Liczba postów: 12,313
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
El Commediante napisał(a):Nie wiem, czy to o to chodzi, ale jeśli o "niczego się z tego nie nauczysz", to mnie nie przekonuje taki argument. Z powieści historycznej też niezbyt wiele się nauczysz, bo prawdę historyczną wiele z nich traktuje wybiórczo. Równie wiele możesz dowiedzieć się prawdy, co fałszu.
To zależy czy serial/film jest historyczny, czy tylko osadzony w danych realiach, przestrzeni. Tak czy owak chodziło mi bardziej o to, że w ten sposób serial byłby mi niejako bliższy, bardziej by mnie zaciekawił. Mógłby skłonić do przemyśleń, poszukiwania informacji na temat danych postaci czy realiów, nie zaś podawać coś na tacy. Wiadomo bowiem, że kino to niezbyt dobre miejsce na czerpanie wiedzy, jednak może być ono dobrym bodźcem do tego aby zacząć jej poszukiwać.
Gdy bowiem chcę odlecieć od naszej rzeczywistości i realiów to wolę po prostu kino s-f.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Liczba postów: 2,356
Liczba wątków: 17
Dołączył: 01.2010
Reputacja:
22 Płeć: mężczyzna
Mr R.I.P. napisał(a):"The Man from Earth" - nieśmiertelność nie czyni bogiem i bardzo fajny motyw z mitami biblijnymi.
W stylu "Dwunastu gniewnych ludzi"
Podbijam ten tytuł bo rzeczywiście dobry.
Oglądałem niedawno, ale zrobię sobie powtórkę.
A soundtrack wrzucam do odpowiedniego tematu.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Liczba postów: 10,774
Liczba wątków: 173
Dołączył: 08.2008
Reputacja:
11 Płeć: nie wybrano
Sajid, na urodziny kupię ci trochę wyobraźni.
Palmerowi też się przyda
Ja się wczuwam w świat wykreowany przez Martina, w książce (czytałem trochę, ale później zacząłem oglądać serial i mnie bardziej urzekł) i na ekranie telewizora.
Zalety GoT:
-piękne, wręcz pejzażowe krajobrazy (Malta, Irlandia Północna)
-świetna oprawa dźwiękowa (twórcy soundtracków do "Iron Mana", "Skazanego na śmierć")
-dobra kreacja postaci - ta fizyczna - jeśli chodzi o kostiumy i ta wewnętrzna, psychologiczna
-skomplikowane intrygi, wartka akcja jeśli chodzi o walki*
-postać i losy Daenerys Targaryen (na aktorkę też miło popatrzeć) - czekam na zawiązanie akcji żony Drago z resztą bohaterów w Westeros
-postać Tyriona Lannistera, zwanego karłem jest również dla mnie inspirująca
Co do fantastyczności GoT: Wygląda na to, że w tym przypadku im dalej w las, tym więcej drzew.
*aczkolwiek co do bitwy o King's Landing (a konkretnie scen tuż po lądowaniu na nabrzeżu) mam wiele zastrzeżeń, m.in. widoczne było zrobienie tych scen niskim nakładem pieniężnym, a ja lubię oglądać sceny bitwy zrobione z rozmachem (albo chociaż z dobrym FX jak w przypadku Lotra).
Liczba postów: 14,823
Liczba wątków: 101
Dołączył: 05.2009
Reputacja:
333 Płeć: mężczyzna
Czytaj sagę. Ominie Cię sporo smaczków, jak poprzestaniesz na serialu.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Liczba postów: 425
Liczba wątków: 23
Dołączył: 11.2011
Reputacja:
0
Widziałem Solaris Soderbergha. Czytałem też książkę. Lem miał rację co do tego, że wątek miłosny jest zanadto uwypuklony. W książce paralelnie położony jest nacisk na aspekt poznania, aczkolwiek film (i muzyka) w mojej ocenie są przecudowne. Mam wrażenie, że aby odnieść podobne wrażenie jak ja w kwestii filmu - należy przedtem przeczytać książkę. Film Soderbergha jest wyciśniętym z książki pięknym ekstraktem wątku miłosnego i niewielkiej dawki poruszanego obszerniej w książce aspektu poznania. Choć mogę się mylić! Książkę czytałem jakiś rok temu.
Liczba postów: 5,936
Liczba wątków: 16
Dołączył: 05.2005
Reputacja:
10 Płeć: nie wybrano
Roan Shiran napisał(a):Ano było. Film jednak zrobiono na hollywoodzką modłę, co skutkowała płytkością i nawet, o zgrozo, zatrważającą nudą bijącą z ekranu.
Mimo wszystko, ja odnalazłem w nim sporo również duchowej przyjemności.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej.Karol Marks Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić.Emil Cioran Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła.Frank Borman
Liczba postów: 425
Liczba wątków: 23
Dołączył: 11.2011
Reputacja:
0
Roan Shiran napisał(a):Ano było. Film jednak zrobiono na hollywoodzką modłę, co skutkowała płytkością i nawet, o zgrozo, zatrważającą nudą bijącą z ekranu.
IMPRIMIS: Film z pewnością nie jest wiernym odwzorowaniem książki, to na pewno.
Niemniej...
Jeśli czytałeś przedtem książkę i wiedziałeś, że wątek romantyczny służy czemuś innemu niż tylko miłosnym wybrykom, to nie sposób także tego nie dostrzec w filmie. Jeśli zaś przedtem książki nie czytałeś, to bardzo możliwe, że odebrałeś toto jako coś z pogranicza lepszego romansu na stacji kosmicznej, a filmu będącego s-f tylko z racji skonstruowanego w nim świata.
Oczywiście film powinien dać więcej do myślenia odbiorcy na gruncie epistemologii, bez odwoływania się do treści książki, ale mając już przed oczyma wizję wykoncypowaną przez Lema z lektury, mam wrażenie, niepodobna nie dostrzec tego także w filmie (co prawda w nieco okrojonej wersji).
Reasumując, IMO film bez uprzedniego wchłonięcia książki może być do kitu. Z uprzednim przeczytaniem mnie oglądało się bardzo dobrze i wielokrotnie miałem poczucie pokrywania się wrażeń z przeczytanej ksiunżki. JO!
Oglądał ktoś Solaris Tarkowskiego? Stamtąd jakie wrażenia?
Jakby ktoś mnie zapytał, czy jest jakiś film Andrzeja Wajdy, który lubię, to wymieniłbym powyższy. Piękny obraz, aczkolwiek niedoceniony przez szersze grono odbiorców. Ocena : 8/10
Liczba postów: 6,486
Liczba wątków: 40
Dołączył: 06.2012
Reputacja:
151 Płeć: nie wybrano
Wiking o Chrześcijaństwie, strasznie mnie to rozbawiło :
"Pojeby z nich straszne. Z tych czcicieli, tego Chrystusa. Jeden facet co podróżuje, opowiadał mi, że jedzą własnego Boga. Jedzą ciało, piją jego krew. Obrzydliwe. I nienawidzą nas. Chcą nas wybić"
W filmie jest dużo mitologicznego i religijnego symbolizmu.
Nie wiem o co chodzi z tym śmiejącym się człowiekiem, wymalowanym na pomarańczowo. Może ktoś wie ?
@ prawdopodobnie chodzi o ewolucję/ dostosowanie się religii względem warunków. Przywódca chrześcijan chciał zrobić z tego szamana przedstawiciela chrześcijaństwa.
Liczba postów: 5,265
Liczba wątków: 93
Dołączył: 11.2006
Reputacja:
4
Zastanawiałem się czy napisać o tym w filmie w tym temacie czy raczej w tym o filmach lekkich. W końcu jednak zdecydowałem się, że napiszę tutaj.
Dzisiaj, w ramach niemalże ślepego strzału i zaledwie luźnego rozeznania, poszedłem do kina na film "Moonrise Kingdom" i muszę powiedzieć, że jestem strasznie zadowolony z wydania pieniędzy na ten film. Mówi się o nim, że jest komedią i niewątpliwie nią jest, lecz nie wyłącznie nią. Dlaczego więc piszę o nim w tym temacie? Mamy tutaj do czynienia także z dramatem oraz niekonwencjonalnym romansem młodych nastolatków. Jednak nie chodzi w nim o to, że jest to jakiś niedopasowany misz-masz gatunkowy, lecz tzw. komedia charakterów rozgrywająca się w świecie podobnym do naszego, lecz groteskowo przerysowanego. Zapewnić mogę jedynie, że ten film będzie czymś zupełnie innym niż się człowiek po nim spodziewa. Na dodatek powiem, że to taki rodzaj komedii na której nie ma zbyt wiele (jeśli w ogóle) klasycznych gagów wywołujących wybuch śmiechu, lecz raczej uśmiech na twarzy. Czasem zresztą po chwili zastanawiamy się czy nasza wesołość była właściwa.
Ciężko mi jednak polecić to każdemu, jeśli chcecie zaryzykować to obejrzyjcie, nie rzucajcie jednak na mnie gromów, jeśli wam się nie spodoba
Zasadniczo nie przepadam za komediami, ale filmy tego typu, właściwie podpadające pod groteskę, są jak najbardziej pod mój gust.
Matematyka jest niezmysłową rzeczywistością, która istnieje niezależnie zarówno od aktów, jak i dyspozycji ludzkiego umysłu i jest tylko odkrywana, prawdopodobnie bardzo niekompletnie, przez ludzki umysł
Liczba postów: 2,385
Liczba wątków: 14
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
142
Obejrzałem właśnie Valhallę Rising. Piękne krajobrazy i ujęcia. Świetny klimat. Jednak albo jestem za tępy/posiadam za mało wiedzy na temat skandynawskich mitów albo reżyser poszedł ostatnio modną drogą - "Im coś mniej zrozumiałego, tym bardziej artystycznego" i postanowił zrobić coś niesamowicie artystycznego.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Liczba postów: 1,846
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2007
Reputacja:
39 Płeć: nie wybrano
Roan Shiran napisał(a):Obejrzałem właśnie Valhallę Rising. Piękne krajobrazy i ujęcia. Świetny klimat. Jednak albo jestem za tępy/posiadam za mało wiedzy na temat skandynawskich mitów albo reżyser poszedł ostatnio modną drogą - "Im coś mniej zrozumiałego, tym bardziej artystycznego" i postanowił zrobić coś niesamowicie artystycznego.
niepotrzebnie doszukujesz się w tym filmie jakiegoś zrozumienia. w sztuce - na szczęście - treść sama w sobie nie zawsze jest ważna. chodzi natomiast przede wszystkim o wrażenia i taki jest właśnie ten film. treściowo nic specjalnego, nie ma co się doszukiwać "drugiego dna" (choć oczywiście można, zdaje się że Rothein tak robił, gdy kiedyś była tutaj mowa o tym filmie), ale estetyka jest dość interesują i spełnia swoje zadanie. film ma świetny klimat, co sam zauważasz, i dzięki temu można przeżyć niecodzienne doświadczenia. czasem właśnie tylko o to chodzi i tak jest w tym przypadku.
Liczba postów: 2,385
Liczba wątków: 14
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
142
Cytat:chodzi natomiast przede wszystkim o wrażenia i taki jest właśnie ten film. treściowo nic specjalnego
A ja odniosłem wrażenie, że ten film wręcz pluje na mnie wszelakiego rodzaju symbolami. Oglądałem filmy proste, które się "czuje", ale ten ewidentnie próbuje w sobie zawrzeć coś więcej. Albo chociaż puszyć się, że tak jest.
W tym jest on niesamowicie podobny do "Melancholii", która również była cudowna pod względem klimatu i obrazów, a dodatkowo "spamowała" odbiorcę oznakami (tak Wyrafinowanymi i Subtelnymi, że chciało mi się wyjść z kina) jakiegoś Sensu. Różnica jednak taka, że o przesłaniu "Melancholii" coś tam można sklecić, a o "Valhalli" niezbyt.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)