Sofeicz napisał(a): Ale ja z rapem mam problem, bo to bardzo hermetyczny i w sumie ograniczony gatunek.
Zawsze jakiś kolo coś pierd.... a w tle lecą mniej lub bardziej ciekawe bity. I to wsjo.
O to to. Jest tyle sposobów na opowiedzenie historii. I za pomocą pieśni to zajebisty sposób jest. Ale nie rap. To jest, kuźwa, horrendum. Trzy minuty bełkotu typa, który opowiada jak to mu ciężko, albo, o zgrozo, bierze na bary problemy świata i jakie to ludzie są złe a tylko ziomki się liczą. A najgorsze jest to, że trzy czwarte tych typów rymuje po częstochowsku i jest głucha jak pień w związku z czym śpiewać nie potrafi w ogóle.
Jazzu nie lubię, bo jest męczący. To jest rozrywka typu go czy inny mah-jong. Tu siedzisz i myślisz. Co jak dla mnie nie spełnia podstawowego wymogu wypoczynku, bo najlepiej mi się myśli jak jestem zirytowany i wkurwiony. Co innego blues. Rock czy pop. Ale kuźwa, nie rap. Ani to wokalizowana historia, ani rozrywka, ani kuźwa nic co nadawałoby się do głębszego przemyślenia.
Sebastian Flak

