To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
(Ambitny) film
El Commediante napisał(a):Nieprawda. Uważny widz dostrzeże, że u Tarantino "jeśli na ścianie wisi strzelba, to wypali". Tam każdy dialog ma sens, jest po coś.

lecz nie ze względu na treść, lecz wrażenie estetyczne jakie ma wywołać. no ale to dostrzeże tylko naprawdę uważny widz.
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
Hans Wegeżynsten napisał(a):Ty tak to odebrałeś. Niektórzy odbierają ten film jako rasistowski.

A to dlaczego?

Cytat:Radziłbym się lepiej zastanowić nad podkreślonym przeze mnie zwrotem. Jak wyjątek może potwierdzać regułę? :lol2: Używając jakiej metodologii ?

Jesteś pierwszą osobą, która nie zna tego powiedzenia. Oznacza ono właśnie wyjątek od pewnej reguły, jednak na tyle subtelny, że dający się połączyć z resztą zbioru.

Cytat:Zastanów się czy możliwe jest zrobienie takich filmów jak "Django" i "Inglourious Basterds", bez intencji przekazywania jakiegoś przesłania.

A czy jest możliwe namalowanie Mony Lisy z mężczyzną w miejscu kobiety? Co to za pytanie? Jeśli reżyser nie chciałby przesłania, to nakręciłby inne filmy i inaczej je nazwał.

Cytat:(bo tak brzmi tytuł tego filmu)

Owszem, tak brzmi. Co z tego?

jeahwe napisał(a):lecz nie ze względu na treść, lecz wrażenie estetyczne jakie ma wywołać. no ale to dostrzeże tylko naprawdę uważny widz.

Może nie do końca ze względu na wrażenia estetyczne, co ze względu na wierność konwencji, swojej, lub zapożyczonej i maksymalne wykorzystanie zdolności talentu aktora.
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):A to dlaczego?
Pojawiły się głosy sprzeciwu dotyczące : wielokrotnego używania słowa nigger, murzyna rasisty(Samuel), murzyna, który lubi zabijać białych(Django) i np. opinia, że niewolnictwo to nie był westernik, gdzie murzyn zabija białych, ale Holocaust i że jest to niepoważne, prześmiewcze podejście do tego tematu.
El Commediante napisał(a):A to dlaczego?
Jesteś pierwszą osobą, która nie zna tego powiedzenia. Oznacza ono właśnie wyjątek od pewnej reguły, jednak na tyle subtelny, że dający się połączyć z resztą zbioru.
Znam te powiedzenie, ale nie uznaję jego, jak wielu innych powiedzonek. Przykłady powiedzonek, których nie uznaję : "winny się tłumaczy", "inteligentni się nie nudzą", "o gustach się nie dyskutuje", "kocha się pomimo wszystko".

El Commediante napisał(a):A czy jest możliwe namalowanie Mony Lisy z mężczyzną w miejscu kobiety? Co to za pytanie? Jeśli reżyser nie chciałby przesłania, to nakręciłby inne filmy i inaczej je nazwał.
Nietrafione porównanie. Jednak zostając przy Monie. Leonardo mógł sobie po prostu namalować obraz kobiety bez intencji przekazania czegoś, a ludzie doszukują się nie wiadomo czego w jej uśmiechu.

Ty odbierasz ten film jako krytykę niewolnictwa, bo chcesz tak to odbierać. Niektórzy doszukują się krytyki narkotyków w Pulp Fiction, bo Mia przedawkowała.

Ja osobiście, gdybym był reżyserem filmowym i dostał taki scenariusz, to film mógłbym zrealizować podobnie bez intencji jakiegoś ckliwego przesłania. Też byś mi wmawiał, że chciałem coś przekazać ?Duży uśmiech
El Commediante napisał(a):Owszem, tak brzmi. Co z tego?
To było w ramach ciekawostki. Tarantino zawarł świadomie dwa błędy w tytule. Ty napisałeś tylko z jednym błędem Uśmiech
Odpowiedz
Hans Wegeżynsten napisał(a):Pojawiły się głosy sprzeciwu dotyczące : wielokrotnego używania słowa nigger, murzyna rasisty(Samuel), murzyna, który lubi zabijać białych(Django) i np. opinia, że niewolnictwo to nie był westernik, gdzie murzyn zabija białych, ale Holocaust i że jest to niepoważne, prześmiewcze podejście do tego tematu.

Prawdopodobnie gdzieś na świecie żyje człowiek, który uważa, że wszyscy żyjemy w bruchu olbrzymiej dżdżownicy. Takie głosy zawsze się znajdą.

Cytat:Nietrafione porównanie. Jednak zostając przy Monie. Leonardo mógł sobie po prostu namalować obraz kobiety bez intencji przekazania czegoś, a ludzie doszukują się nie wiadomo czego w jej uśmiechu.

Bo kiedy malujesz obraz przez kilka lat, to chcąc nie chcąc zawierasz w nim historię swojego życia, jakieś emocje, namiętności. Ja uważam że jest czego szukać.

Cytat:Ty odbierasz ten film jako krytykę niewolnictwa, bo chcesz tak to odbierać.

Przepraszam bardzo, czy przyznałbyś mi rację tylko wtedy, gdyby na końcu filmu pojawił się Murzyn i wyjaśnił łopatologicznie intencje reżysera? QT to nie Stephen Spielberg.

Cytat:Ja osobiście, gdybym był reżyserem filmowym i dostał taki scenariusz, to film mógłbym zrealizować podobnie bez intencji jakiegoś ckliwego przesłania. Też byś mi wmawiał, że chciałem coś przekazać ?Duży uśmiech

Że kompletnie zignorowałeś moralną stronę niewolnictwa. Po drugie, nie sądzę że każde pozytywne przesłanie musi być ckliwe. Django wcale nie był rycerzem na białym (nomen omen) koniu, fabuła nie jest więc czarno biała. Albo inaczej: jest na tyle czarnobiała, na ile wymuszała to konwencja spaghetti westernu.
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):Przepraszam bardzo, czy przyznałbyś mi rację tylko wtedy, gdyby na końcu filmu pojawił się Murzyn i wyjaśnił łopatologicznie intencje reżysera?
Uznałbym to za żart ze strony Tarantino Uśmiech
El Commediante napisał(a):QT to nie Stephen Spielberg.
Oczywiście, że nie. Spielberg nie był nawet zdolny, żeby napisać 1 własny scenariusz filmu.
El Commediante napisał(a):Że kompletnie zignorowałeś moralną stronę niewolnictwa.
Nie o to mi chodziło. Ja bym zrobił taki sam film, scena po scenie, postać po postaci. Musiałbyś dalej twierdzić, że film krytykuje niewolnictwo(bo zawierałby to samo), a jak byś pogadał ze mną, to bym Ci powiedział, że nie miałem takich intencji.

El Commediante napisał(a):Po drugie, nie sądzę że każde pozytywne przesłanie musi być ckliwe.
Ale akurat te przesłanie, jakie ujrzałeś, jest dla mnie ckliwe. I nudne.
El Commediante napisał(a):Django wcale nie był rycerzem na białym (nomen omen) koniu, fabuła nie jest więc czarno biała. Albo inaczej: jest na tyle czarnobiała, na ile wymuszała to konwencja spaghetti westernu.
Oczywiście, że fabuła nie jest czarno-biała.

Które konkretnie sceny/ postacie przekonują Cię, że pojawia się głos Tarantino krytykujący niewolnictwo?

Albo może znajdź jakąś wypowiedź Quentina, która potwierdzi Twoją tezę.
Odpowiedz
Właśnie obejrzałem "Never let me go". Pomijam aspekty techniczne przedstawionego świata, bo prawdopodobnie takie przedsięwzięcie byłoby zwyczajnie nieopłacalne, ten świat wydaje się dość niewiarygodny. Jednak jeśli traktować ten film jako swego rodzaju metaforę, to sprawdza się znakomicie. Jest przejmujący i w gruncie rzeczy nie mówi o jakichś wykoncypowanych, teoretycznych sytuacjach, lecz o prawdziwym życiu i przemijaniu. W tym wypadku zgadzam się z Forge'm, że kondycja głównych bohaterów nie różni się zasadniczo od naszej, jest tylko odbiciem jej w krzywym zwierciadle, zniekształconym, powiększonym, lecz istotowo podobnym.
Matematyka jest niezmysłową rzeczywistością, która istnieje niezależnie zarówno od aktów, jak i dyspozycji ludzkiego umysłu i jest tylko odkrywana, prawdopodobnie bardzo niekompletnie, przez ludzki umysł

Kurt Gödel

Mój blog - http://flaufly.wordpress.com/
Odpowiedz
FlauFly napisał(a):Właśnie obejrzałem "Never let me go". Pomijam aspekty techniczne przedstawionego świata, bo prawdopodobnie takie przedsięwzięcie byłoby zwyczajnie nieopłacalne, ten świat wydaje się dość niewiarygodny. Jednak jeśli traktować ten film jako swego rodzaju metaforę, to sprawdza się znakomicie. Jest przejmujący i w gruncie rzeczy nie mówi o jakichś wykoncypowanych, teoretycznych sytuacjach, lecz o prawdziwym życiu i przemijaniu. W tym wypadku zgadzam się z Forge'm, że kondycja głównych bohaterów nie różni się zasadniczo od naszej, jest tylko odbiciem jej w krzywym zwierciadle, zniekształconym, powiększonym, lecz istotowo podobnym.
Film jest poprawny, lecz nie spodobała mi się postawa tych klonów. Nawet więcej - bardzo mnie zirytowała. Może kondycja bohaterów jest odbiciem ludzi, ale tych z którymi się nie utożsamiam i nazywam podludźmi. Ja preferuję postawę replikantów z Blade Runnera.
Odpowiedz
W tym rzecz, że nie podoba nam się postawa tych klonów. W krzywym zwierciadle dostrzegamy własne odbicie i czujemy się zniesmaczeni bądź przerażeni swoim widokiem. Jestem transhumanistą, wydaje mi się, że wiem o czym mówisz, ale zadajmy sobie pytanie: ile w gruncie rzeczy jest z nas z replikanta, a ile z klona z "Never let me go"? Możemy sobie mówić, że nie podoba nam się ich postawa, ale co Ty właściwie zrobiłeś takiego, żeby uniknąć ich losu?
Matematyka jest niezmysłową rzeczywistością, która istnieje niezależnie zarówno od aktów, jak i dyspozycji ludzkiego umysłu i jest tylko odkrywana, prawdopodobnie bardzo niekompletnie, przez ludzki umysł

Kurt Gödel

Mój blog - http://flaufly.wordpress.com/
Odpowiedz
FlauFly napisał(a):W tym rzecz, że nie podoba nam się postawa tych klonów. W krzywym zwierciadle dostrzegamy własne odbicie i czujemy się zniesmaczeni bądź przerażeni swoim widokiem.
Nie wszyscy ludzie są odbiciem tych postaci. Z której strony nie popatrzę na tych "bohaterów", to siebie w nich nie zobaczę.
FlauFly napisał(a):ale zadajmy sobie pytanie: ile w gruncie rzeczy jest z nas z replikanta, a ile z klona z "Never let me go"?
jak wyżej. Jak Ty widzisz w sobie takiego klona, to zrób coś z tym. Chyba, że Ci to odpowiada.Smutny

FlauFly napisał(a):Możemy sobie mówić, że nie podoba nam się ich postawa, ale co Ty właściwie zrobiłeś takiego, żeby uniknąć ich losu?
Co rozumiesz przez ich los w naszym świecie?


Znam tę teorie, że ludzie lubią herosów, idealistów, bo są zaprzeczeniem ich samych, pragnieniem jacy chcieli by być. Ale mnie to nie dotyczy. Ja się z nimi utożsamiam na zasadzie podobieństwa - też znana teoria Uśmiech

Oczywiście możesz mi wmawiać, że sam siebie oszukuje i czegoś tam nie dostrzegam... Ale to każdemu tak możesz powiedzieć, a nie zawsze to będzie prawdą.
Odpowiedz
Cytat:Co rozumiesz przez ich los w naszym świecie?
Jesteś, tak jak oni, "skazany" na śmierć. Oni nic z tym nie robią, poza wiarą w nieśmiertelność miłości i sztuki. Złudną, jak się okazuje. Warto dodać, że Ty jak umierasz, to się niejako marnujesz, ich śmierć przynajmniej przedłuża życie innych - może jesteś nawet większym "podczłowiekiem" niż te klony? Tak samo bierny, a w dodatku umierający marną śmiercią...

BTW. Polecam gorąco inny film na podstawie książki Ishiguro - "Okruchy dnia". Obejrzyjcie jeszcze dziś Oczko

Co do przesłania Django: pieprzyć nakładanie własnych interpretacji na film. Jeśli jakieś przesłanie tam istnieje, to moim zdaniem jest elementem zabawy z konwencją i ma na celu służyć zwiększeniu przyjemności z oglądania filmu poprzez jego niestandardowość względem klasyków.
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.

Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Odpowiedz
jeahwe napisał(a):to nie jest naśmiewanie się, lecz oddanie hołdu poprzez zabawę tą konwencją. i treść nie ma tu większego znaczenia, ponieważ chodzi o formę i wrażenia jakie ona wywołuje - ale to już bardziej wyrafinowana forma sztuki, więc mało kto to rozumie i dlatego tak wielu ludzi uważa jego filmy za irytujące czy nudne. doszukują się bowiem takie osoby jakichś treści w np. rozmowie czterech panienek o dupie Maryni, a tymczasem to nie w tym rzecz. Tarantiono jest trochę jak kobieta - bardziej się liczą emocje niż logiczna treść.


Dzięki Sherlocku.


Ciekawostka odnośnie powstania tytułu Inglourious Basterds.


Nie mam nic do zabawy formą i [SIZE=2]szukania wyrazu poprzez [SIZE=2]subtelne emocje podsuwane widzowi. Niestety, u Tarantino je[SIZE=2]st to często (jak nie zawsze) posunięte do granicy ab[SIZE=2]su[SIZE=2]rdu co w połączeniu z poważną treścią nabiera śmieszności[SIZE=2], dlatego negatywnie oceniam [SIZE=2]stosowany środek wyrazu, bo [SIZE=2]odwraca uwagę od rzeczy istotn[SIZE=2]ych. [SIZE=2]Z tego też powodu Dj[SIZE=2]ango nie będzie dla mnie hołdem dla gatunku, tylko pr[SIZE=2]zytykiem. W ogóle nie wiem [SIZE=2]dlaczego d[SIZE=2]yskusja [SIZE=2]toczy się w temacie [SIZE=2]"ambitne[SIZE=2]..." sko[SIZE=2]ro t[SIZE=2]en film nie sili się n[SIZE=2]a[SIZE=2] nic Oczko
[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]I dalej, jeśli odwraca, to nagle może się okazać, że wcale ich tam nie ma[SIZE=2]. Nie ma? T[SIZE=2]o znaczy, że to co jest na [SIZE=2]ekranie to wszystko o co chodzi?[SIZE=2] [SIZE=2]No, tak[SIZE=2] właśnie.
[SIZE=2]I taki jest Tarantino. Lubuje się w kiczu, absurdaln[SIZE=2]ym okrucieństwie i braku celowości [SIZE=2]oraz
dosłowności przekazu. To może się podobać, ale ja nie[SIZE=2] przepadam[/SIZE][/SIZE][/SIZE]
[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE] [/SIZE]
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Forge napisał(a):Jesteś, tak jak oni, "skazany" na śmierć. Oni nic z tym nie robią, poza wiarą w nieśmiertelność miłości i sztuki. Złudną, jak się okazuje.
Akurat ja jestem z klubu krioników.

Forge napisał(a):Warto dodać, że Ty jak umierasz, to się niejako marnujesz, ich śmierć przynajmniej przedłuża życie innych - może jesteś nawet większym "podczłowiekiem" niż te klony? Tak samo bierny, a w dodatku umierający marną śmiercią...
A od kiedy podczłowiek, to ktoś kto ma w dupie bałwana zwanego "społeczeństwem" ?Chyba według jakiejś lewackiej definicji:roll:

Ja będąc na miejscu takiego klona wolałbym zniszczyć wszystkie swoje organy niż oddać je bałwanowi.
Odpowiedz
Cytat:A od kiedy podczłowiek, to ktoś kto ma w dupie bałwana zwanego "społeczeństwem" ?Chyba według jakiejś lewackiej definicji:roll:
Lewactwo, lewactwo everywhere... O ile pamiętam, biorcą narządów jest organizm, z którego powstał sam klon. Poniekąd oddajesz je biologicznemu rodzicowi, nieznanemu biologicznemu rodzeństwu. Bez tej osoby nawet byś nie powstał. Tak było w książce przynajmniej Język
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.

Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Odpowiedz
Forge napisał(a):Poniekąd oddajesz je biologicznemu rodzicowi, nieznanemu biologicznemu rodzeństwu. Bez tej osoby nawet byś nie powstał. Tak było w książce przynajmniej Język
Byłbyś dobrym klonem.
Odpowiedz
I tak wszyscy umrzemy...
[SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor.

Czat / IRC: http://pokazywarka.pl/jpqkgu/ - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE]
Odpowiedz
Forge napisał(a):I tak wszyscy umrzemy...
Mów za siebie.

A nawet jeśli miałbym umrzeć, to nie w taki sposób jak te klony.
Odpowiedz
Hans Wegeżynsten napisał(a):Mów za siebie.

A nawet jeśli miałbym umrzeć, to nie w taki sposób jak te klony.

A jak one umierały? I o co w ogóle chodzi w tym filmie? Czytam temat ale nie widziałem filmu i nie ogarniam.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
Berzerker napisał(a):A jak one umierały? I o co w ogóle chodzi w tym filmie? Czytam temat ale nie widziałem filmu i nie ogarniam.
Ten film jest o klonach, które są wychowywane w dużej grupie w pewnym ośrodku, tylko po to, aby w przyszłości posłużyć jako dawcy organów dla ludzi, których są kopiami. Gdy potrzebne są organy, to taki klon jest wysiedlany z ośrodka i uświadamiany po co został stworzony. Klony nie stawiały opory, lecz ze smutkiem godziły się na swój los. Niektóre ginęły po pierwszym przeszczepie, inne po drugim, najbardziej wytrzymałe po n przeszczepach.
Odpowiedz
Hans Wegeżynsten napisał(a):Ten film jest o klonach, które są wychowywane w dużej grupie w pewnym ośrodku, tylko po to, aby w przyszłości posłużyć jako dawcy organów dla ludzi, których są kopiami. Gdy potrzebne są organy, to taki klon jest wysiedlany z ośrodka i uświadamiany po co został stworzony. Klony nie stawiały opory, lecz ze smutkiem godziły się na swój los. Niektóre ginęły po pierwszym przeszczepie, inne po drugim, najbardziej wytrzymałe po n przeszczepach.

To coś takiego jak film "wyspa".
http://www.filmweb.pl/Wyspa

Klony z wyspy oszukiwano, a kiedy przyszło co do czego to raczej zbyt bierne nie były.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.
Odpowiedz
Właśnie mi też coś wyspę przypominał. Swoją drogą jest naprawdę fajny film z czasów kiedy Scarlett Johansson nie była jeszcze megagwiazdą.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości