To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: Czy jako niewierzący/a dokonałeś/aś aktu apostazji?
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Tak
28.46%
35 28.46%
Nie
71.54%
88 71.54%
Razem 123 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Apostazja
Teraz to mnie obrażasz xD
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Heheh Uśmiech Nie no, ja uwazam, ze nie wolno udawac kogos innego. To byloby klamstwo. Co to by mowilo o mnie? Wez to w druga strone zastosuj - chcialbys byc z dziewczyna, ktora udaje kogos innego? Jaka masz gwarancje, ze taka osoba nie udaje bedac z toba? Moze w rzeczywistosci zachowuje sie inaczej? Moze w rzeczywistosci ma jakies poglady, ktore teraz ukrywa, a ktore w przyszlosci ujawnione, gdy dojdzie do jakiejs "podbramkowej" sytuacji, beda mogly byc przyczyna rozpadu zwiazku?

Po drugie jesli uwazasz swoje poglady za sluszne to nie ma co ich ukrywac. Rozumiem jeszcze jakbys mieszkal w panstwie islamskim, ale tutaj nic ci nie grozi.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
To po co łazisz po kościołach?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Nigdy nie dotrzymywałeś towarzystwa małżonce w odwiedzinach u jej rodziny, z którą właściwie nie masz wspólnych tematów podczas gdy właściwie wolałbyś sobie posiedzieć w swoim wygniecionym fotelu i poczytać książkę?
Odpowiedz
Lumberjack, ja nie udaję przed nią, bo wie, że jestem głupim, ograniczonym ateuszem. Chodzi o wygodę,tak jest łatwiej. Oficjalny półateistyczny ślub kościelny to jakieś tam dodatkowe komplikacje a mi nie robi to różnicy.
Kiedy zaczynasz kurs na prawo jazdy to w ankiecie też zaznaczasz, że w ogóle nie pijesz alkoholu Duży uśmiech
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
No cóż, już w innym wątku pisałem o kryptoateistach. Ba, znałem jednego, który do czasu do Komunii przystępował. Tu tylko dodam, że takie oszukiwanie może stanowić dla strony katolickiej przeszkodę zrywającą. Jeżeli Twojej małżonce to nie przeszkadza, że w oczach KRK żyje (AFAIK) bez ślubu, no to już wasza brocha.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Cóż nie jesteśmy malzenstwem jeszcze. Po prostu taki mamy zamiar. Nasza brocha Język na szczęście moja luba postrzega rzeczy własnymi oczami, a oczy KRK niewiele ją obchodzą. nie znam takieJ definicji słowa "katolik", która pasowałaby do niej
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Cóż nie jesteśmy malzenstwem jeszcze. Po prostu taki mamy zamiar. Nasza brocha Język

Wiem, ja wam nie bronię. Być może też nie mam racji (są skrajnie różne interpretacje tego, kto jest "katolikiem dla KRK"). Niemniej z tego, co dotychczas wiem o takich przypadkach, zachodzą dwie możliwości:

- "kryptoateista" oszukuje stronę katolicką co do swoich poglądów. Małżeństwo tak zawarte jest ważne... do chwili stwierdzenia nieważności. A takie właśnie zatajenie jest gruuubym powodem.

- "kryptoateista" nie tai się przed stroną katolicką, ale oboje postanawiają dla wygody "odstawić szopkę". Taki ślub - AFAIK - jest nieważny jako sakrament od samego początku. Taki czyn dla strony katolickiej ma podobną wagę, jak lipna spowiedź czy inne próby "oszukiwania Boga i Kościoła".

Oczywiście pewnie istnieją interpretacje skrajnie odmienne. Znam protestanta (?!), który w podobnej sytuacji argumentował, że każdy ochrzczony może skorzystać ze ślubu katolickiego bez ograniczeń. Znam jednak też interpretację ekstremalnie odmienną, według której takie świadome oszukiwanie przy sakramentach można podliczyć pod grzech przeciw Duchowi Swiętemu. Nie zgadzam się z oboma, to tak na marginesie.

Musisz też uwzględnić jeden faktor... czasem katolickie żony z czasem się... jak by to powiedzieć... czasem się "katoliczą". Chcesz na serio, żeby za, nie wiem, 5 lat, być może w okolicach chrztu dziecka albo podobnej imprezki ona nagle zwątpiła w wasz związek? Bo w międzyczasie postanowiła trochę bliżej Kościoła być, to wszystko zgłębić i tak dalej? Nie piszę w teorii, znam historię w tym stylu, kiedy najpierw był ślub "na luzie", a skrupuły przyszły potem.

Cytat:nie znam takieJ definicji słowa "katolik", która pasowałaby do niej

Katolik rzeczywisty. 99,99% populacji katolików.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
No właśnie nie wiem. Bardziej bym to określił jako jednoosobowa sekta, która raz w tygodniu wynajmuje kościół, jako własną świątynię bez niczyjej wiedzy. Miejsce kultu to jedyne co ma z Kościołem wspólnego, Biblii, Tradycji, ani księży jako kapłanów Boga nie uznaje. Oczywiście przy niej nie mogę mówić w ten sposób Język
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Pierwszy krok postawiony. Poszukiwania miejsca, gdzie byłem ochrzczony.
Niestety na rodziców nie mogę liczyć, gdyż już miałem z nimi kilka epizodów w ciągu których nie odzywali się do mnie przez pół roku właśnie z powodu mojego braku wiary.
Odpowiedz
jimmyblack napisał(a): Niestety na rodziców nie mogę liczyć, gdyż już miałem z nimi kilka epizodów w ciągu których nie odzywali się do mnie przez pół roku właśnie z powodu mojego braku wiary.

Tym się nie przejmuj. Mój ojciec też był bardzo zawiedziony, że mu nie wyszło katolickie wychowanie syna i zabrało mu trochę czasu, żeby się z tym pogodzić.

bert04 napisał(a): Musisz też uwzględnić jeden faktor... czasem katolickie żony z czasem się... jak by to powiedzieć... czasem się "katoliczą". Chcesz na serio, żeby za, nie wiem, 5 lat, być może w okolicach chrztu dziecka albo podobnej imprezki ona nagle zwątpiła w wasz związek? Bo w międzyczasie postanowiła trochę bliżej Kościoła być, to wszystko zgłębić i tak dalej? Nie piszę w teorii, znam historię w tym stylu, kiedy najpierw był ślub "na luzie", a skrupuły przyszły potem.

Ludzie z czasem się zmieniają i nigdy, przenigdy nie będzie się miało gwarancji odnośnie stałości poglądów czy też ogólnie - światopoglądu.

Sofeicz napisał(a): To po co łazisz po kościołach?

Potowarzyszyć.

Dragula napisał(a): Lumberjack, ja nie udaję przed nią, bo wie, że jestem głupim, ograniczonym ateuszem. Chodzi o wygodę,tak jest łatwiej. Oficjalny półateistyczny ślub kościelny to jakieś tam dodatkowe komplikacje a mi nie robi to różnicy.

Jak tam sobie uważasz. Ja tam bym nie mógł publicznie, przy wszystkich znajomych, złożyć przysięgi powołując się na Boga. Owszem, w żartach przysięgam na niego, ale na poważnie nigdy bym tego nie zrobił.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Dragula
Weż sobie ślub asystencki, jak mój syn.
Bierzesz udział ale nie przysięgasz na Boga i nie odmawiasz modlitw.
Bardzo cywilizowany wynalazek.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
@lumberjack
Jakoś bardzo się nie przejmuję, jednak mam takie niefajne uczucie z tym związane.
Ciągle pamiętam słowa matki, gdy jej powiedziałem, że nie wierzę "a co Ci szkodzi wierzyć?"
Odpowiedz
Ech, a to tak można z automatu, decyzją woli – "od jutra wierzę" – i faktycznie uwierzyć?

Można praktykować. Coś. Niekoniecznie katolicyzm; może być voodoo. Skądinąd uważam, że jakieś wyznanie praktykować się powinno, ale ja mam inklinację do wierzenia. Jeśli ktoś tak nie ma, a jeszcze stawia sobie szczerość w tej materii za punkt honoru, to w imię honoru żabę musi zjeść i basta.

Rodzinie co wierzy po katolicku zawsze mogę powiedzieć, że sumienie mi nakazuje uczciwość, a Bóg, jeśli już się uparł i jest, będzie mnie sądził podług sumienia właśnie (podaję na odpowiedzialność berta04, katolika murowanego).
Odpowiedz
No właśnie to samo powiedziałem mamie: nie da się wierzyć, no bo chcę.

Swoją drogą, jestem już bliżej celu. Udało mi się namierzyć kościół. Mam nadzieję mieć już papierek w przyszłym tygodniu. Aktualnie trzeba mieć jakiś świadków do tego? Widziałem, chyba tu na forum listę osób z wawy... ale nie mogę jej teraz znaleźć...
Odpowiedz
jimmyblack napisał(a): No właśnie to samo powiedziałem mamie: nie da się wierzyć, no bo chcę.

Swoją drogą, jestem już bliżej celu. Udało mi się namierzyć kościół. Mam nadzieję mieć już papierek w przyszłym tygodniu. Aktualnie trzeba mieć jakiś świadków do tego? Widziałem, chyba tu na forum listę osób z wawy... ale nie mogę jej teraz znaleźć...

Powodzenia. Ja musiałem mieć 2 świadków i pomogli mi rodzice. Nie pamiętam czy muszą to być bliskie osoby ale chyba muszą być niej lub bardziej wiernymi. Nic wielkiego się nie działo, żadne wypytywania albo inne szopki, po prostu podpisać papier przy dwóch świadkach.
Odpowiedz
Mam pewien problem. Kiedym dziecięciem był - oczywiście tego nie pamiętam, ale mama mi opowiadała - moja prababcia odprawiała nade mną jakieś ludowe czary, jakieś zawiązywanie wstążeczek, przelewanie jaja, zaklęcia i inne cuda-wianki, żeby się mnie uroki nie chwytały. Chyba działa, bo w życiu żaden urok mnie nie poraził, a zdaje się, że to działa także na kleszcze. Problem w tym, że prababcia, rzecz jasna, od dawna nie żyje, inne wsiowe wiedzące też, a ja tymczasem wyrosłem na materialistę i NIE WIERZĘ w czary i uroki. Jak mogę teraz znaleźć odpowiednią czarownicę, żeby mnie, niewierzącego w czary, zgodnie z zasadami sztuki odczarowała?
Odpowiedz
Zaniechaj tych poszukiwań. Pomiesza coś w ustawieniach i przestanie działać, a dziś trudno o specyfik skutecznie odstraszający kleszcze.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Mam pewien problem. Kiedym dziecięciem był - oczywiście tego nie pamiętam, ale mama mi opowiadała - moja prababcia odprawiała nade mną jakieś ludowe czary, jakieś zawiązywanie wstążeczek, przelewanie jaja, zaklęcia i inne cuda-wianki, żeby się mnie uroki nie chwytały. Chyba działa, bo w życiu żaden urok mnie nie poraził, a zdaje się, że to działa także na kleszcze. Problem w tym, że prababcia, rzecz jasna, od dawna nie żyje, inne wsiowe wiedzące też, a ja tymczasem wyrosłem na materialistę i NIE WIERZĘ w czary i uroki. Jak mogę teraz znaleźć odpowiednią czarownicę, żeby mnie, niewierzącego w czary, zgodnie z zasadami sztuki odczarowała?

Rozumiem co masz na myśli. Gdyby chrześcijaństwo/katolicyzm faktycznie były jakimś małym zabobonem z jednej wsi to bym zareagował podobnie. Ale tak nie jest i religia nawet błędna posiada ogrom władzy jako po prostu organizacja. I nie o "odczarowanie" tu chodzi a o oficjalny sygnał który widzą inni. Moja apostazja sprawiła że niektórzy moi znajomi zrobili krok w podobnym kierunku. Może doczekamy czasów kiedy będzie można użyć GIODO do usunięcia swoich danych z kościoła ale to wymaga niestety trochę pracy.
Odpowiedz
Kościół posiada dokładnie tyle władzy, ile społeczeństwo mu tej władzy daje. Nie pamiętam, żeby przez całe mojeżycie Kościół komukolwiek cokolwiek kazał i żeby to kazanie miało moc prawną. Kościół ma władzę taką jak w przybliżeniu JKM - kiedy powie skocz, to kuc skoczy
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości