To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Stanisław Michalkiewicz – Najwybitniejszy hipokryta
pilaster napisał(a): Tym bardziej to jest bez sensu. Zakładając że pedofil ma fantazję uwieczniać swoje "wyczyny" na filmie to na pewno wysyłanie ich w ciemno jakiemuś anonimowi w internecie tylko po to, że jest szansa w zamian otrzymać jego "wyczyny" to naprawdę niesłychanie głupia strategia. Smutny

Zacznijmy od popytu. Jeden pedofil może mieć ile ofiar? Rekordziści (także kościelni) mieli setki, ale znacznie częściej jest mowa o jednej, góra dwóch ofiarach. Poza tym dzieci mają to do siebie, że rosną. I jeżeli założymy, że dla pedofila to jest tylko związek seksualny, ofiara traci dla niego atrakcyjność, choćby nadal trzymała język za zębami i w ogóle. Po trzecie wreszcie, każde "urabianie" ofiary to nie tylko duże ryzyko, ale także duża inwestycja czasowa. Wspomniany wyżej ksiądz przez rok urabiał "Katarzynę" i miał z tego, khem, korzyść przez dwa lata. Jeżeli pedofil zrobi z tego fotografie, może, najpierw na "użytek prywatny" przedłużyć ten czas. A jeżeli dodatkowo zacznie się wymieniać w sieci, to dostanie dodatkowe materiały do, khem, wykorzystania. W naszym przykładzie zamiast dwóch lat i jednej ofiary realnej miałby dodatkowo wiele lat i wiele ofiar "wirtualnych".

Cytat:Nic dziwnego. Pilaster też nie ma Cwaniak I śmiało można założyć, że pedofile również nie mają.

To znaczy potencjalnie jeden sposób na to jest - mafijny. Aby wstąpić do mafii trzeba kogoś zabić. Tutaj aby wstąpić do mafii pedofilów trzeba by w ich obecności zgwałcić jakieś dziecko. Ale w praktyce byłoby to bardzo trudne do przeprowadzenia

Uwielbiam te momenty, jak interlokutor sam podaje mi na tacy argumenty. Oczywiście, że w mafiach "klasycznych" takim biletem wstępu jest zabicie. I oczywiście, że w mafiach pedofilskich ekwiwalentem tego jest zgwałcenie dziecka. "Udowodnić" tego nie trzeba, wystarczą fotografie bez retuszu, które wysyła się drugiej stronie. Albo adminowi serwisu. Nawet przy założeniu, że to jest oszust i wykorzystuje cudze materiały, to za samo wysyłanie pedofilskich fotek idzie się do pierdla. Dlatego właśnie wysłanie takiej fotki jest tym "uwierzytelnieniem" w kręgu wzajemnej wymiany fotografii.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Natomiast mafie naroktykowe rozdają. Dlatego wiadomo kto jest członkiem mafii a kto nie. Cwaniak
Nie rozdają. I dlatego uczestnictwo w mafii nie wiąże się z aż takim ryzykiem, jak piszesz, bo nawet jak mafia zostanie wykryta, to nie każdemu dowiodą, że był jej członkiem.
Tress byłaby doskonałą filozofką. W istocie, Tress odkryła już, że filozofia nie jest tak wartościowa, jak jej się wcześniej wydawało. Coś, co większości wielkich filozofów zajmuje przynajmniej trzy dekady.

— Brandon Sanderson
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Pedofil czuje wtedy, że nie jest wcale jakimś zwyrolem, tylko "wszyscy" tak robią, w związku z czym jest moralnie w porządku, tylko społeczeństwo tego nie rozumie,

Skoro wszyscy to robią, to społeczeństwo nie może nie rozumieć tego co robią wszyscy.

Zwykle takie wyalienowane grupy nie uważają sie za "wszystkich", tylko za lepszych niż wszyscy.

bert

Cytat:zamiast dwóch lat i jednej ofiary realnej miałby dodatkowo wiele lat i wiele ofiar "wirtualnych".

A ile takich wirtualnych małolat jest warte jednej realnej? To są rzeczy kompletnie nieporównywalne "wartościowo" Oczywiście, zapewne każdy pedofil chętnie sobie weźmie cudze "pamiątki", czemu nie. Ale żeby w zamian wysyłać własne? W ciemno, komuś kompletnie nieznajomemu?

Cytat:wystarczą fotografie bez retuszu, które wysyła się drugiej stronie. Albo adminowi serwisu. Nawet przy założeniu, że to jest oszust i wykorzystuje cudze materiały, to za samo wysyłanie pedofilskich fotek idzie się do pierdla. Dlatego właśnie wysłanie takiej fotki jest tym "uwierzytelnieniem" w kręgu wzajemnej wymiany fotografii.

I tak i nie bo to działa w obie strony. Aplikujący do mafii też chciałby mieć jakies gwarancje że aplikuje właśnie do mafii, a nie do policyjnej prowokacji. Nieśmiały Zatem niech oni najpierw jemu wyślą jakieś "materiały". I tak następuje obustronny klincz.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Ale sąd to uzasadnienie podzielił. Też wydawało się to pilastrowi dziwne, ale teraz już wiadomo, co to był za sąd. To był ICH sąd, przedstawienie urządzone przez katopedofilów, zatem wszystko tu pasuje.

Po pierwsze: Jeżeli ja napiszę, że dla pilastra zeznania "Katarzyny" są niewiarygodne to nie znaczy, że podzielam zdanie pilastra. Sąd więc też niczego nie "podzielił" a tylko zrelacjonował.

Po drugie: słaby straw man. Szkoda, że większość Twoich komentarzy składa się z takich straw manów.

Cytat:Raczej dlatego, że katopedofilska ośmiornica kontroluje i prokuraturę i policję. Inaczej tej ślepoty nie da się wyjaśnić Smutny

Nie wiedziałem, że Piotrowicza też będziesz bronić tą głupawą metodą. Ale widocznie Twoje zacięcie w bronieniu Michalkiewicza (bo chyba nie KRK) jest większe, niż Twoja niechęć do PiS. Dobrze wiedzieć.

Poza tym, straw man.

Cytat:No i znów. Przy założeniu że ta katopedofilska ośmiornica jednak istnieje i ma się dobrze, wszystko się ładnie układa.

Powoli zaczynasz gadać jak Smok. Wiem, że coś powyższym miałeś namyśli, ale teraz tylko triumfalnie ogłaszasz jakiś sukces bez uzasadnienia.

Jak zaraz zaczniesz numerować argumenty od "2" to będzie dowód, że Smok Ci się na konto włamał.

Poza tym: straw man.

Cytat:Wyzwolenie po 2-3 latach. A nie po 20-30 latach. Zresztą w tym przypadku to rozważanie akademickie.

Masz jakieś naukowe dowody, według których wyzwolenie po 2-3 latach jest normą przy uzależnieniach psychicznych? Nie znasz osób, które są uzależnione od innych? Byłych żon, byłych chłopaków, czy, co najczęściej, rodziców? To ostatnie sięga czasem aż poza grób.

Dotychczas też byłem raczej sceptykiem takich "przypomnień po niewczasie". Ale to Ty podałeś argument na korzyść. Przypomnę dla postronnych:

"zawsze w końcu dochodzi do momentu, w którym ofiara sie spod tego ich wpływu wyzwala. I wtedy, ale też dopiero wtedy, "mówi wszystko"."


A poza tym:
Cytat:Katopedofile mordują swoje ofiary masowo zanim zdążą się one wyzwolić. Kasia była wyjatkiem i ewenementem.
...straw man.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
pilaster napisał(a): wyciśnięcie z tych kumpli szmalu jest aktem sprawiedliwości dziejowej. Innymi słowy zakon, Michalkiewcz, Janusz G, krzywdzą ją daleko bardziej, niz kiedyś Roman B i jego ewentualni wspólnicy. Dlatego tez zakon, Michalkiewicz i Janusz G mają bulić, a Roman B i jego wspólnicy moga sobie życ spokojnie nie niepokojeni. Smutny

W zasadzie można sobie nawet wyobrazić jak Roman B i np. ten jego kumpel z konfesjonału, czytają sobie wynurzenia takiego cobrasa, czy Socjopapy i jak rżą przy tym z radochy. Smutny  

Ja rozumiem, że miłość do ulubionej korporacji Cię zaślepia, ale nikt poza Tobą nie pisał nic o żadnych aktach sprawiedliwości dziejowej i nie sugerował, że Chrystusowcy czy Michalkiewicz mieliby odpowiadać za czyny Romana B. Pisał to i tłumaczyłem już kilkakrotnie, więc nie będę powtarzał.

A Roman B. spokojnie został skazany w sądzie karnym - faktycznie spokojne życie.
Natomiast o wspólnikach Romana B. jakimś cudem piszesz też tylko Ty, co nakazuje sądzić, że albo:

1. znowu snujesz swoje teorie spiskowe;
2. posiadasz dowody zaistnienia szeregu przestępstw związanych z czynami Romana B. o których zapewne znowu nie poinformowałeś organów ścigania, tak jak nie poinformowałeś ich o dowodach w kwestii organizowania nękania biednego Stasia. Ładnie to tak?

Pilaster napisał(a):Ani Kościół, ani zakon nie odpowiadają za czyny Romana B. Nie zachęcali go, nie pomagali mu, nie chronili i nie osłaniali przed wymiarem sprawiedliwości.

Zgadza się i dlatego nikt nie próbuje ich pociągać do odpowiedzialności za czyny Romana B. O czym wiedziałbyś, gdybyś w końcu przeczytał wyrok o którym tak namiętnie się wypowiadasz.

pilaster napisał(a): I rzeczywiście, socjopapa, czy cobras mają rację. Żadne sądy, procesy, etc nic nie dadzą. ONI mają sądy prokuratury i policję w kieszeni - praktyczna bezkarnosć Romana B jest tu najlepszym dowodem.

I znowu łżesz jak pies. Jak godzisz to ze swoją religią, która nakazuje nie kłamać? Czy może na jakichś wyższych poziomach wtajemniczenia są jakieś chrześcijańskie takije?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
pilaster napisał(a): bert

Cytat:zamiast dwóch lat i jednej ofiary realnej miałby dodatkowo wiele lat i wiele ofiar "wirtualnych".

A ile takich wirtualnych małolat jest warte jednej realnej? To są rzeczy kompletnie nieporównywalne "wartościowo" Oczywiście, zapewne każdy pedofil chętnie sobie weźmie cudze "pamiątki", czemu nie. Ale żeby w zamian wysyłać własne? W ciemno, komuś kompletnie nieznajomemu?

Wystarczy, że te fotografie wyśle jednemu: adminowi strony. A potem dostanie dostęp do fotografii różnej jakości. Z relacji prasowych wynika, że w zorganizowanych grupach to tak funkcjonowało, im więcej wysyłasz, tym większy dostęp dostajesz. A przelicznik był lepszy niż 1:1. Reszta to to, co cały czas powtarzam: kalkulacja ryzyka w stosunku do korzyści.

Cytat:
Cytat:wystarczą fotografie bez retuszu, które wysyła się drugiej stronie. Albo adminowi serwisu. Nawet przy założeniu, że to jest oszust i wykorzystuje cudze materiały, to za samo wysyłanie pedofilskich fotek idzie się do pierdla. Dlatego właśnie wysłanie takiej fotki jest tym "uwierzytelnieniem" w kręgu wzajemnej wymiany fotografii.

I tak i nie bo to działa w obie strony. Aplikujący do mafii też chciałby mieć jakies gwarancje że aplikuje właśnie do mafii, a nie do policyjnej prowokacji.

Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że zabijając dla mafii nigdy nie wiesz, czy otaczający ciebie mafiozi nie są szpiclami policji, którzy czekali, aż wreszcie przepiłujesz gardło temu bezdomnemu, zanim Ciebie nie aresztują.

Jeżeli skontrargumentujesz, że "policji nie wolno", no właśnie. Policji nie wolno też wysyłać pedofilskich fotek.

Cytat:Nieśmiały Zatem niech oni najpierw jemu wyślą jakieś "materiały". I tak następuje obustronny klincz.

Jeżeli mówimy o osobie, która już sama uwiodła i zgwałciła jakieś dziecko, to ta dyskusja jest zbyteczna. Taka osoba ma silny popęd pedofilski, na tyle silny, żeby zaryzykować wsadzenie do pierdla za przestępstwa "w realu". Dla niej więc podjęcie ryzyka w celu zaspokojenia popędu nie jest niczym nowym, więc, khem, zaryzykuję stwierdzenie, że taka osoba podejmie takie ryzyko. Prędzej, niż osoba, która tylko lubi oglądać, a sama jeszcze przestępstwa w realu nie popełniła
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Jeszcze co do pilastrowo-bertowych bredni o tym, jakoby Kasia kasy od Chrystusowców nie dostała, a jeśli nawet dostała, to nie mogła z niej korzystać:

Cytat:W październiku 2018 roku na koncie Katarzyny pojawiła się nowa, dużo większa kwota – milion złotych wywalczony w sądzie od chrystusowców tytułem odszkodowania. Natychmiast po tym prezes fundacji poprosił podopieczną o pożyczkę, jak twierdził, na operację raka trzustki. Katarzyna pożyczyła mu 20 tysięcy oraz podarowała 10 tysięcy. Po kilku miesiącach doszła do wniosku, że została oszukana, Marek Lisiński nie potrafił udowodnić, że przebył operację ani że rzeczywiście jest chory. Po nieudanej próbie zainteresowania sprawą rady fundacji Katarzyna zwróciła się do „Wyborczej”. Sprawę opisaliśmy w maju 2019 roku. Lisiński podał się do dymisji, a fundacja, pod tymczasowym kierownictwem członkini rady prawniczki Anny Frankowskiej, zarządziła audyt wewnętrzny i zawiadomiła prokuraturę. 10 lipca wszczęto postępowanie w związku z podejrzeniem popełnienia oszustwa polegającego na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez pożyczkę i darowiznę.

https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,...oxWyboImg2

Przeczy to też pilastrowym bujdom o "opłatach manipulacyjnych".
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a): Jeszcze co do pilastrowo-bertowych bredni o tym, jakoby Kasia kasy od Chrystusowców nie dostała, a jeśli nawet dostała, to nie mogła z niej korzystać:
(...)
Przeczy to też pilastrowym bujdom o "opłatach manipulacyjnych".

Niedawno pisałem do pilastra o tych momentach, jak oponent w dyskusji dostarcza argumentów na korzyść własnego stanowiska. Pilaster tę przysługę zrobił mi dwa razy w krótkich odstępach czasu nawet. Postanowiłeś wyrównać i podać argumenty, że te organizacje wspierające "Katarzynę" zostały stworzone dla osobistych zysków, a nie dla ochrony ofiar?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a):
pilaster napisał(a): bert

Cytat:zamiast dwóch lat i jednej ofiary realnej miałby dodatkowo wiele lat i wiele ofiar "wirtualnych".

A ile takich wirtualnych małolat jest warte jednej realnej? To są rzeczy kompletnie nieporównywalne "wartościowo" Oczywiście, zapewne każdy pedofil chętnie sobie weźmie cudze "pamiątki", czemu nie. Ale żeby w zamian wysyłać własne? W ciemno, komuś kompletnie nieznajomemu?

Wystarczy, że te fotografie wyśle jednemu: adminowi strony.

A potem dostają je wszyscy inni. Wcześniej czy później trafią też do policji. A przecież z fotografii czy filmów bardzo łatwo dojśc kto je zrobił gdzie i kiedy...

Wysyłanie gdzieś tam własnych "pamiątek", to jak przyklejenie sobie na plecach napisu "jestem pedofilem łapcie mnie"



Cytat:
Cytat:
Cytat:wystarczą fotografie bez retuszu, które wysyła się drugiej stronie. Albo adminowi serwisu. Nawet przy założeniu, że to jest oszust i wykorzystuje cudze materiały, to za samo wysyłanie pedofilskich fotek idzie się do pierdla. Dlatego właśnie wysłanie takiej fotki jest tym "uwierzytelnieniem" w kręgu wzajemnej wymiany fotografii.

I tak i nie bo to działa w obie strony. Aplikujący do mafii też chciałby mieć jakies gwarancje że aplikuje właśnie do mafii, a nie do policyjnej prowokacji.

Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że zabijając dla mafii nigdy nie wiesz, czy otaczający ciebie mafiozi nie są szpiclami policji, którzy czekali, aż wreszcie przepiłujesz gardło temu bezdomnemu, zanim Ciebie nie aresztują.

No jakby to powiedzieć autentyczni mafiozi budzą w tej sprawie dużo większe "zaufanie" Cwaniak


Cytat:
Cytat:Nieśmiały Zatem niech oni najpierw jemu wyślą jakieś "materiały". I tak następuje obustronny klincz.

Jeżeli mówimy o osobie, która już sama uwiodła i zgwałciła jakieś dziecko, to ta dyskusja jest zbyteczna.

Ale nie wtedy, gdy tego dany pedofil (jeszcze) nie zrobił.

A jezeli juz zrobił, to w zasadzie po co mu cudze "pamiątki"? Ma własne.


Cytat:Taka osoba ma silny popęd pedofilski, na tyle silny, żeby zaryzykować wsadzenie do pierdla za przestępstwa "w realu". Dla niej więc podjęcie ryzyka w celu zaspokojenia popędu nie jest niczym nowym, więc, khem, zaryzykuję stwierdzenie, że taka osoba podejmie takie ryzyko.

Nie. Zaakceptowała ryzyko żeby zdobyć nagrodę. Nie oznacza to że teraz zaakceptuje drastyczne powiększenie owego ryzyka (do tej pory o jego "hobby" wiedziała tylko jedna osoba, od momentu wysłania "pamiątek" wie o nim znacznie liczniejsze grono osob i cały czas dynamicznie się powiekszające) w zamian za nagrodę znacznie mniej wartościową.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
Cytat:Niedawno pisałem do pilastra o tych momentach, jak oponent w dyskusji dostarcza argumentów na korzyść własnego stanowiska. Pilaster tę przysługę zrobił mi dwa razy w krótkich odstępach czasu nawet. Postanowiłeś wyrównać i podać argumenty, że te organizacje wspierające "Katarzynę" zostały stworzone dla osobistych zysków, a nie dla ochrony ofiar?

No ja w przeciwieństwie do takich pilastrów, i jak widzę niestety bertów, nie zamierzam ukrywać też (potencjalnie) niekorzystnych faktów, podobnie jak Wyborcza. Typ robił wałki, GW to nagłośniła, jego odwołano, kasę Kasi zwrócono, a śledztwo prokuratorskie jest w toku. Smutne, że prezes fundacji połaszczył się na kasę, ale nie jest to też niespotykane. Ważne, że wszystko szybko wypłynęło na wierzch i pewne szkody udało się naprawić.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
Socjopapa napisał(a): A Roman B. spokojnie został skazany w sądzie karnym - faktycznie spokojne życie.

Dla picu został skazany. Smutny Po prostu odegrano przedstawienie pt "Sąd nad Romanem B"

Przecież ONI kontrolują WSZYSTKO. Również sądy.

cobras napisał(a): Smutne, że prezes fundacji połaszczył się na kasę, ale nie jest to też niespotykane.

Niespotykane jest że połaszczył sie na tak małą kasę. Smutny
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Wysyłanie gdzieś tam własnych "pamiątek", to jak przyklejenie sobie na plecach napisu "jestem pedofilem łapcie mnie"
Wysyłanie komuś tam pamiątek z wojowania w Syrii i ucinania głów niewiernym również jest proszeniem się o kłopoty. A jednak niektórzy to robią. Jak to pilaster wyjaśni?

Cytat:Nie. Zaakceptowała ryzyko żeby zdobyć nagrodę. Nie oznacza to że teraz zaakceptuje drastyczne powiększenie owego ryzyka (do tej pory o jego "hobby" wiedziała tylko jedna osoba, od momentu wysłania "pamiątek" wie o nim znacznie liczniejsze grono osob i cały czas dynamicznie się powiekszające) w zamian za nagrodę znacznie mniej wartościową.
A jak pilaster oblicza obiektywnie wartość tej nagrody? Być może pilaster ma ciężki autyzm i tego nie czuje, ale mimo to bez trudu powinien zrozumieć, że dla normalnych ludzi (a pedofil jest normalny pod każdym względem oprócz popędu płciowego) poczucie wspólnoty i moralne przyzwolenie innych na swoje postępowanie ma wartość "konsumpcyjną" o wiele większą, niż jakieś tam czynności seksualne.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a):
pilaster napisał(a): Wysyłanie gdzieś tam własnych "pamiątek", to jak przyklejenie sobie na plecach napisu "jestem pedofilem łapcie mnie"
Wysyłanie komuś tam pamiątek z wojowania w Syrii i ucinania głów niewiernym również jest proszeniem się o kłopoty. A jednak niektórzy to robią. Jak to pilaster wyjaśni?

Bardzo wysoką preferencją czasową. Islamiści ucinający głowy porażki swojego dżihadu i konieczności powrotu do normalnych krajów gdzie odpowiedzą za to ucinanie w ogóle nie biorą pod uwagę. Dżihad zwycięży a wtedy pamiątki z ucinania będą poowodem do dumy i chluby dla całego rodu do siódmego pokolenia włącznie.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): A potem dostają je wszyscy inni. Wcześniej czy później trafią też do policji. A przecież z fotografii czy filmów bardzo łatwo dojśc kto je zrobił gdzie i kiedy...

Niekoniecznie. Community dostanie fotki wyretuszowane, bez twarzy pedofila. To i tak nikogo nie interesuje. A co do "gdzie", to w znanych mi przypadkach policje europejskie musiały sprawdzać hotele w Tajlandii. A to jednak spory trud.

Cytat:Wysyłanie gdzieś tam własnych "pamiątek", to jak przyklejenie sobie na plecach napisu "jestem pedofilem łapcie mnie"

Argument, że nikt nie podejmuje ryzyka w celu uzyskania korzyści już był, powtarzasz się.

Cytat:No jakby to powiedzieć autentyczni mafiozi budzą w tej sprawie dużo większe "zaufanie" Cwaniak

Na jakiej podstawie oceniasz skalę stopnia zaufania przestępcom? Typ w drogich włoskich ciuchach otoczony przez dresów z bejsbolami? Elegancki pan w ciemnym gabinecie mówiący zachrypłym głosem?




Cytat:
Cytat:Jeżeli mówimy o osobie, która już sama uwiodła i zgwałciła jakieś dziecko, to ta dyskusja jest zbyteczna.

Ale nie wtedy, gdy tego dany pedofil (jeszcze) nie zrobił.

No dobra, więc zgadzasz się ze mną, że "aktywny" pedofil prędzej wejdzie na taką stronę, niż "pasywny", co tylko chciał popatrzeć?

To pewnie zgodzisz się też z tym, że właśnie "aktywny" pedofil prędzej będzie miał własne materiały na wymianę niż "pasywny", co to może gdzieś coś zdobył lub skopiował?

Cytat:A jezeli juz zrobił, to w zasadzie po co mu cudze "pamiątki"? Ma własne.

Czyżbyś twierdził, że tylko samotni konsumują pornografię?

Cytat:Nie. Zaakceptowała ryzyko żeby zdobyć nagrodę. Nie oznacza to że teraz zaakceptuje drastyczne powiększenie owego ryzyka (do tej pory o jego "hobby" wiedziała tylko jedna osoba, od momentu wysłania "pamiątek" wie o nim znacznie liczniejsze grono osob i cały czas dynamicznie się powiekszające)

Zapominasz, że ten człowiek podejmuje ryzyko na podstawie subiektywnej oceny. A co do internetów to do niedawna pokutowała opinia, że jest to strefa praktycznie poza prawem, gdzie strasznie łatwo jest zachować anonimowość i gdzie państwu strasznie trudno jest coś udowodnić. Ta opinia się stopniowo zmienia, tak jak zniemiają się też możliwości techniczne śledzenia ludzi w sieci. De facto internet nigdy nie był anonimowy, ale śledzenie ludzi było znacznie trudniejsze i dostępne tylko dla służb specjalnych. Dziś przy zmienionych rygorach prawnych nawet prywatne firmy mogą ścigać za łamanie praw autorskich lub sprzedawanie podróbek.

Ale to, że DZIS takie sieci mają ciężko nie oznacza, że DO NIEDAWNA też tak miały. Zanim parę takich siatek nie zostało rozbitych, pedofile w sieci mogli czuć się bezpiecznie.


Cytat:w zamian za nagrodę znacznie mniej wartościową.

W pornografii sprawdza się stare prawo Marksa, że ilość oznacza jakość.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a):
pilaster napisał(a): A potem dostają je wszyscy inni. Wcześniej czy później trafią też do policji. A przecież z fotografii czy filmów bardzo łatwo dojśc kto je zrobił gdzie i kiedy...

Niekoniecznie. Community dostanie fotki wyretuszowane, bez twarzy pedofila.

Ale zawsze zostają dzieci. Które mają jakieś rodziny, przyjaciół, znajomych, gdzieś tam chodzą do szkoły, są na zdjęciach z profili rodziny, szkoły, kolegów z klasy, etc, etc..


Cytat:
Cytat:Wysyłanie gdzieś tam własnych "pamiątek", to jak przyklejenie sobie na plecach napisu "jestem pedofilem łapcie mnie"

Argument, że nikt nie podejmuje ryzyka w celu uzyskania korzyści już był, powtarzasz się.

Nikt nie podejmuje nadmiernego ryzyka w celu uzyskanie nieadekwatnie niskich korzyści.



Cytat:
Cytat:No jakby to powiedzieć autentyczni mafiozi budzą w tej sprawie dużo większe "zaufanie" Cwaniak

Na jakiej podstawie oceniasz skalę stopnia zaufania przestępcom?


Ktoś kto chce wstąpić do gangu, już jakieś dojścia do niego w "realu" musi mieć. Są tam może jacyś jego kuzyni, albo kumple z bloku, etc...



Cytat:
Cytat:Nie. Zaakceptowała ryzyko żeby zdobyć nagrodę. Nie oznacza to że teraz zaakceptuje drastyczne powiększenie owego ryzyka (do tej pory o jego "hobby" wiedziała tylko jedna osoba, od momentu wysłania "pamiątek" wie o nim znacznie liczniejsze grono osob i cały czas dynamicznie się powiekszające)

Zapominasz, że ten człowiek podejmuje ryzyko na podstawie subiektywnej oceny.

To nie ma znaczenia. Liczy się efekt. Mrówki na pewno nie podejmują decyzji na podstawie świadomej kalkulacji, a jednak ich zachowanie też da się opisać w kategoriach teorii gier. Pedofile źle oceniający ryzyko, ufnie i entuzjastycznie dzielący sie "pamiątkami", szybko ladują w więzieniu. Ci bardziej podejrzliwi i ostrożni mogą grasować bezkarnie znacznie dłużej.

Cytat:Zanim parę takich siatek nie zostało rozbitych, pedofile w sieci mogli czuć się bezpiecznie.

I co im takie poczucie dało?

Cytat:
Cytat:w zamian za nagrodę znacznie mniej wartościową.

W pornografii sprawdza się stare prawo Marksa, że ilość oznacza jakość.


Zatem wracamy do pytania. Ile wirtualnych małolat jest warta jedna realna?
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Bardzo wysoką preferencją czasową. Islamiści ucinający głowy porażki swojego dżihadu i konieczności powrotu do normalnych krajów gdzie odpowiedzą za to ucinanie w ogóle nie biorą pod uwagę. Dżihad zwycięży a wtedy pamiątki z ucinania będą poowodem do dumy i chluby dla całego rodu do siódmego pokolenia włącznie.
Dżihadysta może niezłomnie wierzyć w zwycięstwo swojej słusznej sprawy, ale zdaje sobie sprawę z tego że zanim to oczywiste zwycięstwo nastąpi, on sam osobiście może stać się ofiarą niesprawiedliwych prześladowań tylko dlatego, że komuś tam głowę uciął. Jednak właśnie poczucie wspólnoty zmienia tę preferencję czasową, bo on zaczyna się utożsamiać nie tyle ze swą indywidualną doczesną cielesnością, tylko z Klanem, który trwać będzie dłużej niż on sam. W związku z tym on sam może podejmować działania ryzykowne, jak mrówka robotnica.

Pedofil czujący się częścią jakiejś grupy również wierzy w to, że społeczeństwo kiedyś przejrzy na oczy, zrezygnuje z głupiej koncepcji "przestępstwa bez ofiary" i propagandy psychologów, którzy nie potrafią podać żadnych ilościowych kryteriów krzywdy doznawanej rzekomo przez dziecko kochane przez dobrego pedofila. I ta słuszność jego sprawy również zwiększa jego skłonność do osobistego ryzyka. Człowiek - no dobra, nie każdy, ale wielu - instynktownie dąży do wspólnotowości, jest to dążenie równie trudne do pohamowania, jak popęd seksualny. Ale właśnie ta wspólnotowość, która wyewoluowała w prehistorii jako sposób na zapewnienie przetrwania krewnym, skłania do postępowania ryzykownego, i bezsensownego z punktu widzenia dobra jednostki.

pilaster napisał(a): Zatem wracamy do pytania. Ile wirtualnych małolat jest warta jedna realna?

Pytanie oczywiście bez sensu. Prawidłowe pytanie to: jaki jest stosunek wartości przyjemności seksu z małolatą oraz wartości poczucia, że czynność ta jest dobra moralnie?
Odpowiedz
pilaster napisał(a): Ale zawsze zostają dzieci. Które mają jakieś rodziny, przyjaciół, znajomych, gdzieś tam chodzą do szkoły, są na zdjęciach z profili rodziny, szkoły, kolegów z klasy, etc, etc..

No tak, bo rodzice, przyjaciele, koledzy z klasy itp wchodzą na strony pedofilskie i mogą przypadkiem trafić na kogoś podobnego do Katarzynki... Ty tak serio? Zaczynam się o ciebie martwić.

Owszem, są policyjne metody porównywania fotografii, ale jednocześnie rodziców uczula się, żeby nie wrzucali zdjęć dzieci do sieci, szkoły też coraz pilniej przestrzegają RODO. Nie mówiąc o tym, jak trudno sprawdzić ofiary zdjęć robionych w słonecznej Tajlandii. Inaczej mówiąc, słyszałem o pedofilach rozpoznanych na zdjęciach dzięki jakimś cechom charakterystycznym ciała. Albo dzięki cechom charakterystycznym "tła": pokoju hotelowego, krajobrazu za oknem itd. Ale nie słyszałem o ani jednym przypadku, w którym rozpoznanie odbyło się "przez ofiarę". Być może takie sprawy były, ale do mnie nie dotarło, więc zakładam, że w "najlepszym" przypadku to znikoma część spraw.

Cytat:Nikt nie podejmuje nadmiernego ryzyka w celu uzyskanie nieadekwatnie niskich korzyści.

Twierdzisz, że "urabianie" ofiary niesie za sobą mniejsze ryzyko, niż wysyłanie zdjęcia w darknetach przez VPN-y?

Cytat:Ktoś kto chce wstąpić do gangu, już jakieś dojścia do niego w "realu" musi mieć. Są tam może jacyś jego kuzyni, albo kumple z bloku, etc...

Właśnie stwierdziłeś, że nikt w darknetach nie popełnia przestępstw, jak handel bronią czy narkotykami na darknetowych portalach. No bo jak się nie znają z realu, "z bloku"...

Poza tym przynajmniej jeden przypadek rozbitej internetowej sieci pedofilskiej miał za rdzeń pewnych aktywistów "z realu", w tym jednego aktywistę gejowskiego. Zdaje się, że na tym forum był już link do artykułu w rzepie. A parę innych afer zahaczających o kręgi polityki jest poszlaką, że te internetowe szajki w jakimś stopniu są organizowane przez "mafie klasyczne", taki zarobek na boku. Są kontakty, jest możliwość organizacji "materiału". Etc etc.

Cytat:To nie ma znaczenia. Liczy się efekt. Mrówki na pewno nie podejmują decyzji na podstawie świadomej kalkulacji, a jednak ich zachowanie też da się opisać w kategoriach teorii gier. Pedofile źle oceniający ryzyko, ufnie i entuzjastycznie dzielący sie "pamiątkami", szybko ladują w więzieniu. Ci bardziej podejrzliwi i ostrożni mogą grasować bezkarnie znacznie dłużej.

Jak ja uwielbiam te momenty...

Na pierwszy rzut oka powyższy akapit to jeden wielki truizm. Osoby "nadaktywne" mają większe ryzyko wpadki niż osoby "małoaktywne". Kto gwałci dzieci cudze prędzej wpadnie, niż kto gwałci własne, kto się wymienia fotografiami wpadnie prędzej, niż ten co zachowuje je dla siebie, albo nie robi wcale. Już chciałem wpisać "Ale nie oznacza to, że nikt tak nie robi", kiedy uderzyła mnie konsekwencja tego zdania.

Jeżeli mianowicie założyć, że wpadają tylko nieliczni "hiperaktywni"...

... to oznacza to, że rzeczywista liczba pedofili będzie dużo większa, niż liczba skazanych! Ujawnione przypadku pedofilii to w większości ci "najgłupsi", "najaktywniejsi", ci co źle ocenili ryzyko.

Pilaster właśnie uzasadnił, dlaczego podawane tzw. "dark figure of crime" jest uzasadnione i dlaczego różnego rodzaju łowcy pedofili uzasadniają, że za udowodnionymi i zasądzonymi pedofilami kryje się dużo większa liczba utajonych, gwałcących po cichu.

Cytat:
Cytat:Zanim parę takich siatek nie zostało rozbitych, pedofile w sieci mogli czuć się bezpiecznie.

I co im takie poczucie dało?

Cóż, niektórzy może nie dożyli tego momentu, w końcu internety działają od lat 90-tych.


Cytat:Zatem wracamy do pytania. Ile wirtualnych małolat jest warta jedna realna?

Tego nie ustalimy bez badania kryminalistycznego, ale można porównać. Zgodnie z danymi portalu physorg.com (za relacją newsweeka<1>) single konsumują przeciętnie 3,53 razy więcej pornografii, niż osoby w związkach. Przy czym wśród osób z normalnym popędem seksualnym "singiel" nie oznacza osoby, która seksu nie ma. Można więc bez większego ryzyka błędu założyć, że dla pedofila, który aktualnie nie ma żadne ofiary "dostępnej" fotografie będą warte 4, 5 może 10 razy więcej, niż dla pedofila "w związku". Z tego wynika, że na takich portalach najwięcej będzie "byłych" pedofili, co to mieli już jeden związek, narobili sobie fotografii pamiątkowych, a teraz ofiara wyrosła albo zerwała kontakt. Ponowne "urabianie" może być trudniejsze niż te 4-5 lat temu, ryzyko wpadki się nie zmniejsza a wprost przeciwnie. W tym momencie decyzja, czy ponownie "polować" w realu, czy też korzystać z "dobrodziejstw" internetu przechyla się na szalę internetu.


<1> https://www.newsweek.pl/polska/wiemy-jak...ie/nvts5es
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a):
pilaster napisał(a): Bardzo wysoką preferencją czasową. Islamiści ucinający głowy porażki swojego dżihadu i konieczności powrotu do normalnych krajów gdzie odpowiedzą za to ucinanie w ogóle nie biorą pod uwagę. Dżihad zwycięży a wtedy pamiątki z ucinania będą poowodem do dumy i chluby dla całego rodu do siódmego pokolenia włącznie.
Dżihadysta może niezłomnie wierzyć w zwycięstwo swojej słusznej sprawy, ale zdaje sobie sprawę z tego że zanim to oczywiste zwycięstwo nastąpi, on sam osobiście może stać się ofiarą niesprawiedliwych prześladowań

Dlaczego? Wszak on już w tym namoralniejszym z kalifatów żyje i tylko walczy o rozszerzenie jego granic. Oczywiście może zginąć w tej walce i trafić prosto między hurysy, ale na pewno nie przewiduje że jacyś niewierni i heretycy będą go za to obcinanie ciągać po sądach, czy tym bardziej wieszać. Za szyję.


Cytat:on zaczyna się utożsamiać nie tyle ze swą indywidualną doczesną cielesnością, tylko z Klanem, który trwać będzie dłużej niż on sam. W związku z tym on sam może podejmować działania ryzykowne, jak mrówka robotnica.

Dobór krewniaczy, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy osobników spokrewnionych. Gdybyśmy mieli do czynienia z rodzeństwem pedofilów, to nie zdziwilibyśmy się, że będzie ono kryć sie nawzajem.

Ale nie w przypadku grupy pedofilów niespokrewnionych.

Cytat:Pedofil czujący się częścią jakiejś grupy również wierzy w to, że społeczeństwo kiedyś przejrzy na oczy

Albo nie. Wszak owoce zakazane smakują znacznie lepiej. A spożywać takowe oznacza być wyróżnionym ze zwykłego motłochu. Takie postawy są powszechne wśród homoseksualistów, którzy nie raz dają odczuć heteroseksualnym podludziom swoją nad nimi wyższość i wyjątkowość. Można oczekiwać, że wśród pedofilów panuje podobne poczucie wyższości.

Cytat:Człowiek - no dobra, nie każdy, ale wielu - instynktownie dąży do wspólnotowości, jest to dążenie równie trudne do pohamowania, jak popęd seksualny.

Roman B dążył?

Czy może już nie musiał, bo przecież był takiej wspólnoty członkiem bardzo we wspólnotowość zaangażowanym?

bert04 napisał(a):
pilaster napisał(a): Ale zawsze zostają dzieci. Które mają jakieś rodziny, przyjaciół, znajomych, gdzieś tam chodzą do szkoły, są na zdjęciach z profili rodziny, szkoły, kolegów z klasy, etc, etc..

No tak, bo rodzice, przyjaciele, koledzy z klasy itp wchodzą na strony pedofilskie i mogą przypadkiem trafić na kogoś podobnego do Katarzynki... Ty tak serio?

Serio? Przecież nie rodzice będą szukać swoich dzieci na stronach pedofilów, tylko policja będzie szukać dzieci z pornografii na zwykłych stronach. I znajdzie, bo fejs i twitter są i w Tajlandii i w Pernambuco.


Cytat:Twierdzisz, że "urabianie" ofiary niesie za sobą mniejsze ryzyko, niż wysyłanie zdjęcia w darknetach przez VPN-y?

No nie. Smutny  W zasadzie pilaster zaczyna się wahać czy nadal ciągnąć dyskusje z bertem, który tak nagle udaje głupiego....


Oczywiście że ryzyko jest mniejsze. W pierwszym przypadku jest to jedna osoba. No cóż wygada się (w połowie przypadków mniej więcej), albo nie. W drugim przypadku "pamiątkowe" materiały trafiają do dziesiątek ludzi. Potem setek. Tysięcy. Potem do literalnie wszystkich zajmujacych się takimi sprawami policjantów na świecie...

No litości... Smutny Potęga rozkładu wykładniczego nie zna granic. Nawet jeżeli ryzyko wpadki przy pojedynczym "kliencie" jest niewielkie (na pewno znacząco niższe niż 50%), to podniesione do potęgi wszystkich tych "klientów" daje praktycznie pewność że zostanie sie rozpoznanym i zidentyfikowanym.

Cytat:parę innych afer zahaczających o kręgi polityki jest poszlaką, że te internetowe szajki w jakimś stopniu są organizowane przez "mafie klasyczne", taki zarobek na boku.

Zarobek? A jakiej wielkości jest to wolumen? W dolarach? To może byc użyteczne jako narzędzie szantażu, ale na pewno nie jako poważna działalność "biznesowa"
Cytat:Jeżeli mianowicie założyć, że wpadają tylko nieliczni "hiperaktywni"...

A kto czyni takie założenie? Bert? Wpada (do etapu prawomocnego wyroku) tak z 50% pedofilów. Tyle że hiperaktywni wpadają szybciej. Maksium kilka miesięcy wymieniania się "pamiątkami" i szluss. Ci ostrożni wpadają wtedy, kiedy wygadają się ich ofiary. Co może potrwać kilka lat.

bert04 napisał(a): single konsumują przeciętnie 3,53 razy więcej pornografii, niż osoby w związkach. Przy czym wśród osób z normalnym popędem seksualnym "singiel" nie oznacza osoby, która seksu nie ma.

Ale to dotyczy parterów dorosłych, których znaleźć i urobić jest dużo łatwiej

Pedofil który odniósł "sukces" w realu będzie miał ten przelicznik dużo wyższy.

Cytat:Ponowne "urabianie" może być trudniejsze niż te 4-5 lat temu,

Dlaczego? Doświadczenie nie procentuje?
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj

Jest inaczej Blog człowieka leniwego
Odpowiedz
żeniec napisał(a): Wymieniasz szereg okoliczności i pytasz, co by było po odjęciu jednej z nich. Granice nie są ostre, i co dalej?

To ciągle jeszcze nie pasuje. Podałem parę cech normatywnych. A Ty mnie pytasz, ile włosów wyrwać trzeba. Facet łysy to facet łysy, choć mogą być różne stopnie oceny łysoty. Natomiast facet, który się goli pod pachami, woskiem wydziera włosy pleców a nawet przeprowadził zabieg depilacji jajec, łysy być nie musi wcale. Choć bardzo wiele włosów stracił.

Cytat:Wyprowadź mnie z błędu, ale to Ty segregujesz sobie te rzeczy na ważne i nieważne. "W ogóle był księdzem" - ważne; wszystko inne - "no ok, związane ze sprawą, ale nieważne". Masz może np. pod ręką wydane wyroki, gdzie "samo bycie księdzem" wystarczało, by mieć racjonalną podstawę do takiej opinii?

Mam jeden wyrok, w którym powtarza się mantra "gdyby nie był księdzem". Jak na razie to pierwszy wyrok przy tej konstrukcji prawnej (po bandzie artykułu 430 kc), więc siłą rzeczy innych wyroków nie ma i (jeszcze?) być nie może. I w tym wyroku zwraca się uwagę na takie "detale ubioru", jak noszenie koloratki. Może to prowadzić do wniosku, że dla sądu koloratka jest ważniejsza niż, nie wiem, ciemne okulary, markowe buty czy drogi zegarek.

Cytat:Nie widzę racjonalnych powodów do takiej opinii.

No to może bardziej racjonalnie. Jak amator (pozdrowienia do Socjo) prawa, śledzący w prasie i mediach różne procesy, trafiałem całkiem często na przypadku sukcesu apelacji, bo sąd czegoś-tam nie uwzględnił. Po powrocie do sądu pierwotnego ponowny wyrok był nieomal identyczny, ale do uzasadnienia dopisywano jakieś "Wprawdzie brat stał obok, ale nie można wystarczająco niewątpliwie udowodnić mu winy..."

I tak, to jest moja opinia.



Cytat:Już oddałem rację, że nie było. Ale to nie o tamtym fragmencie teraz dyskutujemy, tylko o tym:
(...)

Jest o tej sprawie i na temat, czy nie?

Jest o sprawie i na temat. Ale nadal nie pasuje do kontekstu fragmentu. Zacytuję kluczowe zdanie: "Molestowanie odbywało się najczęściej w miejscach służbowych księdza - na plebanii, gdzie mieszkał i przyjmował wiernych, w salkach katechetycznych przy kościele, czy nawet w kościele."

Teraz pozwoliłem sobie podzielić Twój cytat na dwie części:

Cytat:"Odrzucić także należy ocenę Sądu Okręgowego w Szczecinie, że w kwestii nadużycia zaufania można ustalić tylko tyle, że oskarżony był kapłanem i nauczycielem. Tymczasem w sprawie karnej znajdują się obiektywne dowody na przeciwieństwo tego stanowiska. Po pierwsze do zawarcia znajomości doszło tylko dlatego, że ksiądz uczył powódkę religii, był jej katechetą – gdyby nie ta okoliczność do nawiązania relacji w ogóle by nie doszło. Aby nawiązać z nią kontakt wysłał jej kartkę pocztową, w treści której wskazywał, że modli się za nią, chce jej pomóc, podpisywał się „ks. R.” (powoływał się zatem na atrybuty właściwe swej profesji),

Tutaj mówimy o fazie "urabiania" ofiary. Nie wiem, czy w dzisiejszym prawodawstwie i ogólnie w języku to podpada pod "molestowanie", ale zauważ, że na tym etapie nie było jeszcze ani plebanii, ani salki katechetycznej przy kościele, ani kościoła. Była "sala katechetyczna" w szkole, czyli normalny pokój, tyle że z katechetą z przodu i portretami religijnymi na ścianach.

Cytat:do pierwszych czynności seksualnych doszło na plebanii w B. (czyli miejscu pełnienia przez niego posługi), gdzie powódka została zaproszona pod pozorem udzielenia korepetycji z matematyki, zabrał powódkę na rekolekcje do M., przekonywał matkę powódki, że będzie się nią opiekował na pielgrzymce do C. (gdzie spał koło powódki i usiłował zainicjować zbliżenie). Profesja sprawcy i łączące się z nią zaufanie były czynnikami decydującymi o zgodzie rodziców na powierzenie sprawcy opieki nad dzieckiem, dały możliwość ulokowania małoletniej w mieszkaniu psychologa M. M. (1) (znała księży (...)choć wcześniej nie znała R. B.), uzasadniały wobec osób trzecich fakt, że niespokrewniony dorosły mężczyzna opiekuje się nastolatką (legitymizowały jego działania). Ksiądz kazał się powódce modlić, spowiadać się, zabrał ją do egzorcysty. Do zbliżeń dochodziła także w jego pokoju w Domu (...) Trudno przyjąć, że pozostaje to bez związku z pełnioną przez niego funkcją wykorzystaną przy zbudowaniu zaufania powódki i jej otoczenia."

Tu mówimy o drugim etapie, o którym dyskutuję też z pilastrem. Od czerwca do końca roku 2006. W tym i tylko w tym etapie ta zależność się zgadza i gdyby księdza przyskrzyniono w styczniu 2007, nie spierałbym się ani chwili.

A teraz zobaczmy, czego tutaj nie ma. Nie zacytowałeś okresu po styczniu 2007. A to jakieś półtora roku było, kiedy dziewczyna była albo w mieszkaniu prywatnym (rodzinnym) księdza, albo była zabierana do hoteli, albo znowu u rodziców, a to w jakimś domu opieki. A wiadomo, że molestowanie szło w tym okresie dalej. Co więcej, treść wyroku wskazuje na to, że dopiero "na chacie" doszło do pełnego stosunku. O tych dwuznacznościach też pisałem z pilastrem, ale z tego co widzę przed tym okresem były to "inne czynności seksualne". Nadal pedofilia, w świetle paragrafu bez różnicy, ale w świetle szkód dla ofiary - różnica jest. To właśnie tutaj oskarżona miała zajść w ciążę i to właśnie na tym tle miała być dokonana aborcja. To właśnie w tym okresie miała miejsce ta dziwna "spowiedź z kartki" (?) oraz ta rzadziej wspominana wizyta u egzorcysty.

Okres ten był zmienny, ale ciągnął się do maja 2008. Czyli nieomal półtora roku. Być może krócej, w końcu w pewnym momencie musiała wrócić do B, ale poniżej pół roku nie zejdzie. Niemniej sam wyrok zawiera opis, cytuję: "wobec powódki praktycznie codziennie (za każdym razem, gdy w mieszkaniu na ul. (...) był ksiądz - minimum cztery razy w tygodniu) podejmowano czynności o charakterze seksualnym," Porównując z innymi opisami jasno widać, że ten okres "na chacie" był okresem szczególnie częstego jak i "intensywnego" molestowania.


Cytat:Ten akapit jest akurat przy opisie (czy bardziej - wyliczaniu) faktów związanych ze sprawą. Chwilę wcześniej odnosi się do poprzednich wyroków sądów, a zaraz później do tego, czy dochodziło do stosowania przemocy przez R. B.

Cytuję: "Sąd Okręgowy wskazał, że autor analizując przypadki nadużyć seksualnych wobec małoletnich, m.in. doszedł do wniosku (...)" Więc to jest opis różnych nadużyć seksualnych i różnych księży (do tego doszliśmy wcześniej). Oraz wniosków autora, pana Nestorowicza. Następie jest:
- "Gdyby sprawcy nie byli księżmi"
- "Stanowisko księdza"
- "...w miejscach służbowych księdza"
Jak widać, przejście od liczby mnogiej do pojedynczej jest płynne i stanowi pewną ciągłość argumentacji. A ja w tym miejscu nawet mogę się zgodzić z oceną, że dla przeważającej ilości księży, którzy molestowali małoletnich, ta zależność tak wyglądała.

Ale nie dla tego przypadku. Stąd cały spór. Dla jednej strony sporu liczy się okres "urabiania" jak i pierwszej fazy molestowania. Dla drugiej strony sporu liczy się druga faza molestowania. A czasami wydaje mi się, że pilaster tylko udaje, że o tej pierwszej fazie nie słyszał. Podobnie jak żeniec tylko udaje, że nie słyszał o tej drugiej fazie. A oboje opierdalają berta, bo im zwraca uwagę na to, że to dwie fazy były.

Cytat:Chyba się domyślam, ale - którego?

Zamiast silić się na odpowiedź pozwolisz że... zignoruję to pytanie Oczko

pilaster napisał(a):
bert04 napisał(a):
pilaster napisał(a): Ale zawsze zostają dzieci. Które mają jakieś rodziny, przyjaciół, znajomych, gdzieś tam chodzą do szkoły, są na zdjęciach z profili rodziny, szkoły, kolegów z klasy, etc, etc..

No tak, bo rodzice, przyjaciele, koledzy z klasy itp wchodzą na strony pedofilskie i mogą przypadkiem trafić na kogoś podobnego do Katarzynki... Ty tak serio?

Serio? Przecież nie rodzice będą szukać swoich dzieci na stronach pedofilów, tylko policja (...)

Jakaś dziwna plaga na tym forum. Bert pisał o tym, co może policja. Pilaster akurat ten fragment wyciął, a swoją replikę zaczyna od "przecież policja". Chcesz zrobić wrażenie, że nie pomyślałem o tym?

Cytat:będzie szukać dzieci z pornografii na zwykłych stronach. I znajdzie, bo fejs i twitter są i w Tajlandii i w Pernambuco.

No tak, tajlandzkie dzieci, których klientami są seksturyści z Europy, to też typowi użytkownicy fejsa i twittera.

Cytat:Oczywiście że ryzyko jest mniejsze. W pierwszym przypadku jest to jedna osoba.

Ale ta osoba ma - jak sam pisałeś - rodziców, przyjaciół, kolegów ze szkoły i nauczycieli. Tu jest największe ryzyko, że ktoś coś zauważy. Spyta się, skąd ta dziewczyna ma na drogą komórkę. Albo dlaczego tak często bierze korepetycje wieczorami u sąsiada. Właściwie "urobiona" ofiara to mniejsze ryzyko, niż osoby postronne.

Cytat:No cóż wygada się (w połowie przypadków mniej więcej), albo nie. W drugim przypadku "pamiątkowe" materiały trafiają do dziesiątek ludzi. Potem setek. Tysięcy. Potem do literalnie wszystkich zajmujacych się takimi sprawami policjantów na świecie...

Tak jest dziś. Kiedyś współpracy międzynarodowej nie było. Kiedyś liczba policjantów zajmujących się WSZYSTKIMI przestępstwami internetowymi w Niemczech dała się policzyć na jednej ręce drwala. Kiedyś wystarczało mieć anonimowego maila na serwerze poza granicami, żeby być praktycznie nieuchwytny.

Dlatego zgadzam się z opinią, że DZISIAJ takie portale są jeszcze bardziej dotknięte inwigilacją w sieci, niż piractwo filmowe. I podobnie jak to drugie stopniowo zanika klasyczne piractwo. Część będzie korzystała z bardziej zaawansowanych technik utajania, inna część przerzuci się na quasi-legalne oferty, lub oferty ze zmniejszonym ryzykiem (pedo-hentai, paragraf 4b zamiast 4a). Problem nie zniknie ale się zmieni.

Cytat:Zarobek? A jakiej wielkości jest to wolumen? W dolarach? To może byc użyteczne jako narzędzie szantażu, ale na pewno nie jako poważna działalność "biznesowa"
Cytat:[quote]
[quote]
Jeżeli mianowicie założyć, że wpadają tylko nieliczni "hiperaktywni"...

A kto czyni takie założenie? Bert?

Pilaster. "Pedofile źle oceniający ryzyko, ufnie i entuzjastycznie dzielący sie "pamiątkami", szybko ladują w więzieniu.". Może zamiast "tylko" powinienem był napisać "najczęściej", sorry.

Cytat:Wpada (do etapu prawomocnego wyroku) tak z 50% pedofilów. Tyle że hiperaktywni wpadają szybciej. Maksium kilka miesięcy wymieniania się "pamiątkami" i szluss. Ci ostrożni wpadają wtedy, kiedy wygadają się ich ofiary. Co może potrwać kilka lat.

Albo kilkanaście. Albo kilkadziesiąt. Ale to dygresja. Zapominasz bowiem, że wśród tej pierwszej grupy są ludzie, którzy przynajmniej jedno dziecko "osobiście" molestowali. Tak więc ich ryzyko jest zarówno przez internet, jak i przez real. I nie tylko przez własny real. Jeżeli 10 pedofili wymienia się zdjęciami i tylko u jednego dziecko się wygada, to policja sprawdzając komputer (a to robi się przy standardowej procedurze) wpada na trop pozostałych 9. Tak więc nawet w krajach, w których policja nie kontroluje sieci ani nie ma pojęcia o torrentach, ryzyko przy dzieleniu się fotografiami wzrasta z każdym członkiem siatki.

EDIT 2 (skasowałem wyliczenia)

Cytat:Ale to dotyczy parterów dorosłych, których znaleźć i urobić jest dużo łatwiej

Pedofil który odniósł "sukces" w realu będzie miał ten przelicznik dużo wyższy.

Zgoda, dlatego zaryzykowałem twierdzenie, że to może być nawet 10 razy.

Cytat:
Cytat:Ponowne "urabianie" może być trudniejsze niż te 4-5 lat temu,

Dlaczego? Doświadczenie nie procentuje?

O "doświadczeniu" można mówić tylko przy zawodach związanych z dziećmi. Taki murarz nie będzie chodził po placach zabaw, żeby rozdawać cukierki dzieciom, bo to prosta droga do więzienia, jego "doświadczenie" to pewnie córka kuzyna i tyle.

To po pierwsze. Po drugie, wrażliwość społeczna rośnie, ludzie zwracają uwagę na sygnały, które wcześniej by ignorowali. Dotyczy to tak zawodów pedagogicznych, jak i wspomnianych murarzy.

A po trzecie, wiek ma swoje prawa. Piękniejsi i zdrowsi nie będziemy, niż byliśmy za młodu. Zwłaszcza dla efebofili może być trudniej "urobić" ofiarę nastolatkę, jak się już ma brzuszek zamiast six-packa.

A po czwarte, pedofilia to w jakiejś części odprysk patologii społecznych i biedy. Jeżeli te się zmniejszają (a mam nadzieję, że się zmniejszają), to mniej będzie galerianek, mniej będzie dziewczyn i chłopaków uwodzonych "na doładowanie do komórki", mniej będzie rodziców, którzy spoliczkują dziewczynę, jak ta się wygada, że była kochanką księdza.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): To ciągle jeszcze nie pasuje. Podałem parę cech normatywnych. A Ty mnie pytasz, ile włosów wyrwać trzeba.
Ano pytam, bo analogia działa. Wymieniasz te cechy normatywne i zastanawiasz się, która to jest ta "decydująca". Który włos jest decydujący?

bert04 napisał(a): Mam jeden wyrok, w którym powtarza się mantra "gdyby nie był księdzem".
Doprecyzowana pierdylionem okoliczności doprecyzowujących. To już chyba z trzecie okrążenie.

bert04 napisał(a): Jak na razie to pierwszy wyrok przy tej konstrukcji prawnej (po bandzie artykułu 430 kc), więc siłą rzeczy innych wyroków nie ma i (jeszcze?) być nie może. I w tym wyroku zwraca się uwagę na takie "detale ubioru", jak noszenie koloratki. Może to prowadzić do wniosku, że dla sądu koloratka jest ważniejsza niż, nie wiem, ciemne okulary, markowe buty czy drogi zegarek.
A czy koloratka nie jest dość charakterystyczna dla grupy ludzi o szczególnej reputacji? Miał Sąd nie zwracać na to uwagi? Czy Ty uważasz, że to nie ma znaczenia?

bert04 napisał(a): No to może bardziej racjonalnie. Jak amator (pozdrowienia do Socjo) prawa, śledzący w prasie i mediach różne procesy, trafiałem całkiem często na przypadku sukcesu apelacji, bo sąd czegoś-tam nie uwzględnił. Po powrocie do sądu pierwotnego ponowny wyrok był nieomal identyczny, ale do uzasadnienia dopisywano jakieś "Wprawdzie brat stał obok, ale nie można wystarczająco niewątpliwie udowodnić mu winy..."

I tak, to jest moja opinia.
No dobrze, ale dalej nie rozumiem w czym dokładnie jest problem. Zwrócenie uwagi na pewną okoliczność i stwierdzenie, że jest nieistotna to nie to samo, co niezwrócenie na nią uwagi, bo wtedy nie wiadomo, czy jest istotna, czy nie. Rozumiem, że dziwnie się to potem czyta, ale jest to tarcza na ewentualny what-aboutism.

bert04 napisał(a): Jest o sprawie i na temat.
Kamień z serca.

bert04 napisał(a): Ale nadal nie pasuje do kontekstu fragmentu. Zacytuję kluczowe zdanie: "Molestowanie odbywało się najczęściej w miejscach służbowych księdza - na plebanii, gdzie mieszkał i przyjmował wiernych, w salkach katechetycznych przy kościele, czy nawet w kościele."
Po pierwsze, to zdanie nie jest z przytoczonego akapitu. Po drugie, nawet jeśli jest to cytat z artykułu, to jest dokładnie o tej sprawie (no chyba, że jest jeszcze jakiś inny ksiądz pedofil R. B., o którym może być mówa w artykule).

bert04 napisał(a): Teraz pozwoliłem sobie podzielić Twój cytat na dwie części:

(...)

Tutaj mówimy o fazie "urabiania" ofiary. Nie wiem, czy w dzisiejszym prawodawstwie i ogólnie w języku to podpada pod "molestowanie", ale zauważ, że na tym etapie nie było jeszcze ani plebanii, ani salki katechetycznej przy kościele, ani kościoła. Była "sala katechetyczna" w szkole, czyli normalny pokój, tyle że z katechetą z przodu i portretami religijnymi na ścianach.
Pewnie jeszcze nie, legalnie można nawiązywać kontakt i wysyłać kartki pocztowe, choć to etycznie niewskazane. Niestety, czy takie zachowanie to urabianie, czy nie, na ogół(?) okazuje się po fakcie.

bert04 napisał(a): (...)

Tu mówimy o drugim etapie, o którym dyskutuję też z pilastrem. Od czerwca do końca roku 2006. W tym i tylko w tym etapie ta zależność się zgadza i gdyby księdza przyskrzyniono w styczniu 2007, nie spierałbym się ani chwili.
OK...

bert04 napisał(a): A teraz zobaczmy, czego tutaj nie ma. Nie zacytowałeś okresu po styczniu 2007. A to jakieś półtora roku było, kiedy dziewczyna była albo w mieszkaniu prywatnym (rodzinnym) księdza, albo była zabierana do hoteli, albo znowu u rodziców, a to w jakimś domu opieki. A wiadomo, że molestowanie szło w tym okresie dalej.
Gdyby całokształt "działalności" R. B. zamykał się w tym okresie, a nie był "ciągłym przedłużeniem" relacji ustalonych wcześniej, to skupianie się tylko na tym miałoby sens. A tak...?

bert04 napisał(a): Co więcej, treść wyroku wskazuje na to, że dopiero "na chacie" doszło do pełnego stosunku. O tych dwuznacznościach też pisałem z pilastrem, ale z tego co widzę przed tym okresem były to "inne czynności seksualne". Nadal pedofilia, w świetle paragrafu bez różnicy, ale w świetle szkód dla ofiary - różnica jest. To właśnie tutaj oskarżona miała zajść w ciążę i to właśnie na tym tle miała być dokonana aborcja. To właśnie w tym okresie miała miejsce ta dziwna "spowiedź z kartki" (?) oraz ta rzadziej wspominana wizyta u egzorcysty.
Obawiam się, że wcześniej.

Cytat:W uzasadnieniu twierdziła, że w okresie od czerwca 2006 r. do początku lipca 2007 r., początkowo w B., a następnie w S. i S. wielokrotnie, co najmniej kilkadziesiąt razy, powódka była poddawana obcowaniu płciowemu przez księdza R. B. należącego do Towarzystwa (...) dla (...). Powódka była wówczas wieku między 13 a 14 lat.
Czyli w od połowy 2006 do połowy 2007 miała 13-14 lat. Dalej czytamy
Cytat:m. prawdopodobne poddanie powódki aborcji (w wieku 13 lat)
Okresy się zazębiają i istnieje możliwość, że było to jeszcze przed przemieszczeniem do mieszkania prywatnego. Nie żeby to było kluczowe. Musiałoby to być zdarzenie oderwane od wcześniejszego urabiania.

bert04 napisał(a): Okres ten był zmienny, ale ciągnął się do maja 2008. Czyli nieomal półtora roku. Być może krócej, w końcu w pewnym momencie musiała wrócić do B, ale poniżej pół roku nie zejdzie. Niemniej sam wyrok zawiera opis, cytuję: "wobec powódki praktycznie codziennie (za każdym razem, gdy w mieszkaniu na ul. (...) był ksiądz - minimum cztery razy w tygodniu) podejmowano czynności o charakterze seksualnym," Porównując z innymi opisami jasno widać, że ten okres "na chacie" był okresem szczególnie częstego jak i "intensywnego" molestowania.
Tu oczywiście zgoda.

bert04 napisał(a): Cytuję: "Sąd Okręgowy wskazał, że autor analizując przypadki nadużyć seksualnych wobec małoletnich, m.in. doszedł do wniosku (...)" Więc to jest opis różnych nadużyć seksualnych i różnych księży (do tego doszliśmy wcześniej). Oraz wniosków autora, pana Nestorowicza. Następie jest:
- "Gdyby sprawcy nie byli księżmi"
- "Stanowisko księdza"
- "...w miejscach służbowych księdza"
Jak widać, przejście od liczby mnogiej do pojedynczej jest płynne i stanowi pewną ciągłość argumentacji. A ja w tym miejscu nawet mogę się zgodzić z oceną, że dla przeważającej ilości księży, którzy molestowali małoletnich, ta zależność tak wyglądała.

Ale nie dla tego przypadku. Stąd cały spór. Dla jednej strony sporu liczy się okres "urabiania" jak i pierwszej fazy molestowania. Dla drugiej strony sporu liczy się druga faza molestowania. A czasami wydaje mi się, że pilaster tylko udaje, że o tej pierwszej fazie nie słyszał. Podobnie jak żeniec tylko udaje, że nie słyszał o tej drugiej fazie. A oboje opierdalają berta, bo im zwraca uwagę na to, że to dwie fazy były.
Jak ja to rozumiem, tam nie ma nawet przejścia do liczby pojedynczej, jest mowa ogólnie co daje "stanowisko księdza" jako status, nie odnosi się do konkretnego człowieka. Więc masz rację, że ten fragment artykułu Nestorowicza, z którym Sąd się zgadza, nie stosuje się 1-1, ponieważ przestępstwo było kontynuowane poza murami "pracodawcy" tak długo i często, że "najczęściej w miejscach służbowych" już nie jest adekwatnym opisem. Być może Sąd powinien był wprost to wyrazić zaraz po powołaniu się na artykuł. Niemniej, w takim duchu jest właśnie fragment, który przywołałem wcześniej:
Cytat:Po pierwsze nie można zgodzić się z tym, iż nadużycie zaufania tylko na początku znajomości nie jest wystarczające dla przypisania przestępstwa z art. 199 § 3 k.k. Takiego stanowiska nie da się pogodzić z konstrukcją przypisanego skazanemu przestępstwa ciągłego. Zauważyć trzeba, że Sądy nie miały jakichkolwiek wątpliwości, że sprawca działał w wykonaniu z góry powziętego zamiaru. To implikuje wniosek, iż dla oceny nadużycia zaufania wynikającego z pełnionej funkcji istotny jest właśnie okres początkowy, kiedy sprawca zdobywa zaufanie dziecka, aby realizować zamiar obcowania płciowego z nią. Przyjęcie poglądu przeciwnego czyniłoby nierozstrzygniętym pytanie, jaki czas trwania nadużycia zaufania jest niezbędny dla uznania, że doszło do popełnienia przestępstwa. Odrzucić także należy ocenę Sądu Okręgowego w Szczecinie, że w kwestii nadużycia zaufania można ustalić tylko tyle, że oskarżony był kapłanem i nauczycielem. Tymczasem w sprawie karnej znajdują się obiektywne dowody na przeciwieństwo tego stanowiska. Po pierwsze do zawarcia znajomości doszło tylko dlatego, że ksiądz uczył powódkę religii, był jej katechetą - gdyby nie ta okoliczność do nawiązania relacji w ogóle by nie doszło. Aby nawiązać z nią kontakt wysłał jej kartkę pocztową, w treści której wskazywał, że modli się za nią, chce jej pomóc, podpisywał się "ks. R." (powoływał się zatem na atrybuty właściwe swej profesji), do pierwszych czynności seksualnych doszło na plebanii w B. (czyli miejscu pełnienia przez niego posługi), gdzie powódka została zaproszona pod pozorem udzielenia korepetycji z matematyki, zabrał powódkę na rekolekcje do M., przekonywał matkę powódki, że będzie się nią opiekował na pielgrzymce do C. (gdzie spał koło powódki i usiłował zainicjować zbliżenie). Profesja sprawcy i łączące się z nią zaufanie były czynnikami decydującymi o zgodzie rodziców na powierzenie sprawcy opieki nad dzieckiem, dały możliwość ulokowania małoletniej w mieszkaniu psychologa M. M. (1) (znała księży (...) choć wcześniej nie znała R. B.), uzasadniały wobec osób trzecich fakt, że niespokrewniony dorosły mężczyzna opiekuje się nastolatką (legitymizowały jego działania). Ksiądz kazał się powódce modlić, spowiadać się, zabrał ją do egzorcysty. Do zbliżeń dochodziła także w jego pokoju w Domu (...) Trudno przyjąć, że pozostaje to bez związku z pełnioną przez niego funkcją wykorzystaną przy zbudowaniu zaufania powódki i jej otoczenia.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości