To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Prawa autorskie & patentowe vs infoanarchizm (oraz nurty pokrewne)
eheon napisał(a):Jeśli, ktoś napisał sobie program/piosenkę i nie chce żeby kopiowano ich pomysły to niech odpowiednio je zabezpiecza.
Jeśli ktoś chce aby go nie napadano, niech lepiej chodzi z kałasznikowem po ulicy, albo jesli ktoś nie chce aby mu dom okradano, niech lepiej wstawia gdzie może drzwi pancerne. Przepraszam, co to za "argumenty"?
eheon napisał(a):Tymczasem tworzy się jakieś wydumane podstawy prawne i człowiek nie może zainstalować sobie zakupionego systemu, na tylu własnych komputerach ile by chciał. Mimo, że technicznie może to robić i nikt nie traci przez to swojej wersji systemu.
Czy nie zgadzasz się, że autor systemu ma prawa do rozporządzania swoją własnością na zasadach przez siebie ustalonych i nie ma prawa do ochrony swojej własności?
eheon napisał(a):Podawana sprawa licencji też jest śmieszna, każdy system ma swoją, ale gdzie ona jest?
Spróbuj zainstalować zakupiony system i jej nie zobaczyć podczas procesu instalacji, a dalej jeśli chcesz jeszcze raz ja przejrzeć, to masz przeważnie do tego funkcje szukaj jakiegoś samouczka i wiele pracy nie trzeba aby w to włożyć.
eheon napisał(a):Przecież nie na opakowaniu. Jest w środku pudełka, w zasadzie wymusza to zgodę, w ciemno, zanim cokolwiek przeczytałeś już się zgodziłeś płacąc za program.
Ziemniaków też nie przekrajasz na pół i jajek nie tłuczesz, aby sprawdzić, czy są świeże, a mimo to je kupujesz. Co więcej, nie jest prawdą, że jesteś zmuszony do zakupu systemu w ciemno. Są często wersje trialowe a do tego np. w przypadku systemu MS WINDOWS polecam stronę producenta i zaręczam, że możesz się tam dowiedzieć wszystkiego czego oczekujesz.
eheon napisał(a):Tak samo jest w kinie, płacisz za bilet wchodzisz a czasem wbrew recenzjom, zachwytom tu i tam trafiasz na chałę. Czy ktoś zwróci ci pieniądze za przereklamowany film i stracony czas?
To jest Twój problem w jaki sposób wybierasz i na co wydajesz pieniądze. Tylko Ty jesteś odpowiedzialny za ich zmarnowanie. Nie obarczaj winą za to producenta, gdyż on Cię nie zmusza do zakupu, tym bardziej, że nie jest prawdą, że nie ma informacji o systemach czy innych programach, gdyż są. Wystarczy zajrzeć na stronę producenta i zazwyczaj jest czarno na białym napisane to czego oczekujesz. Jeśli posługujesz się opiniami krytyków a nie wyrabiasz opinii samu to możesz co najwyżej winić siebie i krytyków którym zaiwrzyłeś.
eheon napisał(a):Podobnie jest z muzyką. To właśnie piraci mający dyski zapchane mp3 kupują najwięcej płyt. Tylko, że oni wiedza co kupują. Uprzednio mieli szansę przesłuchania całej płyty, nie tylko jednej promowanej piosenki.
To jest kwestia polityki finansowej wytwórni. Mnie nic do tego jak wytwornie ja prowadzą. Nawet jeśli jest ona nieefektywna, to dalej mają do tego prawo i produkty są ich własnością. Nie możesz zabronić firmom działać nieracjonalnie nawet jeśli to bez sensu i Ci się nie podoba, to one i tak do tego prawo mają. To co wyżej piszesz nie jest żadnycm usprawiedliwieniem.
eheon napisał(a):Do tego cała ta machina, twierdząca jakie to miała straty z powodu piratów. Otóż nie jest to prawda, jeśli chodzi o rozrywkę typy muzyka czy filmy, piraci jak już pisałem prędzej kupią co już sprawdzili niż wydadzą kasę w ciemno.
Mimo wszystko to firma odpowiada za swoją politykę i nawet jeśli jest ona bez sensu to ma do tego prawo i nie zmienia to praw własności do programu/filmu/muzyki itp.
eheon napisał(a):Kolejny dowód na to, że masowa ochrona praw autorskich to tylko mrzonka:

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,7542903,ZAiKS__Zainwestowali_w_dolary__straca_pieniadze_artystow_.html
To jest sprawa artystów i ich stowarzyszeń. To ich strata, nie Twoja, więc nie masz do tego nic.
eheon napisał(a):ZAIKS zarabia sobie dobrze na artystach, chociaż miał im tylko przekazywać pieniądze.
Mimo wszystko to sprawa między tą organizacją a artystami. Nie zmienia to praw własności do produktu.
eheon napisał(a):Sam ma w domu oryginalne gry, ale zawsze wiedziałem za co płacę. Są nagrane na dobrych płytkach, do tego instrukcja, jakieś dodatki z muzyką, czasem jakiś słowniczek, mapa czy jakieś inne dodatki.
Czujesz się więc oszukany? Skoro wiesz za co płacisz i jesteś zadowolony to chyba jest dobrze, czyż nie?
eheon napisał(a):BTW. oryginalne Diablo II i tak musiałem crackowac swego czasu, bo mi którejś płytki z powodu zabezpieczeń nie rozpoznawało. Szczęśliwy
To według mnie może się nadawać do reklamacji. Zresztą masz prawo zupełne do kopii zapasowej, więc nie sądzę, aby Twoje prawa zostały w tym przypadku znacząco naruszone. W końcu poradziłeś sobie i miałeś prawo do tego produktu. Ja tu problemu nie widzę poza tym, że wydawca gry się nie popisał.


eheon napisał(a):No i co wykazałeś tym stwierdzeniem? Ktoś zdobył patent to mu prawa będą liczyć od czasu opatentowania. Poza tym czas trwania prawa patentowego jest 3,5 raza krótszy niż prawa autorskiego.
Prawa patentowe mają różną długość obowiązywania i jeśli one przeminą, to masz prawo używać opatentowane dobra według swojego uznania.

@Rexerex.

Bardzo ładnie z Twojej strony jeśli chodzi o tę mapę, ale rozporządzałeś swoim dobrem i rozumiem, że chyba nie zamierzasz zmuszać ludzi, aby każdy czynił tak jak Ty uczyniłeś.
Niech każdy rozsądzi jak zamierza dysponować swoją własnością według swojego uznania. Podobno to jest wolność...
Odpowiedz
hehe napisał(a):Jeśli ktoś chce aby go nie napadano, niech lepiej chodzi z kałasznikowem po ulicy, albo jesli ktoś nie chce aby mu dom okradano, niech lepiej wstawia gdzie może drzwi pancerne. Przepraszam, co to za "argumenty"?

A co to ma wspólnego z napaścią? Pirat dobiera coś komuś siłą? Analogia byłaby poprawna gdyby jakiś cracker włamał się komuś do systemu i zniszczył dane. Tymczasem jak ktoś komuś pożyczy płytkę z windowsem to co najwyżej on straci w razie nie oddania płytki nie twórca programu.

hehe napisał(a):Czy nie zgadzasz się, że autor systemu ma prawa do rozporządzania swoją własnością na zasadach przez siebie ustalonych i nie ma prawa do ochrony swojej własności?

Na zasadzie jak wyżej. Gdby można sklonować mój samochód, a ja dalej móglbym jezdzić swoim nie uznałbym tego za kradzież. Obojętnie od tego co twórca samochodu by sobie wydumał.

hehe napisał(a):Spróbuj zainstalować zakupiony system i jej nie zobaczyć podczas procesu instalacji, a dalej jeśli chcesz jeszcze raz ja przejrzeć, to masz przeważnie do tego funkcje szukaj jakiegoś samouczka i wiele pracy nie trzeba aby w to włożyć.
Otóż to zainstalowac zakupiony system. Najpierw kup potem zobacz na co się godziłeś/łaś. :roll:
hehe napisał(a):Ziemniaków też nie przekrajasz na pół i jajek nie tłuczesz, aby sprawdzić, czy są świeże, a mimo to je kupujesz. Co więcej, nie jest prawdą, że jesteś zmuszony do zakupu systemu w ciemno. Są często wersje trialowe a do tego np. w przypadku systemu MS WINDOWS polecam stronę producenta i zaręczam, że możesz się tam dowiedzieć wszystkiego czego oczekujesz.

Analogia do produktów spożywczych jest bardzo trafna. Nie kuięzbyt miękkich pomidorów, jajek które śmierdzą, czy ziemniaków, które wypuszczają pędy. Co do wersji trialowych jest to dobre rozwiązanie, nie przeczę.
:roll:
hehe napisał(a):To jest Twój problem w jaki sposób wybierasz i na co wydajesz pieniądze. Tylko Ty jesteś odpowiedzialny za ich zmarnowanie. Nie obarczaj winą za to producenta, gdyż on Cię nie zmusza do zakupu, tym bardziej, że nie jest prawdą, że nie ma informacji o systemach czy innych programach, gdyż są. Wystarczy zajrzeć na stronę producenta i zazwyczaj jest czarno na białym napisane to czego oczekujesz. Jeśli posługujesz się opiniami krytyków a nie wyrabiasz opinii samu to możesz co najwyżej winić siebie i krytyków którym zaiwrzyłeś.

Wybieram na podstawie promocji/recenzji towaru. Jeśli towar nie spełnia należytej jakości, miał ukryte wady, to można go zawsze zwrócić. :]

hehe napisał(a):To jest sprawa artystów i ich stowarzyszeń. To ich strata, nie Twoja, więc nie masz do tego nic.
Nie jest tak do końca jakbyś chciała, bo ZAIKS itp. automatycznie odpowiadają za interesy wszystkich artystów, i nawet jak ktoś sobie określi użytkowanie swoich utworów nainnych warunkach np. CC to ZAIKS i tak za to sobie pieniądze pobiera.

hehe napisał(a):Czujesz się więc oszukany? Skoro wiesz za co płacisz i jesteś zadowolony to chyba jest dobrze, czyż nie?
Nie mam problemów z płaceniem jeśli mi się to opłaca.
Give me your lips for just a moment,
And my imagination will make that moment live.
Give me what you alone can give,
A kiss to build a dream on.
Odpowiedz
eheon napisał(a):A co to ma wspólnego z napaścią? Pirat dobiera coś komuś siłą? Analogia byłaby poprawna gdyby jakiś cracker włamał się komuś do systemu i zniszczył dane. Tymczasem jak ktoś komuś pożyczy płytkę z windowsem to co najwyżej on straci w razie nie oddania płytki nie twórca programu.
Ma to o tyle wspólnego, że Ty masz prawo dysponować owocami swojej pracy. Jeśli on Ci to prawo odbiera, to jest to napaść na Twoje prawa. Jeśli zgadzasz się z tym, że masz prawo dysponować owocami swojej pracy, to masz prawo definiować ich wykorzystanie(patrz licencja). Nikt Cię nie zmusza do zakupu Windowsa i jego użytkowania.


eheon napisał(a):Na zasadzie jak wyżej. Gdby można sklonować mój samochód, a ja dalej móglbym jezdzić swoim nie uznałbym tego za kradzież. Obojętnie od tego co twórca samochodu by sobie wydumał.
To weź sobie zaprogramuj Windows i wtedy to będzie miało jakiś sens co Ty mówisz. Dalej nie rozumiesz, że autor ma prawo dysponować swoją własnością i jej wykorzystaniem i za przeproszeniem, gówno go obchodzi, czy Ty sobie kopiuj/wklej zrobiłeś, gdyż wykorzystanie i warunki użytkowania masz podane, a poza tym jako człowiek nie jesteś ułomny na tyle, aby nie zrozumieć, że ktoś w to włożył pracę i nie zorientować się, czy on ci na wykorzystanie tego produktu zezwala.
eheon napisał(a):Otóż to zainstalowac zakupiony system. Najpierw kup potem zobacz na co się godziłeś/łaś. :roll:
O wersjach demonstracyjnych, trialach, folderach informacyjnych itd. nie słyszałeś? poza tym co to ma do rzeczy. Nie chcesz kupować, nie kupuj. Ktoś Cię do tego zmusza?

eheon napisał(a):Analogia do produktów spożywczych jest bardzo trafna. Nie kuięzbyt miękkich pomidorów, jajek które śmierdzą, czy ziemniaków, które wypuszczają pędy. Co do wersji trialowych jest to dobre rozwiązanie, nie przeczę.
:roll:
Więc nie używaj i trialowych i żadnych, skoro taki Twój wybór, to masz do tego prawo, nie przeczę.

eheon napisał(a):Wybieram na podstawie promocji/recenzji towaru. Jeśli towar nie spełnia należytej jakości, miał ukryte wady, to można go zawsze zwrócić. :]
Więc go sobie zwracaj, a nie narzekaj, że musisz go używać. Jest UOKiK, są sądy i prawa konsumenta. Jeśli produkt nie spełnia norm, to możesz to wyegzekwować należycie.

eheon napisał(a):Nie jest tak do końca jakbyś chciała, bo ZAIKS itp. automatycznie odpowiadają za interesy wszystkich artystów, i nawet jak ktoś sobie określi użytkowanie swoich utworów nainnych warunkach np. CC to ZAIKS i tak za to sobie pieniądze pobiera.
To jest sprawa między artystami a ZAIKSEM i nie tyczy się Ciebie, więc co to za argument?

eheon napisał(a):Nie mam problemów z płaceniem jeśli mi się to opłaca.
Jeśli Ci się nie opłaca to nie kupuj i nie będziesz miał też problemów z niepłaceniem.

post scriptum
Jestem mężczyzną.
Odpowiedz
hehe zostaw. jak grochem o sciane. Ty piszesz o jednym oni o drugim.

mentalnosc zlodziei.. a na dodatek jakies rozpieszczenie "mam miec bo mi sie nalezy", z jakiej racji pytam?
I am virgin
I'm a whore
Giving nothing
The taker
The maker of war
Odpowiedz
To jest chyba taka chwila, w której z czystym sercem można napisać jeden z top 10 komentarzy onetu:

"Ja się pytam gdzie rodzice jego byli?"

Zastanawiam się tylko z czego się bierze nagromadzenie takich socjopatycznych poglądów. Brak solidnego nauczania etyki w szkole? Może o to chodzi. Zamiast uczciwości uczą ludzi zdrowasiek i zaliczania modlitw i tym to się kończy.
Odpowiedz
Poglądy, że naruszanie własności intelektualnej jest dopuszczalne nie są socjopatyczne. Definicja socjopatii nie obejmuje stosunku do ochrony własności intelektualnej.

Swoją drogą, uważam, że obecnie obowiązująca ochrona jest nawet zawężona, wobec tego co byłoby logiczne - dałem temu wyraz w tym temacie.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Socjopata1 napisał(a):Poglądy, że naruszanie własności intelektualnej jest dopuszczalne nie są socjopatyczne. Definicja socjopatii nie obejmuje stosunku do ochrony własności intelektualnej.

Sądząc po nicku jesteś ekspertem w tej dziedzinie Oczko A poglądy o zasadności kradzieży też nie są socjopatyczne?
Odpowiedz
Nie, moim zdaniem nie. Ekspertem nie jestem, ale w podpisie masz chyba najbardziej uznaną definicję socjopatii (przynajmniej najczęściej ją widzę), która nie obejmuje nastawienia do prawa własności.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
hehe napisał(a):Jeśli zgadzasz się z tym, że masz prawo dysponować owocami swojej pracy, to masz prawo definiować ich wykorzystanie(patrz licencja).
Czyli rozchodzi się o licencję. Ściągając z netu windowsa zcrackowanego do wersji "bez licencji" to już nie łamię żadnego prawa, bo ani nie będę zmuszony do wciśnięcia "accept", ani w helpie nie znajdę licencji.

Odpowiedz
Rexerex. napisał(a):Czyli rozchodzi się o licencję. Ściągając z netu windowsa zcrackowanego do wersji "bez licencji" to już nie łamię żadnego prawa, bo ani nie będę zmuszony do wciśnięcia "accept", ani w helpie nie znajdę licencji.
ale program czy system dalej jest udostepniany wg licencji. chociazbys ja wylaczyl we wszystkich mozliwych miejscach. to, ze czegos nie widzisz, nie znaczy, ze tego nie ma.

poza tym. nie spotkalam sie, zeby ktos az tak ingerowal w instalatora, zeby usuwac licencje. crackowanie polega nieco na czyms innym. a juz o usuwaniu licencji z helpa..


powtarzam. nieznajomosc prawa (w tym przypadku licencji) nie zwalnia z jego przestrzegania
I am virgin
I'm a whore
Giving nothing
The taker
The maker of war
Odpowiedz
Kupno kradzionego to paserstwo nawet wtedy, kiedy o przedmiocie zakupionym nie wiedziałeś iż był on skradziony.

Jeśli widzisz coś wykonanego ręką człowieka to wiesz, że to czyjaś praca z licencją i bez niej i wiesz, że to może kosztować. Dodatkowo zwyczajowo każdy wie(nie jest to ukryte), że programy posiadają(nawet te scracowane) licencje.

Dodatkowo to co powiedziała Kriss V.
Odpowiedz
Witam !

Poniższy bardzo długi post powstał w wyniku wybrania i skomentowania co ciekawszych cytatów z całej 11 stronicowej historii wątku.

Avx napisał(a):Absolutnie nie do pogodzenia z moim pojęciem "własności prywatnej". Przejmowanie częściowej władzy nad własnością materialną ponad 6,5 miliardów ludzi, bo twórca sobie popracował i pragnie monopolu na produkcję, śmiechu warte.

Powiedz zbawco, utrzymuje Cię matka, ojciec, czy dziewczyna ?

Avx napisał(a):Tyle, że w prawach autorskich i patentowych prowadziłoby to do piramidalnych absurdów, których nawet ich zwolennicy już nie przełkną - jak na przykład monopol spadkobierców Edisona na żarówki.

Patent i obligacje mają wspólną ceche: uprawniają do czerpania zysków. Uważasz że przekazanie firmy dzieciom jest piramidalnym absurdem ?

Kto bronił innym wynaleźć inny rodzaj źródła światła ? Dlaczego jak ktoś coś zrobi to na gotowe jest zawsze tłum chętnych roszczących swoje prawa, podczas gdy trzeba coś zrobić nie zainteresuje się tym pies z kulawą nogą ? Kto bronił wynaleźć konkurencji świetlówki 50 lat wcześniej ?

Avx napisał(a):Miłośnicy korporacjonizmu czasem irytują mnie na równi z socjalistami ;/

Zabawne, ale między ogólnopojętym anarchizmem a socjalizmem jest jeden bardzo ważny wspólny mianownik - założenie że ludzie są dobrzy i im się chce, o czym później. W tej chwili postępujesz tak jak chrześcijanie twierdzący że Jezus nie był żydem, a stary testament to coś innego jak żydowska mitologia.

Acha i podkreślanie dokonań aparchaidu nie jest chyba równoznaczne z byciem rasistą ?

Enver napisał(a):Podkreślam: bezpośrednio. Często używany jest argument o "stracie potencjalnego zysku". Czyli: jeśli ktoś skopiował program kosztujący 1000 zł, to firma "straciła" 1000 zł. To bzdurne twierdzenie, ponieważ opiera się na błędnym założeniu, że gdyby ludzie nie mogli kopiować programów, ściągać muzyki czy filmów z internetu itd., to w każdym przypadku kupiliby "legalne" wersje. Ponadto: każdy z nas ponosi codziennie miliardowe "straty potencjalnego zysku". Progmast, mógłbyś przecież podarować mi 1000 zł. Teoretycznie istnieje taka możliwość. Nie robisz tego jednak. Wniosek: przez Ciebie tracę 1000 zł!

Warto jeszcze zastanowić się: gdyby opowieść o rozmnożeniu chleba przez Jezusa była prawdziwa, to jak należałoby ocenić ten postępek? Czy był dobry? Czy Jezus nakarmił głodnych? Czy suma dóbr na świecie się zwiększyła? Figa z makiem. W myśl ideologii "własności intelektualnej" Jezus był złodziejem, bo okradł okolicznych piekarzy z ich "potencjalnych zysków".
I robi to zresztą każdy, kto zajmuje się jakąkolwiek działalnością gospodarczą ("okrada z potencjalnych zysków" inne, już funkcjonujące firmy).

Dany program lub gra jako konkretny zapis bitów, jest (mimo wielu kopii) unikalny. Człowiek który podejmuje decyzje o zakupie chleba (typ produktu) wybiera następnie jego dostawce który sprzeda mu konkretny chleb. Może wybrać lokalnego piekarza, albo Jezusa mnożyciela. Gdy decydujesz się na Call of Duty 2 bierzesz je lub nie. To że korzystasz z danej gry nie opłaciwszy jej jest bezpośrednią stratą dla wydawcy i twórców, bo chodzi o konkretną grę (układ bitów) tak jak w przypadku konkretnego chleba (układ atomów). Rozważamy tu więc konkretny jednostkowy produkt, i tak długo jak kradzież bochenka chleba pozostaje kradzieżą, tak używanie programu (nie trial) przed zapłatą pozostaje kradzieżą.

Dodałem bardziej złożony zapis, bo zakup gry po 8 latach gdy jej cena spadnie 10 krotnie a studio ewentualnie dawno zbankrutowało, pozostaje kradzieżą, mimo że używając tego programu już po zakupie, ma z punktu widzenia prawa czyste ręce. Większym i jednostkowym problemem jest rozważenie zakupu 10 egzemplarzy po takim czasie, ale przecież nie na tym polega problem złodzieji softu którzy w swojej bezczelności roszczą sobie do niego dodatkowe prawa, ba nawet podpinają się pod szerszy nurt myśli, zamiast nazwać rzecz jak należy: kradzież.

Enver napisał(a):Nie widzę natomiast podstaw, aby nadawać tym twórcom sztuczne przywileje pozwalające im kontrolować innych ludzi i sposób użytkowania przez nich ich własności, który nikomu bezpośrednio nie szkodzi (jak np. kopiowanie programu czy odtwarzanie muzyki).

Jeżeli kupi legalny program i podzieli się nim z kimś innym, sprawia że ta druga osoba traci potrzebę zakupu własnego. Dodatkowo kupując program nie kupuje się kawałka winylu, zapisu dużej liczby czy tekturowego pudełka. Kupuje się prawo do korzystania, nie kopiowania lub rozpowszechniania.


Enver napisał(a):Jeśli twórcy programów chcą pozbawiać ludzi naturalnej możliwości swobodnego kopiowania i modyfikowania programów, mogą to robić, implementując odpowiednie zabezpieczenia - natomiast nie widzę powodu, aby koszty takiej działalności przerzucali na obywateli, angażując w ochronę swoich interesów państwowy aparat represji.

Sklepów z AGD powinni pilnować najemnicy z bronią automatyczną, tak jak ma to miejsce w krajach trzeciego świata ?

Avx napisał(a):Nie ma rzadkości rzeczy - nie ma potrzeby istnienia mechanizmu zapobiegającego konfliktom o kontrolę nad tą rzeczą (mechanizmu zwanego "prawo własności").

Ekchm ... to te programy jakoś tak same z siebie kiełkują się i ewoluują aby można je było sobie pobrać ?


Avx napisał(a):Mogę się założyć, że w świecie infoanarchistycznym dostępnych na rynku krajowym byłoby o wiele więcej produkcji o wiele szybciej (jedne z korzyści dla małego, o których wspominałem. Im mniejszy kraj, tym bardziej to widoczne). A argument pt. "Nie opłaca się tłumaczyć" ? Dzieciakowi, który nielegalnie we Francji przetłumaczył Harry'ego Pottera (nie, żebym darzył to dziełko szacunkiem, czysty przykład) jeszcze przed oficjalną premierą, też się "nie opłacało" ?!

Wczoraj wpadli do mnie na drugi wieczór z rzędu koledzy. Standard - brudne naczynia sztućce, bałagan, w tym czesto idiotyczny - szyba meblowa 0,5 m2 potraktowana jako podłoże do smarowania kanapki masłem ... Gdy wpadli poinformowali że zrobili taakie zakupy że musze się dorzucić. Dzień wcześniej wyżarli zawartość lodówki (3 dzień nie opuszczam domu z anginą), wczoraj spowodowali odrobine mniejsze straty.

Prosiaki ? Obrzydliwe kreatury ? Nie, po prostu ludzie utrzymywani przez mamusie i tatusiów którzy nigdy się nie napracowali. Jak Ty i Twój anarchizm.

Gdzie są Ci wszyscy Twoi wolni twórcy pracujący dla ludu ? Co tak tłamsi ich dobre chęci ?

Avx napisał(a):Gdybym się miał ich trzymać, to mówię z cała odpowiedzialnością, że moja wiedza byłaby daleko bardziej ograniczona.

Nie dramatyzuj. Po prostu nie kupiłbyś chrupek.

Seth napisał(a):Każdy kij ma dwa końce ;]

Prawa autorskie i patenty z jednej strony zapewniają w teorii ochronę czyjegoś zasłużonego zysku. Z drugiej ograniczają możliwości postępu. Najwyraźniej jest widoczne akurat na poletku inżynierii genetycznej. W skutek idiotycznych regulacji każda nowo wyodrębniona restryktaza, enzym do cięcia DNA, zostaje przypisany do określonej firmy i tylko ona uzyskuje prawo do jego monopolistycznej produkcji i dystrybucji. Co sprawia w praktyce że enzymy te kosztują majątek i mniejsze ośrodki, uczelnie czy prywatne osoby mają do nich daleko ograniczony dostęp. Monopol i prawa autorskie dały nam również Microsofta który wszystkim narzucił ten sam szajs. Prawa autorskie to również masowe wywalane filmów z youtube bo jakaś firma zgłosiła do nich pretensje.

Kto im broni wynaleźć własne enzymy do ciencia DNA ?
Kto Ci broni korzystać z Linuxa ?
Skoro nie pasuje Ci YT, to dlaczego z niego korzystasz ?

Avx napisał(a):Za książki to sobie powinni żądać... Znaczy się wiesz, za takie papierowe, które można dotknąć. Oczko

Pomijając czystą ironię, mam dla ciebie obrazek.
[Obrazek: apeldoantypiratw.jpg]

Z książkami to zabawna sprawa. Jako papier traktuje się je jako własność prywatną, zaś jako druk, jako wolne informacje. Przypomniałeś mi że muszę kupić wszystkie wartościowe książki jakie ostatnio przeczytałem. Tych bezwartościowych nie kupie, bo odrazu byłoby trzeba (i jak ?) zgłosić reklamacje ...
BTW wolałbym odpłatne, lepiej wyposażone biblioteki niż to co jest obecnie, niestety rynek nie sprzyja.


Słupek napisał(a):A teraz pokaż mi system, który pozwoli mi wesprzeć tych twórców omijając tłuste koty - wydawców, którzy z procesów zrobili sobie jedno z głównych źródeł utrzymania. Dlaczego miałbym wspierać ich oligopol? Nie jest żadną tajemnicą, że z płytek muzycy gówno dostają. Kasę ciągną z koncertów.

I co, za darmo dokonują dystrybucji ? Jak artyście się nie podoba to niech sam wyda płytę na domowej nagrywarce. Jeżeli artysta sprzedał prawo do wyłączności konkretnemu wydawcy, to miej pretensje do artysty nie wydawcy czy systemu. Powiem więcej: obejście wydawcy, to okradanie go. Chyba nie powiesz że ktoś zmusił artyste do podpisania umowy ?

Kowal napisał(a):Czy pizzernie powinny zacząć patentować pizze, tak żeby tylko jedna mogła sprzedawać hawajską?

Patentowanie nie może przekraczać granic absurdu, nie mniej jednak McRoyala masz tylko w McDonald i nikt nie widzi w tym nic złego.

Kowal napisał(a):Co sądzicie o "piractwie nasiennym"? http://www.kapitalizm.org/?action=sh...le&art_id=5127

To sprowadza się do kwestii tego co uważamy o "ograniczeniu wolnej woli dla dobra jednostki".
Jeżeli pytasz mnie to należy usunąc kraty z balkonów w akademikach, zalegalizować wszystkie narkotyki, znieść obowiązkowe ubezpieczenia publiczne, obowiązek jazdy w pasach bezpieczeństwa powyżej 18 roku życia itp.
Z drugiej strony dopiero pod karą śmierci usunięto chiński obyczaj krępowania stóp.
Tylko, co to ma do patentów i ochorny własności intelektualnej ?



Misiek89 napisał(a):Czy nie sądzisz, że lepiej żyłoby się w świecie "rób jak potrafisz"? Jeszcze się okaże że ktoś opatentuje technologię robienia wylewki, stawiania ścian, czy zbrojenia w budynkach i nagle przeniesiemy się pod namioty, bo ta jedna firma ustali sobie na tyle wysokie ceny, że ludzi nie będzie stać na zbudowanie domu.

Skoro świat nie zawalił się jeszcze przez tyle lat to albo nikt nie ma takich zakus, albo go na to nie stać.

Avx napisał(a):Jestem przekonany, że mając kasę dałoby się

Kto Ci broni mieć tą kase ?

Powiedz Avx, co robisz poza opowiadaniem bajek nt. jak powinien wyglądać świat. Jaką działalność twórczą prowadzisz ?

Anarcho i socjo pochodne ideologie mają dwie zainteresowane grupy docelowe.
Pierwsi to idealiści, którzy uważają że społeczeństwo przejawia jakąś wartość i ma jakieś chęci. Wierzą w ludzi i ich naturalne pozytywne skłonności, częściej lub rzadziej przejawiający własne inicjatywy.
Druga grupa to pasożyty które uważają że coś im się należy.


Eheon napisał(a):Zdezorientowanyhock: stracili pieniądze, a mieli je czy dopiero mogli mieć? Poza tym dlaczego ludzki genom miałby być opatentowany? Może należy opatentować też włosy, oczy, paznokcie? Zdezorientowanymile:

Nie genom, a kodowy zapis jego struktury. Na dobrą sprawę kilkadziesiąt lat wcześniej nikt nie wpadł na pomysł że takie coś da się przeprowadzić i jakoś nikt z tego powodu nie cierpiał.

Wyobraźmy sobie zamkniętą społeczność. Abdul nigdy nie życzył źle innym ludziom ani niczego im nie żałował, mimo że Ci ze względu na jego niechęć do 20 km spacerów nad rzeke (i w rezultacie brudne szaty), nazywali go brudasem. Dorośli szydzili, dzieci rzucały kamieniami a psy gryzły po kostkach. Przez cały ten czas Abdul myślał jak mieć czystą szatę i nie maszerować do rzeki. Studnie wykopał w swoim szałasie. Po raz pierwszy się czymś nie podzielił. Dwa tygodnie później ludzie zauważyli że Abdul ma czyste szaty i nie musi chodzić nad rzekę po wodę. Pobili go, szałas zburzyli a ze studni zrobili dobro publiczne.

Niech żyje infoanarchizm !

Avx napisał(a):Powtórzę się po raz setny. Egzekwowanie "własności" intelektualnej wymaga ciągłego naruszania własności materialnej oraz prywatności, w skali globalnej. Nie zgadzam się z twierdzeniem, jakoby jakakolwiek "praca" mogłaby dawać komuś częściową władzę nad komputerami i inną własnością materialną niecałych siedmiu miliardów ludzi.

Komputer nie jest niezbędny do życia. Nie pasują Ci warunki korzystania z niego to baw się kalejdoskopem.

Avx napisał(a):Jeżeli z winy pana A program wycieknie nielegalnie do miliona osób, to pana A można ukarać pozbawieniem całego majątku jaki posiada (domyślam się, że owe milion kopii jest warte więcej od jego majątku), ale miliona osób (które żadnej umowy nie podpisały) karać nie można w ogóle. To ogromna różnica pomiędzy tą umową a stanem aktualnym, astronomiczna

Osoba świadomie kupująca kradziony towar, jest współwinna kradzieży jako potencjalny rynek zbytu.

Jeżeli masz zastrzeżenia, jeden z forumowiczów ukradnie Ci komputer, który następnie wyląduje u mnie (zupełnie nieświadomego i niewinnego) a Ty nie będziesz dochodził zwrotu. Przecież okradłbyś mnie z pozytywnych emocji jakich doznałem dostając prezent.


eheon napisał(a):Jeśli, ktoś napisał sobie program/piosenkę i nie chce żeby kopiowano ich pomysły to niech odpowiednio je zabezpiecza.

Jak ?


Pozdrawiam, Rosomak
Odpowiedz
No dobrze. Załóżmy, że sobie ściągam nielegalnie jakąś mp3. A następnie wymyślam sobie funkcję np. y=x/2. Liczbę binarną, w jakiej zakodowana jest mp3 wstawiam jako argument tej funkcji i otrzymują nowa liczbę. Liczbę y. Następnie udostępniam tą liczbę na forach z komentarzem jak można się pobawić taką liczbą - spośród 1000 propozycji będzie tez taka "pomnóż ją przez 2 i odpal, zapisz plik jako mp3 i odpal w winampie".

Fajnie ?

EDIT:
Swoją drogą - doczytałem to co napisaliście wyżej. Ktos zapytał, jak uniknąć i/kub trudnić kopiowanie muzyki - sygnału dźwiękowego. Może czas powrócić do winyli ? Oczywiście z takiego nowoczesnego gramofonu również można byłoby przez mikrofon nagrywać na kompa i robić mp3, ale żeby było to w dobrej jakości - trzeba by było miec choćby dobry mikrofon i dobre pomieszczenie Uśmiech Zawsze to więcej niż to co teraz mamy - czyli PC z CD/DVD i kartą dźwiękową.

A tak już zupełnie w ramach żartu - niech wszyscy artyści wytoczą proces sądowy twórcom Internetu, tylko błagam nie odpisujcie w stylu "podac do sądu twórców bomby atomowej"...

I na sam koniec - uważam, że artyści muzyczni powinni utrzymywać się wyłącznie z dawania koncertów na żywo, a albumy na nośniku powinny być właśnie tym trialem - rzecz jasna darmowym. Nawet jeśli ktoś jest tylko kompozytorem a nie wykonawcą - mógłby sprzedawać swoje kompozycje wykonawcom.
Ba! Na żywo zawsze można dopracować swój utwór - zaskoczyć słuchacza, mogłoby to być swoistą zachętą, aby ludzie jeździli na takie koncerty live. Nawet jeśli ktoś nagra kamerką z widowni - o ile ochrona go nie wyprosi - to jakość będzie słaba - chyba że fatalna jakość muzyki tez zadawala fanów Uśmiech
Odpowiedz
Obawiam się że to nie Tobie decydować z czego ktoś ma zarabiać.
Regres zamiast walki z pasożytnictwem ? Ty chyba żartujesz, "archidiakonie zdrowego rozsądku".

Tak sobie pomyślałem że przytoczeniue tutaj wypowiedzi tego twórcy gier jest niesmaczne. On zarabia z tworzenia, ale mimo to uważa że część dochodów to z czego można zrezygnować w imię lepszego świata. Idealista.
Spora część dyskutantów, to niestety wspomniane pasożyty które z nowego systemu owszem korzystałyby, ale wątpliwie by go wsparły.

Proszę się nie frustrować. Dziecko w piaskownicy zna lepsze pejoratywy niż "pasożyt".
Odpowiedz
Nie wiem czy dobry temat, ale po prostu wstukałem w szukaj "infoanarchizm" i ten temat wydaje się najlepszy Język
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1...rowal.html
Cytat:Australia: Program do cenzurowania sieci... ocenzurował sam siebie
Rządowy program do cenzurowania i filtrowania treści internetowych ocenzurował... informację o samym sobie na stronie ministerstwa komunikacji.

Australijskie media ujawniły dziś, jak podaje portal news.com.au, że na liście projektów ministerstwa komunikacji brakuje informacji o stworzonym i szeroko reklamowanym przez rząd programie do cenzurowania treści internetowych. Dość szybko okazało się, że powodem tego nie jest błąd ludzki - bo szeroki opis budowania i wprowadzania w życie programu został zamieszczony na stronie - a sam program.

Według mediów program usuwa wszystkie treści, w których pojawia się zwrot "filtrowanie ISP" - a taki właśnie towarzyszył opisowi programu australijskiego rządu. Ten i tak nie był w Australii specjalnie popularny, z powodu jego tajemniczości - zarówno w kwestii działalności, jak i finansowania.

Odpowiedz
Super czyli cenzuruja juz nawet sama informacje o cenzurze...
"I watched with glee
As your kings and queens
Fought for ten decades
For the Gods they made"


Guns'n'roses - Sympathy For The Devil

"Fakty nie przestają istnieć z powodu ich ignorowania."

Aldous Huxley

"This is your life and it's ending one minute at a time"
Fight Club
Odpowiedz
hehe napisał(a):Podobnie jest z programem. Program ma twórcę i twórca udostępnia go innym na określonych zasadach, nawet gdyby nimi miałby być taniec aloha na jednej nodze z jednokołowym rowerem na ramieniu na którym siedzi małpa. Jeśli się komu to nie podoba, to nie ma obowiązku wykonywać cyrkowych akrobacji. Jeśli się podoba to musi akceptować warunki umowy.
No i świetnie. Tylko teraz trzeba zadać sobie zajebiście ważne pytanie: kto ma za te fanaberie zapłacić? Czy jeśli ktoś by przyuważył, że korzystam z programu, nie tańcząc "tańca aloha na jednej nodze z jednokołowym rowerem na ramieniu na którym siedzi małpa", to powinien mieć prawo angażować finansowany z podatków państwowy aparat represji, żeby mnie osądzić i ukarać? Ja jestem zdania, że jest pewien poziom absurdu, powyżej którego państwo nie powinno się angażować w egzekwowanie umów - a zakaz swobodnego korzystania ze współczesnej techniki w sposób nieszkodzący nikomu leży powyżej tego poziomu.

Dlatego, drogi Twórco: jeśli chcesz, żebym tańczył taniec Aloha, korzystając z Twojego Dzieła, to zainstaluj w swoim Dziele jakiś wykrywacz, który w razie złamania przeze mnie umowy odetnie mi dostęp do tego Dzieła - ale nie domagaj się, żeby Twoje fanaberie były finansowane z podatków.

Rosomak:
Cytat:Dany program lub gra jako konkretny zapis bitów, jest (mimo wielu kopii) unikalny. Człowiek który podejmuje decyzje o zakupie chleba (typ produktu) wybiera następnie jego dostawce który sprzeda mu konkretny chleb. Może wybrać lokalnego piekarza, albo Jezusa mnożyciela.
Mhm. A człowiek, który podejmuje decyzję o zakupie CoD2 wybiera następnie jego dostawcę. Może wybrać sklep z grami albo pirata-mnożyciela. Uśmiech
Cytat:Sklepów z AGD powinni pilnować najemnicy z bronią automatyczną, tak jak ma to miejsce w krajach trzeciego świata ?
Państwowy aparat represji jest m.in. od tego, żeby zapobiegać prawdziwym kradzieżom - tj. takim, wskutek których ktoś coś traci (coś rzeczywiście istniejącego, a nie urojony fantom typu "potencjalny zysk").
Cytat:Anarcho i socjo pochodne ideologie mają dwie zainteresowane grupy docelowe.
Pierwsi to idealiści, którzy uważają że społeczeństwo przejawia jakąś wartość i ma jakieś chęci. Wierzą w ludzi i ich naturalne pozytywne skłonności, częściej lub rzadziej przejawiający własne inicjatywy.
Druga grupa to pasożyty które uważają że coś im się należy.
Taki np. Maciej Miąsik, typowy pasożyt, który nic w życiu nie stworzył. :lol2:
I jakże to nazwać – ten Absolut, tak niepodobny do ciszy lodowców Goethego, do piorunowej na cherubimach toczącej się chmury Mojżeszowego Boga?... Czerwony śmiech – Czarne Maski – Bezdno – jak nazywali autorowie rosyjscy? Karma, jak mówią teozofowie? Czy też „Cosik”, jak nazywała Wieszczka Mara?
Odpowiedz
Cytat:Państwowy aparat represji jest m.in. od tego, żeby zapobiegać prawdziwym kradzieżom - tj. takim, wskutek których ktoś coś traci (coś rzeczywiście istniejącego, a nie urojony fantom typu "potencjalny zysk").

Na przykład "potencjalny zysk" z posiadania pary oczu. Kto to w ogóle wymyślił - wypłacać frajerom pieniądze za to, że na przystanku wjechał w nich jakiś pajac z promilem we krwi? Wpłacili pieniądze, więc już ich nie mają i nie dostaną. Ich problem, nie?
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):Na przykład "potencjalny zysk" z posiadania pary oczu. Kto to w ogóle wymyślił - wypłacać frajerom pieniądze za to, że na przystanku wjechał w nich jakiś pajac z promilem we krwi? Wpłacili pieniądze, więc już ich nie mają i nie dostaną. Ich problem, nie?
Ale o co w ogóle chodzi w tym poście, bo ani trochę nie rozumiem? Pierwsze skojarzenie miałem takie, że porównujesz niesprzedanie jakiegoś dzieła w formacie elektronicznym z doznaniem okaleczeniem wskutek wypadku, ale odrzuciłem je jako zbyt bezsensowne. No więc?
I jakże to nazwać – ten Absolut, tak niepodobny do ciszy lodowców Goethego, do piorunowej na cherubimach toczącej się chmury Mojżeszowego Boga?... Czerwony śmiech – Czarne Maski – Bezdno – jak nazywali autorowie rosyjscy? Karma, jak mówią teozofowie? Czy też „Cosik”, jak nazywała Wieszczka Mara?
Odpowiedz
Tyle piszecie o pirackich programach, a rozwiązanie jest takie proste.
--
Kapitalistyczne podejście to:
Prywatna firma zatrudnia informatyka, kupuje jakiś pomysł, oraz licencje (na engine)silnik gry, czyli inwestuje, następnie ulepsza, daje o patent, zabezpiecza przed kopiowaniem i sprzedaje grę licząc na zysk finansowy i nie da gry darmo tylko demo reklamę.
--
Socjalistyczne podejście to:
Studenci uczniowie uczą się programować za darmo w szkole państwowej język np:.. BASIC lub C++ następnie piszą jakąś grę na ocenę i rozdają ją jak największej ilości graczy za darmo, twórca najlepszej i najbardziej popularnej gry otrzymuje stałą państwową pracę, w państwowej firmie, firma państwowa sprzedaje ulepszoną wersję gry: np:.. car2, car3, chess2,chess3, itd,itp...Cena takiej gry to tylko cena nośnika np:
5zł za cd. Oczywiście kopiować można do woli bez ograniczeń a im więcej kopi tym programista bardziej zadowolony i ma większą renomę.
--
Jak widzicie rozwiązanie socjalistyczne jest lepsze, by nie być gołosłownym tak powstały takie gry jak: koło fortuny, bus symulator, rosyjski cegła,tetris, bestplayer, i wiele innych programów free.
Pozdrawiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości