To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Inny punkt widzenia - Buddyzm
rafalJG napisał(a):W sensie filozoficznym buddyzm głosi nicość, bo z nicości wychodzimy i do nicości powracamy. Nic z nas nie zostaje. W sumie jest to psychologiczne ujęcie dzisiejszej ateistycznej naukowej doktryny (bo natura umysłu jest punktem wyjścia do rozważań), obrosłe po latach pokłonami dla Buddy, paleniem kadzidełek i bzdetami o reinkarnacji. Jeżeli ktoś szuka pociechy, tu jej nie znajdzie.

Argh Uśmiech Tak bardzo się z tym nie zgadzam, że nawet nie wiem, od czego zacząć Uśmiech Ale też z drugiej strony wiem dużo za mało, by powiedzieć coś z sensem. Z tego co się naczytałęm wynika, że "Pustka" w buddyzmie to nie nicość. To coś wymykającego się definicji, nieuchwytnego, co nawet trudno powiedzieć, że "jest" albo "nie jest", ale też nigdy z tego nie wyszliśmy, nie oddzieliliśmy się, ani nie wracamy. Filozofowie we wczesnym okresie pisali na ten temat dziesiątki traktatów, a wczesne szkoły dzieliły się co i rusz na zwolenników i przeciwników jakichś straszliwie abstrakcyjnych koncepcji. Theravada w końcu zaakceptowała jedną doktrynę i się jej trzyma, zen poszedł w stronę empirycznego doświadczenia przez praktykę i odrzucenie logicznej argumentacji, a Tybetańczycy zbudowali sobie cały labirynt ezoterycznych interpretacji. Nie sądzę, aby ktokolwiek był w stanie podsumować to wszystko w kilku zdaniach. Najlepsze, co mogę polecić, to dość trudna książka "Historia Filozofii Buddyjskiej" autorstwa austriackiego filozofa Volkera Zotza.

Nie akceptuję doktryny o odrodzeniu, ale nie nazwałbym tego bzdetami, którymi buddyzm obrósł po latach. Odrodzenie (reinkarnacja to hinduski termin, znaczy coś trochę innego) jest obecne już w pierwszych spisanych kazaniach, 300 lat p.n.e., przypisywanych Buddzie i jest ważnym elementem całej wczesnej buddyjskiej filozofii. To trochę tak, jakbyś stwierdził, że zmartwychwstanie Jezusa zostało doszyte do chrześcijaństwa po jakimś czasie i nie ma znaczenia. Buddyzm to po prostu religia, nie ateizm + otoczka. Możemy sobie z niego wyrzucić pewne nadprzyrodzone elementy, ale powinniśmy być świadomi tego co robimy - nie udawać, że "wracamy do korzeni".

Palmer Eldritch napisał(a):I fotografujesz się na tle europejskiego miasta? Dawaj do Birmy, tam się promuj, zdrajco. Zdezorientowanymile:

Ale że co proszę? Oczko
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Samuel napisał(a):Z tego co się naczytałęm wynika, że "Pustka" w buddyzmie to nie nicość. To coś wymykającego się definicji, nieuchwytnego, co nawet trudno powiedzieć, że "jest" albo "nie jest", ale też nigdy z tego nie wyszliśmy, nie oddzieliliśmy się, ani nie wracamy.

Pamiętaj, że "nieuchwytni" są też bogowie, krasnoludki i jednorożce Uśmiech

Ale skoro w buddyzmie mawia się, że człowiek jest jak dom - rozbierz go na kawałki, a zostaną kamienie, drewno, szkło itd... To samo mamy w naszych poglądach. Powstajesz z dostępnych we Wszechświecie materiałów, umierasz i stajesz się tymi materiałami Uśmiech Nic nie zostaje. Po co wplątywać w to karmę, reinkarnację, Krainę Głodnych Duchów, Krainę Walczących Demonów i marnowanie życia na gapienie się w ścianę? Uśmiech
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
Buddyzm jest spoko. Choć zaczynam się zastanawiać czy nie da się ukuć mniej sztywnej koncepcji, ale nie wiem jak miałaby ona wyglądać Oczko
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Żarłak napisał(a):Buddyzm jest spoko. Choć zaczynam się zastanawiać czy nie da się ukuć mniej sztywnej koncepcji, ale nie wiem jak miałaby ona wyglądać Oczko

Koncepcja INT:

Rodzisz się - Żyjesz -Umierasz -I Na Tyle

Pasuje? Duży uśmiech
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
rafalJG napisał(a):Ale skoro w buddyzmie mawia się, że człowiek jest jak dom - rozbierz go na kawałki, a zostaną kamienie, drewno, szkło itd... To samo mamy w naszych poglądach. Powstajesz z dostępnych we Wszechświecie materiałów, umierasz i stajesz się tymi materiałami Uśmiech Nic nie zostaje. Po co wplątywać w to karmę, reinkarnację, Krainę Głodnych Duchów, Krainę Walczących Demonów i marnowanie życia na gapienie się w ścianę? Uśmiech

To jest to samo, o ile najpierw będziesz materialistą i sceptykiem, a potem dopiero zaczniesz dodawać do tego te elementy buddyzmu, które Ci pasują. (Spoko, sam tak robię Uśmiech ). Ale tradycyjnie - a przynajmniej w tej szkole, którą się interesuję, czyli w theravadzie - uznaje się świadomość za tak samo ważną, jak materia. Ciało musi istnieć, aby mogła zaistnieć świadomość, ale równocześnie świadomość musi istnieć, aby mogło zaistnieć ciało. Budda opisał w kazaniach całą doktrynę, nazwaną paticca-samuppada, "zależne powstawanie", zgodnie z którą istnieje cały cykl wydarzeń takich jak narodziny, cierpienie i śmierć, z których każde prowadzi do następnego i tylko osiągnięcie nibbany może ten cykl przerwać. Bez nibbany cały ten cykl to jedno wielkie perpetuum mobile i reinkarnacja jest po prostu jednym z jego elementów, równie naturalnym jak zasypianie wieczorem i budzenie się rano.

Podobnie ma się sprawa z karmą. Ja ją rozumiem po prostu jako prawo przyczyny i skutku przeniesione na grunt etyki, ale w filozofii buddyjskiej istnieje z tuzin wytłumaczeń, czasami ze sobą sprzecznych, łączących karmę z innymi podstawowymi pojęciami. Karma również jest obecna w pierwszych kazaniach, w tzw. Kanonie Pali i nie da się tak po prostu wyrzucić. Natomiast duchy, bóstwa i demony - tak, to już w dużej mierze lokalny folklor. Ale nawet Budda wierzył w bogów, tylko po prostu nie przyznawał im takiego znaczenia, jakie mają w innych religiach. W jego czasach wiele zjawisk naturalnych nie poddawało się naukowemu wytłumaczeniu i istnienie bóstw, które zajmują się tym wszystkim, uznawano za rzecz oczywistą.

A gapienie się w ścianę, przynajmniej w moim przypadku, bardzo się przydało Uśmiech
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Pytanie do forumowiczów - ktoś praktykuje medytację? Np. vipassanę z theravady czy zazen? Jakie są długotrwałe efekty?

O efektach medytacji (fajna strona buddysty praktykującego od ponad 30 lat).
http://www.kktanhp.com/effects_&_hindran...tation.htm
Odpowiedz
Nikomu nie zaszkodzi, ale nie ma jakichś wiarygodnych badań medycznych na temat ich (pozytywnego) wpływu na zdrowie, afaik.

edit: przypomniało mi się, że coś czytałem w jakimś journalu EBM o theravadzie. jak znajdę ten artykuł to wkleję.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
Ja praktykuję vipassanę. Nie różni się wiele od zazen jeśli siedzisz w domu i nie przywiązujesz wagi do rytuałów.
Długotrwałe efekty z mojego doświadczenia: lepsza kontrola emocji, lepsza koncentracja, lepsze radzenie sobie ze stresem. Wikipedia ma artykuł o zmianach w mózgu pod wpływem medytacji. Całkiem dobrze udokumentowany.
Jeśli chodzi o theravadę, po polsku chyba najlepiej zacząć od portalu sasana.pl .
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Cytat:Wikipedia ma artykuł o zmianach w mózgu pod wpływem medytacji. Całkiem dobrze udokumentowany.
A w nim:
Cytat:In June, 2007 the United States National Center for Complementary and Alternative Medicine (NCCAM) published an independent, peer-reviewed, meta-analysis of the state of meditation research, conducted by researchers at the University of Alberta Evidence-based Practice Center. The report reviewed 813 studies involving five broad categories of meditation: mantra meditation, mindfulness meditation, yoga, T'ai chi, and Qigong, and included all studies on adults through September 2005, with a particular focus on research pertaining to hypertension, cardiovascular disease, and substance abuse.
The report concluded, "Scientific research on meditation practices does not appear to have a common theoretical perspective and is characterized by poor methodological quality. Firm conclusions on the effects of meditation practices in healthcare cannot be drawn based on the available evidence. Future research on meditation practices must be more rigorous in the design and execution of studies and in the analysis and reporting of results."
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
No i właśnie - przydałyby się lepsze badania Uśmiech
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Xe0n napisał(a):Pytanie do forumowiczów - ktoś praktykuje medytację? Np. vipassanę z theravady czy zazen? Jakie są długotrwałe efekty?

O efektach medytacji (fajna strona buddysty praktykującego od ponad 30 lat).
http://www.kktanhp.com/effects_&_hindran...tation.htm

Polecam raczej Krishnamurtiego, czy Eckharta Tolle. Efekt ten sam, a nie trzeba zakładać nóg za uszy...
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
rafalJG napisał(a):Polecam raczej Krishnamurtiego, czy Eckharta Tolle. Efekt ten sam, a nie trzeba zakładać nóg za uszy...
gdzie tam jest napisane o zakładaniu nóg za uszy? :8O:
Odpowiedz
rafalJG napisał(a):Polecam raczej Krishnamurtiego, czy Eckharta Tolle. Efekt ten sam, a nie trzeba zakładać nóg za uszy...

To chyba mówisz o jodze, a nie o buddyjskiej medytacji. A ci dwaj faceci to taki New Age :roll:
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Zazen nie jest wygodny Uśmiech A skoro możesz osiagnąć to samo patrząc w okno w pociągu, to po co udawać tybetańskiego mnicha? Uśmiech

Polecam też książeczkę "Zen bez mistrzów Zen" Benaresa...
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
rafalJG: Chyba Cię nie rozumiem niestety.
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Jestem po prostu daleki od dogmatyzmu, religijności, czy ganiania za Nieuchwytnym. Nie sądzę, by wpatrywanie się w ścianę, czy rozważanie Diamentowej Sutry, wyjaśniło mi powstanie Wszechświata, czy inne zagadki...

Nieco podobne tematy poruszaliśmy w wątku o ateistach-satanistach, ale chyba awaria to skasowała...
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
Aha. No ale przecież medytacja nie ma na celu wyjaśnić powstanie Wszechświata. W najbardziej tradycyjnym rozumieniu, medytacja jest drogą do Oświecenia, ale Oświecenie nie polega na dowiedzeniu się, skąd się wszystko wzięło. Natomiast w wymiarze medytacja praktycznym jest tym, o czym pisałem wyżej - narzędziem do pracy nad sobą. Tylko tym, ale też aż tym.
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Mam znajomego sufi. Oni robią to nieco inaczej. Koncentrują się na sercu, nie na punkcie hara. Nie ma potrzeby przybierania jakiś konkretnych pozycji, czy specjalnego oddychania. Jest niezła książka o tych technikach.
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
Cejrowski o buddyzmie, konkretnie, rzetelnie i bez owijania w pseudofilozficzny bełkot

http://www.youtube.com/watch?v=8_KttDeJDjc
Odpowiedz
Samuel, modlisz się do Alavaki o ochronę? Szczęśliwy
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości