Sofeicz napisał(a): Czyli najpierw stwarzamy problem, a następnie bohatersko z nim walczymy, da capo al fine (z naciskiem na fine).Te problemy to raczej skutek uboczny, a radzenie sobie z nim innowacjami technologicznymi jest dużo rozsądniejsze, niż cofanie się do łupania kamieni.
Skąd ja to znam?
Trochę z innych powodów i nie tak mocno, ale podzielam optymizm(?) pilastra, że technologia wystarczy. Odwrót od paliw kopalnych już trwa, i, gdyby nie działania niektórych eko-aktywistów (przeciw elektrowniom atomowym chociażby), byłby jeszcze szybszy. Samochody nie powstały po to, by Paryż nie utonął w końskim łajnie, a jednak temu problemowi zaradziły. Jak oceniasz prawdopodobieństwo, że jakieś centralne planowanie i odpowiednia alokacja odpowiednich środków na odpowiednie cele by problem tak spektakularnie rozwiązały? Czy jakikolwiek urzędnik wpadłby chociaż na pomysł pompowania publicznych pieniędzy motoryzację? Czy byłoby to wydajniejsze od naturalnego biegu rzeczy?

