To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy istnieje ateistyczny system moralny?
Jednak prawo nie widzi wszystkich i wielu go unika.
Zaś wpojony religią system wartości może być jego dobrym uzupełnieniem.
Odpowiedz
kesk napisał(a): Jednak prawo nie widzi wszystkich i wielu go unika.
Zaś wpojony religią system wartości może być jego dobrym uzupełnieniem.

Wartość, jak samo znaczenie tego pojęcia wskazuje, niesie ze sobą korzyść.
Trudno mówić o wpajaniu wartości, bo wpajanie ma skojarzenie z przymusem ale należy mówić raczej o przekazywaniu wartości.

Idee religijne niosą ze sobą wartości.

Niektóre z tych wartości są niezrozumiałe i nieakceptowalne zwłaszcza dla młodych, podaje się je zatem na tacy z historyjkami o przemawiających krzewach, żeby młodzieży łatwiej było je przyjąć.

Młodzież jest naturalnie podatna na autorytet, więc historyjka o Bogu ojcu trafia w dziesiątkę jako uzasadnienie konieczności przestrzegania zasad.

Prawdziwym uzasadnieniem konieczności przestrzegania religijnych nakazów i zakazów jest przetrwanie, pozostawanie przy życiu, egzystencja, istnienie. Kto nie ma zasad ten ginie.
Odpowiedz
Nie. Nie istnieje taki system. I nigdy nie będzie istniał. I na tym w sumie można zakończyć dyskusję

baca350 napisał(a): Można być ateistą i porządnym człowiekiem. Oraz wierzącym sukinsynem.
Jeśli ktoś ma sumienie i rozum to przykazania i religia nie sa mu potrzebne. Lecz takich jest mniejszość.
Większość jest tępa i potrzebują kaganka oświecenia religijnego, co skrzetnie wykorzystuja cwaniacy wszelkiej maści od tysięcy lat. I co?? I nic.
Widocznie tak ma być, skoroo tak jest. Hej.


W przypadku ateizmu nie można mówić że człowiek jest porządnym(lub złym) człowiekiem. Co najwyżej może być dobrym obywatelem
Odpowiedz
Ale obywatelem nienależącym do zbioru ludzi?
Odpowiedz
W jako sposób twierdzenie a jest zależne od twierdzenia b?
Odpowiedz
Moim zdaniem "a" to jest literka, a nie twierdzenie, ale ponieważ jeszcze pięć minut temu byłem ateistą, to mogę jeszcze nie wszystko rozumieć.
Odpowiedz
Erystyka. Idź być ateistą gdzie indziej
Odpowiedz
Przecież już nie jestem ateistą, przekonała mnie logika. Ta sama, która zakazuje ateistom przebywania na forum ateistycznym. Dlatego właśnie tu jestem, bo już nie jestem ateistą, proste.
Odpowiedz
Quinque napisał(a): Nie. Nie istnieje taki system. I nigdy nie będzie istniał. I na tym w sumie można zakończyć dyskusję

A "Moda na sukces"? Wzorce moralne należy czerpać z "Mody na sukces" właśnie. Jest nawet o tym temat:

https://ateista.pl/showthread.php?tid=67...ce+moralne
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Skąd wniosek że "wzorce moralne" pochodzące z danego źródła(ateistycznego/nie teistycznego)rozwiązują problem z relatywizmem moralnym?
Odpowiedz
Quinque napisał(a): Skąd wniosek że "wzorce moralne" pochodzące z danego źródła(ateistycznego/nie teistycznego)rozwiązują problem z relatywizmem moralnym?

A mają rozwiązywać? Przykro mi, ale nic nie pokona relatywizmu moralnego. Każdy z nas uważa swoją moralność za dobrą "bo tak". Myślisz, że jak jesteś teistą wierzącym w obiektywną moralność pochodzącą od Boga, to rozwiązujesz problem? A gówno prawda. Twoja wiara w obiektywną moralność jest subiektywna. Gdybyś potrafił udowodnić, że twój teizm jest zgodny z prawdą, to i moralność byłaby prawdziwie obiektywna. A tak to dupa. Urodziłbyś się w Afganistanie to byś godoł, że prawdy objawione przez Allaha są obiektywne, a wszyscy inni są w błędzie.

Lepiej powiedz jak ty żeś sobie rozwiązał problem relatywizmu, to może się czegoś nowego nauczę.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Największy problem z relatywizmem jest taki, że ktoś go jeszcze uznaje za prąd liczący się w dyskursie metaetycznym, a nie chłopca do bicia wyznawanego przez 0% współczesnych filozofów.

Co do tego czy istnieje "asm" - no pewnie, kilka się znajdzie. Jeden stworzył Arystoteles, drugi Kant, a trzeci Mill. I na tym można zakończyć dyskusję, choć nie trzeba. Wypada jeszcze wspomnieć o Eutyfronie.

Diagnoza: Zarówno teologiczni woluntaryści jak i ateistyczni relatywiści to gatunek występujący naturalnie tylko w internecie, nienadążający za ustaleniami filozofii moralnej sprzed 2500 lat. Proponowana odtrutka: Więcej czytać, a mniej filozofować na czuja. Przewidywana reakcja: Nazwanie pierwszego akapitu argumentem ad numerum, a drugiego odwołaniem do autorytetu. Smutny
Odpowiedz
Ależ pierwszy akapit, to czyste argumentum ad numerum, a drugi to równie czyste odwołanie do autorytetu Uśmiech
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):
Quinque napisał(a): Skąd wniosek że "wzorce moralne" pochodzące z danego źródła(ateistycznego/nie teistycznego)rozwiązują problem z relatywizmem moralnym?

A mają rozwiązywać? Przykro mi, ale nic nie pokona relatywizmu moralnego. Każdy z nas uważa swoją moralność za dobrą "bo tak". Myślisz, że jak jesteś teistą wierzącym w obiektywną moralność pochodzącą od Boga, to rozwiązujesz problem? A gówno prawda. Twoja wiara w obiektywną moralność jest subiektywna. Gdybyś potrafił udowodnić, że twój teizm jest zgodny z prawdą, to i moralność byłaby prawdziwie obiektywna. A tak to dupa. Urodziłbyś się w Afganistanie to byś godoł, że prawdy objawione przez Allaha są obiektywne, a wszyscy inni są w błędzie.

Lepiej powiedz jak ty żeś sobie rozwiązał problem relatywizmu, to może się czegoś nowego nauczę.


Cóż za brednie. Jeżeli uznany ze prawa moralne pochodzą od stwórcy wtedy mamy obiektywny punkt odniesienia. Oczywiście ktoś mogły stwierdzić "w jakiejś tam religi bożek mówi "macie mordować" i dlatego taka religia jest fałszywa a bożek w porównaniu z prawdziwym Bogiem(Jahwe-sensei) jest fałyszywy
Odpowiedz
No ale z obiektywnego punktu widzenia Baal-sensei mówi, że religia Jahwe jest fałszywa. Gdybym był ateistą, to mógłbym olać obiektywny punkt widzenia, ale ponieważ logika nakazała mi uwierzyć w Baala, sam rozumiesz - muszę cię uznać za zagrożenie.
Odpowiedz
Ale istnienie boga-stwórcy objawiającego zasady etyczne, problemu obiektywnego systemu moralnego ne rozwiązuje. To nadal jest subiektywny system, tyle że bardzo wysokiej instancji.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Mylisz się. Subiektywizm Boga jest tak samo obiektywny, jak jego istnienie.Bóg jest we wszystkim pierwszy, dlatego nie może mieć punktu odniesienia do czegoś, co istniałoby wcześniej, czy choćby równolegle.Ponadto jako byt niezmienny i doskonały oraz posiadający pełnię poznania jest niejako kwintesencją obiektywimu.Wszystko więc, co pochodzi ze źródła obiektywizmu, musi być obiektywne.
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz
Szkoda tylko, że takiego jednorożca po prostu nie ma.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
freeman napisał(a): .Bóg jest we wszystkim pierwszy, dlatego nie może mieć punktu odniesienia do czegoś, co istniałoby wcześniej, czy choćby równolegle.
Bez znaczenia. Jest punkt odniesienia do tego co było po.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
W sumie masz rację, gdyż to co było po również nie może stanowić dla Boga punktu odniesienia z racji jego atrybutów.Natomiast człowiek, tylko poprzez odniesienie do Boga jest w stanie stwierdzić na ile jego własna ocena jest subiektywna/obiektywna.

Sofeicz napisał(a): Szkoda tylko, że takiego jednorożca po prostu nie ma.

Naprawdę uważasz nieistnienie Boga za szkodę?
"Kto nie zważa na karność, gardzi własnym życiem, lecz kto słucha napomnienia, nabywa rozumu.
Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę"
                            
"To głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana"

          Prz. 15,32-33; 19,3
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości