To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Inny punkt widzenia - Buddyzm
lumberjack napisał(a):W jaki sposób? Na czym ta praca polega?

Na wzmacnianiu pozytywnych nawyków (np. współczucie) i osłabianiu negatywnych (skłonność do nienawiści, gniewu, pychy). Nie zacznę mówić o szczegółach, żeby nie było, że nawracam tych, którzy bardzo by chcieli za to mnie zrugaćUśmiech Nie ma to nic wspólnego z apatią. Stoicyzm to luksus tych, którzy mają wygodne i spokojne życie. Mnie interesuje coś, co można stosować w każdych okolicznościach.

Rysneer napisał(a):Hmmm...
A ja mam tak samo, ale nie po medytowaniu tylko po poznaniu pism stoików
Znać do uświadomienia sobie siebie niekoniecznie potrzebna jest medytacja. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem coś mądrego.

Owszem, ale wtedy nie wychodzisz poza sferę intelektualną i nie zmieniasz nawyków. Musisz mieć coś, co przekształci wiedzę w w nawyk. Do tego właśnie buddyści stosują medytację i pieczętują to w działaniu. Starają się, buddyści to nie zbawiciele ludzkości, też są ułomnymi ludźmi. Możesz czytać o tym, że "trzeba być dobrym", ale kiedy widzisz na ulicy leżącego poobijanego faceta, który wcale nie musi być pijaczkiem, od razu zapominasz o wzniosłych ideach i myślisz, żeby odwrócić wzrok od przykrego widoku.

marek_max napisał(a):Jak napisałem - buddyzm to też religia, zupełnie inna niż chrześcijanizm czy islam. Ale nadal religia, bo opiera sie na bajeczkach opowiadanayhc przez oświeconych Lamów i opierajaca się na wierze w oświecenie i wyjście poza zwykłe ludzkie postrzeganie świata. Coś jak w Matrixie, ktory przez wielu buddystów jest pokazywany jako przykład ich postrzegania świata.

I tak dalej i tak dalej... niestety. Nie masz racji mówiac, ze jak ktoś mało wie o buddyźmie to postrzega to jako religie, a jak się zagłębi to będzie lepiej. Ja się zagłębiłem po kostki i powiem Ci - odrzuciło mnie 100x bardziej niż jak wiedziałem tylko podstawowe fakty o buddyźmie...

Przeczytaj dokładnie, co pisałem w postach wcześniej - na początku moich dywagacji przyznałem, że buddyzm JEST religią z cały dobrodziejstwem. Wybory inkarnowanych lamów to czasem istna komedia i zwykła rozgrywka polityczna. Tak, lamowie opowiadają rzeczy, które można uznać za bajeczki, z tym, że nie są to dogmaty. To, czy wierzysz w różne przypowieści nie decyduje o tym, jak dobrym czy złym buddystą jesteś. Wszystko sprowadza się do praktyki.

Z tym Matriksem to nie do końca tak - buddyści raczej nie uważają, że za tą poronioną rzeczywistością stoi jakaś inna, lepsza, prawdziwsza, i nie starają się uciec od tu i teraz. Wręcz przeciwnie.

Jeśli liznąłeś buddyzmu trochę i Cię nie przekonał - świetnie, nie musiał, ja też nie chcę i nie muszę. Przeczytaj jeszcze raz, po co się w ogóle tutaj odezwałem.
Odpowiedz
Cytat:Stoicyzm to luksus tych, którzy mają wygodne i spokojne życie. Mnie interesuje coś, co można stosować w każdych okolicznościach.

Możesz to jakoś uzasadnić albo chociaż rozwinąć? Uśmiech
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
CUBE999 napisał(a):Najmniej otwarci na dyskusję, najbardziej szowinistyczni i wyniośli, najbardziej zamordystyczni w moderowaniu i w cenzurze na forach są... polscy buddyści.

O moderatorach nic nie wiem, nie poczuwam się do odpowiedzialności za nich. Pewnie w wielu przypadkach tak jest. Co do mnie - nie wiem, czy rzeczywiście z moich postów bije to, o czym piszesz, czy raczej bardzo byś chciał, żeby tak było.

Mam wrażenie, że przedstawiciele jakiegoś religijnego poglądu to okazja do wyładowania antyreligijnego zapału dla niektórych forumowiczów. Tak trochę na ślepo. Oni chcą, aby pojawiali się tu tacy jak ja, żeby móc napisać to, co piszą, nawet bez specjalnego przeczytania wcześniejszych postów. Meritum idzie w las. Samo pojawienie się na forum uznają za próbę nawracania czy objaw szowinizmu. Nie wiem, jak inni, ja mam gdzieś nawracanie, nie uważam się za dzierżawcę prawdy objawionej. Uznałem, że może zaciekawi Was zdanie osoby praktykującej to, o czym rozmawiacie.

W samej dyskusji nie mam już nic do dodania. Chętnie odpowiem na kolejne posty, jeśli się pojawią.

pozdro
Andrzej

lumberjack napisał(a):Możesz to jakoś uzasadnić albo chociaż rozwinąć? Uśmiech

Cnota w stoicyzmie jest uznawana za gwarant dobra i szczęścia. Wypieszczonym ludziom z bogatej północnej półkuli łatwo jest zachować cnotę. Łatwo jest być cnotliwym, gdy okoliczności życiowe nie utrudniają nam tego. Usiąść na kanapie z cygarem, kontemplować własną cnotę, która tak naprawdę nie zostaje wystawiona na próbę i nie towarzyszy jej własne cierpienie. Można umrzeć w przeświadczeniu własnej cnoty. Można wybrać ten pogląd z puli postaw filozoficznych i ulegać moralnemu samozadowoleniu. Nagle, w trudnej sytuacji np. choroby, wypadku lub wojny, może się okazać, że to niewiele warta intelektualna mżonka, i wylezie z nas nasza prawdziwa paskudna natura. Jakie stoicyzm oferuje środki zabezpieczenia własnej cnoty? Sama cnota? Takie jest moje zdanie - według tego założenia nasze szczęście zależy od zewnętrznych okoliczności. Nie jest to coś trwałego.

pozdro
Andrzej
Odpowiedz
Stoicyzm wydaje ci się filozofią dla wydelikaconych lamusków tymczasem stoikami byli tacy ludzie jak np. Marek Aureliusz czy Cyceron. Trudno ich posądzić o posiadanie beztroskiego żywota. To raz.

Po drugie - użyłeś siedem razy słowa cnota nie definiując go, więc nie wiem czy wiesz co się za nim wedle koncepcji stoików kryje.

Na cnotę u stoików składa się m.in.: roztropność, sprawiedliwość i odwaga.

Jak to się ma do przykładu siedzenia w fotelu i palenia cygara? Czy aby na pewno wiesz o jakiej cnocie piszesz?

Cytat:agle, w trudnej sytuacji np. choroby, wypadku lub wojny, może się okazać, że to niewiele warta intelektualna mżonka, i wylezie z nas nasza prawdziwa paskudna natura.

Na którą jedynym lekarstwem jest oczywiście... buddyzm? Duży uśmiech

Cytat:Jakie stoicyzm oferuje środki zabezpieczenia własnej cnoty?

Przecież u stoików cnota nie potrzebuje zabezpieczeń: albo się ja ma albo nie ma. Jak się ją ma, to nie można jej stracić.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Hah, niezła dyskusja, na pocztek disclaimer: jestem buddystą, praktykuję wg pomysłów Bodhidharmy, Dogena i spółki, czyli zen.

Tej wiosny byłem w Japonii trzy miesiące (dwa w klasztorze) i wg moich obserwacji, przeciętne rozumienie buddyzmu przez japończyków jest podobne co przeciętnego uczestnika tego wątku. Dużo opinii, duzo koncepcji, załyszanych cytatów, własnych przemyśleń etc. Więc nie jest źle ;-)
Ja nie zamierzam do tego dokładać trzech groszy mojego "zrozumienia", bo to jest tak istotne jak moja opinia nt. Trabanta sąsiada mojej ciotki.
Nie lubisz buddyzmu - świetnie, lubisz - też świetnie. Nic z tego nie wynika, chyba że zbierasz na Brązową Odznakę Forumowego Mola.
Można śmiać się z figurek Buddy, ignorowac Dalajlamę, być analfabetą i nie czytac książek, a mimo wszystko podążać podobną drogą do tej, która przypisywana jest Buddzie.
Można siedzieć w zazen 8 godzin dziennie a być jak ta polerowana cegła, którą już tu ktos przywołał, przy czym De Mello nie jest autorem tej opowiastki, jedynie ją przywołał.
Nie ważne co, ważne jak.
Ukłony.
Odpowiedz
w łonie oślicy napisał(a):Hah, niezła dyskusja, na pocztek disclaimer: jestem buddystą, praktykuję wg pomysłów Bodhidharmy, Dogena i spółki, czyli zen.
Ja nie zamierzam do tego dokładać trzech groszy mojego "zrozumienia",
Ukłony.
wiesz... jakieś mnie sie to zdaje... nieetyczne.
jesteś jedną z nielicznych kompetentnych osób i nie chcesz pary z gęby puścić.
cóż, sam nie bardzo wiem, o co pytać, ale myślę, że twoje słowa mogłyby być bardzo dobrymlekarstwem na odtrutkę po tym całym antropologiczno-newagowo-ezoterycznym melanżu jaki zalewa głowy nasze ilekroć chcemy się zwrócić ku mądrości wschodu.
nie krępuj się.
życia nam nie zniszczysz - i tak go nie mamy.
Szczęśliwy

Odpowiedz
w łonie oślicy napisał(a):Hah, niezła dyskusja, na pocztek disclaimer: jestem buddystą, praktykuję wg pomysłów Bodhidharmy, Dogena i spółki, czyli zen.

Tej wiosny byłem w Japonii trzy miesiące (dwa w klasztorze) i wg moich obserwacji, przeciętne rozumienie buddyzmu przez japończyków jest podobne co przeciętnego uczestnika tego wątku. Dużo opinii, duzo koncepcji, załyszanych cytatów, własnych przemyśleń etc. Więc nie jest źle ;-)
Ja nie zamierzam do tego dokładać trzech groszy mojego "zrozumienia", bo to jest tak istotne jak moja opinia nt. Trabanta sąsiada mojej ciotki.
Nie lubisz buddyzmu - świetnie, lubisz - też świetnie. Nic z tego nie wynika, chyba że zbierasz na Brązową Odznakę Forumowego Mola.
Można śmiać się z figurek Buddy, ignorowac Dalajlamę, być analfabetą i nie czytac książek, a mimo wszystko podążać podobną drogą do tej, która przypisywana jest Buddzie.
Można siedzieć w zazen 8 godzin dziennie a być jak ta polerowana cegła, którą już tu ktos przywołał, przy czym De Mello nie jest autorem tej opowiastki, jedynie ją przywołał.
Nie ważne co, ważne jak.
Ukłony.

Witaj W'Łonie'Oślicy!

Pozwól, że zadam Ci kilka pytań. Dawno nie miałem możliwości porozmawiania z prawdziwym buddystą. Odpowiedz, proszę, po kolei. Czy będą to wypowiedzi krótkie, czy rozbudowane, to już Twoja rzecz, Szanowny Kolego.

1. Który z nas jest głupszy? Ja, czy Ty?
2. Dlaczego pierwsze pytanie umieściłem na pierwszym miejscu, zamiast, np. na końcu listy?
3. Czy warto odpowiadać na moje pytania?
4. Jak pomóc 6 miliardom ludzi?
W tym 1 miliardowi ludzi głodujących?
5. Gdyby każdy z 5 miliardów niegłodujących ludzi ofiarowałby mi po 1 cencie, to co bym z tego miał?
6. Czy ateista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
7. Czy teista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
8. Jaka cecha wspólna wiąże 8 moich pytań? Poza tym, że wszystkie są pytaniami zadanymi przeze mnie. (mnie?)

Pozdrawiam serdecznie
KsNMTsP
Odpowiedz
ktosieniemodlitensiepodli napisał(a):1. Który z nas jest głupszy? Ja, czy Ty?
2. Dlaczego pierwsze pytanie umieściłem na pierwszym miejscu, zamiast, np. na końcu listy?
3. Czy warto odpowiadać na moje pytania?
4. Jak pomóc 6 miliardom ludzi?
W tym 1 miliardowi ludzi głodujących?
5. Gdyby każdy z 5 miliardów niegłodujących ludzi ofiarowałby mi po 1 cencie, to co bym z tego miał?
6. Czy ateista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
7. Czy teista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
8. Jaka cecha wspólna wiąże 8 moich pytań? Poza tym, że wszystkie są pytaniami zadanymi przeze mnie. (mnie?)
ja to wiem, że pytania nie do mnie, niemniej jednak pokuszę się o odpowiedzi:
1. nie wiem
2. nie wiem
3. nie wiem
4 nie wiem
4'. nie wiem
5. nie wiem
6. nie wiem
7. nie wiem
8. nie wiem
10. nie wiem...

Odpowiedz
idiota napisał(a):ja to wiem, że pytania nie do mnie, niemniej jednak pokuszę się o odpowiedzi:
1. nie wiem
2. nie wiem
3. nie wiem
4 nie wiem
4'. nie wiem
5. nie wiem
6. nie wiem
7. nie wiem
8. nie wiem
10. nie wiem...
Właśnie od tego jest Wioskowy idiota, żeby niczego nie wiedzieć! :>
Ale to pytania do WŁO.
(i do innych buddystów, jakby co, też; szczególnie do zenowców)
Odpowiedz
@ ktosieniemodlitensiepodli
Witam witam,
pytania w rzeczy samej treściwe!

Nie znam sie co prawda na pomaganiu milardom ani na zaklętych kręgach, ale z całą pewnością odpowiem na pierwsze pytanie - Ja jestem głupszy!

Ta odpowiedź pozwoli mi zasugerowac się odpowiedziami poprzednika i przepisać hurtem: 2-8 - nie wiem.
Nie traktuję tego jak poprawnych odpowiedzi, raczej jako rozgrzewkę przed jutrzejszym koncertem ctrl-c ctrl-v. Zapraszam, gybyś był w pobliżu. Na poczęstunek będą do wyboru mniej lub bardziej rozbudowane hot-dogi, więc apetyt zaspokoisz niezawodnie.

Ponieważ będziemy grać do wschodu słońca, również idiota będzie się miał gdzie zwrócić.

Będzie wybornie!
Odpowiedz
w łonie oślicy napisał(a):@ ktosieniemodlitensiepodli
Witam witam,
pytania w rzeczy samej treściwe!

Nie znam sie co prawda na pomaganiu milardom ani na zaklętych kręgach, ale z całą pewnością odpowiem na pierwsze pytanie - Ja jestem głupszy!
Taka bzdura, że aż żal komentować... Oczko
Cytat:Ta odpowiedź pozwoli mi zasugerowac się odpowiedziami poprzednika i przepisać hurtem: 2-8 - nie wiem.
Eeetam!
Cytat:Nie traktuję tego jak poprawnych odpowiedzi, raczej jako rozgrzewkę przed jutrzejszym koncertem ctrl-c ctrl-v. Zapraszam, gybyś był w pobliżu. Na poczęstunek będą do wyboru mniej lub bardziej rozbudowane hot-dogi, więc apetyt zaspokoisz niezawodnie.
Brawo!
Przez pięć minut udawałem, że jest jasno.
Cytat:Ponieważ będziemy grać do wschodu słońca, również idiota będzie się miał gdzie zwrócić.
Czyli jasność wróci. Uśmiech
Cytat:Będzie wybornie!
:lups:
Odpowiedz
ktosieniemodlitensiepodli napisał(a):1. Który z nas jest głupszy? Ja, czy Ty?
2. Dlaczego pierwsze pytanie umieściłem na pierwszym miejscu, zamiast, np. na końcu listy?
3. Czy warto odpowiadać na moje pytania?
4. Jak pomóc 6 miliardom ludzi?
W tym 1 miliardowi ludzi głodujących?
5. Gdyby każdy z 5 miliardów niegłodujących ludzi ofiarowałby mi po 1 cencie, to co bym z tego miał?
6. Czy ateista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
7. Czy teista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
8. Jaka cecha wspólna wiąże 8 moich pytań? Poza tym, że wszystkie są pytaniami zadanymi przeze mnie. (mnie?)
1. Ty. No tak już mam, cholera! Oczko
2. Pierwsze pytanie na końcu listy wyglądałoby idiotycznie. ;p
3. Tak.
4. Zapewne jest dokładnie 6 miliardów różnych sposobów. A tak w ogóle to los pozostałych 0,77 miliarda Cię nie obchodzi?
5. Miałbyś problem. Wiesz, w konsekwencji syndrom raju i takie tam.
6 i 7. to tak w ramach ciekawostki, jest taka kategoria jak paccekabuddha czyli "samotny budda" albo "budda dla siebie", to ktoś kto osiągnął wyzwolenie samodzielnie, nie korzystając ze wzkazań Buddy, ale przez to nie jest zdolny do spożytkowania tego dla dobra innych. Reasumując: podobno tak.
8. Nic mi choćby troszeczkę zabawnego nie przychodzi do głowy Oczko

Mało wiem na temat samego buddyzmu, ale filozofia mnie bardzo przekonuje i jest dla mnie naprawdę dużą otuchą. Poza tym uważam, że naprawdę nie sposób nie zgodzić się z założeniami.

Zapewne są ludzie, którzy wiedzą jeszcze mniej niż ja, więc podam moją (zbanalizowaną zapewne) wersję głównego wywodu.

Nieszczęście na świecie jest powszechne. Nieszczęściem jest wszystko, nie tylko choroby, ból, śmierć, starość, ale też rzeczy które ludzie zwykle nie identyfikują jako nieszczęście, czyli np. narodziny, przyjemność zmysłowa, miłość, bo wszystkie one w ostatecznym rachunku obracają się one przeciwko człowiekowi, albo mogą się obrócić, czyli jest w nich jakiś zalążek nieszczęścia, narodziny prowadzą do życia, którego nieodłączną częścią jest cierpienie, przyjemność zmysłowa się kończy, albo jest niepełna, kobieta odchodzi lub umiera, ewentualnie Ty odchodzisz lub umierasz i zostawiasz ją. Jednym słowem nieszczęście, czyli dukkha jest elementem wszystkiego czego się doświadcza.

Powstanie nieszczęścia jest uwarunkowanie ludzkim pragnieniem. Budda mówi o pragnieniu przyjemności zmysłowej, pragnieniu stawania się (istnienia) i pragnieniu nie stawania się (nieistnienia).

Ustanie nieszczęścia jest możliwe (o prostacka i nieubłagana logiko!) poprzez życie "bezpragnieniowe".

Cała reszta, to właściwie recepta, jaką daje Budda na to, żeby ten stan uzyskać.

Ale Wy sobie tkwijcie w tej samsarze! ;D
Odpowiedz
masada napisał(a):1. Ty. No tak już mam, cholera! Oczko
2. Pierwsze pytanie na końcu listy wyglądałoby idiotycznie. ;p
3. Tak.
4. Zapewne jest dokładnie 6 miliardów różnych sposobów. A tak w ogóle to los pozostałych 0,77 miliarda Cię nie obchodzi?
5. Miałbyś problem. Wiesz, w konsekwencji syndrom raju i takie tam.
6 i 7. to tak w ramach ciekawostki, jest taka kategoria jak paccekabuddha czyli "samotny budda" albo "budda dla siebie", to ktoś kto osiągnął wyzwolenie samodzielnie, nie korzystając ze wzkazań Buddy, ale przez to nie jest zdolny do spożytkowania tego dla dobra innych. Reasumując: podobno tak.
8. Nic mi choćby troszeczkę zabawnego nie przychodzi do głowy Oczko
Brawo, brawo, z wyjątkiem pytania 8. A brak jednej odpowiedzi, niestety, przekreśla pozostałe. Liczę, że jeszcze dasz radę. Uśmiech
Odpowiedz
Jajacek napisał(a):1. Który z nas jest głupszy? Ja, czy Ty?
2. Dlaczego pierwsze pytanie umieściłem na pierwszym miejscu, zamiast, np. na końcu listy?
3. Czy warto odpowiadać na moje pytania?
4. Jak pomóc 6 miliardom ludzi?
W tym 1 miliardowi ludzi głodujących?
5. Gdyby każdy z 5 miliardów niegłodujących ludzi ofiarowałby mi po 1 cencie, to co bym z tego miał?
6. Czy ateista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
7. Czy teista może przerwać zaklęty krąg kolejnych inkarnacji?
8. Jaka cecha wspólna wiąże 8 moich pytań? Poza tym, że wszystkie są pytaniami zadanymi przeze mnie. (mnie?)

3. Nie :lol2:
"Nie przejmuj się autorytetami. Zawsze znajdą się autorytety głoszące coś przeciwnego"
Odpowiedz
Mam pytanie do forumowych buddystów, choć być może i nie tylko do nich.

Chodzi mi o czystą filozofię buddyjską, odartą z medytacji i innych rytuałów, a także wiary w reinkarnację, karmę, nirwanę itp. Czy to co zostaje, stanowi spójny system filozoficzno-etyczny, którym może posługiwać się każdy, niezależnie od wyznania?

Czyli coś w stylu "wezmę sutry i inne teksty buddyjskie, to o reinkarnacji i karmie włożę między bajki, medytować mi się nie chce, zobaczę, jak reszta wpłynie na moje życie". Czy ma to sens?

Dodam też dla rozwiania wątpliwości, że New Age'u nie lubię.
Odpowiedz
miharu napisał(a):3. Nie :lol2:
już za późno...;P

Odpowiedz
Właśnie Miharu. Wpadłaś w pułapkę, bo już odpowiedziałaś. Duży uśmiech
Odpowiedz
Windziarz napisał(a):Chodzi mi o czystą filozofię buddyjską, odartą z medytacji i innych rytuałów, a także wiary w reinkarnację, karmę, nirwanę itp. Czy to co zostaje, stanowi spójny system filozoficzno-etyczny, którym może posługiwać się każdy, niezależnie od wyznania?
Wydaje mi się, że tak ale czy ma to sens ? Równie dobrze odrzyj z rytauałów i bajek chrześcijanizm a pozostanie Ci też bardzo ciekawy system etyczny, niewiele różniący się od buddyzmu. No bo przecież nie kradnij, nie zabijaj itp. Może buddyzm ma nieco łagodniejszy stosunek co do seksu i to przyciąga 8) Ale buddyzm bez reinkarnacji, medytacji, karmy, nirwany nie ma według mnie żadnego sensu. Jeżeli chcesz być w porządku ateistą to nim bądź, nie szufladkuj się. A wy co o tym myślicie ?
Zawsze gdy piszesz głupiego posta Bóg zabija kotka ... :twisted:

"Dla Ciebie jestem ateistą. Dla Boga, konstruktywną opozycją." - W. Allen
Odpowiedz
IwoGurdek napisał(a):Równie dobrze odrzyj z rytauałów i bajek chrześcijanizm a pozostanie Ci też bardzo ciekawy system etyczny, niewiele różniący się od buddyzmu.
A jeśli zmieszam takie odarte buddyzm, chrześcijaństwo, taoizm i bahaizm i przyprawię Kotarbińskim?Oczko

Chodziło mi o to, czym się różni taki "niewierzący buddysta" od "niewierzącego chrześcijanina"?
Odpowiedz
Cytat: odarte buddyzm, chrześcijaństwo, taoizm i bahaizm i przyprawię Kotarbińskim?
to ci wyjdzie...
Kotarbiński.
Język

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości