magicvortex napisał(a):Po pierwsze ( po drugie nie będzie): czy spodziewasz się, że w krótkiej wypowiedzi wyjaśnię moje przemyślenia/wnioski z ostatnich lat? - opowiadam:Teista napisał(a): To proste. Historia powstania tablic z dekalogiem jest nieco zagmatwana, ale jasno z niej wynika, że napisał go Mojżesz – czyli Autorzy Tory. To, że przykazania wymyślili ludzie nie umniejsza w niczym ich znaczeniu. Działają tak samo. Nie odważę się i nie chcę przekroczyć któregokolwiek. Np. to z innymi Bogami przede mną i bałwochwalstwem. Jeśli masz pasję życiową, polegającą na gromadzeniu znaczków, a Twoja rodzina przymiera głodem to przekraczasz przykazanie – masz jakiegoś innego boga i oddajesz mu bałwochwalczą cześć - kawałek papieru.
Po pierwsze traktowanie znaczków jako "boga" to kolejne rozciąganie słowa "bóg" do poziomu w którym nie znaczy już nic.
Poza tym jakby rodzina nie przymierała głodem to już nie było by bałwochwalstwo? Czyli de facto masz "innego boga" przed rodziną a nie przed tym tam na górze
Teista napisał(a): Nie wspomnę o składaniu fałszywych zeznań w sądzie by kogoś pogrążyć jeśli jest niewinny, a nawet winny.
Albo pożądanie rzeczy które posiada bliźni... oh wait, spora część ekonomii i marketingu na tym bazuje... damn
Teista napisał(a): U mnie Bóg jest założeniem, aksjomatem i jego istnienie nie wynika z wiary. Wynika z zasady przyczyny i skutku. Strach przed Bogiem to nic innego jak strach przed konsekwencjami przekroczenia dekalogu, który traktuję jak Prawa Przyrody.
Aaaa, takie buty. W moim słowniku żaden z ciebie "niewierzący". Równie dobrze wynik zakładu Pascala może pod to podpadać, że ktoś naprawdę nie wierzy tylko zakłada korzystniejszą dla siebie opcje. Technicznie rzecz biorąc rozumiem różnicę pomiędzy wierzącym a zakładającym, ale słowo "niewierzący" zawsze słyszałem w innym znaczeniu. Patrząc na słownik http://sjp.pl/niewierz%C4%85cy też nie mam jak wcisnąć tu twojego "nie wierzę ale zakładam". Więc koniec końców stwierdzam że używanie tego słowa w taki sposób jaki ty to robisz to wprowadzanie rozmówcy w błąd.
W takim przypadku cofam pytanie. Napisałeś "Mimo, że jestem niewierzący to i tak boję się Boga.". Nie wiem jakie "mimo" miałoby być w twojej niewierze skoro zakładasz istnienie boga.
To niemożliwe. Tylko rozwinięcie skoncentrowanego przekazu lub umiejętność czytania między wierszami umożliwi Ci zrozumienie o czym piszę. Bóg – jest to pojęcie, którego NIKT nie rozumie. Próbowałem zdefiniować Boga w innym wątku, jeszcze nie skończyłem, więc i dla fizyków i dla teologów słowo „Bóg” – nie znaczy „nic” lub znaczy „wszystko”, więc co tu rozciągać skoro na każdym poziomie ta idea = słowo= założenie, jest nic nieznaczące. Chcesz znów „zatomizować” temat – lepiej poczytaj inny wątek.
Pomyśl o tym jak rozwija się grzech. Zainteresowanie - pożądanie – pasja. Do tematu Boga podchodzę holistycznie, korzystam z wielu religii. Przeczytaj o gunie pasji (wiki), serdecznie polecam – zrozumiesz co oznacza bałwochwalstwo i oddawanie czci innym bogom i czym jest pasja.
Napisałeś: Albo pożądanie rzeczy które posiada bliźni... oh wait, spora część ekonomii i marketingu na tym bazuje... damn
A ja odpowiadam: „ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego” i na tym kończę. (i mam spokój)
Ostatni akapit: Masz prawo myśleć co chcesz. Ja robię tak samo. Jestem materialistą i na tym gruncie tłumaczę ideę Boga. Odrzucam byty wyższe i jak fizyk uznaję/zakładam jeden aksjomat, więcej nie. Zakład Pascala mnie nie dotyczy, bo nie wierzę i nie mogę inaczej. Nie zakładam innej opcji niż szeol.
Ale jesteś otwarty, nieograniczony ludzką ograniczonością. Brehehe, no brehehe . Ogranicza Cię internetowy słownik? Dalej nie pójdziesz? Definicja wykastrowała Twoją nieograniczoność myśli??? W moim przypadku niewierzący oznacza, po prostu: erównasięemcekwadrat. Mam tłumaczyć? Pomimo, że jestem niewierzący uznaję Boga i Prawa, które ustanowił – czyli – jestem niewierzącym teistą. Proponuję Tobie przewartościowanie autorytetów, które wykształciły Twój światopogląd i pamiętaj, że światopogląd – czyli zbiór poglądów na świat, jest największym ograniczeniem umysłu – prawdziwa, koleżeńska rada. Skorzystaj.
Brainless napisał(a): Teista - deista... ot co.
Ewentualnie panteista...
A może Ateista, a na pewno nie wierzący

