To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wątek zbiorczy o kształcie Ziemi
Maciej1 napisał(a): Np. tylko ta jedna obserwacja pięknie rozwala niedorzeczne bredzenie o "ziemi kuli o promieniu ok. 6371-6378 km". Szczegółowo wyjaśniałem w oddzielnym poście. Skrótowo: zaznaczono obiekty które nie mogłyby być widoczne na "ziemi kuli o promieniu jw."
Czyli zataczamy kółeczko? Olewamy wszystko, co zostało powiedziane w temacie i nadal udajemy, że to zdjęcie czegoś dowodzi?

Maciej1 napisał(a): Podobnie moja obserwacja Mierzei Wislanej z Krynicy Morskiej. [Pojedziemy razem do Krynicy i poobserwujemy?]
Nie no, spoko.

Wiesz co, możesz mnie przekonać. Pokaż mi obserwację wybrzeża Szwecji z plaży w Polsce. Na płaskiej Ziemi to nie powinien być problem. Z Ustki do Karlskrony jest jakieś 180 km, w warunkach dobrej przejrzystości powietrza powinno być widać (mamy przecież przykłady obserwacji na prawie 300 km). Albo choćby Bornholm - z Kołobrzegu to niecałe 100 km. Raz na jakiś czas musi się trafić dzień, kiedy powietrze będzie wystarczająco przejrzyste. Dawaj więc - pokaż mi przykład takiej obserwacji. To nie powinien być problem na płaskiej Ziemi, a na kulistej powinno być praktycznie niemożliwe.

Uda się? Nie uda?
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Czyli zataczamy kółeczko? Olewamy wszystko, co zostało powiedziane w temacie i nadal udajemy, że to zdjęcie czegoś dowodzi?


To Ty udajesz, że "niczego nie dowodzi".  (A dlaczego niby "niczego nie dowodzi"? Bo burzy spokój globalisty ?). Czyli rzeczywiście zataczamy kółeczko.



Cytat:Wiesz co, możesz mnie przekonać. Pokaż mi obserwację wybrzeża Szwecji z plaży w Polsce. Na płaskiej Ziemi to nie powinien być problem.

Oczywiście, że duży problem. Widoczność rzadko kiedy przekracza kilkadziesiąt kilometrów. Zwłaszcza nad wodą, gdzie jest dużo wilgoci (mgiełki nadwodnej), czyli: pogorszenie przejrzystości powietrza, efekty optyczne (refrakcja).


Cytat:Z Ustki do Karlskrony jest jakieś 180 km, w warunkach dobrej przejrzystości powietrza powinno być widać (mamy przecież przykłady obserwacji na prawie 300 km).

Ale to są wyjątki i nie nad wodą. Z Krakowa do Tatr jest (pi razy drzwi) ok. 100 km. Ale najczęściej Tatr z Krakowa nie widać. Tylko kilka, maksimum kilkanaście razy w roku. Nie widać- pomimo, że bez względu na model ziemi nie ma przeszkód geometrycznych. Jest jednak przeszkoda jaką jest powietrze. Tłumaczyłem iż powietrze to "rozcieńczona mgła". Jak widać to także jest chyba nie do zrozumienia i to nawet przez "naukowca".


Cytat:Albo choćby Bornholm - z Kołobrzegu to niecałe 100 km.


Zapewne dałoby się zobaczyć. Ale bardzo bardzo rzadko. Jesteśmy nad wodą. Nad wodą widoczność 100 km to w zasadzie niemożliwość. Tym bardziej, że : dużo łatwiej o (praktyczną) jednolitość ośrodka (powietrza) na dystansie 10-20 km niż na całym dystansie 100 km i to nad powierzchnią morza. Tłumaczyłem już: mgiełka nadwodna. Widocznie to także przekracza możliwości zrozumienia i to przez "naukowca". Ponadto dochodzą efekty refrakcji nadwodnej (spłaszczenie, odbicie). 
[Jednym z powodów obcięcia widoczności powierzchni wody jest w zasadzie zawsze refrakcja: czyli odbicie. Czyli: to, że kończy się widoczność powierzchni morza oprócz przejrzystości powietrza wynika także z refrakcji nadwodnej (oraz z falowania morza). Nie wynika natomiast z "krzywizny powierzchni ziemi", gdyż tej prawie na pewno nie ma (na pewno zaś nie ma takiej jak dla "kuli ziemskiej"), gdyż ziemia najpewniej jest idealnie płaska.]

Wyznania ludzi z pewnego forum:

Potrzeba tu dwóch zdań wyjaśnień. O widoczności nie samego Bornholmu, tylko światła latarni morskiej na niej (podejrzewam, że tej na SW wyspy), usłyszałem od osoby, która spędziła w tym rejonie rok non stop spoglądając na linie horyzontu na morzu. Ponoć światło było widoczne dosyć często, dzięki czemu dużo innych osób potwierdza błyski świetlne dochodzące z azymutu Bornholmu właśnie. Co ciekawe, błyski widać było nawet z poziomu wydm.

https://astropolis.pl/topic/27085-daleki...ocy-kraju/

Jak się tak przegląda to forum (pobieżnie przeleciałem) to bardzo często pojawia się tam zdziwienie "dlaczego widać".   A jak ktoś zobaczył coś już ewidentnie za dalekiego (nawet po akrobacjach z refrakcją), no to "wiadomo miraż".
[Np.: Zaprzęgłem Kashmira i....nie ma szans. Wprowadziłem dane, które podałeś i brakuje bardzo wiele. i nie wierzę by zjawisko mirażu wystąpiło aż w takim stopniu by podnieść horyzont o tak wiele..  Niewątpliwie jest to miraż tylko czego....?]

PS. Relacje marynarzy widzących np. katedrę Notre Dame w Amsterdamie z morza (ze statku) z odległości 150 km (przez teleskop/lunetę) też już czytałem. Wiadomo "refrakcja podciągnęła horyzont".
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Pokazałem tutaj kilka własnych, precyzyjnie opisanych obserwacji i to różnego rodzaju, w tym obserwacje powierzchni ziemi i z samolotu.  Ty jesteś głupi, szczerzysz japę jak dureń. Napisałem Ci już: z ludźmi bez honoru nie wchodzi się w spory, nawet się nie dyskutuje. 
Tak, a inni mają fotografie UFO. I co z tego?
Dziesiątki razy ci pisałem, że pojedyncza obserwacja, zrobiona poza rygorem jakichkolwiek systematycznych badań jest nic nie warta.
Dziesiątki razy pisałem: zrób chociaż tyle, że  będziesz fotografował horyzont z dokładnie tej samej pozycji wielokrotnie, co jakiś określony czas, przez określony dłuższy czas.
Nawet tego nie potrafiłeś.
Teraz nawet nie potrafisz zaplanować eksperymentu, który mógłby w ramach zakładu ustalić jednoznacznie kształt Ziemi...

Maciej, jak chcesz w coś wierzyć, bo daje ci to spokój i szczęście, to se w to wierz. Jestem ostatnia osobą na świecie, która będzie chodzić po przedszkolach i agresywnie oświecać dzieci, że Święty Mikołaj nie istnieje.
Ale ty przekraczasz granice osobistych przekonań, do których masz prawo, i kłamiesz, że prowadzisz jakieś naukowe obserwacje, które dowiodły że Ziemia jest płaska.
A na kłamstwo mojej zgody nie będziesz miał. To co robiłeś to nie były żadne badania, nie były naukowe i niczego nie dowiodły. 
A jak uważasz, że nie mam racji to się ze mną załóż albo spadaj na drzewo.

Maciej1 napisał(a): PS. Relacje marynarzy widzących np. katedrę Notre Dame w Amsterdamie z morza (ze statku) z odległości 150 km (przez teleskop/lunetę) też już czytałem. Wiadomo "refrakcja podciągnęła horyzont".

Tylko katedrę? A dlaczego nie widzieli reszty miasta?
Zastanawiałeś się choć przez chwilkę nad argumentami na jakie się powołujesz? Przecież każdy z nich świadczy dokładnie przeciw twoim tezom
Odpowiedz
Teksty mało spostrzegawczych, nie rozumiejących co widzą i na co patrzą globalistów z forum Astropolis.

https://astropolis.pl/topic/27085-daleki...ju/page/3/


Cytat:3. Panorama Mierzei Helskiej z wejścia do Portu w Gdańsku. Odległość od 24 do 34 km. Wysokość - ok. 6 m n.p.m.
Tu akurat ciężko mi powiedzieć jak dużą część Mierzei Helskiej widać, ale prawdopodobnie jej część aż do Jastarni. Widoczne od prawej - latarnia w Helu, zabudowania Helu, latarnia w Jastarni.
[Obrazek: post-2716-053904500%201281963855_thumb.jpg]


Facet sfotografował płaskość ziemi, ale kompletnie tego nie rozumie. 

Po pierwsze: owszem widać miraż. Lecz miraż nie polega na "podciąganiu w górę, wyciąganiu zza horyzontu" tylko zwyczajnie na tym na czym polega: na odbiciu (i zapewne spłaszczeniu). Analogia- miraż nad asfaltem, nad płaską powierzchnią asfaltu. Tutaj zaś nad płaska powierzchnią morza. Lad "wisi w powietrzu" nie dlatego, że "refrakcja go zawiesiła w powietrzu, wydobyła zza horyzontu kuli ziemskiej", lecz z podobnych przyczyn jak w wypadku mirażu nad asfaltem.
[Obrazek: IRyk9kqTURBXy83ZTUxMDJlNzZlY2M3ZGE3Y2JhZ...gqEwAaExAA]

Ciężarówka też "wisi w powietrzu". Nie dlatego, że "miraż wydobył ją spod horyzontu", lecz dlatego, że niebo u góry odbiło się w powietrzu nad asfaltem i jest widoczne pod ciężarówka.
Zupełnie analogicznie jak tutaj, na tym co sfotografował nierozumny globalista z Astropolis:

[Obrazek: post-2716-053904500%201281963855.jpg]

Nad płaską powierzchnią morza "wisi sobie" miraż lądu. Ponieważ jest zupełnie analogicznie jak z tą ciężarówką. Niebo odbiło się w powietrzu nadwodnym i jest widoczne pod lądem.

Po drugie: gdyby nierozumny globalista pomyślał, to by się zainteresował. Ale czy globalista umie myśleć ? Z całą pewnością umie powtarzać jak baran mantrę "kula ziemska, kula ziemska, ach kula ziemska....beee, beee, bebebeeee". Ale czy umie się zastanowić nad tym, co sam widział, sfotografował i co sam pisze ?
Otóż jeżeli prawa strona zdjęcia (obiekt z prawej strony- Hel) jest oddalona ok. 24 km, a lewa strona zdjęcia (ląd "wiszący nad wodą", patrz objaśnienie mirażu) jest oddalona o 34 km jak sam pisze, to zachodzi:
- opad globalny na "kuli o promieniu ok. 6378 km" dla odległości 24 km wynosi ok. 45 metrów. I tenże opad umożliwia widoczność (wysokość obserwacji 6 metrów npm jak podaje globalista) zobaczenie tylko tego co jest wyższe niż ok. 18.2 metra (bez uwzględniania refrakcji według modelu globalistycznego i "standardowej atmosfery").
-opad globalny na "kuli ziemskiej o promieniu jw." dla odległości 34 km wynosi ok. 90.6 metra. I tenże opad umożliwia zobaczenie (wysokość jak poprzednio) jedynie tego co jest wyższe niż 50 metrów (bez refrakcji jw.)
Jakże to się więc dzieje, że "refrakcja" tak wszystko ładnie wyrównuje "i podnosi tyle ile trzeba" ? 
Mierzeja Helska jest praktycznie jednakowej wysokości (punkty szczytowe to kilkanaście metrów npm, i tak na długości niemal całej mierzei). Gdyby więc ziemia była kulą o promieniu jak "dla kuli ziemskiej", to z całą pewnością zasięg widoczności nie mógłby się rozciągać od 24 do 34 km, tak jak to pisze i prezentuje nierozumny globalista. Ponieważ im bardziej na lewo tym większe schowanie, tym większy "opad globalny".
Ale tutaj wszystko jest podciągnięte jakby pod jedną linię (by zasymulować płaskość ma się rozumieć, bo tak właśnie podciąga refrakcja: aby symulować płaską ziemię).

Po trzecie: A w modelu płaskim wszystko się zgadza. I nie trzeba żadnych "podciągnięć refrakcji". Miraż jest nad płaskim- patrz wyjaśnienie wyżej. Jak miraż nad asfaltem. To co jest bardziej na lewo jest mniej więcej (niecałe) półtora razy dalej niż to, co jest na prawo (cypel Helu). Zatem: na zdjęciu jest mniej więcej półtora razy mniejsze, niż to co jest na prawo. [Powiększ zdjęcie, pomierz wystawanie lądu nad linię wody. To oczywiście jest tylko oszacowanie  z grubsza, lecz nie ma mowy o konieczności podciągania w górę przez refrakcję tego, co na lewo o wartość 50 metrów, czyli niemal trzykrotność wysokości mierzei] 

Ziemia jest płaska jak naleśnik.
Ale przeczytajmy razem kilka wesołych cytatów globalistów z Astropolis. Wiadomo, odezwali się moderatorzy aby wyjaśnić, że przecież "jak nie może być widać to nie może i koniec!"

Cytat:W dniu ‎14‎.‎08‎.‎2010 o 18:22, kuba_mar napisał:
Coś znad Bałtyku - Wysoczyzna Elbląska z Zatoki Puckiej w pobliżu portu w Helu. Odległość około 65-70 km. Z prawej strony widoczne wybrzeże zapewne aż do okolic ujścia Przekopu Wisły. Niestety nie mogę nigdzie w internecie znaleźć mapy tych wzniesień.
 
[Obrazek: post-2716-007234800%201281802954_thumb.jpg]
Na co odzywa się moderator:


No to mamy chyba pierwsze w Polce morskie obserwacje grubo poza horyzont [Obrazek: default_notworthy.gif] Ktoś tu mocno przegiął, miraż niesamowity!


Cytat:  [/url] W dniu ‎23‎.‎04‎.‎2011 o 22:38, hp napisał:
Nie wiem czy podniesienie horyzontu w różnych miejscach tego ranka było takie same, tak dla porównania już dotyczące bliższego rejonu - Bałtijska Kosa i okolice Mamonova
[url=http://img688.imageshack.us/img688/2851/beznazwyzts.jpg]http://img688.images...beznazwyzts.jpg

Moderator: Łał, nie ważne czy było wszędzie takie samo, dużo tu może chyba zależeć od odległości, bo bliższe tereny miraż moim zdaniem podniósł mniej niż te dalsze, ale tak czy siak mamy tu do czynienia z jakimś hipermirażem. Poniesienie totalnie płaskiego terenu na oko o dobre kilkadziesiąt metrów.
Czy twierdzenie Talesa ma tu jakieś zastosowanie? [Obrazek: default_g.gif]

Bliższe tereny miraż podnosi mniej, dalsze podnosi bardziej ! Oto mądrość globalistyczna.
Podniesienie! Panowie "podniesienie przez refrakcję" ! I to odpowiednie, a nie byle jakie. Bo takie, aby zawsze symulować płaską ziemię.
No to podnieśmy kielichy w górę i wypijmy za  "kulę ziemską" ! Wypijmy za trupa "kuli ziemskiej" tzn za spokój, pardon za...niepokój jego duszy.
Odpowiedz
Lol. Skoro tutaj już nikt z tobą nie chce rozmawiać, to będziesz sobie wklejał teksty z innego forum i z nimi dyskutował? Z dnia na dzien coraz większy meltdown pod kopułą
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Vanat napisał(a): Tak, a inni mają fotografie UFO. I co z tego?


To z tego (zresztą ja to pisałem już WIELOKROTNIE, ale jednak do Ciebie nie dociera):

Moje obserwacje może każdy sprawdzić. W rzeczywistości, wychodząc z domu, odchodząc od komputera. Obserwacji UFO- raczej nikt nie ma szans sprawdzić w realnym świecie (w każdym razie nie sposób zaplanować i zaprojektować takiej obserwacji)


Cytat:Dziesiątki razy pisałem: zrób chociaż tyle, że  będziesz fotografował horyzont z dokładnie tej samej pozycji wielokrotnie, co jakiś określony czas, przez określony dłuższy czas.

Nawet tego nie potrafiłeś.

Ależ Ty jesteś bezczelny ! Ja wykonałem wiele obserwacji. Ty żadnej. Ty ograniczasz się do baraniego beczenia, jak Cię od dzieciństwa nauczono: beee, beee, ….kula ziemska....beeee"



Cytat:i kłamiesz, że prowadzisz jakieś naukowe obserwacje, które dowiodły że Ziemia jest płaska.

Nie kłamię. I nawet pokazałem przykłady obserwacji. A niektóre opisałem (te z samolotu: kwestia chmur i ich oświetlenia przez słońce)


Cytat:A na kłamstwo mojej zgody nie będziesz miał. To co robiłeś to nie były żadne badania, nie były naukowe i niczego nie dowiodły. 

Co Ty nie powiesz ? Bo Tobie się nie podobają ?



Cytat:Tylko katedrę? A dlaczego nie widzieli reszty miasta?

A ja nie wiem czy widzieli, czy nie widzieli "reszty miasta". Czytałem, że widzieli katedrę. 
Ale to wiem: zakładając wysokość obserwacji 100 m npm (są takie wysokie statki ?! ), mamy: tylko toco wyższe niż 1 km może być widoczne z dystansu 150 km, na "ziemi kuli o promieniu ok. 6371-6378 km" (wyliczenia bez uwzględnienia refrakcji, o to jak jest po jej uwzględnieniu dla "standardowej atmosfery" zapytaj Fizyka). Zbadaj zatem wysokość Amsterdamu nad poziomem morza oraz wysokość tej katedry.



Cytat:Zastanawiałeś się choć przez chwilkę nad argumentami na jakie się powołujesz? Przecież każdy z nich świadczy dokładnie przeciw twoim tezom

Katedra wystaje nad miasto, miasto jest u podnóża katedry. Tłumaczyłem już o refrakcji, czyli o:
1. Spłaszczeniu dołu  (nawet pokazywałem widoki spłaszczonego Toronto)
2. Odbiciach będących u dołu: miraż dolny.

Jest więc oczywistym, że nawet jakby nie widzieli dołu miasta (ja nie wiem czy widzieli, czy nie, mówię co czytałem) to i tak niczego to nie zmienia.
[Mam wkleić jeszcze kilka (własnych) zdjęć Toronto ilustrujących kwestię odbić i spłaszczeń?]

Jakbyś czytał uważnie i ze zrozumieniem to co ja pisze i pokazuję to na przykład zrozumiałbyś dlaczego starożytni (nie uzbrojeni w teleskopy) najpierw widzieli maszty statków, a nie kadłuby. Już to bowiem tłumaczyłem.

Dragula napisał(a): Lol. Skoro tutaj już nikt z tobą nie chce rozmawiać, to będziesz sobie wklejał teksty z innego forum i z nimi dyskutował? Z dnia na dzien coraz większy meltdown pod kopułą

To co wkleiłem jest na temat. Kolejny argument przeciwko "kuli ziemskiej".
Masz coś mocniejszego w zanadrzu, niż argumenty ad personam ?

Cytat:wicio napisał: W Norwegii, czy północnej Szwecji widzialność 200 km to standard.

Potwierdzam, z okolic "Brunlanes" z górki o wysokości ok 300m na zachód od Larviku widziałem oddalone o 150-160Km duńskie wybrzeże i wysokie przybrzeżne morskie latarnie - było to z kilka razy. Pogoda wtedy nie była jakaś najlepsza z możliwych jakie tam pamiętam.
Kolejne świadectwo z forum Astropolis.
Sprawdzałem: wybrzeże duńskie, które on mógł widzieć jest w takiej właśnie odległości. Ponadto ten rejon wybrzeża jest bardzo niski. Wysokości do ok. 20-30 metrów npm. Nawet idąc dalej na południe Danii (oczywiście im dalej tym większy "opad globalny" !) też nie jest wyżej.
No to teraz kalkulacja (bez uwzględniania refrakcji, o tę z refrakcją proszę zapytać Fizyka): z odległości 150 km tylko to co wyższe niż 609 metrów może być widoczne (przy patrzeniu z wysokości 300 m npm). Nawiasem mówiąc oglądałem okolice Brunlanes w Google Earth i nie bardzo mogłem tam znaleźć wzgórze 300 metrów npm. (jedynie do ok. 180 metrów npm). To, które znalazłem oznacza koniecznośc dodania kolejnych ok. 38 km odległości do wybrzeża Danii, a zatem i większy "opad globalny".
Jak więc widać globalista mówi, ale wniosków z tego co mówi wyciągnąć już nie potrafi. Nie rozumie tego, co mówi.

A propos widoczności na północy (już to wklejałem kiedyś).

https://www.youtube.com/watch?v=wa7o-dXR4z4&t=0s

Płaskoziemca, w odróżnieniu od kulowiercy wie o czym mówi i rozumie to, co widzi.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Nawiasem mówiąc oglądałem okolice Brunlanes w Google Earth i nie bardzo mogłem tam znaleźć wzgórze 300 metrów npm. (jedynie do ok. 180 metrów npm). To, które znalazłem oznacza koniecznośc dodania kolejnych ok. 38 km odległości do wybrzeża Danii, a zatem i większy "opad globalny".
Brunlanes mi Google Maps nie potrafiło znaleźć, ale to zdaje się jest obecnie Larvik? Jeśli tak, to coś słabo szukałeś, tu jest górka powyżej 300 m:
[Obrazek: dQ7eQp2.png]

Odległość od Danii, nie jest to dodatkowe 38 km:
[Obrazek: Md3OUKR.png]

Oczywiście to nadal sporo dalej, niż teoretycznie powinno być widać w normalnych warunkach... ale mógł to być przypadek czegoś takiego: https://en.wikipedia.org/wiki/Atmospheric_duct

Maciej1 napisał(a):No to teraz kalkulacja (bez uwzględniania refrakcji, o tę z refrakcją proszę zapytać Fizyka): z odległości 150 km tylko to co wyższe niż 609 metrów może być widoczne (przy patrzeniu z wysokości 300 m npm).
W "standardowej" atmosferze refrakcja obniża te 609 m do ok. 440 m. (Pierwotnie chciałem napisać "w przeciętnych warunkach" - ale nie jest wcale pewne, że atmosfera standardowa dobrze oddaje przeciętne warunki nad morzem między Norwegią a Danią.)
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
A, jeszcze jedno.

Maciej1 napisał(a): Oczywiście, że duży problem. Widoczność rzadko kiedy przekracza kilkadziesiąt kilometrów. Zwłaszcza nad wodą, gdzie jest dużo wilgoci (mgiełki nadwodnej), czyli: pogorszenie przejrzystości powietrza, efekty optyczne (refrakcja).

Tak wygląda "horyzont", gdy widoczność jest ograniczona przez przejrzystość powietrza:
[Obrazek: ceu37ew1j0ez.jpg]

A tak wygląda horyzont nad polskim morzem:
[Obrazek: wieza-widokowa-we-wladyslawowie-58446.jpeg]

Jest różnica?
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Czy tylko ja mam wrażenie, że jeden z forumowiczów prezentuje jakąś jednostkę chorobową?
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
Właśnie rzecz w tym, że niekoniecznie. Mindset odwracania się od tego, co podsuwa Ci świat, w połączeniu z nakazem dawania świadectwa daje czasami takie rezultaty, że już nie fakty się liczą, ale wyłącznie prawda, do jakiej Ja Sam Osobiście jestem przekonany. A nie mylę się w tym przekonaniu, ponieważ mam społeczność z Bogiem. To tłumaczyłoby postawę rzeczonego forumowicza całkiem zgrabnie. Szkopuł w tym, że to jest mindset protestancki, a my rozmawiamy, zdaje się, o katoliku?
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a): Właśnie rzecz w tym, że niekoniecznie. Mindset odwracania się od tego, co podsuwa Ci świat, w połączeniu z nakazem dawania świadectwa daje czasami takie rezultaty, że już nie fakty się liczą, ale wyłącznie prawda, do jakiej Ja Sam Osobiście jestem przekonany. A nie mylę się w tym przekonaniu, ponieważ mam społeczność z Bogiem. To tłumaczyłoby postawę rzeczonego forumowicza całkiem zgrabnie. Szkopuł w tym, że to jest mindset protestancki, a my rozmawiamy, zdaje się, o katoliku?
Grypsera więzienna ma precyzyjne, krótkie i zdawkowe określenie na ten typ osobowości. Jest to niejaki cwel. Człowiek, który na zawołanie zdejmie gaci z tyłka, wypnie się i nadstawi.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Tak wygląda "horyzont", gdy widoczność jest ograniczona przez przejrzystość powietrza:

Widoczność jest zawsze ograniczona przez przejrzystość powietrza. (Na ziemi nie ma próżni).


Cytat:Jest różnica?

Tylko ilościowa. 
Wziąłeś sobie skrajne przypadki. Czyli porównałeś sytuację gdy mgłę widać gołym okiem z odległości kilkudziesięciu-kilkuset metrów z sytuacją gdy mglistości powietrza wprost nie widać. Ale porównaj sobie obrazki przy widoczności np. 80 km, a 150 km. Inna jest przejrzystość powietrza dla 80 km, inna dla 150 km, ale oba obrazki (nadmorskie) będą wyglądać praktycznie dokładnie tak samo jak na tym drugim obrazku z morzem. Po prostu: przestrzeń (strefa na obrazie, powierzchnia morza na obrazie) pomiędzy 80 km, a 150 km mieści się praktycznie w linii horyzontu. Zasady perspektywy- geometria.

Nadto widoczność powierzchni wody morza (oczywiście mowa o płaskiej powierzchni morza na płaskiej ziemi) jest zawsze ograniczona przez:
1. refrakcję: odbicie nieba w powietrzu nadwodnym sprawia, że kończy się widoczność powierzchni morza, a zaczyna się widoczność nieba- jak dla mirażu nad asfaltem
2. Falowanie morza. Gdyż to jest zmienne- zmienna amplituda (wysokość fal)- na dystansie wielu kilometrów są strefy wyższego i niższego falowania (morze nie jest jednolitą sinusoidą) => zawsze istnieje pewna fala istotna (w odległości X od oka) która sprawia, że powierzchnia wody położona dalej niż X nie może być dla oka widoczna (przy danej wysokości patrzenia). I to nawet wtedy gdy oko leży wyżej niż wysokość najwyższej z fal.
Dlatego, w warunkach tzw. dobrej przejrzystości powietrza morze ma zawsze ostrą granicę (na obrazie widzianym przez oko). I nie wynika to z "krzywizny powierzchni" tylko z tego co napisałem.



Cytat:Oczywiście to nadal sporo dalej, niż teoretycznie powinno być widać w normalnych warunkach... ale mógł to być przypadek czegoś takiego: https://en.wikipedia.org/wiki/Atmospheric_duct

Nie. Lecz to jest "przypadek" tego: ziemia najpewniej jest idealnie płaska, w każdym razie jej (hipotetyczna, teoretycznie zakładana) "krzywizna" na pewno nie jest krzywizną kuli o promieniu ok. 6371-6378 km, lecz dużo, dużo mniejsza.
Zacznij samemu obserwować, to się przekonasz. Zawsze widać niezgodnie z "kulą ziemską". Niezgodność jest rażąca. Statki nie chowają się pod horyzont. Sprawdź samemu !
Do Ciebie należy wybór w co uwierzysz. Czy w "atmosferic duct" ? (nawiasem mówiąc obrazek pokazany w Wikipedii jes żałosny. Porównaj np. z moimi zdjęciami. Co na nich widać ? "Atmosferic duct" ? "Światłowód atmosfery" ? Czy zwyczajnie to, że ziemia jest płaska. Porównaj z własnymi obserwacjami !) Czy w prawdę o tym, że ziemia najpewniej jest płaska ?

Dlaczego Ty w ogóle wierzysz w "kulę ziemską" ?
Pozwól, że ja Ci odpowiem. Otóż dlatego: ponieważ od dzieciństwa wychowywano Cię do takiej wiary oraz wbito Ci do głowy, że "globus ziemski jest takim samym faktem, jak to, że dwa plus dwa to cztery". Nie ma absolutnie żadnego innego powodu Twej wiary w "kulę ziemską", czyli Twego "kulowierstwa". 
Dlaczego nie możesz porzucić tej wiary ? Pozwół, że Ci odpowiem. Nie z przyczyn racjonalnych, rozumnych, bo rozum uczy: jeden kontrprzykład obala tezę.
Lecz z przyczyn irracjonalnych, czysto psychologicznych. Ludzie o wypranym rozumie poddają się argumentacji irracjonalnej, choć sami zapewne będą się zaklinać, że 'myślą racjonalnie'.
Poddajesz się argumentacji irracjonalnej, bo ulegasz temu "argumentowi" i masz go za "racjonalny": no ale jak to możliwe by cały świat tak się mylił, zwłaszcza naukowcy ? Jak to możliwe by cały świat był oszukiwany, a zwłaszcza uczeni ?
Ale to jest argument rozumny, racjonalny: jeden kontrprzykład obala model. Jeżeli istnieje coś (jeden fakt) co model wyklucza, to model jest fałszywy, choćby miał poparcie tysiąca innych faktów ( i choćby za nim gardłował cały świat).

Zacznij kierować się argumentami racjonalnymi, a nie irracjonalnymi. 
Argument racjonalny: jest do rzeczy. To jest do rzeczy: to jak jest, jaka jest dana rzecz poznajemy badając samą rzecz.
Argument irracjonalny jest od rzeczy, niedorzeczny: to jaka jest rzecz poznajemy badając (ludzi) badających rzecz.

Zacznij badać rzecz, a nie badaczy rzeczy. Chcesz poznać jak jest, jaka jest rzecz ? To zagłębiaj się w samą rzecz, w samo zagadnienie, a nie w to co o tej rzeczy myślą inni, np. "większość", choćby "większość uczonych".
To jest postawa racjonalna i do rzeczy.

Wszyscy kulowiercy prezentują postawę irracjonalną. Ponieważ fakty  (i to takie, które mogą sprawdzić) mają dla nich mniejsze znaczenie, niż to co "cały świat mówi".

Po tym właśnie poznaje się wypranie rozumu: gdy fakty są mniej istotne od przekazu innych, czyli od "faktów medialnych". Człowiek o wypranym rozumie rozgląda się (rozpaczliwie) dookoła. Co też inni mówią ? Co inni o tym sądzą ? A co na to cały swiat ? To są dylematy człowieka, któremu wyprano mózg. 
Dla człowieka o wypranym umyśle opinia guru jest ważniejsza, niż fakt, który samemu może zbadać.
Człowiek o zdrowym rozumie skupia się na rzeczy, bada samą rzecz.
Nie chcesz mieć zdrowego rozumu ?

kmat napisał(a): Grypsera więzienna ma precyzyjne, krótkie i zdawkowe określenie na ten typ osobowości. Jest to niejaki cwel. Człowiek, który na zawołanie zdejmie gaci z tyłka, wypnie się i nadstawi.


Środowisko więzienne i jego język to Twoje autorytety i wyrocznie ?

Masz gdzieś (mogą być nawet w d...) schowane jakieś argumenty do rzeczy ? Czy tylko (prymitywne zresztą) ataki na osobę i pseudo-psychologiczną "analizę osoby" ? Jeśli masz argumenty to je wyciągnij (choćby z tej wstydliwej części ciała). A jeśli masz tylko "ad personam", to dlaczego nie rozumiesz, ze przegrywasz ?

ErgoProxy napisał(a): Właśnie rzecz w tym, że niekoniecznie. Mindset odwracania się od tego, co podsuwa Ci świat, w połączeniu z nakazem dawania świadectwa daje czasami takie rezultaty, że już nie fakty się liczą, ale wyłącznie prawda, do jakiej Ja Sam Osobiście jestem przekonany. A nie mylę się w tym przekonaniu, ponieważ mam społeczność z Bogiem. To tłumaczyłoby postawę rzeczonego forumowicza całkiem zgrabnie. Szkopuł w tym, że to jest mindset protestancki, a my rozmawiamy, zdaje się, o katoliku?


1. Katolika też obowiązuje dawanie świadectwa prawdzie. Czyli mówiąc ogólnie: stawanie po stronie prawdy, upieranie się przy prawdzie. Każdego chrześcijanina to obowiązuje.
2. Fakt nie jest sprzeczny z prawdą. O jakich Ty więc "faktach" mówisz ? O faktach medialnych ? Fakt medialny (przekaz od innych ludzi) może być sprzeczny z prawdą, ale fakt prawdziwy nie może. O jakich więc Ty "faktach dowodzących kulistości ziemi" mówisz ? Przecież ja nieustannie o to proszę: pokaż mi tylko jeden, niepodważalny dowód na "kulistość ziemi", tylko jeden fakt, a ja natychmiast przyznam się do błędu i powrócę do kulowierstwa, w którym byłem hodowany od dzieciństwa, którym prano mi rozum (podobnie jak Tobie).
3. Katolik też powinien dążyć do "społeczności z Bogiem" (według Twoich słów). A więc katolik też powinien dążyć do stanu, gdy ma "przekaz od Boga". Każdy chrześcijanin ma obowiązek do tego dążyć. [Na tym zresztą polega świętość osoby: na doskonałej zażyłości z Bogiem, aż do rozmowy z Bogiem].

PS. Dlaczego nie możesz mówić po polsku, tylko wtrącasz jakiś "mindset"? Jak po angielsku to mądrzejsze, lepsze ? Ale w polskim też mamy zwroty:  "skłonność umysłu, sposób myślenia" itp. Po co ta niepotrzebna angielszczyzna? Robi wrażenie, dodaje powagi, poraża i przeraża przeciwnika?
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Ale porównaj sobie obrazki przy widoczności np. 80 km, a 150 km. Inna jest przejrzystość powietrza dla 80 km, inna dla 150 km, ale oba obrazki (nadmorskie) będą wyglądać praktycznie dokładnie tak samo jak na tym drugim obrazku z morzem.
Oczywiście. Co oznacza, że przy takich widocznościach już nie przejrzystość jest największym ograniczeniem. Właśnie pokazałeś dowód na to, że nie da się wyjaśnić widoku znad morza przejrzystością i nawet tego nie zauważyłeś.

Maciej1 napisał(a): Po prostu: przestrzeń (strefa na obrazie, powierzchnia morza na obrazie) pomiędzy 80 km, a 150 km mieści się praktycznie w linii horyzontu. Zasady perspektywy- geometria.
Ach, perspektywa, słowo-wytrych płaskoziemców.

Perspektywa to nie magia. To po prostu efekt tego, że ten sam obiekt w większej odległości ma mniejszy rozmiar kątowy.

Gdybyś miał rację, to tamtą przestrzeń dałoby się zobaczyć przez teleskop/lornetkę/teleobiektyw. A się nie da.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Lecz z przyczyn irracjonalnych, czysto psychologicznych. Ludzie o wypranym rozumie poddają się argumentacji irracjonalnej, choć sami zapewne będą się zaklinać, że 'myślą racjonalnie'.
Opisałeś właśnie siebie i całe środowisko płaskoziemskie. Zastanów się: jakie są szanse, że istnieje niewyobrażalnie rozbudowany spisek masonów, istniejący od kilkuset lat i obejmujący miliony ludzi, utrzymywany w tajemnicy, przy gigantycznych kosztach w bez żadnego sensownego celu?  A jakie są szanse na to, że stosunkowo niewielka grupa płaskoziemskich ignorantów i nawiedzonych oszołomów, utrzymujących się w bańce informacyjnej jest sama ofiarą manipulacji grupki ludzi, którzy dla zwykłego zysku wykorzystują głupotę ludzką? Bo skąd wiesz, czy sam nie jesteś ofiarą spisku płaskoziemców?
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Brunlanes mi Google Maps nie potrafiło znaleźć, ale to zdaje się jest obecnie Larvik? Jeśli tak, to coś słabo szukałeś, tu jest górka powyżej 300 m:


Odległość od Danii, nie jest to dodatkowe 38 km:
Wydaje mi się jednak, że Ty słabo przeanalizowałeś słowa tego forumowicza.
"Potwierdzam, z okolic "Brunlanes" z górki o wysokości ok 300m na zachód od Larviku"

Czy z tego wynika, że "Brunlanes to to samo co Larvik" ?
A mnie Google Earth tak znalazło:
[Obrazek: xvUWIT7.jpg]
Na zachód od Larviku ? Ano na zachód. (tak można powiedzieć w mowie potocznej, na pewno nie na wschód. Zgadza się?)
Wzgórze, które udało mi się znaleźć, spełniające kryterium "300 metrów" zaznaczyłem szpilką. Rzeczywiście pomyliłem się, nie  dodatkowe 38 km, ale 23 km. Ale wczoraj niespecjalnie się przykładałem do szukania wzgórza, bo to nie było i nie jest aż takie istotne. Tzn. nie ma dla tej kwestii większego znaczenia różnica odległości  +-  20-40 km.
Przypuszczam, że facet prowadził obserwacje z niższego wzgórza z okolicy Brunlanes (są tam takowe, sprawdź w Google Erath, np. bardzo blisko, 4-5 km są wzgórza rzędu 180 metrów npm). Bo gdyby prowadził z miejsca zaznaczonego przeze mnie strzałką, to raczej  by to inaczej sprecyzował (inną pobliską miejscowość by podał). Po prostu stawiam na to, że wysokość npm tak sobie strzelił z głowy na podstawie wzrokowej oceny widoku (i wysokości) ze wzgórza. No bo cóż w tym złego? Przecież facet nie prowadził obserwacji powierzchni ziemi pod kątem ewentualnej krzywizny, tylko zwyczajnie podziwiał dalekie widoki (nadmorskie) ze wzgórza.
Najpewniej więc sytuacja jest jeszcze gorsza dla was globalistów, potrzeba jeszcze potężniejszego "światłowodu w powietrzu". Ale mniejsza o to. Nawet jeśli się przyjmie 300 metrów npm, to i tak wychodzi globalna niemożliwość.

Inna obserwacja ze Skandynawii
https://www.youtube.com/watch?v=WcChEkVSh8U
"Tunel atmosferyczny" ? Czy płaska ziemia ? A zbadajże wreszcie samemu!

Jak zbadasz samemu, to się przekonasz: zawsze widać rażąco niezgodnie z "kulistą ziemią". Żadne "statki pod horyzont" nie schodzą !

Cytat:
Cytat:Ale porównaj sobie obrazki przy widoczności np. 80 km, a 150 km. Inna jest przejrzystość powietrza dla 80 km, inna dla 150 km, ale oba obrazki (nadmorskie) będą wyglądać praktycznie dokładnie tak samo jak na tym drugim obrazku z morzem.
Oczywiście. Co oznacza, że przy takich widocznościach już nie przejrzystość jest największym ograniczeniem. Właśnie pokazałeś dowód na to, że nie da się wyjaśnić widoku znad morza przejrzystością i nawet tego nie zauważyłeś.


Co Ty w ogóle mówisz ? Jeżeli widoczność jest na 80km, to jest na 80 km => tego co jest w odległości 100 km już nie zobaczysz, tym bardziej tego, co jest w odległości 150 km. Rozmowa z Tobą jest porażająca. Zdawałoby się, że jesteś inteligentny, ale czasami piszesz jakbyś prostych rzeczy nie rozumiał.
To pewnie dlatego, że jesteś teoretykiem. Zapraszam Cię do Krakowa. Będziesz sobie obserwował szczyty Tatr w Krakowie. Zobaczysz je tylko kilka-kilkanaście dni w roku. Wtedy może zrozumiesz, że: oznacza to, że z zasady widoczność jest mniejsza niż 100 km => jak jest mniejsza niż 100 km, to nie da się zobaczyć tego co jest w odległości 100 km (z definicji, ale i z praktyki).
Powietrze jest to "rozcieńczona mgła" i to jest tak oczywiste, że tylko teoretyk może tego nie rozumieć => nie istnieje "nieskończona przezierność powietrza" => nie istnieje widoczność (w powietrzu) w nieskończoność.


Cytat:Ach, perspektywa, słowo-wytrych płaskoziemców.

Perspektywa to nie magia. To po prostu efekt tego, że ten sam obiekt w większej odległości ma mniejszy rozmiar kątowy.

Jakie słowo "wytrych", jaka "magia" ? Co Ty w ogóle mówisz i dlaczego prostych rzeczy nie rozumiesz ?

[Obrazek: AszqQKK.jpg]

To jest perspektywa.

A tu poniżej jest to o czym ja piszę:

[Obrazek: LQsaTLz.jpg]

Załóżmy, że punkt F jest w odległości 2 metry od oka => punkt G jest w odległości ok. 4 metry (bo jest 2 x bliżej linii zbiegu, czyli prostej f, niż punkt F) =>punkt H jest w odległości 8 metrów (bo: analogicznie jak wcześniej)=> punkt I jest w odległości 16 metrów => punkt J jest w odległości 32 metrów.
Poziom punktu J zaznaczono zieloną, przerywaną linią h. Następnego punktu (w połowie odległości między J a linią zbiegu) już nie sposób zaznaczyć tak by nie zagmatwać obrazu (odcinek bardzo mały). Ale wyobraź sobie połowę odległości między prostymi f i h i że jest tam jakiś punkt K. Wtedy ten punkt K oznacza 64 metry. Jasno zaczyna być widać, że wszystko co jest dalej niż 64 metry zaczyna być praktycznie w linii zbiegu. Można dokonać następnego podziału na dwa. Wtedy wszystko co powyżej 128 metrów to jest praktycznie linia zbiegu.

Dokładnie to samo możesz sobie wyrysować na płaskiej powierzchni morza. Zamień metry na kilometry. Jeśli na przykład widoczność (z powodu przezierności powietrza kończy się na 128 km), to:
W obrazie widzianym przez Twe oko nic w zasadzie się nie zmieni (i tak jest w linii horyzontu, linii zbiegu) oraz nie zobaczysz tego co jest dalej, niż 128 km.

Dodatkowo nad wodą dochodzi refrakcja obcinająca widoczność powierzchni morza (wskutek odbicia: całkowitego wewnętrznego oraz odbicia powierzchni nieba- zwykłego odbicia)


Cytat:Gdybyś miał rację, to tamtą przestrzeń dałoby się zobaczyć przez teleskop/lornetkę/teleobiektyw. A się nie da.

Jaką "tamtą przestrzeń" ? Jeśli widoczność kończy się na 130 km, to nie zobaczysz tego co jest 150 km od oka. Jak Ty chcesz się "przebić lornetką przez mgłę" ? 
Tzw. "przejrzyste powietrze" niczym istotnym (ze względu na tę kwestię) nie różni się od mgły. Jedynie stopniem rozcieńczenia.
[Dla mgły stopień rozcieńczenia wynosi np. x. I to x umożliwia widoczność na 500 metrów. Dalej nie przebije się nawet lornetka. A dla "idealnie przejrzystego powietrza" stopień "rozcieńczenia mgły-powietrza" jest większy, wynosi np. x2. I to x2 umożliwia widoczność na 150 km, dalej nie przebije się nawet lornetka. Jak można takich oczywistości nie rozumieć ?]
Jest dla mnie zdumiewające, że tego nie rozumiesz. Przypuszczam, że dlatego iż jesteś tylko teoretykiem. Przyjedź do Krakowa. W dzień w którym widoczność wynosi 50 km weźmiesz sobie lornetkę i będziesz usiłował się "przebić lornetką" przez "rozcieńczoną mgłę", czyli dość dobrze przejrzyste powietrze (widoczność 50 km to nie taka mała widocznośc) tak aby "zobaczyć Tatry". Zobaczysz czy Ci się uda przebić. Jak przewidujesz? Uda się czy nie ? Da się przebić przez mgłę za pomocą lornetki ?
Odpowiedz
Osiris napisał(a):  Zastanów się: jakie są szanse, że istnieje niewyobrażalnie rozbudowany spisek masonów, istniejący od kilkuset lat i obejmujący miliony ludzi,


Szansa ta wynosi 100 %. Pozwól, że użyję argumentu teologicznego. Wiem, że do Ciebie to nie przemówi, ale można powiedzieć "jestem to winny Bogu", to znaczy jako chrześcijanin muszę powtarzać i głosić słowo Boże. A poza tym może to przemówić do kogoś wierzącego, kto od czasu do czasu pewnie tutaj zagląda.
"A cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za Bestią"
W Księdze Apokalipsy Bóg jasno objawił, że przyjdzie czas, że cała ziemia będzie wodzić wzrokiem z podziwem za oszustem (którym jest diabeł, działający przez swoje sługi). Zatem: że cała ziemia będzie oszukana.
Dla człowieka wierzącego Bogu jest więc nic dziwnego, nic zdumiewającego, że cały świat może się mylić i być wystrychnięty na dudka przez oszustów.
Czyli: katolik wie, że taki czas musi przyjść. (Bo Bóg tak powiedział, a Bóg z definicji się nie myli).
[Teraz pominę kwestię po czym poznajemy, że to już teraz się dzieje. Bo to inna kwestia. Tu, teraz chodzi tylko o to ogólne stwierdzenie: dla zdrowo myślącego człowieka jest oczywistym to, że nawet cały świat może być oszukany.]


Cytat:istniejący od kilkuset lat i obejmujący miliony ludzi, utrzymywany w tajemnicy, przy gigantycznych kosztach w bez żadnego sensownego celu?

1. Nie "od kilkuset lat", ale od początku świata (od pierwszego grzechu człowieka). Od czasu gdy po raz pierwszy oszust-wąż wszedł w człowieka (w jego duszę) ludzie stali się oszustami i oszukują (jedni drugich i siebie samych). To oczywistość dla zdrowego rozumu: oszuści zawsze istnieli, nie ma powodu wierzyć, że "teraz wymarli" . Oszuści będą istnieć zawsze, aż do końca świata, gdy zostaną ostatecznie zdemaskowani i napiętnowani.
Wiara, że "teraz już nie ma oszustów" = GŁUPOTA.

Nie "miliony ludzi". To znaczy na pewno nie od początku miliony ludzi. Miliony to teraz, dzisiaj (gdy ludzkość się rozmnożyła). Wcześniej było ich mniej. Jednak dla zdrowego rozumu i to jest jasne: zawsze mniejszość sprawuje kontrolę nad większością. Patrz historia tego świata.
Jaki jest "procent generałów w wojsku" ? A przecież to generałowie sprawują kontrolę nad armią. Mówią milionom szeregowych "biegnijcie na wroga" i szeregowi biegną. Dokłądnie tak samo jest teraz: by sprawować kontrolę wystarczy mniej niż 1% populacji. Lecz swoi muszą być usadowieni na szczycie hierarchii, tam gdzie wydaje się polecenia i gdzie nadaje się sprawom kierunek.
To są oczywistości zrozumiałe dla każdego zdrowego rozumu. Ty masz rozum chory ?

2. Jakie "utrzymywanie w tajemnicy" ? Człowieku ! Przecież niczego się nie da utrzymać w tajemnicy ! Przecież wszystko wyszło na jaw, wychodzi i będzie wychodzić. Na przykład: o tym co naprawdę stało się w czasie WTC 911 możesz sobie ze szczegółami przeczytać w internecie. O tym, że masoneria istnieje- również. O tym co oni robią w lożach (np., że na wyższych stopniach wtajemniczenia w podziemiach składają ofiary z ludzi, szczególnie z małych dzieci)- też możesz przeczytać. Itp. Itd.

Spisku nie ukrywa się przez "chowanie się w ciemnościach i po kątach", przez "utrzymywanie w tajemnicy" ale -już to wielokrotnie pisałem (widocznie nie dociera)- spisek ukrywa się przez OTUMANIENIE LUDZI, przez wypranie im rozumów.

Wszystko na jaw wyszło. Bo o wszystkim (niemal o wszystkim) ukrytym możesz przeczytać w internecie. Lecz to czy rzecz wyszła na jaw, czy się wydała, czy nie, czy ktoś coś chlapnął, czy nie- to nie ma żadnego znaczenia. Bo: znaczenie ma to w co większość uwierzy.  Motłoch (lud) jest bezmyślną siłą, która zadaje ciosy i/lub podtrzymuje władców.
Cóż to ma zaznaczenie, że ktoś puści farbę jeśli większość nie uwierzy w to, że on puścił i że prawdą jest to co on chlapnął ?


 Jeśli większość zostanie wytresowana w ten sposób, by na słowo "spisek" pukać się po głowie i głupkowato uśmiechać, to jakie znaczenie ma to, że ktoś powie coś prawdziwego o spisku i to nawet publicznie ? Inni spiskowcy przypną mu etykietkę "oszołoma", a większość  kupi tę etykietę. I to jest właśnie ukrycie spisku !

Jeszcze raz, a krótko: spisek ukrywa się przez zawładnięcie sposobem myślenia ludzi, nie przez "chowanie się po kątach, w kryptach i w ciemnościach".

Bracia masoni mówią w ten sposób (do innych mniej rozgarniętych braci, gdy ci ich pytają "co mamy mówic jak nas zapytają o niewygodne szczegóły, nasze masońskie tajemnice?"):   "mówicie prawdę i tak nie uwierzą, bo nie zmieści im się to w głowie. Możesz śmiało powiedzieć, że składasz od czasu do czasu ofiary z małych dzieci i pijesz ich krew zmieszaną z winem. Tylko przy tym uśmiechnij się w sposób przebiegły, cwany i pewny, puść oko do widwni. A zobaczysz, ci głupcy i durnie (o profanach) nabiorą do ciebie zaufania, bo powiedzą, że masz 'dobre poczucie humoru' "
W lożach amerykańskich rytu szkockiego mówią "Audacity, always audacity!"


3. Jakich "gigantycznych kosztach" ? Przecież mający władzę nie mają żadnych własnych kosztów. Bo wszystkie pieniądze, które oni mają pochodzą z tego co (pod przymusem podatkowym) zabrali tym, których ogłupiają. O czym Ty w ogóle mówisz ? Jakie "gigantyczne koszty" ? [Np. przekręt polegający na lichwie, na fałszerstwie pieniądza, zlikwidowaniu standardu złota sprawia, że co sekundę składasz się (pracujesz) na tych, którzy piorą Ci mózg, na podstepnych i cynicznych lichwiarzy oraz ich sługusów.] Człowiek rozumny rozumie takie proste kwestie. Ty naprawdę nie jesteś rozumny ?

4. Jak to "bez żadnego sensownego celu" ?

To znaczy tutaj kwestię należałoby rozbić na dwa podpunkty:

a) w rozumieniu najprawdziwszym i absolutnym: rzeczywiście bez żadnego celu i sensu, ponieważ sprzeciwianie się prawdzie i Bogu musi się skończyć tragicznie (w piekle).
b) ale w rozumieniu takim światowym, ludzkim jest bardzo wiele sensownych celów.
-sprawujący włądzę na ogół żyją dostanio (nie jest to cel?) Np. lichwiarze, którzy otumanili ludzi- opływają we wszystko.
- np. każdy z "astronautów" żyje na wysokim poziomie i korzysta ze "sławy i chwały".
- np. taki powód:
[Obrazek: E5RAWuO.jpg]
Niejaki profesor Cox, promotor "kulistości ziemi" i innej oficjalnej "nauki".  Słaby ma powód ? Nie znasz nikogo kto by się sprzedał dla takiego samochodu ? 
[Zaręczam Ci: on nie tylko z takich "cacyków' korzysta!]

O czym Ty więc piszesz? I co Ty w ogóle mówisz? Bo ja kompletnie nie rozumiem o czym ?

Jest bowiem oczywistą oczywistością, że powody są wielkie: tak jak władza i pozycja zawsze daje wielkie korzyści.

Oczywiście oprócz tych "racjonalnych" powodów (tj. w postaci korzyści zrozumiałych dla zwyczajnego człowieka) niewątpliwie są też powody głęboko ukryte, czyli to co w duszy gra, to co "boli i to co jara". Ale trudno bym wdawał się w analizę tego, co komu w duszy siedzi. Z całą jednak pewnością są  na świecie np. tacy, którzy mają niechęć do Boga (bo np. Bóg mówi, że nie wolno mieć drugiej zony, a oni mają już piątą, czy szóstą): więc walczą z Bogiem (potajemnie, niejawnie- czyli jak przebiegły wąż, czaem nawet bez uświadomienia sobie własnej niechęci. Patrz psychologia).
 Są z kolei tacy, których "jara zdobycie władzy nad światem", jest to dla nich rodzaj "gry i sprawdzianu", sposób na "dowartościowanie się". Itd. itp. Ukrytych motywów jest dowolnie wiele, na pewno co najmniej tyle ilu jest ludzi.

Zupełnie więc nie rozumiem Twoich rozterek i zdziwień. Są kompletnie niedorzeczne.


Cytat:A jakie są szanse na to, że stosunkowo niewielka grupa płaskoziemskich ignorantów i nawiedzonych oszołomów, utrzymujących się w bańce informacyjnej jest sama ofiarą manipulacji grupki ludzi, którzy dla zwykłego zysku wykorzystują głupotę ludzką?

Większe zyski osiąga się z ogłupienia wielkiej ilości ludzi (najlepiej całego świata). Ponadto: z zasady jest tak, że to co najlepsze jest zawsze w mniejszości.
Po trzecie wreszcie: ze mnie (zakładając, że jestem otumaniony) nie mają żadnego zysku bezpośredniego. Nie wpłacałem żadnych pieniędzy na organizacje płaskoziemskie i nie finansowałem ich przedsięwzięć. 
Natomiast jestem zmuszony na tysiąc i jeden sposobów płacić na różne oficjalne wersje rzeczywistości- np. na przymusową państwową tzw. "edukację" ! Jest zatem logiczne: bardziej podejrzani są dla mnie ci, którzy na mnie wymuszają, którzy mi siłą zabierają (choćby w podatkach na "loty ko(s)miczne", na "podbój kosmosu")  a nie ci których mogę dobrowolnie olać. 

Rzeczy dobrowolne traktuję mniej podejrzliwie, niż to do czego jestem przymuszony. Ty jesteś jakiś dziwny i "masz na odwrót"? Wolisz jak Cię ktoś zmusza i jak Ci na siłę zabiera na różne, ma się rozumieć "słuszne cele" ?

Cytat:Bo skąd wiesz, czy sam nie jesteś ofiarą spisku płaskoziemców?

Z faktów i z rozumu. Z myślenia do rzeczy. Badam fakty, rzeczy, a nie próbuję zgadywać "ale jak to możliwe by większość dała się oszukać" ?
[Jak badam- to już tutaj pokazywałem].
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a): Właśnie rzecz w tym, że niekoniecznie. Mindset odwracania się od tego, co podsuwa Ci świat, w połączeniu z nakazem dawania świadectwa daje czasami takie rezultaty, że już nie fakty się liczą, ale wyłącznie prawda, do jakiej Ja Sam Osobiście jestem przekonany. A nie mylę się w tym przekonaniu, ponieważ mam społeczność z Bogiem. To tłumaczyłoby postawę rzeczonego forumowicza całkiem zgrabnie. Szkopuł w tym, że to jest mindset protestancki, a my rozmawiamy, zdaje się, o katoliku?
Chodzi mi raczej o irracjonalne nastawienie na szykanie spisków. Kojarzy mi się z to z niektórymi moimi pacjentami, którzy przychodzą do mnie do apteki po odpowiednie leki.
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: 
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com 
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Katedra wystaje nad miasto, miasto jest u podnóża katedry. Tłumaczyłem już o refrakcji, czyli o:
1. Spłaszczeniu dołu  (nawet pokazywałem widoki spłaszczonego Toronto)
2. Odbiciach będących u dołu: miraż dolny.
Czyli obserwacja refrakcji... czyli powinieneś ja odrzucić od razu, bo sam wielokrotnie pisałeś że jak jest refrakcja, to ja obserwacja się do oceny kształtu ziemi nie nadaje...
I tu jest istotą twojego problemu: stosujesz podwójne standardy, inne do oceny obserwacji potwierdzających i inne do oceny obserwacji przeczacych twoim tezom.
Dlatego do oceny wyników eksperymentu konieczny jest ci "obiektywny sędzia" który będzie wiedział które standardy kiedy zastosować. I dlatego boisz się zakładu ze mną, bo wiesz, że tak zbuduje eksperyment, by twój sędzia był zmuszony stosować obiektywne kryteria, a wtedy przegrasz...

Maciej1 napisał(a): [Obrazek: IRyk9kqTURBXy83ZTUxMDJlNzZlY2M3ZGE3Y2JhZ...gqEwAaExAA]

Ciężarówka też "wisi w powietrzu". Nie dlatego, że "miraż wydobył ją spod horyzontu", lecz dlatego, że niebo u góry odbiło się w powietrzu nad asfaltem i jest widoczne pod ciężarówka.
A jak pokazywałeś fotki faceta któremu jak twierdziłeś obcięło nogi, to tłumaczyłeś to zupełnie inaczej -  "spłaszczeniem od dołu" Duży uśmiech
Podwójne standardy, zawsze podwójne standardy. 
Dlatego nigdy nie zgodzisz się na żaden zakład z kimś inteligentniejszym od siebie, czyli praktycznie z każdym.
Odpowiedz
Vanat napisał(a): Czyli obserwacja refrakcji... czyli powinieneś ja odrzucić od razu, bo sam wielokrotnie pisałeś że jak jest refrakcja, to ja obserwacja się do oceny kształtu ziemi nie nadaje...

Jeśli chcesz wyciągać wnioski ilościowe, to musisz unikać obrazów z refrakcją. Ponieważ w przypadku spłaszczeń i odbić trudno jest wyciągać wnioski ilościowe na temat hipotetycznej "krzywizny" (Na przykład w przypadku odbić w ogóle pewnych rzeczy nie widać, bo zasłania odbicie. Jak zatem chcesz oceniać "ile widać?" jeśli nie widać?). Dlatego:

1. Ja pokazywałem wam obrazy bez istotnej refrakcji: bardzo dobrze zgodne (jakościowo i ilościowo) z ziemią płaska

oraz

2. Od was domagam się obrazów takich jak moje, tj. bez istotnej refrakcji, ale bardzo dobrze zgodnych (ilościowo i jakościowo) z "ziemią kulą".

Ja potrafię pokazywać obrazy bez istotnej refrakcji, ale bardzo dobrze zgodne z płaską ziemią, a wy nigdy nie zdołacie pokazać obrazu bez istotnej refrakcji, ale bardzo dobrze zgodnego z ziemią kulistą, z całą zaś pewnością nie zdołacie tego uczynić w sposób regularnie powtarzalny [np. nie zdołacie nigdy pokazać "statku pod horyzont" chowającego się "pod horyzont" z bardzo dobrą zgodnością z "geometrią kuli ziemskiej". Nawet żadnego statku chowającego się pod horyzont, jedynie statek "zjadany przez refrakcję" (spłaszczenie, odbicie), ponieważ ziemia najpewniej jest płaska, a na pewno nie jest "kulą o promieniu ok. 6371-6378 km". Oczywiście nie mówię o obrazach zmanipulowanych, sfałszowanych, lecz o widokach narysowanych przez naturę, przez ten świat.]


Ale to, że "refrakcja występuje" nie oznacza automatycznie, że "w takim razie hurra, ziemia jest kulą". Nawet obraz na którym ocieka refrakcją może być rażąco sprzeczny z "kulistą ziemią". Np. gdy widać coś co według kuli powinno być "schowane kilkaset metrów pod ziemię lub nawet 1 km pod ziemię".


Cytat:A jak pokazywałeś fotki faceta któremu jak twierdziłeś obcięło nogi, to tłumaczyłeś to zupełnie inaczej -  "spłaszczeniem od dołu" [Obrazek: biggrin.gif]

No i ? Cóż zatem ?

[Jak omawiam nos, to pokazuję na nos, a jak omawiam ucho, to na ucho. Zbyt trudne do zrozumienia? ]


Spłaszczenie i odbicia występują z zasady razem. W przypadku tej ciężarówki też zapewne jest spłaszczenie tylko musiałbyś wziąć zbliżenie na "dolne partie" tejże ciężarówki. Spłaszczenie- być może nie zdołałeś zauważyć tego co pisałem (bardzo prawdopodobne, znając Twoją postawę)- dotyczy (w powietrzu) bardzo małych kątów, z zasady poniżej 0.5 stopnia kątowego.


Cytat:Podwójne standardy, zawsze podwójne standardy. 

Patrz wyżej. Jak nos, to nos, jak palec- to palec. Zupełnie analogicznie: gdy mówiłem o spłaszczeniu, to o spłaszczeniu, a gdy o odbiciach to o odbiciach. Niepojęte ? Zbyt trudne do chwycenia, że to nie ma nic wspólnego z "podwójnymi standardami" ?


Cytat:stosujesz podwójne standardy, inne do oceny obserwacji potwierdzających i inne do oceny obserwacji przeczacych twoim tezom.

W jakim sensie "podwójne standardy" ? Żadnych "podwójnych standardów" ja nie stosuję, lecz stosuję logikę, oparta na elementarnych obserwacjach tego świata. Obserwacje rzeczywistości uczą: łatwo jest rzecz zepsuć, trudno jest precyzyjnie poukładać.
Np. jeśli trzęsie się ziemia, to zniszczenia budynków są przypadkowe: raz urwie się taki kawał muru, innym razem urwie się inny, raz gruzy ułożą się w układ X, ale innym razem w układ y. Przypadek daje przypadkowe efekty.
Natomiast gdy widzę precyzyjnie poukładany "zbiór cegieł" (czyli piękny budynek-dom), to wiem, że to nie mogło powstać do oglądanego przeze mnie stanu w sposób "przypadkowy". Nie mogło w ten sposób: zatrzęsła się ziemia i poukładały się cegły.
Per analogiam: w powyższym procesami przypadkowymi są nieregularne, zmienne wstrząsy ziemi a w naszej kwestii jest to refrakcja w powietrzu. Nikt nie szlifuje (jak soczewki) czynników w powietrzu w precyzyjny układ optyczny, lecz są one zmienne i nieprzewidywalne, przypadkowe. Jeżeli zatem widzę obraz ociekający refrakcją (czyli naznaczony przypadkiem) to wiem, że jego waga jest inna, niż gdy widzę obraz bez przypadku (bez cech istotnej refrakcji). 
Zatem: obraz bez cech istotnej refrakcji bardzo dobrze zgodny ilościowo i jakościowo z tezą o płaskiej ziemi waży dużo więcej niż dowolna liczba obrazów ociekających refrakcją, ze zmiennymi efektami refrakcji (raz jest spłaszczone w stopniu X, a raz w stopniu Y, raz jest (obiekt) przesunięty o kąt k, a raz o kąt l). Bo: patrz wyżej. Czym innym jest układ chaotyczny, zmienny, a czym innym układ nieprzypadkowy. Łatwiej jest byle jak zniszczyć, niż precyzyjnie poukładać.

Lub jeszcze inaczej: skoro obrazy bez przypadku (bez cech istotnej refrakcji, tę zaś poznaje się najpewniej po spłaszczeniach i odbiciach) układają się w układ jak dla płaskiej ziemi, to znaczy że ziemia najpewniej jest płaska.
Albo jeszcze inaczej: gdyby obrazy nie noszące w sobie cech przypadkowego zepsucia (przypadkowa refrakcja przypadkowo psuje, bo przypadek psuje, nie buduje), czyli refrakcji (patrz wyżej jakie to cechy) układały się systematycznie w układ jak na "ziemi kuli o promieniu ok. 6371-6378 km", to byłbym zmuszony uznać, że ziemia jest taką właśnie kulą. Ale ponieważ tak nie jest, lecz jest nawet na odwrót (układają się w układ jak dla płaskiej ziemi) to muszę stwierdzić, że ziemia nie jest taką kula, a najpewniej jest płaska.
Oczywistość logiczna

Jeszcze raz, skrótowo napiszę to co już wiele razy pisałem: im mniejsza refrakcja (zatem im mniejsze zepsucie rzeczywistego układu przez przypadek) tym obrazy coraz lepiej dopasowują się do tego jak byłoby na płaskiej ziemi => najpewniej ziemia jest płaska.

Nie ma więc mowy o żadnych"podwójnych standardach". Lecz jest czysta logika: inna jest waga obrazu zepsutego przez przypadek (przypadkową refrakcję), a inna obrazu nie noszącego w sobie cech istotnej przypadkowości (czyli refrakcji). Inne znaczenie ma obiekt (proces) precyzyjnie poukładany, a inne przypadkowo, zmiennie popsuty.

Czyli na koniec: jest jasnym dla człowieka myślącego, że każda obserwacja ma swoją wagę i że nie wszystkie wyniki ważą tyle samo, nie wszystkie mają to samo znaczenie.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a):  im mniejsza refrakcja (zatem im mniejsze zepsucie rzeczywistego układu przez przypadek) tym obrazy coraz lepiej dopasowują się do tego jak byłoby na płaskiej ziemi 
Nie prawda
Selekcjonujesz fotki by tak było, je nawet te wyselekcjonowane temu przeczą.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości