Liczba postów: 4,639
Liczba wątków: 9
Dołączył: 11.2017
Reputacja:
437
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Agnostyk siódmej gęstości
Puszczyk napisał(a): Rodzi się natomiast pytanie jaka nieznana siła musiałaby trzymać takie skupisko materii w podobnie kuriozalnym kształcie. Proste, siła odśrodkowa. Gdyby takie cuś się obracało bardzo szybko to przybrałoby płaski kształt. Tylko że:
a) efekty byłyby raczej wyczuwalne gołym okiem,
b) płaska ziemia byłaby dwustronna.
O ile pierwsze to problem, drugie powinno być przyjęte z entuzjamem, bo nie trzeba kombinować jak polizać się po prawym łokciu przez lewe ramię, gdy dyskusja schodzi na półkulę południową
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Liczba postów: 3,965
Liczba wątków: 176
Dołączył: 05.2006
Reputacja:
207
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ateista
Sofeicz napisał(a): Do Fizyka.
Można by wykonać pomiar przewyższenia geodezyjnego wykorzystując tzw. Cypel Rewski.
Jest to biegnąca od Rewy w stronę półwyspu helskiego ostroga, którą co roku organizowane są 'marsze' na płw. helski.
Głębokość wody nie przekracza tam 0,5 m.
Można by to wykorzystać umieszczając tam pływającą łatę geodezyjną (odpowiednio skalibrowaną do poziomu wody).
Tak się składa, że rzeczony Cypel jest akurat na linii Chałupy-Gdynia.
Ustawiając dwa teodolity (a właściwie niwelatory), jeden w Chałupach, a drugi w Gdyni można spokojnie wyczaić przewyższenie geodezyjne na Cyplu względem obu punktów bazowych.
Dość proste do wykonania. W sumie ciekawy pomysł, ale do celów dyskusji tutaj ma jedną zasadniczą wadę - potrzeba mierzyć kąty w pionie, więc trzeba uwzględnić refrakcję. A przecież standardowe wartości refrakcji to spisek i błąd wynikający z założenia o kulistości...
![[Obrazek: style3,Fizyk.png]](http://www.sloganizer.net/en/style3,Fizyk.png)
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
09.05.2019, 10:06
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.05.2019, 10:17 przez Peter.)
Liczba postów: 234
Liczba wątków: 1
Dołączył: 11.2018
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: moja żona
Ziemowit napisał(a): Pogoniłem do e-sklepu i taki teodolit kosztuje 5 kafli a te wyższej klasy jak Leica Builder 500 Total Station Set kosztują aż 35000zł za sztukę... 35 tysiaków, ło matko, drogo! Chyba szkoda kasy tylko po to by Macieja przekonywać, ale może da się gdzieś pożyczyć takiego teodolita.
za tyle tysi chcecie się dowiedzieć od Macieja że teodolit źle mierzy, szczyt górski jest zbyt szczytowy, za mało helu na Helu itd. itp....?
szacunek.
ps. baaaaaaardzo dawno temu brałem udział w ślepych testach podczas których audiofile mieli wykazać że potrafią na słuch odróżnić markowy interkonekt za ciężką kasę od zwykłego z marketu za parę pln. Polegli ale potem na forum pisali że jeden w zasadzie był chory, drugi zbyt zmęczony podróżą, metoda (wcześniej uzgodniona) jednak okazała się do dupy etc. etc......................
09.05.2019, 10:37
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.05.2019, 10:50 przez Sofeicz.)
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Fizyk napisał(a): W sumie ciekawy pomysł, ale do celów dyskusji tutaj ma jedną zasadniczą wadę - potrzeba mierzyć kąty w pionie, więc trzeba uwzględnić refrakcję. A przecież standardowe wartości refrakcji to spisek i błąd wynikający z założenia o kulistości... 
No tak ale nawet nieuwzględniając lub zaniedbując w pomiarach refrakcję, nie uzyskamy płaskiej Ziemi, tylko Ziemię kulistą o nieco innym promieniu (ok. +14%).
Tak więc w kategoriach zasadniczych nie ma to żadnego znaczenia.
Ziemia o promieniu powiedzmy ok. 7250 km pozostaje kulista.
PS. Co paradoksalnie potwierdza główną myśl M1, że "Ziemia nie jest kulą o promieniu 6371 km".
Faktycznie, dokonując surowych obserwacji wizualnych bez poprawek jest kulą o większym promieniu.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Liczba postów: 344
Liczba wątków: 0
Dołączył: 09.2018
Reputacja:
41
Szukałem na mapie górek na trójkąt dobrze widocznych z każdego szczytu siebie nazwajem. O ile do 40km łatwo jest takie coś znaleźć (np. Turbacz, Babia Góra, Ciemniak) to przy 100 mam mega problem.
Ziemowit napisał(a): Pogoniłem do e-sklepu i taki teodolit kosztuje 5 kafli a te wyższej klasy jak Leica Builder 500 Total Station Set kosztują aż 35000zł za sztukę... 35 tysiaków, ło matko, drogo! A czego się spodziewałeś. To nie jest sprzęt dla hobbystów. Geodecie się zwróci. W przypadku zaś zakładu mógłby koszt pokrywać przegrany. Ale przecież nie w cenie teodolitu jest problem. Wszyscy już wielokrotnie się przekonaliśmy, że Maciej1 tchórzliwie ucieknie od każdej propozycji weryfikacji jego teorii. Bo on po prostu dobrze wie, że są one błędne.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Dlatego wszelkie podejmowane przez Fizyka & Co. próby sprowadzenia tematu na grunt falsyfikowalności są moim zdaniem kontrproduktywne.
Będzie jeszcze więcej ścian tekstu, mistyki, zaprzeczania oczywistościom i wrzucania nieweryfikowalnych fotek z plaży.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Liczba postów: 344
Liczba wątków: 0
Dołączył: 09.2018
Reputacja:
41
Cytat:Bo on po prostu dobrze wie, że są one błędne.
To po co pisze setki postów na które traci mnóstwo swojego czasu.
Liczba postów: 21,707
Liczba wątków: 218
Dołączył: 11.2010
Reputacja:
975
Płeć: mężczyzna
Wyznanie: ate 7 stopnia
Oto jest pytanie?
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Liczba postów: 3,169
Liczba wątków: 13
Dołączył: 02.2016
Reputacja:
215
Płeć: nie wybrano
Wyznanie: ateusz
Jak fizyk napisał coś o dowodzie na istnienie jego mózgu, to wspomniał coś o zdjęciu z tomografu. Może mu uszczknęli kawałek? Wujek mojej znajomej miał wycięty kawałek płata czołowego z powodu guza i nieźle go poprzestawiało
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down
Ziemowit napisał(a): To po co pisze setki postów Bo jest trollem i sprawia mu to przyjemność. Cytat:na które traci mnóstwo swojego czasu.
A co lepszego miałby w tym czasie robić?
10.05.2019, 13:40
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.05.2019, 13:41 przez Vanat.)
Liczba postów: 886
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.2018
Reputacja:
107
zefciu napisał(a): Maciej1 tchórzliwie ucieknie od każdej propozycji weryfikacji jego teorii. Bo on po prostu dobrze wie, że są one błędne.
Ja postawiłby jednak tezę, że Maciej boi się, że eksperyment mógłby go przekonać, dlatego na zapas wymyśla argumenty jak podważyć jego wyniki.
No a skoro podważył jego wyniki zanim jeszcze go przeprowadził, to po co go przeprowadzać?
Tak to już jest, że wiara w jakąś mistyczna doktrynę, zmusza od absolutnej niewiary we wszystko co jej nie potwierdza...
Liczba postów: 671
Liczba wątków: 1
Dołączył: 06.2018
kilwater napisał(a): Cytat:Podobna jak ten "fakt", że statki "znikają pod horyzontem". Nawet "uczone profesory" przepisują to co gdzieś zasłyszeli/przeczytali, że "znikają". Sprawdzić im się już nie chce. Co będą sprawdzać?
Od 1990 pracuje na morzu i spędziłem tam 3/4 swojego życia. Statki "znikają" za horyzontem. Nie zasłyszałem o tym, nie przeczytałem. Obserwuję to kilka-kilkanaście razy dziennie.
Nie ma tajemniczych mgiełek. Jeśli zdarzają się odchylenia w refrakcji, to jest to nikły promil. Sama ilość identycznych obserwacji nadal przeważa. To jest fakt.
Oczywiście możesz próbować to przebić kolekcją pocztówek z Międzywodzia. Powodzenia.
No właśnie, zapomniałbym. Przecież rzond śfiatowy i NASA mnie opłaca. Co ja biedny pocznę z taką ilością kasy....
Statki "pod horyzontem" nie znikają. Jesteś więc kłamcą LUB niedokładnie obserwowałeś. Trzeciego nie ma.
Ale jeśli twierdzisz, że "statki znikają pod horyzont", to następnym razem, gdy "będziesz na morzu" przygotuj materiał na którym nam pokażesz jak to "statki znikają pod" począwszy od "kadłuba i w górę", w miarę oddalania się.
Cytat:Oczywiście możesz próbować to przebić kolekcją pocztówek z Międzywodzia.
Na wielu moich zdjęciach widać ląd o wysokości kilkanaście metrów, który to ląd jednak nie "znikł" pod horyzont nawet przy obserwacji z odległości ponad 30 km i wysokości obserwacji 2 metry nad wodą. Dlatego statki nie znikają "pod". Bo chyba nie muszę Ci tłumaczyć, że i statek o wysokości kilkunastu metrów nie "zniknie pod" znajdując się tam (tak daleko) gdzie ląd, jeśli nie "znikł pod" ląd o takiej samej wysokości?
Są tylko dwie możliwości: nigdy tego nie obserwowałeś dokładnie LUB kłamiesz.
Dokładna obserwacja pokazuje bowiem, że statki "pod horyzont" nie schodzą. Dokładna: na zbliżeniu i z głową, to znaczy z rozumną analizą tego, co się widzi (by zauważyć efekty optyczne- spłaszczenia/odbicia- które często nad wodą występują). Bo z kuloziemcami jest tak (już to pisałem wiele razy): efekty optyczne (spłaszczenie dołu obiektu) biorą w swojej bezrozumności za "znikanie pod". Też już to tłumaczyłem.
11.05.2019, 18:26
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.05.2019, 19:46 przez Maciej1.)
Liczba postów: 671
Liczba wątków: 1
Dołączył: 06.2018
Fizyk napisał(a): A tam, gdzie Słońca nie widać... Cóż, porusza się po niebie dość przewidywalną trasą, więc łatwo wywnioskować, gdzie jest, nawet jak go nie widać. I tak jakoś się składa, że zawsze jest niemal dokładnie po przeciwnej stronie Ziemi, niż Księżyc...
Musisz nauczyć się myśleć. Naprawdę nie można nazywać się "naukowcem" czy choćby człowiekiem rozumnym bez opanowania podstaw myślenia. Po prostu się nie da.
Człowiek, który nie rozróżnia "wywnioskowywania" od faktów- taki człowiek nie opanował podstaw myślenia. Fakt- to na przykład pomiar, obserwacja. A "wywnioskowywanie"- to spekulacja oparta ne pewnych założeniach. Jest tyle warta ile warte są założenia w myśleniu [dodatkowo zakładając, że nie ma błędu logicznego lub obliczeniowego (obliczeniowego najczęściej nie ma) w samej spekulacji]. Jeśli założenia są niesprawdzone- to i spekulacja należy do kategorii niesprawdzonych domysłów, a nie do zbioru faktów. Człowiek któremu spekulacja zlewa się w głowie w jedno razem z faktami- taki człowiek nie umie myśleć. I jeszcze długa droga przed nim (by zaczął myśleć).
Człowiek, który nie zauważa niesprawdzonych założeń we własnym rozumowaniu i wynik takiego rozumowania traktuje tak samo jak fakt (pomiar, obserwację)- taki człowiek nie potrafi myśleć. Jeszcze musi się długo uczyć.
Jak zamierzasz udowodnić, że słońce jest "po przeciwnej stronie ziemi" ?
Dlaczego nie potrafisz rozróżnić własnej ekstrapolacji (z wyobraźni, ze swojej fantazji) zjawiska od faktów ?
https://www.youtube.com/watch?v=yeo_-1h6qUc&t=3s
Oglądnij sobie "zachód słońca" (od 3:20).
Załóżmy, że jesteś "bogiem nad płaskim blatem biurka". Już używałem tej analogii. Stworzyłeś świat bakteriom, które żyją na płaskim blacie Twego biurka. Elementem tego świata jest "niebo nad blatem" na którym wyświetlasz bakteriom różne światła. Między innymi także i po to, by ułatwić im orientację na ich ziemi (w jakim rejonie blatu się znajdują). Załóżmy, że zbudowałeś urządzenie optyczne, które działa analogicznie do tego co zbudował Rob Skiba ( nie "tak samo", ale analogicznie- bo niebo realne musi być bardziej skomplikowanym przyrządem optycznym, nie wystarczy tak prosty układ jednosoczewkowy). I oto pewien 'pan bakteria", nazwijmy go "panem debilkiem" ubrdał sobie w swojej główce na podstawie obserwacji świateł na niebie, że "żyje na kuli". No bo przecież pan debilek widzi, że światła na niebie (np. gwiazd) zmieniają swoje położenie na jego niebie (na niebie nad blatem biurka) tak jakby te światła były bardzo bardzo daleko, a blat biurka był "kulą o promieniu r". Pan debilek wyliczył sobie ten promień (metodą Eratostenesowo-podobną) i jest zadowolony ze swej "wiedzy", bo on "już wie, że żyje na kuli o promieniu r". Niestety pan debilek nie jest zdolny do zrozumienia tego, że jego świat nie jest kulą a tylkoTy tak zbudowałeś mu niebo, aby łatwiej było mu nawigować po blacie. Czyli w ten sposób, że przy zmianie na blacie biurka o odległość x położenie "gwiazdy na niebie nad blatem" zmieni się zawsze o tę samą wielkość kątową. Zbudowałeś mu niebo tak by jemu było łatwiej się poruszać i orientować. Skonstruowałeś mu niebo, na którym światła zachowują się tak JAKBY "blat był kulą". Bo to logiczne. To przecież najlepsza sytuacja: gdy przy zmianie o x na blacie wskaźnik (gwiazda, gwiazdozbiór) na niebie zmieni się o stały kąt. A le to oznacza, że niebo zachowuje się tak JAKBY gwiazdy były bardzo bardzo daleko, a blat był jakąś kulą. Pan debilek nie jest jednak zdolny do zrozumienia, że jeśli "A zachowuje się jakby było B " to są dwie możliwości: "A jest B" albo "A jedynie zachowuje się jak B ale A nie jest B." Zrozumienie tego jest zbyt trudne dla pana debilka. Podobnie jest zbyt trudnym dla pana debilka by zauważyć, że on nie ma "wiedzy na temat kuli blatowej" tylko, że ta "kula blatowa" jest jego wymysłem. Pan debilek nie jest bowiem zdolny rozdzielić "wyliczenia" opartego na domysłach na temat nieba od faktów, od pomiarów. Panu debilkowi nie przeszkadza więc to, że nikt nigdy "kuli blatowej" nie widział i że "jej promienia" nie zmierzył. W zupełności wystarcza panu debilkowi to, że on wymyślił sobie historię (fantazję)na temat nieba nad blatem i na podstawie tego ubzdurania "już wie", że "żyje na kuli". To, że panu debilkowi "wszystko się zgadza", że potrafi na podstawie swego urojenia przewidywać pewne rzeczy- to jeszcze bardziej umacnia pana debilka w tym, że "słusznie myśli". Bo pan debilek nie ma zdolności zrozumienia tego, że nawet fałszywy model może dawać poprawne przewidywania (w jakimś zakresie). Na przykład jeśli Ty wymyśliłeś niebo nad blatem tak, że zachowuje się JAKBY blat był kulą o promieniu r, a gwiazdy były bardzo bardzo daleko, to pan debilek może używać UROJONEJ "kuli blatowej o promieniu r" do poprawnej nawigacji, do wyliczania o ile cm przemieścił się na płaskim blacie biurka. No bo jeśli układ zachowuje się tak JAKBY blat był kulą o promieniu r, to wzięcie do obliczeń takiej nieistniejącej w rzeczywistości kuli o promieniu r (plus założenie że gwiazdy są gigantycznie daleko) pozwoli poprawnie wyliczyć odległości na blacie na podstawie różnicy kątowej światła "gwiazdy na niebie nad blatem" . Oczywistość. Nawet urojone- może dawać poprawne przewidywania (w jakimś zakresie). Oczywistość, ale nie dla pana debilka. Ten wszak jest...debilkiem. Nie opanował podstaw myślenia; nie rozróżnia domysłu od faktu. Pomiar jest dla debilka takim samym faktem co "wyliczenie w oparciu o wydumany model". Pan debilek nie rozumie najprostszych kwestii. Wykłada się na banalnym, choć w skomplikowanych obliczeniach potrafi być bardzo biegłym. [Proszę zauważyć, że wśród debili zdarza się takie zjawisko: debil potrafi bardzo szybko liczyć, Nie potrafi jednak skojarzyć prostych kwestii. Zdarza się to o wiele częściej niż wśród zwykłych ludzi. Podobnie dzieje się współczesnym "naukowcom": pod względem logicznym są to w zasadzie debile. Nawet tego bowiem nie rozróżniają: domysłu i przypuszczeń, od faktów. A jednak potrafią dokonywać i to bardzo biegle skomplikowanych przekształceń matematycznych. To jest najgorsze: debil z wysokim IQ. Taki potrafi budować skomplikowane konstrukcje myślowe, a wykłada się na najprostszym, popełnia najprostsze błędy w myśleniu. Taki jest najbardziej niebezpieczny- jego urojenia uwodzą tłumy, cały świat. No bo "jak tu nie wierzyć temu kto ma wysokie IQ" ? A jednak ! Lucyfer ma najwyższe. Ale prostych rzeczy nie rozumie. Leży- w najprostszym. Leży i kwiczy. Podobnie jego słudzy (np. Newton).]
No ale wróćmy do filmu Roba Skiby. Oto pan debilek obserwuje sobie z pewnego miejsca na swojej ziemi zachód słońca w swoim świecie, na swoim "niebie blatowym". Widzi jak co minutę jego słońce obniża się kątowo o x. I schodzi coraz niżej. Dochodzi do horyzontu. I... I co ?
Ano to: pan debilek przecież "wie", że "żyje na kuli". Więc pan debilek "już wie" że to słońce "schodzi pod spód" i nawet potrafi sobie wyliczyć, że po n minutach od zachodu ono jest "pod spodem" o pewną wielkość kątową. A po jeszcze dłuższym czasie- powie pan debilek- ono jest "po drugiej stronie księżyca w pełni, który pojawił się debilkowie na jego niebie". I pan debilek to "wie" ! Wszak on "wszystko wie" o swoim świecie w którym żyje. No bo przecież sobie "wymyślił i wyliczył".
Któż to jest pan debilek ?
?!
A to każdy któremu się wydaje, że "już wie" bo mu się "z wyliczeniami zgodziło". Każdy kto nie odróżnia domysłów i ekstrapolacji dokonywanych w swoim umyśle od faktów.
Na filmiku Roba Skiby co jest ? Słonce "schodzi pod spód" i "przechodzi na drugą stronę" ? Czy takie "zejście" to jest tylko nierozumna ekstrapolacja oglądanego zjawiska ?
Trzymajmy się faktów. To jest fakt: słońce= mocne światło (obraz) wędrujące po niebie.
A to nie jest fakt, ale to jest Twoja FANTAZJA: w czasie zaćmienia księżyca słońce jest "po drugiej stronie", bo ...tak wychodzi z obliczeń, to jest z ekstrapolacji jego ruchu w dzień na niebie.
Udowodnij mi kulę ziemską z faktów. Ja się Tobie pokłonię. "Dowody" z Twojej fantazji na temat świateł NIEZNANEGO nieba- mam głęboko w d...
Cytat:Słuchaj, wiesz co? ja umiem lewitować. Na dowód pokażę Ci filmik, na którym podskakuję. Przez chwilę będę wtedy w powietrzu! A jak umiem być przez chwilę, to na pewno umiem być dłużej, czyli lewitować. Taka logika Roba Skiby.
No nie. To jest Twoja złośliwość na jego temat. Filmik Roba Skiby pokazuje rzecz OCZYWISTĄ dla człowieka rozumnego: da się zbudować układ optyczny pokazujący nad płaską powierzchnią to samo co zachód słońca.
Wy nie odróżniacie spekulacji od faktów nie jesteście więc zdolni nawet przyjąć takiej możliwości (nawet tylko jej rozważać), że niebo jest pewnym układem optycznym wyświetlającym światła (obrazy) na niebie.
Cytat:Pff, wierzysz w tomografię? Że niby lekarz jest w stanie w jakiś sposób zajrzeć do środka głowy bez rozłupywania jej? Niedorzeczność! Każdy wie, że pojemnik trzeba najpierw otworzyć, żeby zobaczyć jego zawartość. Tomografy to oczywiste fałszerstwo.
(Parodiuję logikę płaskoziemców, w razie gdyby nie było to oczywiste.)
Parodia- żałosna.
Ponieważ obrazy KT są wielokrotnie sprawdzane przez otwarcie czaszki. Po to się przecież robi KT (nie tylko po to, ale między innymi po to): aby po znalezieniu guza w mózgu potem czachę otworzyć i guza wyłupać.
To teraz ja Ci pokażę różnicę, która pokaże Ci jak żałosna jest Twoja parodia:
Obrazy KT były wielokrotnie sprawdzone dotykowo (ale także histologicznie, chemicznie, biochemicznie..., a nawet pod względem własności fizycznych).
Teza, że "słońce ma masę X i jest ciałem" nie była nigdy zweryfikowana "dotykowo". Lecz silnemu światłu na niebie przypisują "masę" bo tak sobie ubrdali na temat nieba, tak im "wychodzi z obliczeń" opartych na wydumanych, niezweryfikowanych założeniach na temat nieba.
Trzymajmy się faktów. To jest fakt: słonce- światło na niebie.
A to nie jest fakt, ale to jest tylko domysł, fantazja człowieka na temat nieba: "słońce - wielka kula materii o masie x"
Cytat:W każdym razie, nieistotne. Póki co mamy tylko Twoje słowo, że coś zaobserwowałeś. Metoda pomiarowa wątpliwa, sensownej dokumentacji brak, sam nie jestem w stanie sprawdzić w najbliższym czasie, czy inni są - nie wiem. W związku z tym argument jest bez wartości.
Nie jest "bez wartości". Ponieważ jest świadectwem zjawiska, które każdy chętny jednak może sprawdzić.
W tym tygodniu ponownie leciałem przez Atlantyk i dwa razy obserwowałem ! Nieustannie to samo: niezgodność z oficjalnym modelem. Oglądałem zachód słońca z samolotu, który leciał na wysokości 10.668 km (tyle pokazywano na monitorze samolotu). Oczywiście: nieustanne pomiary. Co chwila zadawałem sobie pytanie: czy widzę słonce pod poziomem ? I aż do zniknięcia słońca zmuszony byłem sobie odpowiadać "nie". Obserwacja chmur i stale to samo: słońce nad poziomem, samolot oświetlony, a chmury poniżej nieoświetlone (oczywiście w czasie około zachodu- gdy słońce jest ogólnie mówiąc nisko nad poziomem). Nad ranem ponowna obserwacja: wschód słońca. Niestety samego momentu wschodu oglądać nie mogłem- przeszkodził kierunek. Ale w pewnym momencie słońce wylazło nad skrzydło. Zmierzyłem- ponad poziomem. A chmury pod spodem- nieoświetlone !
Zrobiłem sporo zdjęć. Postaram się wrzucić. Oczywiście one nikomu niczego nie udowodnią. Nie widzę możliwości samemu w samolocie w przekonujący sposób udokumentować te pomiary. Ale zachęcam każdego do sprawdzania.
Fizyk napisał(a): Tylko problem jest taki, że odległości sięgają tu 27-30 km. Przy takich odległościach potrzeba punktów obserwacyjnych ok. 20 m n.p.m., żeby nie schowały się za horyzontem -
Pokazywałem Ci zdjęcia Krynicy Morskiej, która mając wysokość kilkunastu metrów nie "znika pod" nawet z odległości ponad 30 km, przy wysokości patrzenia do 2 m npm. Ale Ty nadal powtarzasz swoje brednie o "znikaniu pod horyzont". Są tylko takie przeszkody: optyczne (powietrze- "rozcieńczona mgła" i refrakcja w powietrzu). Nie ma przeszkód geometrycznych typu "krzywizna kuli" [Chociaż na morzu mogą dojść przeszkody w postaci "wybulwienia się morza". Np. w czasie silnych wiatrów/opadów/pływów/ powierzchnia może być nierówna- np. poziom morza w miejscu X może być o 1-2 metru wyższy/niższy niż w innym miejscu. Ale zasadniczo- przeszkód geometrycznych w postaci "krzywizny powierzchni wody" nie ma].
Szukasz dziwacznych sposobów sprawdzenia współczesnych nauk [bo wymagających mega precyzji]. A są prostsze. Te które Ci pokazywałem Obserwacja typu Rowbothama lub obserwacja z samolotu. Obserwacja z samolotu- nie rozstrzyga kształtu ziemi, ale daje solidnego intelektualnego kopa, bo uświadamia jakim bredzeniem jest współczesna nauka o świecie (niebie i ziemi).
Fizyk napisał(a): A na to sam Ci mogę odpowiedzieć, bo dał już sporo wskazówek. Po prostu według niego teoria grawitacji jest błędna, a rzeczy spadają na ziemię z bliżej nieokreślonych przyczyn. Więc po prostu na płaskiej Ziemi ciążenie działa w dół, bo tak i już.
Trzymajmy się faktów.
To jest fakt, obserwacja. I to obserwacja powtórzona wiele wiele razy, przez wielu wielu ludzi: ciała spadają z góry na dół. To jest "od strony nieba ku ziemi".
Tak obserwujemy i to jest fakt. Kto zaprzeczy ?
A to nie jest fakt: ciała spadają do środka "kuli ziemskiej". Lecz to jest WIDZENIE zrodzone w głowie człowieka. By tak powiedzieć: trzeba WYOBRAŹNI o "kuli ziemskiej". Któż bowiem i kiedy widział "spadanie ciał do środka kuli ziemskiej" ? Bo fakt jest taki jak opisano powyżej: widzimy spadanie z góry na dół- w każdym punkcie ziemi tak widzimy- od strony nieba, ku ziemi.
Trzymajmy się faktów, to jest fakt: po wypompowaniu powietrza ciała spadają z jednakowym przyspieszeniem z góry na dół (od strony nieba ku ziemi). Z tego faktu możemy w uprawniony sposób wnioskować: istnieje jakaś siła, która nakazuje im tak spadać, działająca "ku ziemi".
Ale to nie jest fakt, to wymaga WYOBRAŹNI "o grawitacji" i o "kuli ziemskiej": ta siła o której mowa powyżej jest to wynik przyciągania "ziemi-kuli". To nie jest fakt bo np. nie ma żadnego przekonującego dowodu na to, że "masy generują siłę przyciągania".
Faktem jest więc to: istnienie siły, która nadaje masom przyspieszenie ok. 9.81 m/sek^2, siły która działa z góry na dół- "od nieba ku ziemi".
A to jest spekulacja na temat tej siły: siła ta wynika "z masy kuli ziemskiej".
Bardzo dobrze jest uczyć się myślenia. Dobrze jest człowiekowi myśleć logicznie! A to jest podstawa myślenia: rozróżniać między przypuszczeniem i domysłem, a faktem.
Trzymajmy się więc faktów i logiki.
Liczba postów: 301
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2019
Reputacja:
69
Maciej1 napisał(a):Są tylko dwie możliwości: nigdy tego nie obserwowałeś dokładnie LUB kłamiesz. Urocze. Jest inna możliwość, i o tym za chwilę.
Jak raczyłeś NIE ZAUWAŻYĆ, ja takich obserwacji dokonałem tysiące. Więc nie imponuj mi tu kilkoma amatorskimi pstrykami spod molo. Nawet jeśli czasem mogły wystąpić efekty, co to nad wodą często występują, chyba nie wierzysz, że występowały dzień w dzień, przez 25 lat. A może i wierzysz, jak czytam Twoje "wywody", to mam wątpliwości.
Zrób światu przysługę, wykup sobie rejs na Bornholm. Latem z Kołobrzegu promy latają, kosztuje niewiele taka wyprawa. Zapoznaj się z topografią wyspy, przyczaj z rana na pokładzie i obserwuj. Bornholm jest dość skalisty, więc zobaczysz dokładnie to, o czym pisałem. Zabierz szklankę z wodą, czapkę zimową z ekranem blaszanym w środku, coby Cię NASA nie napromieniowała i koniecznie ziemniaki do plecaka. Na wszelki wypadek.
Cytat:Statki "pod horyzontem" nie znikają. Jesteś więc kłamcą LUB niedokładnie obserwowałeś. Trzeciego nie ma.
Ależ jest trzecie. Po prostu jesteś durniem.
Wiesz czemu nie warto grać w szachy z gołębiem? Bo nieważne jak dobrze grasz w szachy, gołąb przewróci figury, nasra na planszę i będzie się chełpił, że wygrał.
Więc gruchaj sobie dalej radośnie, tupaj dumnie po planszy, ale bez mojego skromnego współudziału. Moja cierpliwość na głupotę i brak uczciwości się wyczerpała.
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
Liczba postów: 671
Liczba wątków: 1
Dołączył: 06.2018
kilwater napisał(a): ak raczyłeś NIE ZAUWAŻYĆ, ja takich obserwacji dokonałem tysiące.
No i ? I co z tego ?
Naukowcy też bredzą od kilkuset lat o "kuli ziemskiej", a nie zauważyli, ze ta kula wzięła się z niedorzeczności myślenia.
Najpewniej nie dokonałeś ani jednej poprawnej obserwacji, czyli takiej: z rozumną analizą obrazu.
kilwater napisał(a): Zapoznaj się z topografią wyspy, przyczaj z rana na pokładzie i obserwuj. Bornholm jest dość skalisty, więc zobaczysz dokładnie to, o czym pisałem.
Zrób kiedyś choć jedno zdjęcie takiego "zniknięcia od spodu". I pokaż nam tutaj.
A ja na zrobionym przez Ciebie zdjęciu pokażę Ci efekty optyczne, które Ty bierzesz za "zniknięcie". Nigdy nie uda Ci się pokazać obserwacji na której obiekt "znika stopniowo od spodu, bez efektów optycznych, w zgodzie z kulą ziemską". [Chyba, że pokażesz fałszywkę, np. schowanie się za fale przy bardzo niskiej obserwacji]
Widzisz: ja wiem o czym mówię, Bo oglądam świat dokładnie.
Ty nie wiesz o czym mówisz: bo oglądasz niedokładnie, przez okulary "kulistości ziemi", które Ci nałożono na oczy.
Zacznij oglądać dokładnie, zdejmij okulary.
Liczba postów: 301
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.2019
Reputacja:
69
Dalej wywracasz figury i obsrywasz planszę.
Kiedy człowiek umiera, po pierwsze traci życie. A zaraz potem złudzenia.
Terry Pratchett
11.05.2019, 20:21
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.05.2019, 21:06 przez Maciej1.)
Liczba postów: 671
Liczba wątków: 1
Dołączył: 06.2018
kilwater napisał(a): Dalej wywracasz figury i obsrywasz planszę.
To Ty wyrzygujesz brednie ( o "kuli ziemskiej"), którymi Cię nakarmiono.
Ale sytuacja jest radosna:
Ty bredzisz "statki pod horyzont".
Ja mówię: nigdy "statki pod horyzont".
A każdy kto chce może sprawdzić samemu i samemu wyrobić sobie zdanie. Nie musi polegać na Twoim lub moim słowie.
Jeśli chodzi o to czy "statki pod" czy "nigdy statki pod"- sytuacja jest radosna. Każdy może sprawdzić samemu. Gorzej jest z "podbojem kosmosu" , z obrazkami NASA. Zwykły człowiek- bez szans na sprawdzenie tych ko(s)micznych "faktów". I to jest smutne: większość woli wierzyć w obrazki pokazywane przez podejrzane agendy rządowe żyjące na ich koszt, niż samemu sprawdzić stan rzeczy. To wielka żałość i smutek.
Fizyk napisał(a): Wiesz co, Macieju - popatrzyłem sobie jeszcze na te Twoje dwa zdjęcia z samolotu i zauważyłem kolejne dwa ciekawe szczegóły. Jeśli robiłeś te zdjęcia tuż po sobie, to szczegóły te wskazują, że samolot wtedy skręcał - a Ty nawet tego nie zauważyłeś! Jeśli nie robiłeś ich bezpośrednio po sobie - cóż, tak czy siak, przynajmniej na jednym z nich samolot jest przechylony.
Te dwa szczegóły to położenie pewnego elementu skrzydła względem szczytów chmur (sam pisałeś - po skrzydle łatwo ocenić, czy samolot jest przechylony) oraz przecięcie pionowej osi "celownika" aplikacji z krawędzią spływu skrzydła.
Popatrzmy:
![[Obrazek: dDHKtLN.jpg]](https://i.imgur.com/dDHKtLN.jpg)
![[Obrazek: v6jLtmG.jpg]](https://i.imgur.com/v6jLtmG.jpg)
Na pierwszym zdjęciu element skrzydła jest niemal dokładnie na linii szczytów chmur. Na drugim jest wyraźnie poniżej - i to nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że niektóre bliższe chmury są wyraźnie bardziej spiętrzone, nadal widać gdzie mniej więcej jest linia dalszych chmur. Oznacza to, że w trakcie robienia drugiego zdjęcia samolot był bardziej przechylony w lewo, niż podczas robienia pierwszego zdjęcia (nawet wg Twoich własnych kryteriów oceniania orientacji samolotu po położeniu skrzydeł względem odległych obiektów!).
Teraz linia celownika. Na pierwszym zdjęciu przecina lotkę mniej więcej w połowie, a nawet na lewo od połowy. Na drugim - przechodzi niemal centralnie przez prawą krawędź lotki. To oczywiście znaczy tylko tyle, że robiąc drugie zdjęcie celowałeś obiektywem nieco bardziej w przód, niż robiąc pierwsze. Jeden inny szczegół dodaje tu jednak nieco smaczku - w obu przypadkach aplikacja twierdzi, że celujesz niemal dokładnie na północ. To oznaczałoby, że w czasie pomiędzy zrobieniem tych zdjęć samolot skręcił trochę w lewo. Jeśli zrobiłeś drugie zdjęcie krótko po pierwszym - co wydaje się całkiem prawdopodobne, ale tu musisz się sam wypowiedzieć - byłoby to spójne z przechyleniem samolotu lekko w lewo.
I ostatnia rzecz. Jeśli samolot był przechylony w lewo i skręcał - a na to wskazują zdjęcia - to to, co Twoja aplikacja wskazywała jako poziom, było tak naprawdę poniżej poziomu. Wszystko przez to, że pozorny pion (a tylko taki jest istotny dla pomiarów akcelerometrem) jest w samolocie zawsze prostopadły do podłogi. Aplikacja wskazała więc kierunek równoległy do podłogi, ale że samolot jako całość był przechylony w lewo, to kierunek równoległy również był przechylony w lewo, i tym samym przechylony był poziom mierzony aplikacją.
Zabawny morał z tego jest taki, że Twoje zdjęcia, jeśli tylko były zrobione krótko po sobie, są całkiem niezłym dowodem, że horyzont faktycznie był parę stopni poniżej poziomu 
Ale tak jak pisałem, nawet jeśli nie były - pewne jest, że na drugim zdjęciu samolot jest mocniej przechylony w lewo, niż na pierwszym. Nie jest więc możliwe, żeby w trakcie robienia obu zdjęć leciał prosto. Co za tym idzie - co najmniej jedno z tych zdjęć mierzy kąt kompletnie błędnie. Nie wiem kiedy te zdjęcia były robione, w jakim odstępie czasowym. Teraz nie mam możliwości tego sprawdzić- nie wiem gdzie mam oryginały (mam bardzo duże archiwum zdjęciowe). Ale po samych zdjęciach widać, że Twoja "dokładna analiza" jest mało dokładna. Ja nawet nie wiem czy te zdjęcia były robione przy jednakowej wysokości nad chmurami. Ale z samych zdjęć wynika, że nie. Po analizie struktury chmur widać, że: 1) zdjęcie górne jest zrobione gdy samolot był wyżej nad chmurami niż na zdj. drugim ("grudy chmur" czyli "górki i dolinki chmur" są wyraźnie większe na zdjęciu dolnym). 2) wzór chmur jednego zdjęcia nie pokrywa się ze wzorem chmur zdjęcia drugiego.
Jak pisałem: celem owych zdjęć to jest: pokazanie ile to jest 3 stopnie kątowe na skrzydle samolotu- że to jest ogromnie dużo. To zawsze warto sobie ustalić- potem jest łatwiej szybko ocenić z czym ma się do czynienia. Np. urojone obniżenie zachodzącego słońca 3 stopnie pod horyzont musiałoby być łatwo odzwierciedlone na zdjęciu (przy spokojnym locie samolotu) na tle skrzydła. Rzut oka na skrzydło stabilnego samolotu (stabilność tak się poznaje: po końcu skrzydła na tle obiektów, najczęściej chmur i mgiełek) i już mniej więcej widać gdzie jest słońce, czy faktycznie zachodzi "trzystopniowe obniżenie".
To także pomaga przy tym gdy nie ma chmur: jeśli widzimy ląd wyraźnie powyżej minus 3 stopni kątowych od poziomu (na tle skrzydła) => widzimy, że "kula o promieniu ok. 6371-6378 km" to bredzenie nieszczęśników. Takie widoki też widziałem- choć o te trudniej, bo najczęściej widać jednak chmury lub ocean zlewający się z niebem (wody pod sklepieniem zlewają się na obrazie w jedno z wodami nad sklepieniem- trudność ustalenia horyzontu)- wynika to pewnie z charakteru trasy na której latam (północ, większość trasy nad północnym Atlantykiem)
Zdjęcie to jest dla was, czyli dla tych którzy bredzą, że "3 stopnie to bardzo mało".
11.05.2019, 21:56
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.05.2019, 21:58 przez Maciej1.)
Liczba postów: 671
Liczba wątków: 1
Dołączył: 06.2018
Ziemowit napisał(a): Ja chcę usłyszeć od Macieja1 czy ci panowie i panie na zdjęciu są obrzydliwymi oszustami, którzy sprzedali duszę za złotówki i bezczelnie kłamią ludziom w żywe oczy!
To Ci co "opłynęli Antarktydę" ? Jeśli tak, to: nie wiem.
Ale ci panowie, na poniższym zdjęciu: TAK, to obrzydliwi oszuści
Ja już jestem stary, więc pamiętam lata 70-te. Młodszym wyjaśniam: po teatrze "zimnej wojny" rozpoczęła się "era porozumienia rywalizujących mocarstw " (czytaj: światowych gangsterów kręcących lody, także ko(s)miczne).
Po czasie, gdy "ścigali się w kosmosie" (czytaj: licytowali się na kłamstwa o kosmosie, o tym "co to oni mogą, jakie to oni mają ko(s)miczne możliwości") zaczęła się era wspólnego ko(s)micznego kłamstwa. Program "Sojuz-Apollo" to zalążek przyszłej "ISS".
[Na powitalnym zdjęciu dwóch "astronautów" widać masoński uścisk dłoni. Patrz uważnie. Patrz i myśl! ]
PS> Apropos "podboju kosmosu" i "ko(s)micznych możliwości" to przypominam: 50 lat temu, przy siermiężnej technologii końcówki lat 60-tych XX wieku z łatwością "lądowali na księżycu, odlatywali stamtąd i wracali na ziemię". Teraz, przy technologii współczesnej i ogólnym zwiększeniu bogactwa narodów : coraz niżej "latają". Wedle bajań ko(s)micznych potrafią jedynie "wzlecieć do ISS, kilkaset km nad ziemię, stamtąd się odbić i wrócić na ziemię."
To jest naprawdę (tragi)komedia: to że ludzie wciąż wierzą w te ko(s)miczne opowieści.
Śmiałbym się jak w kabarecie, gdyby to nie było znakiem tragicznej głupoty i naiwności współczesnego człowieka.
12.05.2019, 11:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.05.2019, 14:31 przez Ziemowit.)
Liczba postów: 344
Liczba wątków: 0
Dołączył: 09.2018
Reputacja:
41
Cytat:To Ci co "opłynęli Antarktydę" ? Jeśli tak, to: nie wiem.
Zastanów się nad tym dokładniej. Płynęli wzdłuż brzegów Antarktydy 72 dni i zatoczyli koło. Obwód ziemi wzdłuż równika dla ziemi kulki wynosi 40075km. Jeśli ziemia jest płaska, to obwód ziemi na krańcu świata musi być znacznie większy niż na równiku. Jeśli promień placka jest odpowiednikiem średnicy ziemi kuli, to w tedy mamy koło o obwodzie 40075km na placku w miejscu w którym kuloziemcy zwą równikiem oraz koło 40075km * 2 = 80150 na krańcu świata. Aby opłynąć kraniec świata do o koła w 72dni trzeba przepłynąć śrenio 1113km dziennie czyli 25 węzłów. Jacht jakim płynęli to 22 metrowy Oyster 72, którego maksymalna prędkość przy bardzo sprzyjającym wietrze to 9 węzłów. Po drugie polacy podają, że wykonali pętlę o długości 10200 mil morskich a łącznie z zawijaniem do portu i wypłynięciem w trasę 15853 mil morskich a nie 80150km/1.8518 = 43282 mil morskich.
Jeszcze raz zapytam, czy ci Polacy są obrzydliwymi kłamcami i oszustami?
Cytat:I to jest smutne: większość woli wierzyć w obrazki pokazywane przez podejrzane agendy rządowe żyjące na ich koszt, niż samemu sprawdzić stan rzeczy. To wielka żałość i smutek.
Twierdzisz, że kilwater nigdy nie sprawdził samemu pomimo, że od prawie 30 lat spędza życie na morzu z lornetką w ręku?
|