To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wątek zbiorczy o kształcie Ziemi
Maciej1 napisał(a): 1. w pierwszym przykładzie: szczyt (tj. samiuśki czubek) góry jest ponad chmurami, a słońce świecące znad poziomu rzuca cień (samego szczytu) na chmury (od góry). I od dołu tak to wygląda. A jak inaczej miałoby wyglądać?
Jest z tą hipotezą jeden drobny problem. Otóż widać przerwę między szczytem góry a cieniem, w której prześwitują oświetlone chmury. Morał z tego taki, że szczyt jednak kończy się pod chmurami. Nie masz więc racji.

Maciej1 napisał(a): 2. W drugim przypadku: chmury są wyżej niż oko obserwatora (na pewno te przez które prześwituje słońce), a słońce też jest wyżej niż oko obserwatora (lub w niemal poziomie), ale (kątowo) niżej niż chmury. I tak to wygląda. A jak inaczej miałoby wyglądać ?

[Nawiasem mówiąc można się tego domyślać "po skrzydle". Otóż jeśli kto lata samolotami, tak wiele razy jak ja, ten wie, że z zasady, w samolotach pasażerskich koniec skrzydła samolotu jest wyżej niż oko pasażera, wszak samolot "trzyma się na skrzydłach", jest na nich zawieszony, to one niosą samolot, więc są w czasie lotu zagięte w górę.
Co do skrzydeł zwykle masz rację. Co prawda akurat to wygląda na skrzydło awionetki, które raczej się nie ugina znacząco, bo jest zwyczajnie zbyt krótkie, ale nawet nie to jest największym problemem.

Otóż samolot jest ewidentnie nad chmurami, więc zastanawiam się, jak Ty to sobie wyobrażasz? Że chmury ułożyły się na skos, czy co? Bo inaczej nie ma za bardzo szans, żeby spod samolotu znalazły się nagle wyżej niż oko pasażera...

Maciej1 napisał(a): Sprawdźcie sami ! Nie latacie samolotami ? Ale niektórzy mówili, że "chodzą po górach", np. po Alpach. No to sprawdzajcie poziomicą, czy na górze wysokiej np. na 4 km jest taka chwila około wschodu/zachodu, że słońce oświetla spód poziomej powierzchni?
Czasem latam, ale niezbyt często. Nie wiem, kiedy będę miał następną okazję.

Ale powiem Ci, że bawi mnie Twoja fascynacja poziomicą (którą dzielą zresztą inni płaskoziemcy). Trudno o mniej nadający się do pomiarów w samolocie przyrząd. Czyli generalnie typowo, robisz (robicie!) pomiary, które nie są, bo nie mogą być, precyzyjne, a potem wyciągasz (wyciągacie) z nich wnioski. A, szkoda gadać.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
zefciu napisał(a):
Cytat:Maciej1 napisał(a):  Chodzi o oświetlenie przez promienie słońca.
A przez co innego mają być oświetlone? Latarką je sobie oświetlasz? Oczywistym jest, że jeśli je widzisz, to są oświetlone, a jeśli są oświetlone, to przez Słońce, bo innych źródeł światła zdolnych oświetlić tak olbrzymie obiekty raczej tam nie ma.

Po pierwsze:
To jest według Twojej hipotezy ( i według oficjalnego modelu). Według oficjalnego: jedynym źródłem światłą jest "materialne słońce-kula znajdujące się 150 mln km od ziemi-kuli". Według mnie jest inaczej: świeci całe sklepienie nieba. To znaczy w tym sensie "całe": ta część sklepienia nieba, która nad danym obszarem(najpewniej) płaskiej ziemi ma świecić w danej chwili dnia (lub końca dnia, czyli- zmierzchu). A słońce dnia jest tylko zogniskowanym światłem, skupieniem szczególnej jasności.

Po drugie:
Bez względu na model i na wyobrażenia: czym innym jest oświetlenie przez zmierzch, przez szarówkę zmierzchu, a czym innym jest oświetlenie takie, że promienie słońca oświetlają ("liżą") obiekt. Zmierzch, szarówka zmierzchu nie rzuca cieni obiektów, a przynajmniej nie rzuca cienia tak wyrazistego jak świecące jeszcze słońce (bo oczywiście od strony zachodniej, po zajściu słońca jest jaśniej, niż od strony wschodniej. Sklepienie od strony zachodniej, tuż po zajściu słońca wykazuje większą jasność, niż od strony wschodniej) a promienie słońca powodują, że obiekt rzuca cienie, bardzo wyraziste cienie.

Każdy człowiek rozumny, człowiek dobrej woli zrozumiał o co mi chodziło.

To oczywistość.
Cytat:
Cytat:O to, że "słońce liże chmury".
Aha. Czyli nie potrafisz wyjaśnić o co chodzi w sposób merytoryczny. Zamiast tego będą niejasne poetyckie metafory.

Nie. To Ty jesteś głupi i nie potrafisz zrozumieć o co mi chodziło. A jesteś głupi ponieważ masz rozum zaćmiony. A masz zaćmiony, ponieważ masz złą wolę. Zła wola zawsze zaćmiewa rozum, nie ma żadnych wyjątków.


[Obrazek: qf1uDDQ.jpg]


Strzałkami zaznaczono chmury leżące kilka kilometrów poniżej samolotu. Chmury są oświetlone przez szarówkę zmierzchu (lub wschodu, tu o ile dobrze pamietam było raczej około wschodu, ale to nieistotne dla kwestii, istotna jest szarówka, światło rozproszone), ale nie przez promienie słońca, słońce nie "liże" szczytów tych "gór/pagórków z chmur" leżących poniżej.

[Obrazek: 5rSh4dB.jpg]

Inny przykład chmur "nie lizanych" przez promienie słoneczne, ale jedynie oświetlonych przez szarość zmierzchu (lub wschodu), jakieś rozproszone światło "czegoś" [nie wnikając w model, "czegoś" czyli według Ciebie "słońca co jest pod krzywizną ziemi" , a według mnie przez światło sklepienia, które jeszcze w czasie zmierzchu (lub już około wschodu) świeci z góry rozproszonym światłem].


No to teraz, poniżej "chmury lizane przez promienie słońca", chmury oświetlone bezpośrednio promieniami słońca.

[Obrazek: 5F14j6c.jpg]

Czerwonymi strzałkami zaznaczono przykładowe strefy gdzie jest jasno widoczne, jak słońce świecące nisko nad poziomem (tuż nad poziomem) "liże szczyty gór/pagórków z chmur" leżących kilka kilometrów poniżej. [Jasno widać, że mamy do czynienia z oświetleniem od góry, a nie podświetleniem od dołu. Ale to tutaj w tym miejscu nie najistotniejsze].
To bardzo pięknie widać z samolotu, dużo lepiej na żywo, niż na zdjęciu, bo na żywo widać trójwymiarowo i w ruchu. Jasno widać, że chmury nie są oświetlone jedynie przez szarówkę około zmierzchu/wschodu, ale że promienie słońca docierają tam bezpośrednio.
Lub jeszcze inaczej: jasno widać, że gdyby tam na którymś ze szczytów tych chmur stał człowiek(tak aby inne, wyższe szczyty chmur mu nie przesłaniały) to widziałby on świecące słońce.

Zupełnie inaczej, niż na tych dwóch pierwszych zdjęciach, czyli na tych na których widać, że słońce nie "liże" chmur swymi promieniami.


Cytat:Cholera wie, czy się zgadza, czy się nie zgadza, bo „lizanie przez promienie słońca” to jest poetycka metafora i tylko poeta, który ją ułożył tak naprawdę ją rozumie.

Pozwól, że wytłumaczę Ci sens tej mojej obserwacji jeszcze inaczej. Bo Twoja tępota i zła wola są ogromne. 

Otóż widziasz ja jestem tylko jeden i nie mam pomocnika w drugim samolocie, który mi powie co widzi. Dlatego muszę się posiłkować poziomicą i obserwacją tego, czy "słońce liże" grzbiety chmur leżących poniżej, czy nie. Bo gdybym miał pomocnika w drugim samolocie, pomocnika który by latał tam w rejonie tych chmur (tuż nad ich szczytami) leżących kilka kilometrów pode mną, to obserwacja wyglądałaby w ten sposób:
W pewnej i tej samej, dokładnie tej samej chwili czasu:
Ja (lecący np. na wysokości 11 km npm): u mnie słońce (przykładowo) świeci 1 stopień nad poziomem, sprawdziłem poziomicą, widzę słońce, słońce liże mi samolot, świeci mi w oczy jak się na nie popatrzę
Mój kolega, pomocnik będący w dokładnie tej samej chwili, dokładnie pode mną, tuż nad tymi chmurami (załóżmy, że kolega jest zawziętym globalistą): co ty pieprzysz? Jak możesz widzieć słońce nad poziomem ? Ja w ogóle nie widzę słońca, u mnie na pewno ono jest schowane pod chmury, a wszystkie chmury które ja widzę mam pod sobą, poniżej poziomu, bo sprawdzam poziomicą.

I to jest właśnie całkowita sprzeczność z oficjalnym modelem. Ale sprzeczność, która jest faktem! Wiem, bo sam to widziałem i sprawdzałem kilka razy (używając oczywiście poziomicy). Bo widzisz ja właśnie po tym co Ty wyśmiewasz, czyli po tym "lizaniu chmur przez promienie słońca" potrafię powiedzieć czy obserwator będący pode mną (tuż nad szczytami tych gór/pagórków z chmur, leżących kilka km poniżej) widzi słońce czy nie.
I wiem, że nie widzi, ponieważ promienie słońca nie "liżą tych chmur" od góry. Bo widzę. Ściślej: bo widziałem już kilka razy.

Mamy więc taką sytuację (w pewnej i tej samej chwili): ja , na wysokości 11 km widzę słońce nad poziomem (sprawdzone poziomem wody i poziomicą), nieważne ile nad poziomem, ale nad poziomem (powiedzmy X stopni), ale gość będący pode mną kilka km niżej nie widzi słońca, pomimo tego że wszystkie chmury jakie on widzi pod spodem leżą pod nim, tj. poniżej poziomu (sprawdził poziomicą).
I ta właśnie obserwacja falsyfikuje współczesną kosmologię, współczesne urojenia na temat słońca i nieba.
Każdy może dokonać tej samej obserwacji, nawet samemu jeśli tylko ma trochę szczęścia (czas około wschodu/zachodu słońca, odpowiednie miejsce przy okienku w samolocie oraz chmury leżące kilka km pod nim, nie musi ich być dużo)  i jeśli ma rozum i poziomicę .

I jeszcze jedno wyjaśnienie, bo Twoja głupota, wynikająca ze złego zacietrzewienia jest nieprzebrana:
Nie nie, Powyższe zdjęcia nie są dowodem. One miały tylko zobrazować co to znaczy, że chmury są "lizane przez promienie słońca" i że to łatwo widać (gdy są lizane) i  nie widać (gdy nie są). Dowodem jest to: fakt, który opisałem słowami, a który każdy może sprawdzić nawet samemu, będąc w warunkach jakie przedstawiłem powyżej.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Mamy więc taką sytuację (w pewnej i tej samej chwili): ja , na wysokości 11 km widzę słońce nad poziomem (sprawdzone poziomem wody i poziomicą), nieważne ile nad poziomem, ale nad poziomem (powiedzmy X stopni), ale gość będący pode mną kilka km niżej nie widzi słońca, pomimo tego że wszystkie chmury jakie on widzi pod spodem leżą pod nim, tj. poniżej poziomu (sprawdził poziomicą).
I ta właśnie obserwacja falsyfikuje współczesną kosmologię, współczesne urojenia na temat słońca i nieba.

Maciej, jak mówiłem jesteś ofiarą hipnozy.

To co opisujesz jasno dowodzi, że Ziemia zasłoniła Słońce facetowi znajdującemu się poniżej, a ty, 11 kilometrów wyżej, jeszcze widzisz Słońce, bo Ziemia jest kulą. To, że poziomica działa źle w pędzącym steki kilometrów na godzinę samolocie jest oczywiste. Pokręć się z poziomica na karuzeli i zobacz gdzie ci poziom wyjdzie.

Wyjaśnij teraz jakim cudem facet poniżej nie widzi Słońca, a ty, tylko dlatego, że jesteś wyżej, dalej je widzisz. Jak to wyjaśnisz, to możemy dywagować o poziomie
Odpowiedz
Ciekawe, czy Maciej umie nawijać cyrylicą. Jeżeli to potrafi, to można by go posłać do ruskiego Internetu pod kryptonimemem ZAD (Zdalny Automemiczny Dron). Można by go tam posłać w dużej ilości. My tutaj, na zachód od Buga, stoimy pewnie na gruncie prawdy, ale u Rosjan to pojęcie jest nieco labilne, rozmyte i wielopłaszczyznowe. Oni mogą się łapać na różne takie maciejodurnoty. Macieju, hop, hop! Gawarisz ty mnogo pa ruski? Duży uśmiech
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): To jest według Twojej hipotezy ( i według oficjalnego modelu). Według oficjalnego: jedynym źródłem światłą jest "materialne słońce-kula znajdujące się 150 mln km od ziemi-kuli". Według mnie jest inaczej
Ale Ty właśnie tego dowodzisz, że jest „tak jak według Ciebie”. Więc nie możesz założyć, że tak jest i na tej podstawie dowodzić tego samego.
Cytat:Bez względu na model i na wyobrażenia: czym innym jest oświetlenie przez zmierzch, przez szarówkę zmierzchu, a czym innym jest oświetlenie takie, że promienie słońca oświetlają ("liżą") obiekt.
Tak tak. Tylko jakoś nadal poza metaforą z „lizaniem” (głodnemu chleb) nie potrafisz wyjaśnić, na czym konkretnie, jakościowo ta różnica polega.
Cytat:Zmierzch, szarówka zmierzchu nie rzuca cieni obiektów, a przynajmniej nie rzuca cienia tak wyrazistego
Czyli jednak rzuca. Ale mniej wyrazisty. Konkretnej różnicy między lizaniem, a nielizaniem nie mamy.
Cytat:Każdy człowiek rozumny, człowiek dobrej woli zrozumiał o co mi chodziło.
Wsadź se w dupę takie stwierdzenia. Co one mają w ogóle na celu?
Cytat:To oczywistość.
Nie. Oczywistym jest np. to, że tylko człowiek skrajnie pojebany mógłby szczerze wierzyć w to, co Ty głosisz. Ale ja się na tę oczywistość nie powołuję, tylko staram się dyskutować na argumenty. Odwdzięcz mi się tym samym.

W każdym razie, dopóki nie wyjaśnisz różnicy między „lizaniem promieniami”, a „po prostu oświetlaniem”, wszystkie Twoje wypowiedzi zawierające te pojęcia pozostają bełkotem. Możesz wkleić jeszcze 100 zdjęć chmur bardziej i mniej oświetlonych i na jedno wyjdzie.
Odpowiedz
Macieju1,

Czy mógłbym Cię prosić o więcej zdjęć, które robiłeś w samolocie?
Odpowiedz
Usunąłem jeden post Macieja ze względu na to, że był duplikatem posta wyżej.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): est z tą hipotezą jeden drobny problem. Otóż widać przerwę między szczytem góry a cieniem, w której prześwitują oświetlone chmury. Morał z tego taki, że szczyt jednak kończy się pod chmurami. Nie masz więc racji.


E tam. Żadnej "przerwy" nie widać. Owszem, widać, że część góry jest pod chmurami w tym okolica szczytu, ale samiuśki szczyt (a właściwie "trzy ząbki") sterczą nad chmurami.

Ty naprawdę wierzysz, że "słońce świeci od dołu" w jakimś miejscu ziemi, w jakimś czasie (około wschodu/zachodu)? I Ty uważasz się za naukowca, rozsądnie myślącego człowieka ?
Otóż wiedz, że gór na świecie jest mnóstwo i ludzi na świecie żyje mnóstwo, a wiele czasu już upłynęło w historii ludzkości. Są ludzie chodzący na szczyty górskie, są ludzie regularnie żyjący w górach i to na wysokości kilku tysięcy km.
Weźmy np. szczyt górski 3 km npm (w Andach żyją jeszcze wyżej, a od strony zachodniej szczytów And jest morze, więc nie ma przeszkód). Niech będzie piękna pogoda, wyż bezchmurny. Niech od strony zachodniej nie ma innych przeszkód (innych gór dostatecznie wysokich). Zgodnie z brednią o "kuli ziemskiej o promieniu ok. 6371-6378 km" obniżenie horyzonty dla 3 km npm wynosi 1.75 stopnia. Można odjąć niewielką poprawkę, jak kto chce, na "refrakcję standardowej atmosfery". Na pewno nie będzie to znacząca poprawka (patrz odpowiedź Fizyka na moje pytanie o zachód słońca z wysokości ponad 10 km). 
No to, aby "potwierdzić glob ziemski" wystarczy rozstawić wypoziomowaną płaszczyznę w takim miejscu, na szczycie owej góry, by słonce mogło (teoretycznie) świecić na tę płaszczyznę od spodu (by nie było przeszkód, więc przy "krawędzi szczytu"). I czekać na zachód słońca,na ostatnie chwile zachodzącego słońca.
Otóż słońce nie oświetli wam tej powierzchni od dołu. Zajdzie od góry. Ale badajcie, badajcie, sprawdzajcie i testujcie. Przecież o to mi właśnie chodzi byście zaczęli sprawdzać tezy, które wam wbito do głowy, a nie papugować i małpować.

A skąd ja to wiem? A stąd: wiem jak względem poziomu zachodzi słońce na jeszcze większych wysokościach. Zachodzi (praktycznie) w poziomie.

Widzisz gdyby słońce rzeczywiście "oświetlało od dołu" to już dawno by to zaobserwowano. Ina filmikach i zdjęciach byście to wy globaliści pokazywali jako "dowód na model". To zaś na co Ty się powołujesz to "zmylenie przeciwnika" przez efekty perspektywy. Gdy to co jest w rzeczywistości wyżej jest na obrazie (widzianym przez oko) kątowo niżej, niż niższy obiekt, bo ten niższy jest w rzeczywistości bliżej.

Po samych chmurach widać, że nie są podświetlone od dołu. Ponieważ gdyby były podświetlone od dołu, to ich podświetlenie wyglądałoby analogicznie jak na tym zdjęciu:

[Obrazek: 5F14j6c.jpg]


Tak wygląda oświetlenie chmur, gdy źródło światła jest po tej samej stronie powierzchni chmur co obserwator i gdy kąt  ("lizania chmur przez promienie")jest bardzo, bardzo mały.

Analogicznie, bo po prostu trzeba obraz odwrócić do góry nogami:
[Obrazek: Te52HqR.jpg]

Tak by wyglądała warstwa chmur podświetlana przez słońce "od dołu", i pod bardzo małym kątem (a kąt nie mógłby być wielki- wynika z waszego modelu) widziana z dołu. Porównaj sobie z oświetleniem chmur na tym filmiku.

Ale to są takie drugorzędne obserwacje, bo zawsze można być zmylonym przez perspektywę. To jest klucz do rozwiązania: wziąć poziomicę, iść wysoko w góry lub polecieć samolotem i obserwować z użyciem poziomicy. Np: wypoziomować sobie blachę, bardzo dokładnie sobie wypoziomować. Do blachy przyspawane dwa gwoździe (w środku powierzchni blachy), prostopadle do powierzchni blachy: jeden od strony górnej, drugi od dołu. I na szczycie góry czekać na zachód słońca (oczywiście pogoda, brak chmur, plus inne warunki, czyli to by słońce w ogóle miało teoretyczną możliwość "zaświecić od dołu", czyli ukształtowanie terenu wokół szczytu- by nie zastawiał od dołu itp., to szczegóły). I czekać i patrzeć. Czy też dolny gwóźdź zacznie rzucać cień na spodnią powierzchnię wypoziomowanej blachy pod koniec zachodu słońca ? Czy nie ? Oto jest pytanie. [Ja już znam odpowiedź, bo sprawdzałem na większych wysokościach]
Nie zacznie ! Słońce zajdzie, a on jak na złość (wam kuloziemcom) nie zacznie rzucać cienia na spód blachy. Lecz tylko ten od góry będzie rzucał cień aż do końca, aż słońce zniknie. Nie wierzycie ? To badajcie, sprawdzajcie!


Cytat:Otóż samolot jest ewidentnie nad chmurami, więc zastanawiam się, jak Ty to sobie wyobrażasz? Że chmury ułożyły się na skos, czy co? Bo inaczej nie ma za bardzo szans, żeby spod samolotu znalazły się nagle wyżej niż oko pasażera...

Tak? A jakżes to odkrył, że "samolot jest nad chmurami" ? 
Nad niektórymi jest, nad innymi nie jest. Poziom jest najpewniej dokładnie tam gdzie przebija się słońce (lub ciut niżej). Bo słońce zachodzi nawet na wysokości 11 km praktycznie w poziomie, bo sprawdzałem. 
Narysuj więc sobie linię w tym miejscu gdzie przebija się przez chmury słonce i będziesz z grubsza wiedział co jest kątowo powyżej, a co kątowo poniżej poziomu.

[Obrazek: uJBx3bL.jpg]

Oczywiście nie znam przechyłu więc nie wiem jak linia konkretnie przebiega. Takie dwie hipotetyczne linie poziomu sobie wyrysowałem. Ale z całą pewnością słońce jest powyżej (lub na) każdej z nich. A skąd wiem? A stąd: kilka razy sprawdzałem położenie  zachodzącego słońca względem poziomu (wyznaczonego poziomicą i/lub wodą) z samolotu na wysokości przelotowej. I wiem, że zachodzi w poziomie. Także więc i to słonce jest w poziomie lub ciut powyżej poziomu.


Cytat:Ale powiem Ci, że bawi mnie Twoja fascynacja poziomicą (którą dzielą zresztą inni płaskoziemcy). Trudno o mniej nadający się do pomiarów w samolocie przyrząd. Czyli generalnie typowo, robisz (robicie!) pomiary, które nie są, bo nie mogą być, precyzyjne, a potem wyciągasz (wyciągacie) z nich wnioski. A, szkoda gadać.


Ależ Ty się mylisz. A mylisz się, bo jesteś tylko teoretykiem powtarzającym fałszywe teorie, których Cie nauczono. A przetestuj sobie poziomicę na pokładzie samolotu! Z zasady samolot leci bardzo stabilnie przez większość trasy. Żadnych istotnych i "wielkich błędów" pomiarowych nie ma i być nie może. 
Wiesz o czym jest naprawdę "szkoda gadać" i nad czym trzeba ubolewać? Otóż nad tym gdy ktoś potrafi tylko teoretyzować i zamykać się w świecie wirtualnych symulacji i gdybań. To jest naprawdę godne ubolewania.

Poziomica (oraz powierzchnia wody) to bardzo prosty i bardzo dokładny przyrząd. I to właśnie jest piękne i optymistyczne. Że brednie o "ziemi kuli i kosmosie" można obalać takimi prostymi metodami.

Ponieważ nie da się zwykłemu człowiekowi zmydlić oczu hasłami o "naukowości i konieczności skomplikowanych pomiarów". Lecz każdy kto chce może łatwo sprawdzić samemu.

3.2 stopnia obniżenia horyzontu (dla kuli o promieniu ok. 6378 km z wysokości ok. 10 km) to bardzo bardzo dużo. (To nawet gołym okiem byłoby widać). A latałem też wyżej. Największa wysokość to chyba 12.6 km o ile dobrze pamiętam. Dobrze jest wykorzystywać elementy samolotu. Samolot z zasady leci stabilnie. A jak leci stabilnie wahania są minimalne. Ale o tym każdy sam musi się przekonać, mnie wierzyć na słowo nie musi.
Latając np. określam sobie kątowe położenia względem poziomu różnych części skrzydła, przy czym właściwie to "mierze cały czas", czyli co chwila sprawdzam.

Poniżej przykłady jak elementy samolotu pomagają w sprawie.

[Obrazek: yXEvY7w.jpg]
[Obrazek: ZHlynoe.jpg]
Dwie linie. Oznaczają "gdzie powinien być", a gdzie (mniej więcej) jest (horyzont). Przy czym teraz nie chodzi mi o szczegóły, ale głównie o to jak to jest wyraziście dużo te 2-4 stopnie !

Na ostatnim zdjęciu widać także "lizanie grzbietów gór/pagórków z chmur" przez słonce świecące na te chmury z małego (względem poziomu) kąta.
Jeśli się zna położenie elementów samolotu względem poziomu, to potem bardzo szybko można sprawdzić czy wschodzące/zachodzące słonce świeci nad czy pod poziomem.

Krótko: jeśli kto twierdzi, że "poziomica jest bardzo niedokładna w samolocie" to nie wie co mówi, najpewniej nigdy nie próbował i nie sprawdzał samemu.

Fizyk napisał(a): Usunąłem jeden post Macieja ze względu na to, że był duplikatem posta wyżej.

Musiało mi się pomyłkowo kliknąć, przepraszam.

Fizyk napisał(a): Usunąłem jeden post Macieja ze względu na to, że był duplikatem posta wyżej.

Musiało mi się pomyłkowo kliknąć, przepraszam.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Otóż wiedz, że gór na świecie jest mnóstwo i ludzi na świecie żyje mnóstwo, a wiele czasu już upłynęło w historii ludzkości. Są ludzie chodzący na szczyty górskie, są ludzie regularnie żyjący w górach i to na wysokości kilku tysięcy km.
Ja nigdy nie wiem czy to co piszesz to pomyłka, czy serio w to wierzysz (np, że na Ziemi są góry o wysokości kilku tysięcy kilometrów)
Odpowiedz
Vanat napisał(a): Maciej, jak mówiłem jesteś ofiarą hipnozy.


Jest dokładnie na odwrót. To Ty jesteś "ofiarą hipnozy", czyli prania rozumu "kulką ziemską" od kolebki, odkąd tylko sięgasz pamięcią. Chociaz może nie tak dokładnie na odwrót, bo w zasadzie wszyscy kiedyś byliśmy tymi ofiarami, bo każdemu z nas prano rozum. Ja jednak już się z hipnozy obudziłem. Ty jeszcze nie, Ty jeszcze śpisz.

Zachęcam do pobudki !

Przedstawiłem Ci przynajmniej kilka sposobów, które mogą Ci pomóc się obudzić ze snu hipnotycznego. Ale wybór jest Twój, Twoja wola.


Cytat:To co opisujesz jasno dowodzi, że Ziemia zasłoniła Słońce facetowi znajdującemu się poniżej, a ty, 11 kilometrów wyżej, jeszcze widzisz Słońce, bo Ziemia jest kulą.

Nie. Ponieważ słońce świeci nad poziomem. Naprawdę muszę Ci to rozrysowywać na schemacie ?



Cytat:To, że poziomica działa źle w pędzącym steki kilometrów na godzinę samolocie jest oczywiste.

Nie. Prędkość jest bez znaczenia. Znaczenie ma przyspieszenie. Lecz samolot z zasady leci ze stabilną prędkością przez większość trasy.



Cytat:Pokręć się z poziomica na karuzeli i zobacz gdzie ci poziom wyjdzie.

Ale samolot z zasady nie kręci się w kółko. Lecz z reguły przez większość trasy i zwyczajnie leci po prostej, zwłaszcza na długich trasach, nad oceanami.



Cytat:Wyjaśnij teraz jakim cudem facet poniżej nie widzi Słońca, a ty, tylko dlatego, że jesteś wyżej, dalej je widzisz.

Tak działa niebo. Tak wypuszcza promienie światła. Już kilka razy pisałem. Niebo poza wszystkimi innymi swoimi aspektami jest także z całą pewnością pewnym "przyrządem optycznym".

Dlatego właśnie zaproponowałem eksperyment z samolotami latającymi jeden nad drugim na różnych wysokościach i filmującymi słońce na tle siatki poziomicy, przy zsynchronizowanych zegarach. Najlepiej przy pogodzie wyżowej nad wielkim obszarem ziemi, by nie było chmur.
W wersji uproszczonej można zacząć od dwóch samolotów. Będzie dokładnie tak, jak zapowiadam: pilot na wysokości np. 15 km (im wyżej tym lepiej) krzyknie: śłońce świeci mi w oczy 3 stopnie nad poziomem. A w tej samej chwili pilot pod spodem, np. na wysokości 500 metrów nad oceanem powie: ale Ty pieprzysz, wcale słońca nie widać, jest schowane "pod ziemię, pod horyzont".
I się zacznie !
Zacznie się na dobre wbijanie gwoździa do trumny współczesnej kosmologii, rozpocznie się marsz pogrzebowy tego ohydnego i śmierdzącego trupa, mamiącego ludzi.
To się kiedyś stanie, myślę że już niedługo.

Vanat napisał(a):
Maciej1 napisał(a): Otóż wiedz, że gór na świecie jest mnóstwo i ludzi na świecie żyje mnóstwo, a wiele czasu już upłynęło w historii ludzkości. Są ludzie chodzący na szczyty górskie, są ludzie regularnie żyjący w górach i to na wysokości kilku tysięcy km.
Ja nigdy nie wiem czy ty się po prostu pomyliłeś, czy serio wierzysz, że na Ziemi są góry o wysokości kilku tysięcy kilometrów

Pomyliłem się. Kilku tysięcy metrów. Przepraszam.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a):
Cytat:To co opisujesz jasno dowodzi, że Ziemia zasłoniła Słońce facetowi znajdującemu się poniżej, a ty, 11 kilometrów wyżej, jeszcze widzisz Słońce, bo Ziemia jest kulą.
Nie. Ponieważ słońce świeci nad poziomem. Naprawdę muszę Ci to rozrysowywać na schemacie ?

Tak, żądam schematu, tego dlaczego wczoraj widziałem pół słońca nad horyzontem a pół było schowane pod horyzontem. I jakim cudem będąc do połowy pod horyzontem było równocześnie "nad poziomem"?

Maciej1 napisał(a): Dlatego właśnie zaproponowałem eksperyment z samolotami latającymi jeden nad drugim na różnych wysokościach i filmującymi słońce na tle siatki poziomicy, przy zsynchronizowanych zegarach. Najlepiej przy pogodzie wyżowej nad wielkim obszarem ziemi, by nie było chmur.
W wersji uproszczonej można zacząć od dwóch samolotów. Będzie dokładnie tak, jak zapowiadam: pilot na wysokości np. 15 km (im wyżej tym lepiej) krzyknie: śłońce świeci mi w oczy 3 stopnie nad poziomem. A w tej samej chwili pilot pod spodem, np. na wysokości 500 metrów nad oceanem powie: ale Ty pieprzysz, wcale słońca nie widać, jest schowane "pod ziemię, pod horyzont".

Wchodzę w ten eksperyment! Zakładam się, że nie masz racji, a stawka taka jak zaproponowałeś czyli dalej 100 tysięcy PLN
Odpowiedz
Vanat napisał(a):
Maciej1 napisał(a):
Cytat:To co opisujesz jasno dowodzi, że Ziemia zasłoniła Słońce facetowi znajdującemu się poniżej, a ty, 11 kilometrów wyżej, jeszcze widzisz Słońce, bo Ziemia jest kulą.
Nie. Ponieważ słońce świeci nad poziomem. Naprawdę muszę Ci to rozrysowywać na schemacie ?

Tak, żądam schematu, tego dlaczego wczoraj widziałem pół słońca nad horyzontem a pół było schowane pod horyzontem. I jakim cudem będąc do połowy pod horyzontem było równocześnie "nad poziomem"?

Widziałeś "pół słońca pod horyzontem" ? ! To zupełnie zdumiewające!
Najpierw Ty mi rozrysuj to fascynujące zjawisko.
Odpowiedz
Czyli Maciej1 dalej zgrywa kretyna i bredzi o „lizaniu”. Dodatkowo znowu wkleja zdjęcie, na którym horyzont jest przesłonięty chmurami i twierdzi, że na tym zdjęciu, na którym nie widać horyzontu horyzont jest nie tam gdzie trzeba.

Czy naprawdę ktoś jeszcze wierzy w autentyczność tych „przekonań”? Przecież to oczywiste, że Maciej1 robi sobie jaja i wcale nie jest tak pojebany, jak udaje.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a):
Vanat napisał(a):
Maciej1 napisał(a):
Cytat:To co opisujesz jasno dowodzi, że Ziemia zasłoniła Słońce facetowi znajdującemu się poniżej, a ty, 11 kilometrów wyżej, jeszcze widzisz Słońce, bo Ziemia jest kulą.
Nie. Ponieważ słońce świeci nad poziomem. Naprawdę muszę Ci to rozrysowywać na schemacie ?
Tak, żądam schematu, tego dlaczego wczoraj widziałem pół słońca nad horyzontem a pół było schowane pod horyzontem. I jakim cudem będąc do połowy pod horyzontem było równocześnie "nad poziomem"?
Widziałeś "pół słońca pod horyzontem" ? ! To zupełnie zdumiewające!
Najpierw Ty mi rozrysuj to fascynujące zjawisko.

"pół było schowane pod horyzontem" cytujesz ale nie umiesz przeczytać tego co cytujesz.

Zamiast się nieudolnie wykręcać rysuj schemat.

I co z zakładem o widok z samolotów? Czekam!
Odpowiedz
Od kilku tygodni nachodzi mnie myśl, że Maciej jest jakimś nauczycielem płaskiej ziemi, który lata tymi samolotami na zloty płaskoziemców, wyciąga kasę ze zbiórek i opowiada na tych zlotach, że prowadzi dyskusję na forum z jakimś super mądrym fizykiem kulowiercą, którego to ciągle miażdży i niszczy swoją wiedzą. Po to jest mu potrzebny ten długi wątek na forum, aby chwalić się na zlotach swoją misją uświadamiania ludzi. Maciej zachowuje się jakby za wszelką cenę, jakby była to sprawa życia i śmierci chciał zachować twarz.

Może tak to wygląda? Jest to realna hipoteza?
Odpowiedz
Chłop się dość jasno zdeklarował jako lefebrysta czy cuś z tej bajki. Takie małe radykalne grupki są skazane na stoczenie się w kanapę wzajemnej masturbacji, gdzie członkowie przebijają się w radykalizmie nie zważając na elementarny zdrowy rozsądek.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Chłop się dość jasno zdeklarował jako lefebrysta czy cuś z tej bajki. Takie małe radykalne grupki są skazane na stoczenie się w kanapę wzajemnej masturbacji, gdzie członkowie przebijają się w radykalizmie nie zważając na elementarny zdrowy rozsądek.
Należy do "Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X"?

Jeśli tak i jeśli działa bardzo aktywnie w takim gremium to w sumie nie dziwię się, że broni płaskiej ziemi tak zaciekle.

Maciej wiele razy na tym forum ogłaszał wyrok na kulowiercach i cytował Apokalipsę Jana, więc może faktycznie jest kapłanem/księdzem/misjonarzem/zakonnikiem i co tydzień z ambony do wiernych wygłasza rychły koniec kulowierców?

Macieju jesteś zakonnikiem lub kapłanem w bractwie?
Odpowiedz
Ziemowit napisał(a): Od kilku tygodni nachodzi mnie myśl, że Maciej jest jakimś nauczycielem płaskiej ziemi, który lata tymi samolotami na zloty płaskoziemców, wyciąga kasę ze zbiórek i opowiada na tych zlotach, że prowadzi dyskusję na forum z jakimś super mądrym fizykiem kulowiercą, którego to ciągle miażdży i niszczy swoją wiedzą.


Na żadne "zloty" z zasady nie latam. Żadnym "nauczycielem" nie jestem. Od nikogo kasy nie wyciągam. Nie mam także w zwyczaju chwalić się czymkolwiek, w szczególności, że "kogoś tam miażdżę". Choćby dlatego, że mam solidnie wbitą do głowy świętą i słuszną zasadę, że nie jest dobrze wydawać wyroki w swoich własnych sprawach. Nie mnie więc oceniać czy "kogoś miażdżę", czy nie. Oceni historia, przyszłość i Pan Bóg na końcu.


Cytat:Maciej zachowuje się jakby za wszelką cenę, jakby była to sprawa życia i śmierci chciał zachować twarz.


Ja po prostu mam taki zwyczaj, że jeśli jestem do czegoś przekonany to tego bronię i nie odstąpię. Chyba, że ktoś udowodni mi błąd. Wtedy się przyznaję do błędu. Natomiast nie widzę powodu by rezygnować z upierania się przy tym, co uważam za słuszne.
Zresztą co to za zarzut? Przecież wy robicie to samo, też zajadle bronicie kuli ziemskiej. Jaka więc w tej kwestii różnica między nami? Sami zaciekle bronicie swojego, ale dziwicie się, że i ja bronię i nie odstępuję?


Cytat:Może tak to wygląda? Jest to realna hipoteza?

A może zamiast zastanawiać się nade mną warto zacząć zastanawiać się nad moimi tezami i sprawdzić je samemu, w realnym świecie? 



Cytat:Należy do "Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X"?

Nie, nie należę. Ale to jasne, że sympatyzuję. To oczywistość. Trudno bym nie sympatyzował z kimś kto ma rację.



Cytat:Macieju jesteś zakonnikiem lub kapłanem w bractwie?

Nie, nie jestem. Ale z tego co wiem w Bractwie nie ma zakonników (ale może się mylę) tylko kapłani.
W ogóle żadnym zakonnikiem ani kapłanem nie jestem. Wydaje mi się, że nawet chyba tu raz pisałem, że mam żonę (ale może źle pamiętam, nie upieram się). W ogóle to jakbym był kapłanem, to nie zajmowałbym się takimi głupotami jak pisanie na forum ateistycznym, czy kwestia kształtu ziemi. Kapłan ma poważniejsze obowiązki
A gdy kapłan poświęcony Bogu zaczyna się zajmować tym do czego nie został powołany to same problemy powstają i tylko głupstwa się z tego mogą zrodzić. Patrz ksiądz Kopernik i jego głupota o "układzie słonecznym". Albo patrz ten ksiądz od "wielkiego (nie)wybuchu".

[Ale Kopernika trzeba wziąć w obronę, ponieważ prawdopodobnie z nauki historii wynika, że Kopernik nigdy nie upierał się, że "na pewno jest tak jak on zaproponował", lecz tylko przy tym, że "przyjęcie takiego modelu ze słońcem w środku i planetami dokoła upraszcza obliczenia ruchów planet".
Na marginesie: tu widać jak bezsensowną i nieużyteczną koncepcją jest "brzytwa Ockhama". Ale to dygresja.]
Odpowiedz
matsuka napisał(a): 2. Dlaczego nikt nigdy nie odbył podróży dookoła świata północ-południe, tylko zawsze wschód-zachód
Uwiarygadnia to tylko teorię płaskiej Ziemi.
Odpisuję na stary post, ale właśnie się dowiedziałem o tym: https://en.wikipedia.org/wiki/Transglobe_Expedition
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Vanat napisał(a): "pół było schowane pod horyzontem" cytujesz ale nie umiesz przeczytać tego co cytujesz.


A skąd wiesz, że "pół było schowane pod..." ?

https://www.youtube.com/watch?v=k4n47IkexXE


A ten delfin to się na końcu "chowa pod podłogę" (najpierw "wyskakując spod") ? Czy tylko tak wygląda JAKBY się "delfin chował pod podłogę" ?

To, że "coś wygląda jakby było..itd" nie znaczy jeszcze, że rzeczywiście jest tak jak wygląda. Wygląda jakby delfin wyskakiwał spod podłogi, a potem wskakiwał pod. Ale wcale tak nie ma. Żaden materialny delfin ani nie wyskakuje ani nie wskakuje. Czym innym jest obraz/światło, a czym innym jest materialny obiekt. Słońce to jest na pewno światło (i obraz), a to że to "wielka kula materii 150 mln km stąd" to jest wasze wyobrażenie o słońcu, wasze dopowiedzenie, wasza teoria.

Dlaczego wy nie potraficie odróżniać faktów od przypuszczeń?  Zachód słońca wygląda tak, jak wygląda i widać to co widać. Ale to, że "słońce się chowa pod horyzont" to jest tylko wasze dopowiedzenie. Tak wam "odruchowo" podpowiada wasza wyobraźnia
Nie ma jednak żadnego dowodu na to, że "słońce się chowa pod ziemię, pod horyzont".

Skupcie się na faktach, zwłaszcza na tych które sami sprawdzić możecie, a nie na własnych dopowiedzeniach i przypuszczeniach !

Fizyk napisał(a): Odpisuję na stary post, ale właśnie się dowiedziałem o tym: https://en.wikipedia.org/wiki/Transglobe_Expedition


W Wikipedii można też przeczytać o "lądowaniu człowieka na księżycu".


A ja wiem, bo sprawdzałem samemu, że słońce zachodzi w poziomie na wysokości ok. 10-11 km i że występuje takie oświetlenie chmur jak pisałem.

I co teraz ?

Komu i czemu mam bardziej wierzyć ? Przekazom medialnym, temu co mówi medium, temu czego w żaden sposób sprawdzić nie mogę ?

Czy temu co sam sprawdziłem ?

Czy kiedykolwiek w historii ludzkości brakowało "opowieści o wielkich dokonaniach" ? To dawniej nie sprzedawali drzazgi ze szczebli z drabiny do nieba która się śniła Jakubowi? Albo dawniej też nie było takich co opowiadali, że "widzieli kraniec świata" ?

Prawda, że to jest ciekawe? W co bardziej uwierzysz człowieku ? W to co ci naopowiadali różni ludzie, a czego nigdy nie sprawdzisz? Czy w to, co samemu możesz posprawdzać ? No ale jak sprawdzać nie chcesz ?!
A to potem się nie dziw, że cię człowieku zrobiono w konia, wystrychnięto na dudka i że śmieją się z ciebie (oszuści) po kątach.

Tego uczy historia: nigdy nie brakowało na tym świecie oszustów, ani ich "wielkich dokonań". Ale oczywiście historia uczy i dwóch kolejnych rzeczy: ludzie z zasady niewiele się z historii uczą ("tamto było dawniej, teraz jest inaczej"- stale ten sam "argument"). Dlatego historia regularnie się powtarza, ta sama historia w różnych odsłonach i dekoracjach. Nic nowego pod słońcem, lecz wszystko już było, jak mówi Pismo Święte.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości