko to w niej występuje.
Tworzenie "figurek" i "modlenie się do nich" = wzmacnianie motywacji do praktyki i wzmacnianie związku z potencjałem naszego własnego umysłu. To nie to samo, co całowanie w stópki Jezuska. Odbiorcą nie jest Budda czczony jako bóg, ale nasz własny umysł.
Siadanie w pozycji lotosu - nie dlatego, że tak sobie Gautama wymyślił, ale dlatego, że tradycja medytacyjna w Indiach wypracowała przez tysiące lat taką pozycję jako najkorzystniejszą podczas czasem trwającej wiele godzin/dni/miesięcy/lat medytacji. Pomaga utrzymać skupienie oraz dobre funkcjonowanie ciała.
Wiara w reinkarnację - brzmi niedorzeczenie, ale zanim wyda się osąd warto znać teoretyczną podbudowę tego zagadnienia w tekstach. Wychowani w postchrześcijańskim świecie nie umiemy tego przełknąć, ale kiedy się w to zagłębimy, zobaczymy, że nie jest to wcale mniej niedorzeczne, niż niebo, czy wygaśnięcie świadomości po śmierci. Jak sądzę, taka jest hipoteza racjonalistów uważających świadomość za wytwór mózgu. Nie będę tu nic wyjaśniać w tej kwestii, gdyż sam jestem w trakcie zgłębiania tego i arogancją byłoby wypowiadanie się na ten temat z mojej strony.
Tunga napisał(a):W innej kulturze, w której jesteśmy, te rytuały stają się bezsensowym, karykaturalnym naśladownictwem, które do niczego dobrego prawdopodobnie nie doprowadzi adepta.
Owszem, jeśli nie wiesz, co oznaczają i jaki mają cel. Jeśli wiesz, to staje się kolejnym elementem praktyki. Rytuały buddyjskie nie są "chwaleniem imienia Buddy", one coś znaczą i służą samemu praktykującemu na poziomie intelektualnym i - nazwijmy to tym okropnym słowem - duchowym.
Tunga napisał(a):Ewentualnie będzie to jego subiektywne odczucie, że coś osiągnął, które z boku będzie bardziej wyglądało na pranie mózgu. Nastąpi coraz to większe wyobcowanie od bliskich, a nirvany jak nie było tak nie będzie.
Popuszczasz wodze twórczej fantazji
Jeśli chcecie się z czymś dyskutować, poznajcie to dobrze. Inaczej to bicie piany, które służy tylko zaznaczeniu własnego ogólnego światopoglądu.
pozdrawiam
Andrzej
Liczba postów: 16,443
Liczba wątków: 93
Dołączył: 10.2005
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
Cytat:Jeśli chcecie się z czymś dyskutować, poznajcie to dobrze. Inaczej to bicie piany, które służy tylko zaznaczeniu własnego ogólnego światopoglądu.
drogi... buddysto(??)
a czy jeśli dopiero po gruntownym zapoznaniu się z tematem nadal pozostanę przy opinii, że to stek bzdur, to jak?
to już nie jest bicie piany służące zaznaczeniu swojego ogólnego (o co chodzi???) światopoglądu?
a jeśli po pobieżnym się z tematem zapoznaniu uznam go za zdrój mądrości i prawdy, to jak? zaznaczam światopogląd czy nie?
nie knebluj z łaski swojej interlokutorów bowiem:
- to nieładnie
- można dostać rykoszetem.
pozdrawiam i życzę więcej spokoju - przebija przez Ciebie zapał neofity.
nie zaniedbuj zazen!
Liczba postów: 756
Liczba wątków: 20
Dołączył: 02.2009
Reputacja:
0
hazuki napisał(a):Pełna zgoda. Każda ideologia taka jest, jeśli jest pozbawiona zdrowego rozsądku i podlana fanatyzmem. Fajnie, że się zgadzamy. Moja obserwacja mówi mi, że tu również działa zasada 80/20.
Cytat:Trochę nie wiesz, na czym polega to, o czym mówisz. Mówię teraz z perspektywy własnej linii buddyzmu, gdyż wszystko to w niej występuje.
Wyraziłem swoją negatywną opinię, która miała prawo Cię dotknąć ponieważ opisuje praktyki, kŧóre Ty wykonujesz. Ale chodziło mi nie o Ciebie, tylko o osoby, które są bezmyślne w tym co robią.
Tylko pytanie: skąd ludzie mają wiedzieć co jest ważne i dlaczego? Skąd nawet mistyk może wiedzieć, która praktyka jest skuteczna dla konkretnego ucznia?
Więc wykonują wszystko jak leci, czasem nie wiedząc dlaczego, lub mając o tym mylne pojęcie.
Cytat:Tworzenie "figurek" i "modlenie się do nich" = wzmacnianie motywacji do praktyki i wzmacnianie związku z potencjałem naszego własnego umysłu. To nie to samo, co całowanie w stópki Jezuska. Odbiorcą nie jest Budda czczony jako bóg, ale nasz własny umysł.
W przypadku całowania stópek Jezusa odbiorcą jest również nasz własny umysł.
Nie widzę żadnej znaczącej różnicy między tymi dwoma zabiegami.
Nie twierdzę, że one same w sobie są całkowicie bez sensu. Rytuały mogą mieć wielkie znaczenie dla osiągnięcia wyniku, lecz to umysł jest siłą sprawczą, kŧóra nadaje im znaczenie.
Na pewnym, dostecznie wysokim, poziomie wszelkie rytuały tracą znaczenie, tak samo jak na zbyt niskim.
Cytat:Siadanie w pozycji lotosu - nie dlatego, że tak sobie Gautama wymyślił, ale dlatego, że tradycja medytacyjna w Indiach wypracowała przez tysiące lat taką pozycję jako najkorzystniejszą podczas czasem trwającej wiele godzin/dni/miesięcy/lat medytacji. Pomaga utrzymać skupienie oraz dobre funkcjonowanie ciała.
Pozycja lotosu w naszej kulturze może nie być najkorzystniejsza. Osobiście znam wiele wygodniejszych - na krześle, czy szezglongu.
Cytat:Wiara w reinkarnację - brzmi niedorzeczenie, ale zanim wyda się osąd warto znać teoretyczną podbudowę tego zagadnienia w tekstach. Wychowani w postchrześcijańskim świecie nie umiemy tego przełknąć, ale kiedy się w to zagłębimy, zobaczymy, że nie jest to wcale mniej niedorzeczne, niż niebo, czy wygaśnięcie świadomości po śmierci. Jak sądzę, taka jest hipoteza racjonalistów uważających świadomość za wytwór mózgu. Nie będę tu nic wyjaśniać w tej kwestii, gdyż sam jestem w trakcie zgłębiania tego i arogancją byłoby wypowiadanie się na ten temat z mojej strony.
Nie zrozum mnie źle: nie krytykuję samej wiary w reinkarnację. Jest być może o wiele mniej niedorzeczna, niż chrześciańskie niebo.
Chodzi mi również o to, że buddyjska wersja z urodzeniem się jako robak czy kot nie trzyma się kupy. Nie wiem, czy wymyślił ją Gautama (wątpię) ale znam o wiele bardziej rozsądne wersje. Przypuszczam, że zamiana w robaka ma wiele wspólnego z chrześciańską wersją piekła. Wymyślona by straszyć prostych ludzi.
Cytat:Owszem, jeśli nie wiesz, co oznaczają i jaki mają cel. Jeśli wiesz, to staje się kolejnym elementem praktyki. Rytuały buddyjskie nie są "chwaleniem imienia Buddy", one coś znaczą i służą samemu praktykującemu na poziomie intelektualnym i - nazwijmy to tym okropnym słowem - duchowym.
Wiele rytuałów i technik wymyślone tylko po to, by trafić do prostych, prymitywnych ludzi.
Cytat:Popuszczasz wodze twórczej fantazji
Trochę się tam zagalopowałem, ale sens pozostaje ten sam.
Cytat:Jeśli chcecie się z czymś dyskutować, poznajcie to dobrze. Inaczej to bicie piany, które służy tylko zaznaczeniu własnego ogólnego światopoglądu.
Twierdzisz, że krytyka buddyzmu oznacza to, że się totalnie nie wie o czym mówi?
Sam praktykujesz buddyzm, ale czyni Cię to mniej obiektywnym z założenia, prawda?
Pozdrawiam
Liczba postów: 6
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.2009
Reputacja:
0
idiota napisał(a):drogi... buddysto(??)
a czy jeśli dopiero po gruntownym zapoznaniu się z tematem nadal pozostanę przy opinii, że to stek bzdur, to jak?
To wtedy Twoja opinia jest godna uwagi. "Nie wiem, o czym mówię, ale uważam, że to jest do bani" - sam oceń.
idiota napisał(a):to już nie jest bicie piany służące zaznaczeniu swojego ogólnego (o co chodzi???) światopoglądu?
a jeśli po pobieżnym się z tematem zapoznaniu uznam go za zdrój mądrości i prawdy, to jak? zaznaczam światopogląd czy nie?
Chodzi mi o podejście do religii, a może w ogóle ideologii. Niektórzy szukają dziury w całym i myślą, że skoro znaleźli jakiś jeden nieprawdopodonie brzmiący element, o którym niewiele wiedzą, to można całość opieczętować jako brednie. Nie mam nic przeciwko wynajdowaniu bzdur - ale sprawdźmy, o co naprawdę chodzi. Gdyby naukowcy przyjęli technikę "brzmi nieprawdopodnie, pewnie bzdura" to nadal siedzielibyśmy na drzewach. Takie podejście mówi "nie lubię religii w każdym jej przejawie" ale nic poza tym.
idiota napisał(a):nie knebluj z łaski swojej interlokutorów bowiem:
- to nieładnie
- można dostać rykoszetem.
Knebluję? Apeluję. Nie jestem w stanie zakneblować. Lubię dyskusje rzeczowe, posługiwanie się stereotypami to konik Radia Maryja.
idiota napisał(a):pozdrawiam i życzę więcej spokoju - przebija przez Ciebie zapał neofity.
nie zaniedbuj zazen! 
Masz rację, przebija, ale walczę z tym  Odzywam się w takich dyskusjach po to, żeby znaleźć dziury w moim światopoglądzie. A raczej, żeby ktoś je znalazł. Przecież nie chcę nikogo przekonywać do czegokolwiek, to dziecinada. Zazen rzeczywiście zaniedbuję, gdyż go w ogóle nie praktykuję
pozdrawiam
Andrzej
Tunga napisał(a):Wyraziłem swoją negatywną opinię, która miała prawo Cię dotknąć ponieważ opisuje praktyki, kŧóre Ty wykonujesz. Ale chodziło mi nie o Ciebie, tylko o osoby, które są bezmyślne w tym co robią.
Tylko pytanie: skąd ludzie mają wiedzieć co jest ważne i dlaczego? Skąd nawet mistyk może wiedzieć, która praktyka jest skuteczna dla konkretnego ucznia?
Więc wykonują wszystko jak leci, czasem nie wiedząc dlaczego, lub mając o tym mylne pojęcie.
Żeby mnie dotknąć, to musiałbyś mi pojechać po mamie  Owszem bezmyślna i nieświadoma praktyka jest równie dobra, co jej brak.
Tunga napisał(a):W przypadku całowania stópek Jezusa odbiorcą jest również nasz własny umysł.
Nie widzę żadnej znaczącej różnicy między tymi dwoma zabiegami.
Musiałbym się zacząć wymądrzać o tym, jak to jest widziane w buddyzmie, a tego to już by było za wiele
Tunga napisał(a):Nie twierdzę, że one same w sobie są całkowicie bez sensu. Rytuały mogą mieć wielkie znaczenie dla osiągnięcia wyniku, lecz to umysł jest siłą sprawczą, kŧóra nadaje im znaczenie. Na pewnym, dostecznie wysokim, poziomie wszelkie rytuały tracą znaczenie, tak samo jak na zbyt niskim.
Znowu pełna zgoda.
Tunga napisał(a):Pozycja lotosu w naszej kulturze może nie być najkorzystniejsza. Osobiście znam wiele wygodniejszych - na krześle, czy szezglongu.
Na krześle też się medytuje, a szezlong rozleniwia
Tunga napisał(a):Chodzi mi również o to, że buddyjska wersja z urodzeniem się jako robak czy kot nie trzyma się kupy. Nie wiem, czy wymyślił ją Gautama (wątpię) ale znam o wiele bardziej rozsądne wersje. Przypuszczam, że zamiana w robaka ma wiele wspólnego z chrześciańską wersją piekła. Wymyślona by straszyć prostych ludzi.
Jeśli chodzi o to, że mogłoby to służyć jako straszak - owszem. Z drugiej strony, jeśli jakaś koncepcja filozoficzna unika "przykrych tematów", czy nie porusza kwestii kondycji człowieka również w negatywnych przejawach, to zostanie uznana za przesłodzoną i hedonistyczną.
Tunga napisał(a):Wiele rytuałów i technik wymyślone tylko po to, by trafić do prostych, prymitywnych ludzi.
A nawet nimi manipulować. Dlatego trzeba wiedzieć, o co biega, albo sobie darować.
Tunga napisał(a):Twierdzisz, że krytyka buddyzmu oznacza to, że się totalnie nie wie o czym mówi?
Absolutnie nie. Krytyka oparta na stereotypach - tak. Z drugiej strony - nie można poznać wszystkich aspektów buddyzmu na pewnym etapie nie zostając buddystą. Więc chyba całą dyskusja jest jałowa  Warto w takim przypadku przyjąć postawę podobną do postawy Dawkinsa, który twierdzi, że uczciwość naukowca nie pozwala mu jednoznacznie kategotycznie stwierdzić "Boga nie ma". Tak samo z podejściem do filozofii - nie wiem, jak to jest do końca ze sprawdzalnością tego wszystkiego, więc nie kategoryzuję (chyba, że mówimy o sekcie, która służy zaspokajaniu seksualnych potrzeb guru i wyciąganiu kasy). Zresztą, czy można mówić o obiektywizmie w sprawach filozofii i poglądu na rzeczywistość? Uniwersalna "prawda", która przekona wszystkich po prostu nie istnieje. Nawet, jeśli coś popierają fakty (vide różne koncepcje naukowe).
Tunga napisał(a):Sam praktykujesz buddyzm, ale czyni Cię to mniej obiektywnym z założenia, prawda?
Może jestem przez to mniej obiektywny, ale na pewno lepiej poinformowany. Mam przekonanie do buddyzmu, więc można mnie w sumie podejrzewać o skłonność do zachwalania. Staram się nie rozwijać tej skłonności
Pozdrawiam
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
hazuki napisał(a):Medytacja przypomina trening albo ćwiczenie na instrumencie muzycznym, tyle tylko, że pracuje się z własnym umysłem. W jaki sposób? Na czym ta praca polega?
Cytat:Ja medytuję prawie codziennie od dwóch lat (nadmieniam - to śmiesznie mało) i mogę powiedzieć, że pierwszym pozytywnym objawem, jakim u mnie wystąpił, był narastający dystans do własnych emocji i otaczających zjawisk. Nigdysiejsze dramaty stają problemem do przeanalizowania, bez dodatkowej potrzeby radzenia sobie z uczuciami.
To jest dążenie do apatii. Po co sięgać po to do buddystów, skoro mamy naszych "rodzimych" stoików?
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Liczba postów: 309
Liczba wątków: 1
Dołączył: 07.2009
Reputacja:
0
hazuki napisał(a):[...]
Ja medytuję prawie codziennie od dwóch lat (nadmieniam - to śmiesznie mało) i mogę powiedzieć, że pierwszym pozytywnym objawem, jakim u mnie wystąpił, był narastający dystans do własnych emocji i otaczających zjawisk. Nigdysiejsze dramaty stają problemem do przeanalizowania, bez dodatkowej potrzeby radzenia sobie z uczuciami. Oczywiście nie wszystkie, to proces stopniowy, nadal są sytuacje, które są w stanie mnie "rozwalić" i długo jeszcze tak pozostanie. Jeśli chodzi o bycie w "tu i teraz" - tak naprawdę trzeba włożyć ogromnie dużo wysiłku w praktykę, aby postrzegać rzeczywistość na takim poziomie. Na pewno nie od razu tak jest
[...] Hmmm...
A ja mam tak samo, ale nie po medytowaniu tylko po poznaniu pism stoików
Znać do uświadomienia sobie siebie niekoniecznie potrzebna jest medytacja. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem coś mądrego.
Liczba postów: 18
Liczba wątków: 0
Dołączył: 06.2009
Reputacja:
0
Drogi Hazuki!
to co piszesz to piękne i głębokie (nie ironizuje). Samodoskonalenie, medytacja, boga nie ma... super!
Ale to typowe dla buddystów, mam kilku przyjaciół z którymi dłuuugo przebywałem i rozmawiałem. I im dalej w las tym więcej drzew.
Jak napisałem - buddyzm to też religia, zupełnie inna niż chrześcijanizm czy islam. Ale nadal religia, bo opiera sie na bajeczkach opowiadanayhc przez oświeconych Lamów i opierajaca się na wierze w oświecenie i wyjście poza zwykłe ludzkie postrzeganie świata. Coś jak w Matrixie, ktory przez wielu buddystów jest pokazywany jako przykład ich postrzegania świata.
I wiesz... w sumie jakbym coś robił przez 40lat (medytował np codziennie), to pewnie w końcu mój mózg by powiedział: 'k**** chłopak się tak męczy, dam mu to o co prosi'... Niech będzie oświecony...
Rozmawiałem też z kolegą buddystą od 15 lat czy coś w tym guście, jak sie wybiera tych następców buddy. Opisał mi krótko testy które mają przejść. No to ja na to: super, czyli taki 5letni chłopczyk zaczyna nauczać odrazu, w końcu jest oświecony i w ogóle! Nieeeee... przechodzi kilkuletnie SZKOLENIE...
I tak dalej i tak dalej... niestety. Nie masz racji mówiac, ze jak ktoś mało wie o buddyźmie to postrzega to jako religie, a jak się zagłębi to będzie lepiej. Ja się zagłębiłem po kostki i powiem Ci - odrzuciło mnie 100x bardziej niż jak wiedziałem tylko podstawowe fakty o buddyźmie...
Liczba postów: 1,448
Liczba wątków: 5
Dołączył: 04.2005
Najmniej otwarci na dyskusję, najbardziej szowinistyczni i wyniośli, najbardziej zamordystyczni w moderowaniu i w cenzurze na forach są... polscy buddyści.
Liczba postów: 16,443
Liczba wątków: 93
Dołączył: 10.2005
Reputacja:
39
Płeć: nie wybrano
a jakże!
czego tu się dziwić...
|