manager napisał(a): Odpowiem nie po kolei...
Piszę ciągiem, bo nie potrafię załączać cytatów, będzie więc znowu – powłóczyście. Jak zwykle, zresztą.
Prawda – zgadzam się, tylko jakiego słowa mam użyć by opisać to, co Ty pewnie też czujesz pod skórą. Prawdą jest, że podczas mejozy organizm szatkuje DNA , a specjalne enzymy pilnują unikania błędów, przy replikacji i podziale. Nikt jednak nie wie jakim cudem komórki haploidalne, jako jedyne w naszym ciele nie ulegają starzeniu. Jakiś proces musi zachodzić i ta prawda czeka na moment, gdy zostanie ujęta w formie „prawdy słownikowej”.
Wciąż się chlastam – z radości. Mam z tego ubaw. Było kilka takich przypadków, choć na forum jestem niecały miesiąc. Jeden pisze, że moje posty są zwyczajnie głupie. Nic nie wyjaśni i znika. Wołam – nie odpowiada. Inny od strzała zarzuca mi erystyczne chwyty, a sam wcześniej stosuje neurolingwistykę i to w najpaskudniejszym wydaniu, co z grzeczności pomijam, a co zostaje później uznane za ucieczkę przed trudnym tematem. I co? I znów cisza. Kuriozuś, wychodząc z założenia, że jeśli fakty są niewygodne – tym gorzej dla faktów wali z grubej rury i też znika. Spoko, nie oszaleję. Ich zachowania też wynikają z istnienia odwiecznych praw i rozmowa przybliża mnie do tej niesłownikowej prawdy. Jeśli, powtarzam jeśli ją poznam – to będzie wielki sukces. Preferuję strategię zbliżania się do prawdy (niesłownikowej), przyjęcie czegoś na wiarę – niebardzo…, wiara jest mi niedostępna. W tym zbliżaniu się do prawdy czytanie to w pewnym sensie dyskusja z autorem i weryfikacja własnych przemyśleń. Rozumiesz, że trudno w realu znaleźć chętnego do rozmowy, pozostają książki, a w nich nie ma „prawdy ostatecznej”. Pomagają tylko w zbliżeniu się do, nazwijmy to po imieniu, Mądrości – w starotestamentowym tego słowa znaczeniu. Już od dawna nie czytam jak kiedyś –( furmanka książek rocznie) teraz dla zabawy, albo jak coś ciekawego wpadnie w łapy. Teraz mam etap Wielkiej Syntezy – a co z tego wyjdzie, zobaczymy. Nie mogę inaczej, to tak jakbyś chciał żebym w tym momencie uwierzył w Boga. Był więc czas na czytanie i to nie była strata czasu, teraz jest czas na innego rodzaju aktywność. Samodzielne badanie rzeczywistości – tak, nawet bez pomocy naukowców. Nie odpuszczam! Dalej szukam, w każdej chwili, cały dzień i 7 dni w tygodni, przez 31 dni w m-c, itd., itd. Przyjąć jeden Aksjomat, a dalej - drążyć samemu. Reinkarnacja, śmierć i zmartwychwstanie, życie wieczne – to wszystko jest dostępne podczas naszego biologicznego życia – 100 lat. Pierwszym moim postem była odpowiedź dla Ciebie. Napisałem tam, że zdaje mi się, że jesteś osobą głęboko wierzącą. Czy się myliłem? Po śmierci biologicznej nic nie ma, Szeol – dokładnie wyjaśnione w ST. Przechodzenie dusz, reinkarnacja – Karmapa – tylko mu się wydaje, że ma zdolność budzenia aktywności. Jest zwykłym tybetańskim wieśniakiem z gór, co tylko miesza ludziom w głowach i nie rozumie nauk Buddy, podobnie jak Dziwisz nauk Jezusa. To bolesne prawdy i nie ma co tego bólu zwalczać, bo jest pożywką dla tego, o czym piszę właśnie. Budda i Jezus porzucili domy, nie mieli dzieci. Ja mam i nie porzucę ich, bo nie zrozumieją, a chcę im przekazać i pokazać korzyści płynące z poszukiwań. Jak będą samodzielne i zaczną myśleć samodzielnie to może wtedy. Nic innego mnie nie trzyma. Byłem już w raju, Królestwie Niebieskim – Mongolia, tyle że klimatu nie wytrzymam, ale jest kilka innych miejsc. Ten Twój znajomy wie co robi. Jan Chrzciciel żywił się szarańczą i miodem – był całkowicie niezależny, nawet od jałmużny. Ten Twój znajomy to tak jak Diogenes z Synopy – mój pierwszy idol – w mojej podróży. Jak napisałem, jestem uwikłany. By się wyzwolić nie trzeba być pustelnikiem. Szukam sposobu w tym świecie. Często zmieniam pracę i czasem na wozie, raz pod wozem, ale co tam – wiem co jest ważniejsze. Piosenka – OK. I śpię spokojnie. Czasem jak uczepi się jakiś temat to mam nieprzespaną noc, choćby taki jak dwa problemy teologiczne – niestety nadal nie rozwiązane, a było tak blisko.

