To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 3.67
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
PiS, co zrobił a nie co powiedział
Osiris napisał(a): Wcale nie jest przesądzone, że do Brexitu brytyjskiego w ogóle dojdzie. Im dłużej przyglądam się negocjacjom tym bardziej jestem przekonany, że tak naprawdę ani rządzącym w UK ani Unii na dążeniu do Brexitu nie zależy. W UK pojawia się coraz więcej głosów za drugim referendum
To, że wierchuszka GB Brexitu nie chce, to wiadomo. Po prostu Cameron zakiwał się na śmierć. Ale tego na obecnym etapie nie da się tak łatwo odkręcić. Co jeśli w kolejnym referendum znowu przewagę będzie miała opcja wyjścia? A przecież może tak być.
Osiris napisał(a): a Teresa May raczej nie da rady wywalczyć takiego "dealu" aby zadowolilć przeciwników Brexitu, czyli co najmniej połowy kraju.
To jeden z problemów pani May. Drugi to taki, że ona nie jest w stanie wywalczyć takiego dealu aby zadowolić zwolenników Brexitu, czyli co najmniej połowy kraju..

Joker napisał(a): Jest to gospodarka rozwinięta, być może nawet bardziej korzystne dla niej będzie rozszerzenie swoich rynków zbytu na kraje mało rozwinięte, które dodatkowo będą źródłem taniej siły roboczej.
W jaki sposób z "Jest to gospodarka rozwinięta" wynika "być może nawet bardziej korzystne dla niej będzie rozszerzenie swoich rynków zbytu na kraje mało rozwinięte, które dodatkowo będą źródłem taniej siły roboczej"? Kraje słabo rozwinięte to dość małe rynki, tam nie da się sprzedać zbyt dużo, a i to, co można tam sprzedać, to towary stosunkowo słabo przetworzone, które lepiej produkować na miejscu. Do tego z tanią siłą roboczą jest ten problem, że najtańsza to ona jest u siebie w domu. To nie Anglicy sobie ściągną hinduskich pracowników, tylko Hindusi angielskie fabryki.
Joker napisał(a): Kto wie, czy 'intryga Brexitu' nie była całkiem zmyślną sztuczką, tak aby wyglądało właśnie na wypadek przy pracy. W referendum, które nie miało formy wiążącej dla brytyjskiego rządu, głosowało 72,2% uprawnionych, spośród których zaledwie 51,89% opowiedziało się za opuszczeniem Unii Europejskiej. W tym momencie to rządzący mogli zdecydować czy uznać 52% za wystarczający argument, myślę że tam dokładnie przekalkulowano sobie wszystkie scenariusze.
I dlatego mimowolny sprawca Cameron przepadł? Ten człowiek był po prostu głupi, pokazał to już przy szkockim referendum. I dlatego May miota się kura z obciętą głową? Odpalona po pijaku petarda wybuchła w twarz a nie żaden szczwany plan.
Joker napisał(a): Rząd brytyjski nigdy nie zdecydowałby się na Brexit bez mocnych podstaw i realnej alternatywy..
Rząd brytyjski dziś to nie są szczególnie bystrzy ludzie, nie warto przeceniać ich poziomu intelektualnego.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): Nie mój drogi. My jesteśmy nie tyle beneficjentami unijnych dotacji, co właśnie wspólnego rynku.

A gdzie w stwierdzeniu, że dotacje są obopólnie korzystną opłatą za dostęp do polskiego rynku i siły roboczej widzisz zaprzeczenie korzyści z istnienia wspólnego rynku?

Cytat: A jak ważnym parterem jesteśmy dla Niemiec? Otóż wymiana handlowa między Polską a Niemcami odpowiada za 3,8% niemieckiego eksportu i 4,9% importu. A to oznacza, że dla Niemiec jesteśmy partnerem handlowym o znaczeniu porównywalnym do Belgii, czy Szwajcarii. Dlatego też, najdelikatniej rzecz ujmując, nie przeceniałbym negatywnych skutków hipotetycznego Polexitu dla gospodarki niemieckiej (że o unijnej nawet nie wspomnę).

Pomijasz tutaj aspekt istnienia chociażby polskich pracowników sezonowych, lokacji szeregu niemieckich wytwórni u nas. Fakt, że 25% eksportu płynie do Niemiec świadczy o tym, że na tym rynku jest popyt na produkcję z Polski. Podejrzewam, że fakt, iż dominującą pozycję w naszym eksporcie zajmują auta, części do nich i elektronika czy narzędzia i agd to wynik tego, że mają te produkty niemiecką markę i tylko maczkiem jest dopisane, że to jest made in Poland. I oczywiście Polexit to dla nas tragedia, ale zmniejszenie mocy produkcyjnych sporej liczby niemieckich fabryk, zamknięcie rynku zbytu porównywalnego do Belgii, zwiększenie się cen żywności, AGD i RTV oraz aut plus problemy z pracownikami najemnymi (Niemcy to najczęstszy wybór emigracji ekonomicznej Polaków) zwłaszcza w rolnictwie, fabrykach i logistyce to przepis na krach. Niemcy żyją z eksportu, jak eksport szwankuje to niemiecka gospodarka spowalnia. A największym strachem każdego kanclerza jest to aby nie było powtórki z lat '30. A kto będzie pracował na siłę niemieckiej gospodarki i ich firm skoro przyzwoicie wykwalifikowanej siły roboczej zabraknie? Kto Niemcom zapewni tani wurst, AGD i części do aut oraz zestaw mechaników, którzy im je fachowo powymieniają za pół ceny?

DziadBorowy napisał(a): Nie wiem skąd wzięła się ta teoria o tym, iż Unia niesamowicie korzysta na nas jako rynku zbytu ale strasznie często się z nią spotykam. Jakoś powtarzający ją zapominają o tym, iż Unia jest nieporównywalnie większym rynkiem zbytu dla nas niż my dla nich.

A to jest oczywista konkluzja, ale rynkiem zbytu jesteśmy szóstym w UE. Brytania była drugim. Łącznie to daje potencjał zbliżony do Niemieckiego, a nawet bez GB to wystarczający do poważnego spowolnienia całej UE. A ta nie jest w szczytowej formie. Jakby poszło wyjątkowo źle to efekt domina prowadzi do rozjechania się UE.


Cytat: ciekawe teoria ta często przedstawiana jest tak, że ten rzekomy zysk państw EU na korzystaniu z naszego ryku zbytu jest ze stratą dla nas (wysysanie naszych pieniędzy etc). To jest typowe myślenie dla tzw. ekonomi ludowej gdzie zysk jednego zazwyczaj wiąże się ze stratą drugiego. Tymczasem prawie zawsze jest to sytuacja w której korzystają dwie strony.

I tracą też dwie. Taka jest logika wzajemnych powiązań, tylko strona silniejsza czy też bardziej niezależna traci mniej.
Sebastian Flak
Odpowiedz
kmat napisał(a): W jaki sposób z "Jest to gospodarka rozwinięta" wynika "być może nawet bardziej korzystne dla niej będzie rozszerzenie swoich rynków zbytu na kraje mało rozwinięte, które dodatkowo będą źródłem taniej siły roboczej"?

To tryb przypuszczający a wynikanie jeśli je nawet tutaj w ten sposób traktować jest pośrednie, brakującą w tym zdaniu myśl rozwinąłem w kolejnym akapicie.  Zakładając, że WB uzyska korzystne warunki współpracy gospodarczej z UE po wystąpieniu (co aktualnie wydaje się jednak wątpliwe), mogą się jednak przed nią otworzyć nowe perspektywy związane właśnie z możliwością indywidualnej negocjacji traktatów o wolnym handlu. Tutaj naturalnie pojawiają się właśnie kraje Commonwealth’u, gospodarki wprawdzie słabo rozwinięte ale to jednak 40% ludności świata (łącznie z Indiami).  

kmat napisał(a):Kraje słabo rozwinięte to dość małe rynki, tam nie da się sprzedać zbyt dużo, a i to, co można tam sprzedać, to towary stosunkowo słabo przetworzone, które lepiej produkować na miejscu.

Przykład z gwoździami to oczywiście przerysowanie z mojej strony i jak się okazuje zupełnie tutaj nietrafiony, jest pewna i niemała grupa towarów, które mogą znaleźć nabywców w takich krajach. Przede wszystkim jednak kraje słabo rozwinięte importują właśnie towary wysoko przetworzone (środki transportu, maszyny, paliwa, produkty chemiczne i towary konsumpcyjne) eksportują zaś płody rolnie i surowce. Indie byłyby więc dla WB doskonałym rynkiem zbytu z 1,3 mld ludności, tylko że to jednocześnie jeden z najbardziej protekcjonistycznych krajów na świecie. W 2015 r. cały handel WB z UE to 354 mld GBP, z Indiami żałosne 10 mld GBP. Jednak mierząc parytetem siły nabywczej jest to trzecia gospodarka świata.

kmat napisał(a):Do tego z tanią siłą roboczą jest ten problem, że najtańsza to ona jest u siebie w domu. To nie Anglicy sobie ściągną hinduskich pracowników, tylko Hindusi angielskie fabryki.

Dzisiaj w WB żyje około 800 tys. Hindusów urodzonych w Indiach (tylu też jest tam Polaków), 540 tys. w Pakistanie, ponad 200 tys. w Nigerii, Bangladeszu i RPA. Podejrzewam, że duża cześć z tych ludzi wykonuje słabo płatne prace, których nie podejmują się Brytyjczycy, niekoniecznie w fabrykach, choćby w gastronomii czy hotelarstwie. Oczywiście ich praca nie jest tak tania jak w krajach macierzystych ale zwykle oscyluje w granicach minimalnej dozwolonej prawem, takiej której Anglik nie weźmie. Ze ściągania angielskich fabryk skorzystają obie strony, jednak grom zysku zostanie eksportowany z powrotem do centrali. Wciąż jednak czynnikiem decydującym jest kto posiada kapitał a nie produkcję.

Ciekawy i krótki materiał z IV 2018 r. znalazłem DW English (Deutsche Welle) na temat szukania alternatywy przez WB w ramach Commonwealth'u.
Chyba rzeczywiście z tym Brexitem porażka na całej linii.

Wielka Brytania i Commonwealth w kontekście Brexitu
Voodoo People
Odpowiedz
Joker napisał(a): To tryb przypuszczający a wynikanie jeśli je nawet tutaj w ten sposób traktować jest pośrednie, brakującą w tym zdaniu myśl rozwinąłem w kolejnym akapicie. Zakładając, że WB uzyska korzystne warunki współpracy gospodarczej z UE po wystąpieniu (co aktualnie wydaje się jednak wątpliwe), mogą się jednak przed nią otworzyć nowe perspektywy związane właśnie z możliwością indywidualnej negocjacji traktatów o wolnym handlu. Tutaj naturalnie pojawiają się właśnie kraje Commonwealth’u, gospodarki wprawdzie słabo rozwinięte ale to jednak 40% ludności świata (łącznie z Indiami).
No właśnie, tylko co jeśli GB nie uzyska korzystnych warunków współpracy z UE? Bo wtedy stanie się krajem nieco mniej gospodarczo rozwiniętym..
Joker napisał(a): Przede wszystkim jednak kraje słabo rozwinięte importują właśnie towary wysoko przetworzone (środki transportu, maszyny, paliwa, produkty chemiczne i towary konsumpcyjne) eksportują zaś płody rolnie i surowce.
Częściowo racja. Choć tych najbardziej przetworzonych, "luksusowych" to chyba jednak nie konsumują aż tak dużo.
Joker napisał(a): Indie byłyby więc dla WB doskonałym rynkiem zbytu z 1,3 mld ludności, tylko że to jednocześnie jeden z najbardziej protekcjonistycznych krajów na świecie. W 2015 r. cały handel WB z UE to 354 mld GBP, z Indiami żałosne 10 mld GBP. Jednak mierząc parytetem siły nabywczej jest to trzecia gospodarka świata.
Wielkość gospodarki sama w sobie jest nieistotna. Istotne jest ile można tam sprzedać, czyli jakiś iloczyn siły nabywczej i protekcjonizmu.
Joker napisał(a): Dzisiaj w WB żyje około 800 tys. Hindusów urodzonych w Indiach (tylu też jest tam Polaków), 540 tys. w Pakistanie, ponad 200 tys. w Nigerii, Bangladeszu i RPA. Podejrzewam, że duża cześć z tych ludzi wykonuje słabo płatne prace, których nie podejmują się Brytyjczycy, niekoniecznie w fabrykach, choćby w gastronomii czy hotelarstwie.
Hindusi zajmują podobną niszę co Chińczycy. Czyli zasadniczo troszkę wyżej w drabinie społecznej niż Brytyjczycy Uśmiech
Joker napisał(a): ale zwykle oscyluje w granicach minimalnej dozwolonej prawem, takiej której Anglik nie weźmie.
Po prawdzie to ja w takiej niskopłatnej branży robię, i Anglicy jednak to biorą.
Joker napisał(a): Ciekawy i krótki materiał z IV 2018 r. znalazłem DW English (Deutsche Welle) na temat szukania alternatywy przez WB w ramach Commonwealth'u.
Chyba rzeczywiście z tym Brexitem porażka na całej linii.
A co ma być? Commonwealth to klub towarzyski a nie poważna organizacja międzynarodowa. Szanse na dobre relacje GB ma z Kanadą, Australią, i Nową Zelandią, ino to razem wzięte to rynek mniejszy niż sama GB. Z punktu widzenia Indii, Nigerii czy Bangladeszu to taka mniejsza Japonia - bogate i daleko. Czyli właściwie brak powodu, aby układać relacje inaczej niż z tą Japonią. Jakąś tam poważniejszą szansą dla GB byłoby USA, ale sądząc po ciszy w temacie nie jest szczególnie tym zainteresowane, zresztą bądźmy szczerzy, przy tej różnicy w rozmiarach gospodarek GB byłoby tu tylko nieformalnym pięćdziesiątym pierwszym stanem.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Jakąś tam poważniejszą szansą dla GB byłoby USA, ale sądząc po ciszy w temacie nie jest szczególnie tym zainteresowane, zresztą bądźmy szczerzy, przy tej różnicy w rozmiarach gospodarek GB byłoby tu tylko nieformalnym pięćdziesiątym pierwszym stanem.

Chwila moment, a nie było tak, że Trump groził May, że jeżeli nie zrobi twardego brexitu bez opchi przejściowych, to on nie podpisze umowy handlowej z GB? Jakiś czas temu ten news był, teraz na szybkiego nie odnalazłem linka, ale sprawiał wrażenie, że jakaś alternatywa leży w szufladzie i tylko czeka do końca czasu wypowiedzenia umowy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): Żarłak
Wyremontować? Tam jest potrzebny nie żaden remont, a kompleksowa przebudowa – inaczej okaże się, że tor wodny o głębokości rzędu 5 metrów prowadził będzie do portu w którym głębokość basenu portowego nieznacznie przekracza 2,5 metra (dla porównania – w takim Gdańsku jest to około 12 metrów)… Przecież niektóre jachty morskie miałby problem by tam bezpiecznie zawinąć.

Ps.
A dokąd te barki z Elbląga miałyby niby pływać?

Pewnie do Gdańska i Królewca. Też nie widziałem dotąd analizy ekonomicznej dla tej inwestycji.




Wg sondaży Jaki odniósł w Warszawie spektakularną porażkę. Bardzo mnie to cieszy.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
PiS na minus w prezydenckich a na plus w sejmikach
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!
Odpowiedz
Smok Eustachy napisał(a): PiS na minus  w prezydenckich a na plus w sejmikach

A ilu tych pisowskich prezydentów było wcześniej? Tam nie ma z czego odejmować...Większość przegrana dramatycznie w I turze.

W sejmikach maksymalnie będą rządzić 3 na 16. W większości województw władzę utrzyma PO+N, PSL i ewentualnie SLD.
Po tych fantastycznych sondażach z 43% i więcej w TVPis to pokazuje, że PiS odbił się od sufitu już jakiś czas temu. Z taką zdolnością koalicyjną, pojechaniu po PSL-u na koniec tej kampanii..za rok z tym poparciem swojego betonu siądą w ławach opozycji.
Voodoo People
Odpowiedz
Smok Eustachy
Plusy i minusy w sejmikach będzie można liczyć dopiero po ogłoszeniu wyników wyborów (nie mylić z wynikami głosowania) i uformowaniu się koalicji (patrz wynik PSL). Wtedy zobaczymy kto z kim i ile ma. A co do miast, to w Łodzi PiS powinien sobie na pocieszenie komisarza zafundować. Wcale by mnie to zresztą nie zdziwiło, bo w Partii najwyraźniej nastroje są takie, że przypadkowe społeczeństwo sobie nie tych co trzeba wybrało. Swoją drogą ciekawy jestem:
a) kto zostanie ogłoszony winnym tego wyborczego zwycięstwa i dlaczego właśnie delfin Morawiecki
b) kiedy zacznie się oficjalne wygaszanie delfina Morawieckiego (bo nieoficjalne, tzw. taśmy, trwa już w najlepsze) i czy na stanowisku premiera doczeka końca roku
c) kiedy Jaki zapisze się w końcu do PiSu i czy to on zostanie nowym delfinem
Tak czy inaczej kaczy blitzkrieg się skończył.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Czyli odchody po PZPRze nie wzięły stolycy. Teraz odchody po PRLu będą wyć i kwiczeć. Mała rzecz a cieszy Uśmiech

Dwa Litry Wody napisał(a): kiedy Jaki zapisze się w końcu do PiSu i czy to on zostanie nowym delfinem
A czemu miałby zostać nowym delfinem? W końcu zapieprzył tak samo jak Morawiecki.
Tu jest zresztą jeszcze jeden fajny aspekt. Nie powiodła się próba "odmłodzenia" partii. "Młodzi dynamiczni" okazali się kulą w płot, nikogo nie przyciągnęli, a twardego elektoratu w sumie nie obchodzą.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
PiS wygrało czy przegrało? z jednej strony drugi najlepszy wynik ze wszystkich ugrupowań w historii (do tego przy najwyższej frekwencji), z drugiej kiepska zdolność koalicyjna i ogromne rozczarowanie w dużych miastach.
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
Kmat
Cytat:A czemu miałby zostać nowym delfinem? W końcu zapieprzył tak samo jak Morawiecki.
Żeby zrobić na złość Ziobrze i ustawić w szeregu wszystkich tych, którym się marzy powrót Beaty. Prezes daje i odbiera - kogo zechce sponiewiera Oczko

lorak
Cytat:PiS wygrało czy przegrało? z jednej strony drugi najlepszy wynik ze wszystkich ugrupowań w historii (do tego przy najwyższej frekwencji), z drugiej kiepska zdolność koalicyjna i ogromne rozczarowanie w dużych miastach.
To zależy jak zdefiniujesz cele kampanii. 32%-33% PiSu to zdecydowanie więcej niż 24%-26% KO, ale też zdecydowanie mniej niż 43% jakie PiSowi dawał CBOS (tak wiem, że do parlamentu). Powiedziałbym więc, że PiS wygrał wybory ale przegrał walkę o rząd dusz – wynik mocno niedoszacowanych przez CBOS PO/N oraz PSL pokazuje, że III RP nie ustąpi miejsca Dobrej Zmianie ani tak łatwo, ani tak szybko jak można by się tego jeszcze niedawno spodziewać. Oczywiście, do przyszłorocznych wyborów wiele się jeszcze może zmienić, niemniej jednak opozycja dostała wiatr w żagle a mit o niezwyciężonym PiSie właśnie runął.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Celem PISu było zdobycie jak największej władzy w sejmikach. Mówiono tutaj o 6-7 województwach, realnie szanse ma na 2 lub 3. Ciężko nazwać to sukcesem. Natomiast wynik w większych miastach nie jest żadnym zaskoczeniem. PIS absolutnie nie radzi sobie w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Wychodzi tutaj scentralizowany charakter tej partii i to, że na poziomie lokalnym kandydatów ma po prostu słabych.

PIS nie osiągnął też drugiego celu strategicznego jakim było zatopienie PSL, które bez reprezentacji w samorządzie miałoby spore problemy z przekroczeniem progu 5% w wyborach parlamentarnych. Przez to PIS będzie miał spore problemy i jeżeli nie utraci władzy całkowicie to najprawdopodobniej będzie musiał szukać koalicjanta po wyborach w 2019.

Ogólnie to jednak chyba porażka, bo faktycznie może być tak, że zaczął się trend w dół podczas gdy opozycja będzie rosła.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Ogólnie to jednak chyba porażka, bo faktycznie może być tak, że zaczął się trend w dół podczas gdy opozycja będzie rosła.

dlaczego trend w dół skoro to jest jeden z najlepszych wyników w dziejach III RP?

poza tym ciekawe w jakim stopniu można na podstawie wyborów samorządowych prognozować parlamentarne. bo patrząc na poprzednie, to PiS powinno być dobrej myśli:

Kod:
TYP    14      15          10      11          06      07     05
PiS    26,9    37,6        23,1    29,9        25,1    32,1    26,9
PO     26,3    24,1        30,9    39,2        27,2    41,5    24,1
PSL    23,9    5,1         16,3    8,4         13,2    8,9    6,9
SLD    8,8    7,6          15,2    8,2         14,3    13,2    11,3
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
W tym sensie w dół, że po raz pierwszy od dawna PIS nie zrealizowało celów które samo postawiło sobie przed wyborami.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): W tym sensie w dół, że po raz pierwszy od dawna PIS nie zrealizowało celów które samo postawiło sobie przed wyborami.

Jak definiujesz "po raz pierwszy od dawna", jeżeli między rokiem 2005 a 2015 cały czas nie realizowali celów, jakie sobie stawiali, a po tej drugiej dacie znaczących wyborów do tej pory nie było? No chyba że będziesz twierdził, że utrata władzy w 2007, przegrana z gajowym w 2010 czy "sfałszowane" wybory z 2014 to była realizacja przedwyborczych celów.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
W 2007 r. faktycznie nie zrealizowali celów. Błędnie ocenili swoje szanse.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): Żeby zrobić na złość Ziobrze i ustawić w szeregu wszystkich tych, którym się marzy powrót Beaty. Prezes daje i odbiera - kogo zechce sponiewiera Oczko
Na razie poniewiera właśnie Jakiego. Za chwilę zapewne sponiewiera Ziobrę.

Co do najwyższego wyniku PiSu w tych wyborach i ogólnie - wydaje się, że PiSowi przybyło. Ino przybyło bardzo mało. Pokazał się szklany sufit, do którego PiS może asymptotycznie zmierzać, ale nie przebić. A przecież koniunktura, a przecież 500+, a przecież nieprzyjęcie uchodźców.. Wygląda to trochę jak zbliżanie się do prędkości światła - coraz większe nakłady przynoszą coraz mniejszy efekt.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Co do najwyższego wyniku PiSu w tych wyborach i ogólnie - wydaje się, że PiSowi przybyło. Ino przybyło bardzo mało.

wręcz przeciwnie, bo tak dobry wynik przy tak wysokiej frekwencji oznacza, iż nie tylko twardy elektorat ich ciągnie. zakładając podobną ilość głosów nieważnych co 4 lata temu, to PiS przybyło ponad milion głosów - czyli bardzo dużo.
....jak łatwo wy­wołać echo w pus­tych głowach.


Odpowiedz
PIS zrealizował swoje cele w 3 ostatnich wyborach. W tych tego nie zrobił. Patrząc na Kaczyńskiego w TV ciężko było uznać, iż jest on zadowolony.

Ponadto  dlaczego porównywać to do wyborów 4 lata temu zamiast do wyborów parlamentarnych 3 lata temu. Głosowanie do sejmików bardzo przypomina głosowanie do Sejmu - większość i tak nie za bardzo kojarzy kandydatów i głosuje na partię.  Małe komitety nie mają szans i nie odbierają głosów.  Mamy zatem 33% przy frekwencji 54% oraz 37,6 przy frekwencji 50,92%. Obecnie zatem PIS poparło 17,82% Polaków uprawnionych do głosowania a 3 lata temu otrzymał głosy 19,14% Polaków mogących głosować. Przy tak ogromnym festiwalu populizmu z ich strony i relatywnie niskiej świadomości wyborców (o czym świadczy masowe głosowanie do rad miejskich i powiatowych wg klucza partyjnego) powinni uzyskać dużo lepszy wynik - i ciężko nie odnieść wrażenia, że na dużo lepszy wynik liczyli.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości