To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wątek zbiorczy o kształcie Ziemi
Fizyk napisał(a):
Cytat:Maciej1 napisał(a):  O "lotach w kosmos" wiem na pewno, że ich nie ma.
Oczywiście, że wiesz na pewno. 

Oczywiście, że wiem i że na pewno. Przecież jeżeli ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km" to "loty kosmiczne" takie jak je malują istnieć nie mogą. To przecież oczywistość, nieprawdaż ? Nie rozumiesz oczywistości ?
Przecież jeśli ktoś opowiada, że "lata dokoła kuli ziemskiej o promieniu ok. 6371-6378 km", a ja wiem, że ziemia taką kula nie jest, to wiem że ten ktoś kłamie. Nie rozumiesz takich rzeczy ?

Przecież jeżeli ktoś opowiada historie niezgodne z rzeczywistością, to ja poznaję, że taki ktoś jest kłamcą. Bo tak właśnie poznaje się kłamcę: po tym, że jego słowa nie zgadzają się z rzeczywistością. Nie wiem dlaczego on kłamie, nie wiem po co kłamie, ale wiem, że są tylko dwie możliwości:  jest durniem powtarzającym rzeczy nieprawdziwe lub jest kłamcą.

[To zaś, że ziemia nie jest kula jak wyżej to wiem z tego, że obserwacje powierzchni ziemi są sprzeczne z geometrią kuli o promieniu jak wyżej. Wiem, bo sam sprawdzałem i to wielokrotnie. Zachęcam do sprawdzenia. Zachęcam do sprawdzenia kłamstwa (plotki) "statki pod horyzont" ! Zachęcam również do wykonania takich obserwacji z samolotu jakie opisywałem. Nie są one bezpośrednio związane z kształtem ziemi, bo nie są obserwacjami powierzchni ziemi, ale także zadają kłam współczesnej kosmologii, zatem i wszelkim opowieściom, które się do tego urojenia (współczesna kosmologia) odwołują]




Cytat:Masz pewnie setki dowodów, których nikt nigdy nie widział i nie zobaczy.



Po pierwsze: nie trzeba "setek dowodów". Wystarczy jeden.

Po drugie: ależ oczywiście, że każdy może zobaczyć to samo, co ja widziałem (że ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km"). Jak to zrobić, to już pokazałem.

Po trzecie: w zasadzie mam dwa dowody . Pierwszy to dowody na fałszywość współczesnej kosmologii. Drugi to cały szereg dowodów na fałszerstwa NASA.



Cytat:Albo objawił Ci to anioł we śnie.

Nie, nie we śnie. Wierzę, że w czasie modlitwy. Podczas modlitwy różańcowej miałem wiele natchnień (na ten temat). Tak, wierzę że objawił mi to Duch Święty.

Ogólnie: objawienia są to (także, bo nie tylko) myśli/natchnienia/pomysły/idee, które "pojawiają się w głowie". Wszystkie objawienia dzielą się na prawdziwe i na fałszywe. Innych nie ma. Jeśli chodzi np. o myśli/pomysły "pojawiające się w głowie", to te również mogą być tylko prawdziwe lub fałszywe. Prawdziwe muszą pochodzić od Ducha Prawdy, bo Bóg kłamstwa i fałszu do głowy nie podaje. A fałszywe pochodzić muszą od przeciwnika Boga, czyli diabła, czyli ducha fałszu, błędu i kłamstwa. To zupełnie proste i logiczne. Każdy człowiek ma w głowie tak samo (także Ty): każdemu "pojawiają się" w głowie różne myśli. A te mogą być...itd., patrz wyżej. Stąd: każdy ma jakieś objawienia (także Ty), bo coś mu się w głowie (w taki lub inny sposób) objawia lub jak to dzisiaj się mówi "pojawia się, przychodzi do głowy itp" (jako myśl/natchnienie/pomysł/idea). To taka dygresja, ale niewątpliwie ważna, ponieważ daję sobie głowę uciąć, że i w tej dziedzinie (w kwestii rozumienia zwrotu "mieć objawienie") panuje w głowach ludzkich ogromny zamęt i pomieszanie pojęć. Po prostu diabeł nie chce by ludzie coś dobrze rozumieli, chce także by nie rozumieli tego, co dzieje się w nich samych.



Cytat:Już nie mam siły traktować Was obu poważnie.

 
Podobnie mam i ja. Żadną miarą nie mogę Cię traktować jako poważnego człowieka. Bo jak mógłbym Cię tak traktować ?
Masz możliwość sprawdzić samemu, ale sprawdzać nie chcesz tylko wolisz wierzyć w "fakty medialne".
Widziałeś zapewne materiały świadczące o tym, jak NASA została przyłapana na kłamstwie i fałszerstwie. Ale "nic to dla Ciebie". Przechodzisz nad tym do porządku dziennego. I nadal bezkrytycznie wierzysz kłamcom.
No to jak można kogoś takiego traktować poważnie ? Jak można poważnie traktować kogoś kto uparcie wierzy tym, których przyłapano na kłamstwach, a którzy tych kłamstw się nie wyrzekli i którzy się nie pokajali ?

Przecież jeżeli wy (globaliści) wolicie bardziej wierzyć w fakty medialne, niż sprawdzić samemu i jeżeli nie przeszkadza wam to, że ludzi którzy opowiadają kosmiczne opowieści przyłapano na kłamstwach, to jak wy możecie nie być oszukani przez przebiegłych oszustów ? 
Otóż przy takich założeniach nie ma takiej możliwości abyście mogli nie być oszukani ! Zawsze zatkają wam usta "skomplikowanymi doświadczeniami i obserwacjami naukowymi" które wykonała ("w kosmosie") jakaś rządowa agenda ko(s)miczna. A wy zawsze w to bardziej uwierzycie, niż w proste obserwacje, których sami moglibyście dokonać.
Nie ma więc (przy takiej waszej postawie, takim sposobie myślenia) żadnych, powtarzam absolutnie żadnych możliwości byście nie byli oszukani, lecz musicie być oszukani przez oszustów.
Jeżeli "fakty medialne" traktujecie poważniej, niż proste obserwacje, które sami moglibyście sprawdzić to musicie być i jesteście prowadzeni (na postronku) przez tych, którzy maja władzę kreowania i podawania wam tych faktów (medialnych). 
Przy takiej mentalności jak wasza ("medialne i rządowe cenię wyżej, niż proste obserwacje, proste fakty" oraz "nic to, że przyłapano ich na kłamstwach" ) musicie być i jesteście niewolnikami.
A czy niewolnika można traktować poważnie ? Jeśli on sam siebie poważnie nie traktuje ? Człowieka który wyśmiewa to, co może sprawdzić samemu, ale kłania się z rozdziawioną gębą bajkom opowiadanym przez innych ? Czy takiego kogoś można traktować poważnie ?
Odpowiedz
Ziemowit napisał(a): Może o to chodzi, że Matsuka chciałby zostać odkrywcą i mentorem prowadzącym owce ku światłu nowej lepszej wiedzy, a wiara w płaską i wklęsłą ziemię to efekt uboczny tego pragnienia?

Jest to bardzo przekonywający kontekst widzenia matsukowej sprawy. Duży uśmiech


PS Aha. Zobaczcie, że matuska narzeka na ponoć cenzurowanie płaskoziemskich rewelacji, ale kiedy to on miałby możliwość moderowania debaty to wybrałby sobie takich rozmówców, którzy jemu się podobają. Dla odmiany, to forum jest na tyle wyjątkowe, że kuloziemcy nie wybierają sobie ulubionych płaskoziemców do dyskusji.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Ziemowit napisał(a): Rozumiesz Matsuka? Za pomocą MAŁYCH argumentów spisujesz na całkowite straty GIGANTYCZNY dorobek.


Na czym polega "gigantyczność" tego "dorobku" ? Ośmielam się zgadywać, że według Ciebie na tym: "na wielkiej liczbie faktów zgodnych z tym dorobkiem, wielkiej liczbie rzeczy,, które dałoby się wyjaśniać tym dorobkiem".
Ośmielę się zatem także napisać jeszcze trzy zdania: Dorobek sprzeczny z jednym tylko faktem jest fałszywy, nawet jakby był "gigantyczny". Ten "gigantyczny dorobek", o którym Ty mówisz jest gigantycznym urojeniem. Dlatego właśnie jest niebezpieczny i jest wielkim zagrożeniem dla rozumu ludzkiego.

Ziemowit napisał(a): Tysiące gapiów co roku obserwuje starty rakiet wystrzeliwujących w kosmos satelity lub astronautów.

Tak. Fajerwerki zwane "startem rakiety" mają silne działanie hipnotyzujące, czarujące umysły ludzkie. Dlatego się je urządza. Widzą jak "startuje rakieta". Nawet nie wiedzą czy ktoś tam w tej rakiecie siedzi czy nie i dokąd ta rakieta leci. Ale przecież wierzą bezkrytycznie w to co im na ten temat powiedzą. A sam widok startującej rakiety i hałas z tym związany jest imponujący, robi wielkie wrażenie. Po to właśnie się robi te jasełka. Dla wielkiego wrażenia.


Cytat:Sam korzystasz z tych wszystkich satelitów orbitujących ziemię i możesz w komórce sprawdzić ich lokalizację.

Żadnych satelitów "orbitujących ziemię" nie ma. Przecież już wam to udowodniłem (w tamtym pierwszym zamkniętym wątku Matsuki). GPS nie działa tak jak wam opowiadają, że działa.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Żadnych satelitów "orbitujących ziemię" nie ma. Przecież już wam to udowodniłem (w tamtym pierwszym zamkniętym wątku Matsuki). GPS nie działa tak jak wam opowiadają, że działa.

Gościu, ty tego nie udowodniłeś. Tak samo jak nie udowodniłeś, że nocne niebo to ekran dla projektorów NASA.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Żarłak napisał(a): Gościu, ty tego nie udowodniłeś. Tak samo jak nie udowodniłeś, że nocne niebo to ekran dla projektorów NASA.


Ależ oczywiście, że udowodniłem. I to na dwa sposoby:

1. Pierwszy- z obserwacji powierzchni ziemi. Z nich wynika, że ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km". A skoro ziemia nie jest taką kulą, to "satelity" nie mogą dokoła takiej kuli "orbitować".

2. Drugi: nawet zakładając, że "ziemia byłaby taką kula" (jest to oczywiście założenie fałszywe, ale niechby była) to  i tak "satelity" są fizycznie niemożliwe (a ściślej: praktycznie niemożliwe, opowieści o wyglądzie "satelitów", te oficjalne opowieści razem z prawami fizyki to wykluczają). Co udowodniłem w tym poście:
https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid689874
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Oczywiście, że wiem i że na pewno. Przecież jeżeli ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km" to "loty kosmiczne" takie jak je malują istnieć nie mogą. To przecież oczywistość, nieprawdaż ? Nie rozumiesz oczywistości ?
Przecież jeśli ktoś opowiada, że "lata dokoła kuli ziemskiej o promieniu ok. 6371-6378 km", a ja wiem, że ziemia taką kula nie jest, to wiem że ten ktoś kłamie. Nie rozumiesz takich rzeczy ?
Pewnie, że wiesz, że Ziemia nie jest kulą. Dokonałeś obserwacji obarczonych ogromnymi niepewnościami i to Ci dało pewność. Nic to, że obserwacje takimi niepewnościami nieobarczone jednoznacznie dowodzą kulistości.

Maciej1 napisał(a): Po drugie: ależ oczywiście, że każdy może zobaczyć to samo, co ja widziałem (że ziemia nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km"). Jak to zrobić, to już pokazałem.
Ano pokazałeś. Pokazałeś, że w tym celu należy wykonać obserwację obarczoną jak największą niepewnością, tak żeby wyniki dało się zinterpretować jakkolwiek. Brawo, świetna metoda. NAUKOWCY GO NIENAWIDZĄ, POKAZAŁ JAK OTRZYMAĆ DOWOLNY WYNIK TYM PROSTYM TRIKIEM [ZOBACZ MEMY]

Maciej1 napisał(a): 2. Drugi: nawet zakładając, że "ziemia byłaby taką kula" (jest to oczywiście założenie fałszywe, ale niechby była) to i tak "satelity" są fizycznie niemożliwe (a ściślej: praktycznie niemożliwe, opowieści o wyglądzie "satelitów", te oficjalne opowieści razem z prawami fizyki to wykluczają). Co udowodniłem w tym poście:
https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid689874
Ach, że też tego wcześniej nie widziałem. Jak w tym słynnym cytacie H. L. Menckena, kolejne wyjaśnienie które jest jasne, proste i kompletnie błędne.

Bo to, że w przypadku telefonii komórkowej komunikacja jest dwustronna i nie tylko telefon musi odbierać sygnał z wieży, ale także wieża sygnał z telefonu, i ten sygnał musi być na tyle silny, żeby dało się go oddzielić od sygnałów tysięcy innych telefonów w okolicy, to łatwo przegapić, nie?
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Pięknie Maciej1 zaorał temat GPS. Szkoda, że nie widziałem tego posta wcześniej.

Cytat:Zgodnie ze specyfika
-
cją systemu, gwarantowana wartość
mocy sygnału z kodem C/A na fali
L1, na wejściu znajdującego się
w pobliżu powierzchni Ziemi od
-
biornika GPS, wynosi przynajmniej
–160 dBW, czyli 10 ^(-16)W.

Fizyku naprawdę uważasz, że odbiorniki GPS w komórkach są w stanie wykryć sygnał GPS tysiące razy słabszy od szumu?
Trochę mi się nie chce wierzyć, żeby USA się wyłożyło już na poziomie uniwersyteckiej nauki, więc nie wykluczam, że jakieś rozwiązanie się w tym znajdzie.

Ale chętnie dowiem się jakie.


Proszę też o pomoc na koniec w weryfikacji tezy o tym, że w czasie pełni jest statystycznie zimniej na Ziemi niż w innych fazach księżyca.

Ziemowit napisał(a): Z tą "Drużyną Pierścienia" to odniosłem wrażenie, że Matsuka chce zostać przywódcą nowego ruchu, będzie jego mentorem i wyznaczającym nowe kierunki myślowe a inni będą zwać go wielkim nauczycielem.

Oczywiście, bo nie ma to żadnego związku z tym, że chciałem, aby wątek rozwijał się w atmosferze spokoju, bez agresji, pomawiania, niszczenia przeciwnika, pogardy ze strony osób, które nie są w temacie.

oraz z tym, że chciałem, aby nowy model został upubliczniony dopiero po solidnym dopracowaniu.

Zresztą to i tak już nie jest aktualna oferta, mam teraz inny plan, który powoduje, że opuszczam forum.
Ku uciesze wielu.
Odpowiedz
matsuka napisał(a): Pięknie Maciej1 zaorał temat GPS. Szkoda, że nie widziałem tego posta wcześniej.

Cytat:Zgodnie  ze  specyfika
-
cją  systemu,  gwarantowana  wartość
mocy  sygnału  z kodem  C/A na  fali
L1,  na  wejściu  znajdującego  się
w pobliżu  powierzchni  Ziemi  od
-
biornika  GPS,  wynosi  przynajmniej
–160 dBW,  czyli  10 ^(-16)W.

Fizyku naprawdę uważasz, że odbiorniki GPS w komórkach są w stanie wykryć sygnał GPS tysiące razy słabszy od szumu?
Trochę mi się nie chce wierzyć, żeby USA się wyłożyło już na poziomie uniwersyteckiej nauki, więc nie wykluczam, że jakieś rozwiązanie się w tym znajdzie.

Ale chętnie dowiem się jakie.


Proszę też o pomoc na koniec w weryfikacji tezy o tym, że w czasie pełni jest statystycznie zimniej na Ziemi niż w innych fazach księżyca.

Ziemowit napisał(a): Z tą "Drużyną Pierścienia" to odniosłem wrażenie, że Matsuka chce zostać przywódcą nowego ruchu, będzie jego mentorem i wyznaczającym nowe kierunki myślowe a inni będą zwać go wielkim nauczycielem.

Oczywiście, bo nie ma to żadnego związku z tym, że chciałem, aby wątek rozwijał się w atmosferze spokoju, bez agresji, pomawiania, niszczenia przeciwnika, pogardy ze strony osób, które nie są w temacie.

oraz z tym, że chciałem, aby nowy model został upubliczniony dopiero po solidnym dopracowaniu.

Zresztą to i tak już nie jest aktualna oferta, mam teraz inny plan, który powoduje, że opuszczam forum.
Ku uciesze wielu.

Rozumiem co chcesz przekazać. Sądzę, że problem jest taki, że na forum występuje często zbyt pobieżne analizowanie tematów, głównie z powodu braku czasu ludzi tu piszących na te sprawy. Plus co ważniejsze do tego dochodzi przerzucanie się argumentami na 10 różnych tematów jednocześnie. Może trzeba zmienić taktykę i zająć się mniejszą liczbą zagadnień ale postarać się każde opracować bardzo dokładnie. Przerzucanie się kilku zdaniowymi kontrargumentami jest męczące.
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Bo to, że w przypadku telefonii komórkowej komunikacja jest dwustronna i nie tylko telefon musi odbierać sygnał z wieży, ale także wieża sygnał z telefonu, i ten sygnał musi być na tyle silny, żeby dało się go oddzielić od sygnałów tysięcy innych telefonów w okolicy, to łatwo przegapić, nie?


Niewiele to zmienia.  Aparat telefonii komórkowej (telefon) jest mały, ale odbiera silny sygnał z masztu telefonii komórkowej. Aparat telefoniczny nadaje słaby sygnał, ale maszt ma wielką antenę, która zbiera sygnał z większej powierzchni. I tak to się kręci. Gdyby na maszcie telefonii komórkowej jako odbiornik był inny aparat telefoniczny- niczego by nie wykrył (nie wykryłby sygnału z innego telefonu komórkowego)

Oszuści (od GPS "satelitarnych") sami przyznają, że sygnał GPS z "satelity" ma "moc" (to słabość, stąd cudzysłów) rzędu attowatów. Sygnału o "mocy" (to słabość) rzędu attowatów nie da się wykrywać czymś takim jak odbiornik GPS. Ponieważ przypadkowe fluktuacje (mikroprądy) tworzące się spontanicznie (pod wpływem wszechobecnego, a zwłaszcza dzisiaj pola elektromagnetycznego) w obwodach elektrycznych są tak przynajmniej z bilion razy silniejsze. 
Ale oczywiście ludziom, a zwłaszcza "naukowcom" można zmydlić oczy w zupełnie dowolny sposób.

Jest oczywistą oczywistością jakby powiedział klasyk: źródło promieniowania dla tych obu (telefonii komórkowych i GPS) musi być w porównywalnej odległości od odbiorników (zatem i od ziemi)- te same rzędy wielkości. Oczywiście, dla GPS wystarczy nieco słabszy sygnał. Ale nieco, nie oznacza "mocy" (to słabość) rzędu attowatów. Jeżeli potrzesz sobie włosy to zjawiska elektrostatyczne wyindukują w otoczeniu promieniowanie elektromagnetyczne, które wzbudzi w obwodzie elektronicznym leżącego obok telefonu z całą pewnością większe prądy, niż rzędu attowatów. Nie mówiąc już o sytuacji gdy kolega zapala sobie papierosa zapalniczką piezoelektryczną lub gdy obok pracuje silnik samochodu benzynowego.


Cytat:Fizyku naprawdę uważasz, że odbiorniki GPS w komórkach są w stanie wykryć sygnał GPS tysiące razy słabszy od szumu?

Jakie tam "tysiące razy" . Z bilion razy słabszy to jak nic (bilion czyli milion milionów razy)


Cytat:Trochę mi się nie chce wierzyć, żeby USA się wyłożyło już na poziomie uniwersyteckiej nauki, więc nie wykluczam, że jakieś rozwiązanie się w tym znajdzie.

Ale jakim tam "poziomie uniwersyteckiej nauki" ? Przecież naukowcom jest najłatwiej zmydlić oczy. Patrz "poważni profesorowie", którzy na poważnie traktują bajki o "lądowaniu Amerykanów na księżycu". 
Naukowcy uniwersyteccy są teoretykami, z rzeczywistością nie mają wiele wspólnego. Im ( zwłaszcza w dobie komputerów) wystarczają komputerowe symulacje i magiczne podziemne kręgi, w których gonią za "boską cząstką". Co ich tam obchodzi realny świat ? Pieniędzy, grantów, tytułów i sławy nie dają za realne osiągnięcia, ale za dzieła w stylu S. Hawkinga, czyli za fantastyczne bajania na temat "czarnych dziur".

A jeśli jakaś firma (np. NASA) potrzebuje naukowców i ich pracy ? A to od tego są tajemnice i przysięgi (także na własną głowę): kij i marchewka. Spróbowałby taki wtajemniczony naukowiec chlapnąć  co i jak jest naprawdę. A przekona się o tym, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Fizyk napisał(a): Dokonałeś obserwacji obarczonych ogromnymi niepewnościami i to Ci dało pewność.

Nie przesadzajmy. Weźmy np. tę obserwację z samolotu [kwestia chmur "lizanych" (celowo używam określania nielubianego przez Zefcia) przez promienie słoneczne]. Na wysokości 10 km słońce, wg. oficjalnego modelu powinno zachodzić 3.2 stopnie poniżej poziomu (lub 3.1 po uwzględnieniu refrakcji według Twego modelu refrakcji i atmosfery).
A ja to słońce zawsze widziałem powyżej poziomu. Aż do końca (do zniknięcia, do zachodu). Otóż pomylić się o 3 stopnie w kwestii poziomu - to jest rzecz niemożliwa. Gdy się dysponuje poziomicą bąbelkową, wodą w butelce i dodatkowo poziomicą w smartfonie to jest to niemożliwe. Nawet pijany się nie pomyli. Przetestuj sobie w domu.
Podobnie nie jest możliwym nie widzieć czy chmury pod spodem są oświetlone bezpośrednio przez słońce, czy nie są. Pijany też by to zobaczył i odróżnił.



Cytat:Nic to, że obserwacje takimi niepewnościami nieobarczone jednoznacznie dowodzą kulistości.
Poproszę o tę obserwację "jednoznacznie dowodzącą kulistości ziemi". Od początku przecież proszę o pokazanie mi niepodważalnego dowodu na "ziemię-kulę".
Odpowiedz
Szkoda trochę macieja i matsuki w tej dyskusji, nie radzą sobie chłopaki. "Teoria pierdu" powinna dostarczyć im nowych argumentów Duży uśmiech

Odpowiedz
matsuka napisał(a): Fizyku naprawdę uważasz, że odbiorniki GPS w komórkach są w stanie wykryć sygnał GPS tysiące razy słabszy od szumu?
Trochę mi się nie chce wierzyć, żeby USA się wyłożyło już na poziomie uniwersyteckiej nauki, więc nie wykluczam, że jakieś rozwiązanie się w tym znajdzie.

Ale chętnie dowiem się jakie.
Maciej1 napisał(a): Jakie tam "tysiące razy" . Z bilion razy słabszy to jak nic (bilion czyli milion milionów razy)
Około 150 razy, ale o tym zaraz.

Zabawne, że nawet nie zauważyliście (no, wypowiedź matsuki sugeruje, że mógł zauważyć), że akurat siła sygnału GPS jest doskonale mierzalna z powierzchni Ziemi i gdyby znacząco przekraczała to, co jest w specyfikacji, to konstruktorzy odbiorników GPS byliby raczej ciut zaskoczeni (chyba że wszyscy są w spisku...). Więc dalej, przyrządy pomiarowe w dłoń i sprawdzajcie, czy to jest 10^-16 W, czy jednak więcej Oczko

A co do stosunku sygnału do szumu: http://www.northwoodlabs.com/AN101.pdf ten dokument wylicza ją na -22 dB, czyli ok. 10^-2.2 = ok. 158. Jak zaznaczają:
Cytat:It is only through despreading the C/A code that the signal can be detected at all.
Czym jest despreading, sam nie wiem, ale macie tu hasło do wyszukania jak chcecie się dowiedzieć więcej.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Zabawne, że nawet nie zauważyliście (no, wypowiedź matsuki sugeruje, że mógł zauważyć), że akurat siła sygnału GPS jest doskonale mierzalna z powierzchni Ziemi i gdyby znacząco przekraczała to, co jest w specyfikacji, to konstruktorzy odbiorników GPS byliby raczej ciut zaskoczeni (chyba że wszyscy są w spisku...). Więc dalej, przyrządy pomiarowe w dłoń i sprawdzajcie, czy to jest 10^-16 W, czy jednak więcej


1. Najpierw musicie się (wy globaliści) sami zdecydować jaka ta "moc" jest.  Oto co piszecie, dostarczył linka Pilaster (https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid689878)  :

Zgodnie ze specyfikacją systemu, gwarantowana wartość mocy sygnału z kodem C/A na fali L1, na wejściu znajdującego się w pobliżu powierzchni Ziemi odbiornika GPS, wynosi przynajmniej –160 dBW, czyli 10–16 W.

Więc co ? Kłamiecie, wydajecie kłamliwe broszurki ?

[Oczywiście i jedno i drugie]

2. Jest oczywistą oczywistością, że wszelkie firmy telefonii komórkowej i inne firmy "satelitarne" właśnie są w spisku. Jakże mogłoby być inaczej ? Jeśli GPS jest przedsięwzięciem wojskowym (to organizacja charytatywna czyli armia amerykańska dostarcza nam wszystkim GPS, zupełnie bezinteresownie, za friko i bez żadnych ukrytych celów- oficjalna wersja rzeczywistości, można przeczytać o tym w Wikipedii), to jak mogłaby koncesję i współpracę w tej "sferze" otrzymać niewłaściwa, czyli niezaakceptowana przez US Army firma ? 
Podobnie jest z innymi systemami, np rosyjskim. Też trzeba akceptacji odpowiednich agend.
Firmy telekomunikacyjne/GPS całego świata z całą pewnością są to wydmuszki CIA i innych agend wywiadowczych. Oczywista oczywistość. Informacja i komunikacja to zbyt wielka stawka, by tutaj dopuścić wolność gospodarowania* i nie zagospodarować cennych informacji (rozmów telefonicznych między ludźmi). Wszyscy władcy tego świata dobrze to rozumieją. Wy nie rozumiecie ? Na Boga, jak można być tak naiwnym ? Naprawdę wierzycie w to co w mediach mówią ? We wszystko to wierzycie bezkrytycznie? Ludzie, litości !

[*Konkurencja jest dopuszczona, a owszem, ale wśród swoich, tych co mają wcześniej odpowiednie koncesje]

3. Jest oczywiste, że siła sygnału GPS musi być i jest większa, niż rzędu attowatów (zatem broszurka kłamie). I jest oczywiste, że musi być porównywalna z siłą sygnału telefonii komórkowej.  Co tłumaczyłem: porównywalna wielkość i budowa odbiorników.  Zatem jest oczywistością, że źródło sygnału musi być w porównywalnej odległości. 20000 km od ziemi mogłoby być gdyby tam w kosmosie fruwał nadajnik milion razy mocniejszy, niż przeciętny maszt telefonii komórkowe. Z opowieści o satelitach wynika jednak, że taki tak fruwać nie może, nawet nie może taki fruwać, który by miał moc taką samą jak przeciętny maszt (patrz zasilanie masztu- ile prądu zużywa, jakiej mocy potrzebuje). 

Satelity- są to bajki dla naiwnych i głupich.
Odpowiedz
Internet też był przedsięwzięciem wojskowym, baranie. Ergo nie masz internetu, a jedynie bardzo poważne halucynacje, że w ogóle się łączysz z jakąś siecią
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): Internet też był przedsięwzięciem wojskowym, baranie. Ergo nie masz internetu, a jedynie bardzo poważne halucynacje, że w ogóle się łączysz z jakąś siecią


A masz jakieś wątpliwości co do tego, że internet jest dobrze monitorowany i na serwerach o wielkiej pamięci zapisuje się wiele cennych informacji, które następnie są dobrze analizowane przez agendy wywiadowcze ?*
A może Ci się wydaje, że wolność wypowiedzi w internecie będzie "trwać i trwać i trwać..." ?
Korzystaj z tego co Ci się tutaj pisze, z tego co czytasz, bo już niedługo się skończy. A jak się skończy to będziesz mógł zapoznawać się już tylko ze sprawdzonymi i dobrze zweryfikowanymi informacjami.
To są z całą pewnością jedne z ostatnich chwil, gdy jeszcze możesz dowiedzieć się prawdy. Potem będziesz miał już tylko oficjalną wersję rzeczywistości, podawaną Ci z różnych godnych zaufania mediów, także w internecie.

*Mówią, że transport danych na wielkie odległości, między kontynentami odbywa się "przez satelity". Guzik prawda, bo odbywa się przez kable idące po dnie oceanów. Ale nawet gdyby odbywał się przez "satelity" (których nie ma) to przecież jest jasne, że nad "satelitami" kontrolę ma wojsko i różne podejrzane agendy ko(s)miczne. Jeżeli zaś odbywa się przez kable po dnie (a tak się odbywa), to któż to ma władzę nad tymi kablami ? Kto je kładł i kto je podłączał w odpowiednie miejsca ? Jasiek Kowalski spod budki z piwem ? Czy wielka kompania za zgodą i zezwoleniem rządów ?
Jakby więc nie patrzeć, czyli nawet jakby założyć bajkową wersję rzeczywistości ("satelity fruwające w kosmosie") to i tak jest jasnym dla człowieka rozumnego, że internet jest nieocenionym źródłem wielu informacji dla tych, którzy mają władzę na tym świecie.

PS. Proszę zobaczyć jak sprytnym pomysłem wywiadowczym jest GPS. Oficjalnie jest tylko "w jedną stronę", to jest odbiorniki odbierają sygnał " z satelity". Z całą pewnością jest to jednak nieprawda, zwłaszcza w czasach gdy GPS jest w każdym telefonie komórkowym. Mamy zatem: kodowany system GPS pod kontrolą US Army. W razie potrzeby (wojna, pardon "operacja pokojowa" lub jeszcze lepiej "misja pokojowa", bo teraz to same misje i sami misjonarze, wojen przecież nie ma) Us Army zmienia kody i bujaj się frajerze ! Tobie GPS nie działa, ale my (US Army) wiemy gdzie Ty jesteś i jak się poruszasz. Majstersztyk !

Na marginesie, przy okazji kabli po dnie oceanów:

[Obrazek: zXgkCj0.jpg]

https://www.youtube.com/watch?v=KRgPGQmXJDw

Czy to nie jest ciekawe, że z południa idą najpierw na północ ? Czyli, że na przykład nie ma prostego (według globusa) połączenia kablem Rio de Janeiro i Cape Town? Tylko najpierw musi iść na północ (Afryki) by potem znów na południe Afryki ? Przypadek, czy znak tego, że odległości na południu między kontynentami są inne niż według oficjalnych map?
Odpowiedz
To chyba ty masz wątpliwości co do tego, że internet jest jakkolwiek monitorowany, skoro ci strach dupy nie ściska przy demaskowaniu dziejowych spisków na forach internetowych
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Otóż to. Jak to jest, że oświeceni prorocy, co to przejrzeli matrixa, zachowują się tak, jakby żadnego wielkiego spisku nie było? Bo zakładając, że te bzdety dla niedorobionych są prawdziwe, trzeba skonfrontować się z wnioskami - jest globalne kłamstwo, opłacalne dla jakiejś grupy wysoko postawionych osób, które są zdeterminowane, aby ciemne masy w nieświadomości utrzymać. Ale jeśli tak, to ujawnianie prawdy w internetach jest szalenie ryzykowne..
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
kmat napisał(a): Otóż to. Jak to jest, że oświeceni prorocy, co to przejrzeli matrixa, zachowują się tak, jakby żadnego wielkiego spisku nie było? Bo zakładając, że te bzdety dla niedorobionych są prawdziwe, trzeba skonfrontować się z wnioskami - jest globalne kłamstwo, opłacalne dla jakiejś grupy wysoko postawionych osób, które są zdeterminowane, aby ciemne masy w nieświadomości utrzymać. Ale jeśli tak, to ujawnianie prawdy w internetach jest szalenie ryzykowne..
Ale przed "skonfrontowaniem się" warto zacząć używać rozumu. I rozumieć pewne kwestie. Już pisałem na ten temat: spisek ukrywa się nie przez chowanie się w ciemnościach, tylko przez otumanienie tzw "ludu", wielkiej liczby ludzi. Nie ma znaczenia czy coś wyszło na jaw, czy nie wyszło, ale znaczenie ma czy ludzie uwierzą, że wyszło. Jeśli ludzie to co wyszło na jaw traktują jako "oszołomstwo, spiskową paranoję", to dla spiskowców nie ma żadnego sensu jawne prześladowanie tych, którzy zdemaskowali ich spisek. Wręcz przeciwnie takie prześladowanie byłoby szkodliwe dla ich sprawy. "Ha, widzicie, prześladują ich. A zatem boją się tego co oni mówią. Czyli to co mówią 'spiskowi paranoicy' jest prawdą"- takie myślenie uruchamia się wśród przeciętnego przedstawiciela ogłupionego ludu. Jeśli natomiast nie ma prześladowania "spiskowych paranoików" to uruchamia się takie myślenie: "Bo zakładając, że te bzdety dla niedorobionych są prawdziwe, trzeba skonfrontować się z wnioskami - jest globalne kłamstwo, opłacalne dla jakiejś grupy wysoko postawionych osób, które są zdeterminowane, aby ciemne masy w nieświadomości utrzymać. Ale jeśli tak, to ujawnianie prawdy w internetach jest szalenie ryzykowne."  Czyli myślenie, którego sens jest taki "jakby to była prawda, to by ich ścigali".
Zatem nie ma  najmniejszego nawet znaczenia czy "wyszło , czy nie wyszło". Tylko to ma znaczenie: w co ludzie uwierzą. Jeśli uwierzą, że "to tylko spiskowa paranoja", to niechże sobie paranoicy mówią o swoich paranojach, niech mówią! Cóż to nam (spiskowcom) szkodzi ?
Konkretny przykład: już po kilku latach (może wcześniej) wyszło na jaw, że tzw. WTC 911 to robota rządu USA. I co z tego ? Jakie to ma znaczenie ? Jakie znaczenie mają logiczne argumenty, że budynki nie mogły się zawalić w wyniku uderzenia samolotu ? Jakie znaczenie ma to, że zawalanie się tych budynków-co widać gołym okiem-to kontrolowane wyburzenie (porównaj z kontrolowanymi wyburzeniami)? Przecież to nie ma żadnego znaczenia! Przecież już pisałem: dla rozumu wypranego fakty są bez znaczenia, większe znaczenie mają fakty medialne.
To teraz popatrzmy od strony spiskowców: czy gdyby zaczęli chodzić po sądach i procesować się o "zniesławienie" zrobiliby dobrze dla swojej sprawy ? Ale w sądzie badają jednak rzeczy bardzo szczegółowo. Wiele brudu wyszłoby na jaw. I różni ludzie się koło tego kręcą, wielu ludzi, w tym przypadkowi, a nie sami swoi.  Czyż nie tak ? Lepiej jest więc zbyć argumentem: "rozsądny człowiek nie procesuje się ze świrami." To lepiej służy sprawie spiskowej. A gdyby zaczęli jawnie prześladować tych, którzy demaskują tę zbrodnię ? Zamykać strony internetowe, wsadzać ich do więzienia pod innymi pretekstami, wreszcie zabijać ich ? Czy to by dobrze zrobiło ich sprawie ? Oczywiście nie, bo wtedy uruchamia się w głowie przeciętnego z ludu takie myślenie jakie przedstawiłem wyżej: "coś jednak jest na rzeczy, bo ich prześladują".

Najlepszą sytuacją dla spiskowców, najlepszym ukryciem spisku jest otumanienie ludzi, wypranie im rozumu do tego stopnia by na słowo "spiskowa" od razu reagowali odruchowym skojarzeniem "teoria" lub "paranoja" i by tych którzy ujawniają prawdę traktowali jako "wariatów i oszołomów".
To jest najlepsza, najbardziej pożądana dla spiskowców sytuacja. Najlepsze z możliwych ukrycie spisku.

Masoni i sataniści mówią w ten sposób: "nasza przyszłość, nasze jutro zależy od tego by dzisiaj przekonać ludzi, że nas nie ma, że nie istniejemy". To jest najlepsze ukrycie ! Nie schowanie się w ciemności, ale wypranie ludziom rozumu. By nie byli zdolni uwierzyć w to co jest prawdą, lecz by traktowali to jako "paranoję, oszołomstwo". Jawne prześladowanie przeciwników spisku przez spiskowców nie sprzyja ukryciu i przekonaniu ludzi o tym że "ich (spiskowców) nie ma". Ponieważ ujawniają się właśnie przez prześladowanie swych przeciwników.

Ja więc mogę pisać w internecie to, co piszę ponieważ "jestem oszołomem, paranoikiem". To znaczy tak jestem traktowany przez większość ludzi. Niechże sobie zatem oszołom pisze, niech się produkuje. Cóż nam (spiskowcom) to szkodzi ? Ludzie go wyśmieją, a to służy naszej (spiskowej) sprawie. Natomiast jeśli go zabijemy ? A to może zaszkodzić naszej sprawie, ponieważ pojawi się wielu takich, którzy pomyślą "jednak coś było na rzeczy, skoro go zabili". Tak mówią (z całą pewnością) spiskowcy w ukryciu.

To dziwne, że wy nie rozumiecie pewnych podstawowych mechanizmów (psychologiczno-socjologicznych).

Kiedy zaczyna się jawne prześladowanie, jawna cenzura i jawne kneblowanie ust- to to już jest koniec reżimu, ostatnie jego podrygi.

Wy tego nie rozumiecie (skoro piszecie takie rzeczy), ale ci którzy spiskują dobrze to rozumieją. Bo to nie są ludzie w ciemię bici. Są to ludzie zdemoralizowani, ale nie idioci. Zresztą bardziej bym im uwłaczał, gdybym nazywał ich "idiotami". Tym by się bardziej poruszyli, to mogłoby wytrącić ich z równowagi, aż do tego stopnia, że by mnie zaczęli (z ludzkiego odruchu, nad którym nie mogą zapanować) prześladować. Ale jeśli nazywam ich "zdemoralizowanymi", to oni traktują to raczej jako komplement. Ponieważ oni wierzą, że "jako bogowie stoją ponad moralnością".
Żeby nie być gołosłownym: George Soros już jako dziecko, w szkole mówił do innych dzieci, że "jest bogiem". Sam się do tego przyznał. Przyznał się także do tego, że śmiali się z niego z tego powodu. Czy George przestał wierzyć w to, że "jest bogiem" ? Czy tylko (z przyczyn pragmatycznych) publicznie tego nie mówi ? Otóż ja stawiam na to, że to drugie: to jeszcze nie ten czas, nie ten stopień wyprania rozumów ludzkich by można publicznie mówić "jestem bogiem". Ale cierpliwości, postęp trwa. Przeciwnik Boga i jego słudzy od wielu lat pracują nad tym by wprowadzić w życie to, co wąż powiedział do człowieka w Raju "będziecie jak Bóg". Pranie mózgu postępuje, przyjdzie czas, że ludzie zaczną masowo i w to wierzyć, że "są bogami". Wtedy będzie można już otwarcie, bez narażania się na śmieszność mówić tak jak George w dzieciństwie mówił. Na razie ci, którzy rządzą światem jedynie tak myślą.

W spisku dwie rzeczy są najważniejsze: bezczelność (zuchwałość w kłamstwie: im większe kłamstwo tym łatwiej uwierzą. Kiedy kłamiesz rób to z cyniczną i bezczelną pewności siebie- wtedy ci uwierzą) i przebiegłość, czyli np. dobre rozważenie tego czy opłaca się (dla sprawy) kogoś prześladować, czy lepiej opłaca się wyśmiać i zignorować.

Oczywiście jest druga strona medalu: prawda prędzej czy później zwycięża i wychodzi na jaw. Jak mówi Pismo: nie ma nic tajnego co by się nie miało stać jawnym dla wszystkich. Ale spiskowcy jako słudzy szatana nie wierzą w to co Bóg powiedział lub jeśli wierzą (w to, że jednak zawsze mleko się kiedyś rozleje i nie da się ukrywać w nieskończoność), to jako skrajni cynicy kalkulują. Jeśli bowiem wyjdzie na jaw po ich śmierci, to co im to szkodzi ? Np. Neil Armstrong już umarł. Ale przez całe życie chodził po świecie w glorii sławy i w bogactwie, żył dostatnio, na ponad przeciętnym poziomie. Cóż to dla niego ma za znaczenie, że historia osądzi go jako kłamcę i oszusta (gdy kosmiczny przekręt stanie się jawnym) ?
Jeżeli "po śmierci nic nie ma" (a tak wierzy wielu spiskowców) to jakie to dla mnie ma za znaczenie co będzie po mojej śmierci ? Gdybym nie wierzył w Boga, ale wierzył w to, że "po śmierci nic nie ma", to kto wie czy sam nie stałbym się cynicznym oszustem. No bo jeśli potem nic nie ma, to dlaczego ja mam się dostosowywać do reguł wymyślonych przez innych ludzi, zamiast do własnych reguł ?! Jeśli nie ma reguł ponadludzkich (boskich) to w imię czego mam własne pragnienia, potrzeby, żądze, upodobania i zachcianki stawiać niżej niż to, co kiedyś powiedzieli i wymyślili inni ludzie ? Ja też jestem człowiekiem- czy moje wymysły są gorsze, niż wymysły innych ludzi ? Proszę zobaczyć jakie to jest logiczne! Jeśli "po śmierci nic nie ma", to jedynym powodem by ulegać pewnym normom wymyślonym przeciez tylko przez ludzi (nie ma norm boskich) są powody pragmatyczne (z przyczyn ludzkich przekonań, zabobonów i panujących praw muszę się dostosować, bo jeśli nie to wsadzą mnie do więzienia- powód pragmatyczny). No ale jeśli uda mi się obejść prawo i uniknąć kary ?! A to bardzo dobrze dla mnie ! W imię czego miałbym się powstrzymywać ? Jeśli okażę się na tyle sprytny i cwany, by obejść, zyskać i nie zostać ukaranym, to bardzo dobrze dla mnie. Czysta logika. Zupełnie logiczny wniosek wynikający z założenia, że "po śmierci nic nie ma".

Ja jednak wierzę, że Bóg jest, że prawda zawsze wychodzi na jaw, a kropla drąży skałę. Każda prawda przechodzi kilka etapów: najpierw jest zamilczana (to jest okres największych sukcesów reżimu, najlepszego ukrycia spisku), potem jest wyśmiewana (to wciąż jest dobry okres dla spiskowców, ale są jednak już nieco słabsi. zamilczenie przestało działać, pewne idee przedostały się na światło dzienne i teraz muszą je wyśmiewać jako "oszołomstwo, paranoje". Na tym etapie właśnie jesteśmy) następnie jest prześladowana (to jest początek końca reżimu, spisku). Prześladowanie ma dwie fazy: faza cenzury i faza zabijania przeciwników. Ta druga faza to jest już koniec spisku, reżimu, jego agonia. Następnie zaś prawda zwycięża i wszyscy czy chcą czy nie chcą muszą się jej pokłonić.

Ja więc na razie jestem dla spiskowców niezbyt niebezpieczny, ponieważ "jestem oszołomem i paranoikiem spiskowym". To na razie jest ten etap na drodze prawdy. Ale kropla drąży skałę. I gdy liczba ludzi zaczynających myśleć (liczba przebudzonych) zacznie się niebezpiecznie zwiększać (a oni prowadzą sysystematyczny monitoring i przegląd), to przyjdzie i czas na prześladowanie. Pierwszym etapem będzie kneblowanie, cenzura. Otóż ja twierdzę, że jesteśmy już blisko tego. Elementy cenzury już są widoczne (w internecie). Np. jeszcze 2-3 lata temu, gdy w wyszukiwarce google wpisało się hasło "flat earth", to wyskakiwały na początku strony pro flat earth. Teraz jest na odwrót. Na początku wyskakują te, które "obalają" argumenty płaskoziemców. A interesujące materiały płaskoziemskie są trudne do znalezienia. Kropla drąży skałę, także moje słowa. Dlatego z całą pewnością już niedługo (stawiam tak do 10 lat) rozkręci się "na dobre" (na złe) era cenzury w internecie. Będzie całe mnóstwo pretekstów do kneblowania ust. Np. "mowa nienawiści, homofobia, antysemityzm". Wtedy, owszem będą i fora internetowe. Ale na nich będzie można przeczytać jedynie to co słuszne i rozsądne. Żadne oszołomstwo, żadni spiskowi paranoicy nie będą się na tych forach wypowiadać, gdyż ich wpisy albo w ogóle się nie pojawią, albo znikną szybko po pojawieniu się [docelowo stawiam na to pierwsze: tekst będzie musiał być zaakceptowany przez moderatora. A modeartor, ma się rozumieć będzie właściwym człowiekiem na właściwym miejscu].

Dlatego tym bardziej warto czytać to co pisze paranoik i oszołom. Ponieważ jak mówi Pismo "czas jest krótki". Za kilka lat w internecie będzie już "tylko sama prawda"*. Cierpliwości, będą i prześladowania. Z całą pewnością dojdziemy jeszcze do tego co było za komuny, czyli do ulotek i tzw. "drugiego obiegu". Wtedy tylko z tego będzie się można dowiedzieć o innej wersji rzeczywistości.
[*Gdy byłem bardzo młodym człowiekiem, za czasów schyłkowej komuny, to na ścianach pojawiały się napisy kredą/farbą "w DTV tylko prawda". Wyjaśnienia dla młodych: DTV- to ówczesny dziennik telewizyjny. A słowo "prawda" było napisane w alfabecie rosyjskim. "Prawda" - był to zaś organ prasowy partii komunistycznej w ZSRR]
Odpowiedz
Macieju, olśniło mnie wczoraj, gdy rozmawiałem o szczepionkach w innym wątku.

Do tej pory myślałem, że większość z naszych rozmówców, która przecież dostaje od nas naprawdę pokaźną dawkę dowodów jest po prostu skrajnie nieuczciwa, złośliwa, podła i zakłamana.

Nazywają nas kłamcami, lekceważą dowody bo są to źli ludzie lub mają jakiś problem psychiczny, np. syndrom ofiary. itd. Olśniło mnie wczoraj gdy założyłem, że mój rozmówca musi być uczciwy i przeprowadziłem wiwisekcję jego rozumowania. Okazało się wtedy coś, co nigdy nie przyszłoby mi do głowy - oni nie potrafią myśleć logicznie, nie znają nawet podstawowych praw logiki, np. praw De Morgana!.

Odcięto im w szkołach matematykę i nie są w stanie rozumować, przeprowadzać logicznych wniosków, robią to zupełnie błędnie, nie ze swojej winy.

Dochodzą więc do błędnych wniosków i nienawidzą szczerze nas - jako rzekomo mówiących nieprawdę - jako kłamców lub totalnych głupców.

Większość z nich nie potrafi nawet zrozumieć banalnej analogii i myśleć abstrakcyjnie. Gdy pojawia się jakaś analogia wymagająca ruszenia głową - denerwują się i wyzywają, bo po prostu nie rozumieją i myślą, że bełkoczesz lub robisz z nich idiotów.

Dla nich są tylko dwie możliwości - albo próbujesz z nich zrobić idiotów, albo sam jesteś idiotą, więc jesteś albo trollem, albo głupcem - nie ma innej opcji. Więc jesteś ich wrogiem.

Wcześniej nie przyszło mi zupełnie do głowy, że pewnych rzeczy można nie rozumieć i  błędnie dochodziłem do wniosku, że to są źli ludzie.

A oni po prostu nie mają aparatu umysłowego do poznania prawdy, nie z ich winy - zabrano im go.
Więc gdy jeszcze pojawia się ktoś, kto mówi to wszystko i stoi w kontrze do "prawdy medialnej" - to musi to być wróg, którego trzeba zniszczyć.

Więc próbują nas niszczyć i wyśmiewać, wspierając się plusami bo są w grupie i większości. I to jest całkiem logiczna reakcja, nie można ich winić.

Zastanawiam się czy mamy jakąkolwiek szansę dotrzeć do nich, gdy nie mówimy tymi samymi językami.
Skoro oni języka logiki nie rozumieją, to jak mają nas zrozumieć?


W tym wątku widzę może 3-4 osoby, które miałyby jakąś szansę zrozumieć logiczne rozumowanie.
Wydaje mi się, że następne pokolenie po nas, czyli 15-25 latków może już nie być w stanie rozumieć prawdy.

Bardzo się tego obawiam.


Jest też drugi problem. Ateizm. Zaczynam powoli wierzyć, że ateizm jest pewnym upośledzeniem emocjonalnym, który prowadzi do destrukcyjnych konsekwencji.

Tak jak ludzie wierzący, mają ufność w Bogu, który jest ich fundamentem, tak ateiści w to miejsce muszą się uczepić NAUKI jako takiej, która do tej pory, w historii myliła się w fundamentalnych kwestiach non-stop.

Czyli mają wiarę w coś, co jest ciągle zmienne i NON-STOP ich okłamuje. Np. do niedawna można było kupować w sklepach produkty radioaktywne, jak pasty do zębów.

Wierzą w naukę jak my w Boga, więc wierzą w przekaz medialny tak, jak my w Boga, więc z definicji nie uznają argumentów, które zaprzeczają oficjalnej wizji świata.


Jako dziecko usłyszałem taki dowcip.
Rozmawia dwóch krasnali. Wiesz, Marysia mówiła, że jak spadnie kanapka na ziemię to zawsze masłem na podłogę, a mnie wczoraj spadła masłem do góry.
Na co drugi- widocznie posmarowałeś kanapkę nie z tej strony.

Jeśli zastąpisz słowo Marysia, słowem nauka, to otrzymujesz patologię dzisiejszego świata. I nie jest to tylko przenośnia, czy dowcip, lecz realność ogłupienia.
- Np. niewykluczone, że naukowiec, który rozkręci wahadło Foucalta i będzie się kręciło niezgodnie z przewidywaniami pomyśli, że zrobił coś źle i spróbuje rozkręcić do skutku, aż będzie się kręcić w "dobrą" stronę.

- Taki Fizyk - gdy zobaczy eksperyment przeczący jego teoretycznym tezom, to nie zweryfikuje swojej tezy, lecz będzie twierdził bezpodstawnie, że eksperyment był zły.

- Taki naukowiec, który usłyszy, że nikt nie dotarł na biegun magnetyczny nie przyjdzie mu nawet do głowy, że może go nie być w tym miejscu, w którym twierdzi teoria globu.


Paradoksalnie ateizm może spowodować totalne wypranie mózgu, gdy będzie twierdził, że to religia powoduje.

I mówię to jako osoba, która nie wyznaje żadnej konkretnej religii, ani nawet New Age, a jednak wierzy w Boga i widzi, jaką to daje siłę do odnajdowania prawdy.

Bo ateizm zazwyczaj w praktyce oznacza ślepą wiarę w ustalenia nauki. A ja mam tylko "ślepą" wiarę w wyższą siłę, która rządzi światem i okazuje się, że nie prowadzi to do żadnych negatywnych skutków ubocznych, poza czystym dążeniem do poznania prawdy, które się równa pragnieniu poznania Boga.


Być może jest tak, że nawet gdybyśmy ich przekonali do prawdy, to moglibyśmy im zrobić krzywdę, gdyż myślenie samodzielne mogłoby ich wpędzić w kłopoty. Oni potrzebują prowadzenia, bo to im da bezpieczeństwo.


Bo istnieją też straszliwe patologie myślenia spiskowego. To forum ma olbrzymie szczęście, że trafiło silnych i zrównoważonych anty-globusowców, którzy  tłumaczą i prowadzą za rękę, zgodnie z zasadami logiki.

Przypuszczam, że to może być ewenement. Myślę, że oni tego nie docenią i nie wiem czy poznanie przez nich prawdy byłoby dla nich dobre, więc nie chciałbym już marnować mojej energii na coś w co przestałem wierzyć (że jest sens mówić im prawdę).

Znacznie więcej wkładam w to forum niż dostaję w zamian, więc bilans jest chyba ujemny.

Nawet nikt nie jest w stanie potwierdzić lub zaprzeczyć mojej hipotezie badawczej, że w czasie pełni jest statystycznie zimniej i wcale nie chodzi o to, że księżyc daje światło chłodzące - jak uważają często płaskoziemcy.


Chciałbym zapytać Macieju1 na koniec - jaką masz gwarancję, że pisząc im prawdę nie wpędzimy ich w paranoję i nie zostawimy samych sobie niszcząc ich szczęśliwe życie?

Czy jesteś w stanie mnie przekonać, że jest sens? Czy to nie powinno być zrobione inaczej, żeby prawda spływała do nich na końcu, przez przekaz medialny, gdy już będą w tym bezpieczni?
Odpowiedz
Geniusz logiki ciąg dalszy -> nie przedstawia swojego genialnego modelu, którego nie ma -> jojczy, że nie potrafi ze swoim geniuszem dotrzeć do ludzkości. Duży uśmiech
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
matsuka napisał(a): Nawet nikt nie jest w stanie potwierdzić lub zaprzeczyć mojej hipotezie badawczej, że w czasie pełni jest statystycznie zimniej i wcale nie chodzi o to, że księżyc daje światło chłodzące - jak uważają często płaskoziemcy.
Ja to chętnie zrobię, pod warunkiem jednak, że postawisz na to jakąś konkretną kasę.
Czekam na propozycję
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 27 gości